Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

Kto nienawidzi bardziej?

Raport Centrum Badań nad Uprzedzeniami stawia pod znakiem zapytania przekonanie strony antypisowskiej o własnej dialogiczności i pacyfizmie. Jednak różnice te nie są na tyle istotne, by powiedzieć, że jedna ze stron jest w zdecydowanej defensywie
Wesprzyj NK
„Mordy zdradzieckie”. „Pisowska szarańcza”. „Najgorszy sort Polaków”. „Dorżniemy watahy”. „Cała Polska się z was śmieje, komuniści i złodzieje”. „Jaki prezydent, taki zamach”. Można tak wymieniać w nieskończoność, a ograniczyłem się tylko do wypowiedzi czołowych polityków Platformy Obywatelskiej i PiS, bez uciekania się do cytatów z ich dziennikarskich akolitów – tam byłoby jeszcze barwniej. Różni ich głównie to, że jedni mówią o „mowie nienawiści”, drudzy – o „przemyśle pogardy”. Natomiast na każdy nienawistny cytat z kręgów PiS można znaleźć odpowiedni cytat z kręgów PO, i tak w nieskończoność. W kontekście tragedii gdańskiej Ryszard Petru już zdążył powiedzieć, że winny jest Jarosław Kaczyński, a Rafał Ziemkiewicz – że winny jest (co za niespodzianka!) Donald Tusk. Obie strony poza językiem łączy jeszcze jedno...

Chcesz uzyskać darmowy dostęp do całości materiału?

Zaloguj się do swojego konta lub utwórz nowe konto i zapisz się do newslettera

główny ekspert do spraw społecznych Nowej Konfederacji, socjolog, publicysta (m.in. "Więź", "Rzeczpospolita", "Dziennik Gazeta Prawna"), współwłaściciel Centrum Rozwoju Społeczno-Gospodarczego, współpracownik Centrum Wyzwań Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego i Ośrodka Ewaluacji. Główne obszary jego zainteresowań to rozwój lokalny i regionalny, kultura, społeczeństwo obywatelskie i rynek pracy. Autor zbioru esejów "Od foliowych czapeczek do seksualnej recesji" (Wydawnictwo Nowej Konfederacji 2020) oraz dwóch wywiadów rzek; z Ludwikiem Dornem oraz prof. Wojciechem Maksymowiczem. Wydał też powieść biograficzną "G.K.Chesterton"(eSPe 2013).

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
9 717 / 26 000 zł (cel miesięczny)

37.37 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

3 odpowiedzi na “Kto nienawidzi bardziej?”

  1. Stanisław Krawczyk pisze:

    Bardzo rozsądny komentarz, dziękuję!

  2. Realista pisze:

    Gdyby było tak jak pisze Autor, byłoby to optymistyczne. Problem w tym, że poznanie siebie nawzajem zmieni niewiele, bo racje stron są nie do pogodzenia. Jedni chcą być Polakami, a większość drugich „chce tu tylko mieszkać” i Polakami nie być. Tego się nie da pogodzić. Tylko bogacenie się Polski będzie zmniejszać ilość tych drugich

  3. Krzysztof pisze:

    Interpretacja tych badań może wprowadzać odbiorcę w błąd. Podziały w społeczeństwie są oczywiście faktem, ale nie zostały one wygenerowane przez politykę. Jeżeli mówimy o masowych „konsumentach” środków przekazu, to ich związek z konkretną ideologią polityczną lub partią praktycznie nie występuje. Większość rozmówców reprezentujących tzw. „obóz pisowski” lub „platformę” tylko okazjonalnie prezentuje większe zainteresowanie polityką, które wykraczałoby poza codzienny rytuał odbioru materiałów rozrywkowo-informacyjnych nadawców publicznych lub komercyjnych. Media owe, nawiasem mówiąc, utrwalają ten pasywny stosunek Polaków do życia publicznego. Ale same różnice stanowisk czyli owe podziały mają tylko umowny związek z polityką tego lub innego obozu. Najczęściej ich prawdziwym podłożem jest status społeczny, materialny oraz wola budowy własnej tożsamości, najczęściej w opozycji do grupy o wizerunku stereotypowo wynaturzonym. Generalna postawa polega na założeniu, że „nie lubię PiS, bo oni walczą z PO” albo „nie lubię Platformy, bo oni są przeciwko nam”. Rzadko dotykane są tutaj niuanse programów gospodarczych, reformy sądownictwa czy polityki zagranicznej, którymi przeciętny obywatel interesuje się znowu najwyżej okazjonalnie. To wszystko jest abstrakcja. Polityczny kabaret (trudno to nazwać informowaniem) uprawiany przez środki masowego przekazu kreuje nastawienie emocjonalne do partii, liderów (wizerunek Kaczyńskiego i Tuska wręcz prosi się o czarny PR), ale w rzeczywistości to nie politycy są obiektem nienawiści, ale drugi „Kowalski”, mój zięć, wuj, teść, sąsiadka, koledzy i koleżanki z pracy, którzy na pierwszy rzut oka niczym nie różnią się ode mnie. Problemem są bowiem realne podziały klasowe w Polsce, które nie znajdują czytelnej reprezentacji w życiu publicznym, dlatego przenoszone są (w sposób sztuczny) na podział partyjno-polityczny. Gdyby w naszym kraju mieszkały liczniejsze mniejszości narodowe lub religijne, to bardzo możliwe, że antagonizm ten znalazłby ujście na tym właśnie podłożu. Na razie jednak względnie jednolite narodowościowo i kulturowo polskie społeczeństwo szuka granicy podziału we własnych szeregach pod szyldami przerysowanego konfliktu PiS-PO. „Elitom” politycznym taki porządek odpowiada, ponieważ odwraca uwagę od prawdziwego i groźnego dla każdej władzy podziału między społeczeństwem i establishmentem. Ten ostatni zaś to oczywiście nie tylko klasa polityczna sensu stricto, ale znaczna część biznesu krajowego i zagranicznego, powiązanych z nim mediów, spółek skarbowych i fundacji oraz licznej biurokracji na styku gospodarki, samorządów i państwa. A konsekwencje przebudzenia się obywatelskiej świadomości wymierzonej przeciwko elitom władzy i biznesu można zaobserwować od pewnego czasu we Francji i w Wielkiej Brytanii. Nic zatem dziwnego, że prezes rządzącej obecnie partii jeszcze w grudniu mówił o potrzebie akcentowania przed opinią publiczną kontrastu między obecną władzą a środowiskiem PO. Druga strona odwzajemnia się wiernie i lojalnie jako „opozycja”. Wszak podział plemienny musi być utrzymany w imię bezpieczeństwa rządzących, a ci ostatni nie mają żadnych autentycznych barw ideowych. Czarno-biały obraz polityki jest umowny, tak jak różnice między PiS i Platformą. Pozwala on jednak naszemu nieszczęśliwemu narodowi wyładować swoje niewypowiedziane frustracje na rodakach, a władzy pozwala nieskrępowanie tym narodem władać. Smutne, że mechanizm ten nawet niewiele różni się od tego praktykowanego w czasach PRL.

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo