Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

Jaki jest ostateczny cel Chin?

Chiny, w przeciwieństwie do USA, nie mają uniwersalnej misji. Amerykanie wierzą, że każdy człowiek może być Amerykaninem. Chiński pogląd jest inny
Wesprzyj NK
LINK DO PIERWSZEJ ROZMOWY Z PROF. MAHBUBANIM   Czy wybór Joego Bidena to dobra czy zła wiadomość dla Chin? To zarówno dobra, jak i zła wiadomość. Dobra w tym sensie, że Joe Biden i jego administracja będą znacznie grzeczniejsi i ostrożniejsi wobec Chin. Jedną z najbardziej niebezpiecznych rzeczy, które zrobiła administracja Trumpa, była zmiana polityki, która obowiązywała przez 30, 40 lat, zgodnie z którą Stany Zjednoczone utrzymywały oficjalne stosunki z Pekinem, i nieoficjalne z Tajwanem. Administracja Trumpa próbowała to zmienić i nawiązać oficjalne stosunki z Tajwanem, co jest bardzo niebezpieczne, ale na szczęście jedną z pierwszych rzeczy, jakie zrobił Joe Biden, było wysłanie na początku tego roku na Tajwan delegacji: byłego senatora Christophera Dodda oraz emerytowanych zastępców sekretarza stanu –...

Chcesz uzyskać darmowy dostęp do całości materiału?

Zaloguj się do swojego konta lub utwórz nowe konto i zapisz się do newslettera

singapurski filozof, historyk i politolog. Obecnie wykłada na National University of Singapore, gdzie jest dziekanem Lee Kuan Yew School of Public Policy. Wcześniej przez wiele lat pracował w singapurskiej dyplomacji, m.in. jako ambasador w USA. Jest znanym specjalistą od spraw Azji – jego komentarze i artykuły ukazują się na łamach pism takich jak "The New York Times" i "The Wall Street Journal". Periodyk "Foreign Affairs" umieścił go na liście stu najbardziej wpływowych intelektualistów świata.
główny ekspert do spraw społecznych Nowej Konfederacji, socjolog, publicysta (m.in. "Więź", "Rzeczpospolita", "Dziennik Gazeta Prawna"), współwłaściciel Centrum Rozwoju Społeczno-Gospodarczego, współpracownik Centrum Wyzwań Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego i Ośrodka Ewaluacji. Główne obszary jego zainteresowań to rozwój lokalny i regionalny, kultura, społeczeństwo obywatelskie i rynek pracy. Autor zbioru esejów "Od foliowych czapeczek do seksualnej recesji" (Wydawnictwo Nowej Konfederacji 2020) oraz dwóch wywiadów rzek; z Ludwikiem Dornem oraz prof. Wojciechem Maksymowiczem. Wydał też powieść biograficzną "G.K.Chesterton"(eSPe 2013).

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
13 001 / 26 000 zł (cel miesięczny)

50.00 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

4 odpowiedzi na “Jaki jest ostateczny cel Chin?”

  1. spaceavenger pisze:

    Znowu niebezpieczne powielanie chińskiej propagandy. Chiny nie powinny dziękować USA za nakłonienie do otwarcia gospodarki, teraz już to wiedzą, ale jest za późno. Każde otwarcie na świat kończyło się w Chinach wojną domową. Amerykanie dobrze wiedzieli co robią wmanewrowując ich w politykę “otwarcia”, mieli bardzo dobrych analityków. To samo zrobili z ZSRR. Oznaką tego co napisałem jest umacnianie władzy dyktatorskiej. Nie udało się przede wszystkim przebudować gospodarki na modłę amerykańską – popyt wewnętrzny jest wciąż bardzo mały, bo miliard biedaków, który tam żyje nie kupi zaawansowanych technologicznie produktów. Najbliższy kryzys gospodarczy przerzedzi grono odbiorców chińskich towarów i zacznie się prognozowany od dekady koniec dalszego rozwoju chińskiej gospodarki. Na placu boju pozostanie Japonia i pozostanie jedynym liczącym się mocarstwem azjatyckim.

  2. Chiny pisze:

    Oczywiscie, Chinczycy nie maja prawa zyc godnie! Tylko zachodnia cywilozacja ma wladac swiatem! Co za debilizm…

  3. Georealista pisze:

    Jest kilka błędnych tez prof. Mahbubani: 1. QUAD uformował się za Trumpa, Biden żadnych “zasług” tu nie ma, zresztą to samo z Five Eyes – gdzie chce dołączyć Japonia.. 2. Chińczycy bynajmniej nie chcą dziękować USA za “manewr Nixona” i potem otwarcie na świat. Chiny uważają, że wracają do naturalnej pozycji “numeru 1” na świecie, a USA im w tym od tuzina lat mocno przeszkadzają. 3. “Handel jest zawsze dobrowolny” – wręcz przeciwnie – pole rynkowe i polityczne jest zawsze ustawione przez silnych kosztem słabych – a silni narzucają zasady nie tylko handlu – ale i układu, kto na kogo pracuje i kto zbiera “śmietankę” marży. I ten ustawiony układ tworzy strukturalny i instytucjonalny przymus. Jasne, można nie handlować na tych zasadach – tylko, że alternatywa jest jeszcze większy spadek w rankingu “porządku dziobania”.
    Generalnie Chiny zamierzają wdrożyć model Wallersteina – z Chinami jako Państwem Środka – cywilizacją najbardziej rozwiniętą i uprzywilejowaną – oraz z dookólnymi obszarami półperyferyjnymi i peryferyjnymi – czyli różnym stopniem podporzadkowania w systemie de facto lenno-trybutarnym. Miraż prof. Mahbubani “łagodnych Chin”, gdzie Chiny i Chińczycy sobie, a reszta świata i cywilizacji sobie – po pierwsze rozwiewa totalitarna sinizacja Tybetu, Szincziangu – jako sygnał, jak metoda krok po kroku Chiny będą rozszerzały zasięg Państwa Środka. Chińczycy nie są narodem – to zlepek różnych – poddanych totalnej sinizacji narodów, nawet ras. Nie ma jednego języka chińskiego – jest tylko jedno pismo chińskie. Zaś otwarta groźba atomowego ataku na Japonię [w razie obrony Tajwanu] i okupacja Japonii [z Rosją!] i podział na 4 strefy okupacyjne – kończy wszelkie snucie słodkiego obrazu Chin. Co oznacza koniec rozpatrywania zalet “soft power” – i jeszcze twardsze postawienie na “hard power” – i w USA i w Chinach – i w państwach Azji.
    Rozumiem prof. Mahbubani – bo reprezentuje interes Singapuru – a kurs na politykę “hard power” oznacza finalnie wielki decoupling, wojny walutowe i handlowe, blokady – zwiędnięcie handlu – a z nim Singapuru – który żył i żyje i chce żyć dalej w zglobalizowanym świecie wolnego handlu. Tyle, że ten świat się kończy nieodwołalnie – i każdy w Azji [i nie tylko w Azji] będzie musiał wybrać stronę “albo-albo”….co będzie dla Singapuru katastrofą nie tylko ekonomiczną – ale prawdopodobnie także społeczną i polityczną… Singapur – jak wielu innych w Azji, nie chce konfrontacji USA-Chiny i konieczności wyboru , ale to nie oni decydują o kursie – tylko supermocarstwa G2… USA będzie przymuszało swoich sojuszników “jednego po drugim” do przyłączenia się do twardego siłowego powstrzymywania Chin. Może z wyjątkiem Indii – które zmierzają ostatecznie do izolacji przez Chiny i przez połączony świat islamu [jako sprzymierzeńca strategicznego Chin – i jako wielki rynek zbytu dla Chin – i dostawca surowców dla Chin ] w zamian za utrzymanie swojego modelu suwerenności strategicznej. Finalnie – przy rozziewie niedomagających sił USA na Pacyfiku – część graczy [Korea, Japonia, a w ramach świata islamu – Indonezja] obróci się na Chiny, część pójdzie w zaparte koniem do Chin [tu typowałbym np. Wietnam] – część pójdzie na próbę oderwania się od USA i deklaratywną “drogę neutralności” [Australia], z jakims programem budowy suwrenności strategicznej wg zaleceń Hugh White [wliczając odstraszanie jądrowe] – co i tak zapewne w warunkach izolacji zakończy się klęską – i zapewne uderzeniem Chin wraz z sojusznikami. Pokój i trwały układ jest niestety najmniej prawdopodobny. Nie tylko ze względu na zaparcie się Waszyngtonu, ale nawet bardziej ze względu na rosnące coraz szybciej ambicje i apetyty Pekinu. Chiny juz nie są łagodnym mocarstwem, które nie wtrąca się do polityki innych państw – to się właśnie skończyło z groźbami ataku jądrowego i okupacji Japonii. Wg mentalności azjatyckiej tak otwarte skrajne groźby i porzucenie zasłonek protokołu – faktycznie świadome złamanie zasad “kultury strategicznej” Azji – podkreśla tyko drastycznie siłę sygnału strategicznego – jako “ostatniego ostrzeżenia” przed siłowym rozwiązaniem. Rubikon został przekroczony – przez Pekin..

  4. K. Mikulski pisze:

    Pan Mahbubani napisal bardzo ciekawa ksiaze . Z tym ze po wykladach Polskich geostrategow jak pan J. Bartosiak , nie jest ona juz dla czytelnika tak odkrywcza . Co udezylo mnie wtej ksiaze to bylo tak zwane Poslowie autora . W swym poslowiu autor mowi posrednio i bezposrednie co mysli o ,, panstwa h zachodu- dawnchy kolonizatorach i eksploatantach calej Azi . Czy to byly Chiny, Indie , Indonezja i. t .d . Te kraje przez wieki byly eksploatowane i chamowane w ich rozwoju przez Zachod i tego Zachodowi Niezapomnialy . Moga wykozystywac zachod do swych rozgrywek regionalnych ale napewno nie popra Zachodu dla jakiejs ideologii. Zachod jak bedzie chcial ich poparcia bedzie musial za to zaplacic . Pytanie sie nasowa : Czy Zachod ma jeszcze cos – z wyjatkiem swego rynku- do zaoferowania tym panstwom? Uwazam za Chiny napewno beda rozbudowywaly swaglobalna potege militarna . One przezyly swe stulecie upokozenia wlasnie dlatego ze nie byly rozwiniete militarnie . Chiny wyciagnely wnioski ze swej histori i sie zbroja .

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo