Wpisz kwotę, którą chesz przekazać na rzecz NK
Komentarz do powyższego artykułu i artykułu na stronie https://strategyandfuture.org/to-nie-koszmar-mackindera-to-spazm-slabnacego-mocarstwa/ 1. Mearsheimer myli się zasadniczo z tezą, że to przyjęcie do NATO państw Europy Środkowej spowodowało agresywną reakcję Kremla – w tym finalną pełnoskalową wojnę na Ukrainie. Kreml nie potrzebuje żadnego pretekstu dla ekspansji, która jest NIEZMIENNYM STAŁYM wektorem rosyjskiej polityki, a ekspansja jest limitowana wyłącznie aktualna siłą i zasobami Rosji. Gdyby Polska i szerzej państwa Europy Środkowej nie przystąpiły do NATO – powstałaby naturalna próznia strategiczna – i w rezultacie Rosja dużo szybciej [prawdopodobnie w okresie „resetu” z USA 2009-2013] by zagarnęła by te państwa w swoją strefę wpływów. Czyli bylibyśmy w sytuacji Białorusi – albo gorszej. Co więcej w takiej sytuacji – przesunięcia strefy wpływów Kremla po Odrę [czyli w istocie realizacji żądań grudniowych Kremla] – Rosja wcale by się tym nie zadowoliła – przeciwnie, jej agresywna polityka tylko by się wzmogła, dążąc do wypchnięcia USA z Europy i zbudowania z Berlinem i Paryżem konkurencyjnego supermocarstwa Lizbona-Władywostok. W tej sytuacji trudno Mearsheimera uważać za osobę realistycznie oceniającą rzeczywistość polityczną – a już nadawanie mu lauru lidera realizmu politycznego jest w tym układzie zupełnym oderwaniem… właśnie od realności. Błąd rozumowania Mearsheimera na poziomie strategicznym jest ewidentny i bezdyskusyjny – takie są fakty. 2. Przed wojną na Ukrainie Rosja miała słabe wskaźniki demograficzne, prowadzące długofalowo do osłabienia Rosji – owszem – tyle, że i reszta graczy wcale nie była w lepszej sytuacji – zaś siłę mierzy się w relacji do reszty graczy. Jednak plan Kremla traktował tę sprawę jako PRZEJŚCIOWĄ – która zmieni się zasadniczo po wzmocnieniu demograficznym zagarniętą i wchłoniętą Białorusią i Ukrainą [łącznie skokowy przyrost ponad 50 mln ludzi – i to etnicznie „białych”]. Realizacja planu supermocarstwa Lizbona-Władywostok miała dać Rosji technologię i kapitał – w tym wielkie inwestycje na Syberii i stworzenie tam kolejnej „fabryki świata” opartej o surowce – a to by zasadniczo i stabilnie odwróciło długofalowo zarówno niekorzystne trendy demograficzne – jak i zapaść ekonomiczno-technologiczna Rosji – jak i zlikwidowało by problem wzrastającej chińskiej dominacji. W sumie – Rosja by uzyskała motor rozwojowy poniekąd wg wielkich planów Stołypina przed I w.w. 3. Wojna na Ukrainie miała zrealizować powyższe plany – była w optyce Kremla jedynie przyśpieszeniem procesów, które wg Kremla pracowały na rzecz Rosji [sprawiając, że Rosja odrzucała sojusz z USA przeciw Chinom, uważając w swej kalkulacji USA za przegranego, schodzącego gracza]: procesów słabnięcia USA, nieudolności i chwiejności i ideologicznego „zapatrzenia” administracji Bidena, kapitulacji w rokowaniach New Start, blamażu w Afganistanie, kapitulacji w sprawie Nord Stream 2 – a w sensie długofalowym – nieuchronnego wyjścia USA z Europy na Pacyfik. NATO i UE były w zasadniczym strukturalnym pęknięciu świata atlantyckiego do polityki kontynentalnej przez politykę Berlina i Paryża, ale także przez osłabienie UK i wyrzucenie z UE po Brexicie. Można domniemywać, że z punktu widzenia Kremla i całej kremlowskiej stafki [nie tylko Putina] wniosek był jednoznaczny – wystarczy jedna szybka błyskawiczna siłowa operacja przejęcia Ukrainy – by NATO się rozsypało, USA zostały ostatecznie skompromitowane jako gwarant bezpieczeństwa, a Waszyngton zmuszony do zaakceptowania nowego układu sił narzuconego faktami dokonanymi Rosji – która by w ten sposób udowodniła przed Berlinem i Paryżem swoją decydującą rolę w powstaniu supermocarstwa Lizbona-Władywostok, rzecz jasna ze wszystkimi bonusami z tego wynikającymi dla Rosji w tej „spółce supermocarstwowej”. Ponadto Rosja „Blitzkriegiem” Ukrainy jeszcze by zwiększyła swoją pozycję kalkulowaną wg siły militarnej – co przecież miało być jej zasadniczym wkładem [prócz tanich surowców i taniej siły roboczej na Syberii] – dla zbalansowania Chin – w ramach realizacji autonomii strategicznej już nie Europy, a supermocarstwa euroazjatyckiego. 4. Wszystko się rozsypało przez nieudolność militarną Rosji w wojnie na Ukrainie zderzoną z niespodziewanym przez nikogo nadzwyczaj sprawnym oporem Ukrainy na każdym poziomie. To odwróciło całe domino strategiczne i zrujnowało wszystkie opisane wyżej plany Kremla, Berlina i Paryża. Dodatkowo Rosja przegrała w cyberprzestrzeni i generalnie w wojnie informacyjnej. 5. Percepcja „spazmów słabnącego mocarstwa” powstała właśnie wyniku blamażu militarnego i w wojnie informacyjnej – przedtem pozycja Rosji była nader wysoka w obu sferach. Stąd cały tok rozumowania w artykule „To nie koszmar Mackindera – to spazm słabnącego mocarstwa” opublikowanym w S&F mam za przypięcie na wstecz percepcji słabości Rosji – która to percepcja powstała już PO przegranej w tych sferach. Rosja nie czuła „noża na gardle” – przeciwnie – pycha z poczucia panowania nad sytuacją i „czasu pracującego na rzecz Rosji” pchnęła ją do rezygnacji z cierpliwego wyczekiwania na zebranie owoców długofalowej polityki – na rzecz SZYBSZEGO sięgnięcia po WIĘKSZE bonusy w przyśpieszeniu budowy supermocarstwa Lizbona-Władywostok na warunkach Rosji jako „udziałowca nr 1”. Jak w przypadku „resetu” 2009-2013, Rosja chciała chciwie siłą sięgnąć po większe bonusy, niż dawał jej już wypracowany bieg spraw. W sumie – pycha i chciwość, poczucie panowania nad sytuacją i możliwości jeszcze większego kształtowania jej na swoją korzyść, połączona z przecenianiem własnej siły militarnej i niedocenianiem Ukrainy – pchnęły Rosję do „operacji specjalnej”. Teraz – owszem – Rosja jest w sytuacji „spazmów słabnącego mocarstwa” – ponieważ wszystkie plany supermocarstwa i bonusów wzięły w łeb, NATO i Zachód się skonsolidowały pod sztandarem USA w ramach opcji atlantyckiej [wijące się Niemcy tego nie zmieniają] – a cała sprawa wojny na Ukrainie stała się dla USA grą geostrategiczną udowodnienia przed sojusznikami w Azji [dla powstrzymywania Chin], że USA są wiarygodnym gwarantem bezpieczeństwa. Jeżeli USA nie poradzą sobie z Rosją – to nie ma mowy o powstrzymaniu Chin przez sojusz proamerykański – tak to kalkuluje cały świat. Tym bardziej, że Pekin, chcąc uzyskać bonusy z „operacji specjalnej” na Ukrainie dla rozbicia porządku Bretton Woods i osłabienia USA – sam chętnie podżyrował podczas olimpiady „wspólne cele” z Kremlem – deklarując wstępnie budowę nowego porządku światowego – już nie amerykańskiego. Teraz Pekin usiłuje zachować twarz i „odlepić” się od PRZEGRANEJ wizerunkowo Rosji, na dodatek kompromitującej Pekin swym ludobójstwem. 6. Rosja jest „słabnącym mocarstwem w spazmach” – wszystkie drogi do skokowej zmiany na lepsze, w które Rosja tak cierpliwie inwestowała przez dwie dekady – właśnie się zamknęły. Przyczyna – klęska geostrategiczna na Ukrainie – która odwróciła wszystkie wektory – głębokiej zmiany faktycznie w skali globalnej – w tym walki o hegemonię USA-Chiny. W Pekinie tworzą nowe scenariusze – w tym taktycznego dogadania się z USA – kosztem faktycznego poświęcenia Rosji – która w kalkulacji koszt/efekt z dotychczasowego „pożytecznego idioty” na rzecz intersów geostrategicznych Pekinu i z darmowego, bezkosztowego „bata” na porządek atlantycki – stała się dla Pekinu szkodliwym czynnikiem konsolidacji Zachodu wokół USA i czynnikiem percepcji wzrostu siły kolektywnego Zachodu.
Kończąc – skutkiem długofalowym wojny na Ukrainie [jeżeli Ukraina się tylko utrzyma jako suwerenny byt – tu nie chodzi o zwycięstwo nad Rosją, ani nawet o wyparcie Rosji do granic sprzed wojny], będzie [po kilku etapach wymuszonego wyczerpaniem obu stron rozejmu i podejmowania działań] docelowo układ USA-Chiny, w którym Pekin sprzeda wykorzystana do cna Rosję za zjednoczenie Korei [dla wypchnięcia sił USA z przyczółką kontynentalnego] połączonego z jakąś formą jeżeli nie zajęcia, to formalnego włączenia Tajwanu – być może z zastrzeżeniem np. trwałej demilitaryzacji, czy innych konstrukcji prawnych dla pozytywnego „sprzedania” światu tejże transakcji [zapewne połączonej z wielkim propagandowym przekazem o rzekomej deeskalacji i nowej pokojowej drodze obu supermocarstw]. Jednoznacznym sygnałem marginalizacji Rosji [i poświęcenia jej przez Pekin] jako gracza w Azji [szerzej: w Eurazji tj. na Wyspie Świata] będzie nieobecność Rosji w tym traktacie. Po tym traktacie narracja Pekinu [zwłaszcza wewnętrzna] zmieni się docelowo o 180 stopni – głównym tematem będzie odzyskanie 1,6 mln km2 „ziem rdzennie chińskich pod tymczasową administracja rosyjską” – czyli ziem zabranych narzuconym nierównoprawnym Traktatem Pekińskim 1860 – co było i JEST do tej pory największą stratą i upokorzeniem Chin w „wieku hańby”. Z punktu widzenia „długiego trwania” władztwo Kremla nad Syberią jest tylko przejściową aberracją, która zostanie skorygowana – moim zdaniem najpóźniej do 2040, gdy Chiny wdrożą w ramach RMA nową generację globalnych systemów militarnych i odwrócą skierowanymi broniami energetycznymi obecną przewagę środków ataku strategicznego nad środkami obrony. Optyka Pekinu na poziomie geostrategicznym [długofalowym i docelowym] jest prosta – Rosja to ostatnie kolonialne imperium białego człowieka w Azji – rzecz jasna do likwidacji. Przy okazji przejęcia Syberii – także przejęcie Arktyki i Arktycznego Jedwabnego Szlaku. Zresztą geostrategia jest nieubłagana – Chiny nie staną się hegemonem świata, nim przedtem nie staną się hegemonem Azji, a to wymaga likwidacji Rosji jako irytująco ambitnego i kusząco słabego rywala w grze o sumie zerowej. Gdy Chiny wzmocnią sią kosztem Rosji, przesuną perymetr i zajmą przy okazji arktyczną geostrategiczną Strefę Seversky’ego – przechylą tym samym szalę rywalizacji z USA. I to zapewne bez wojny – jak to radzi jako najlepszy sposób wygranej mistrz Sun Tzy…
Na pewno na Kremlu – przy całej obecnej rozpaczliwej determinacji i bieżączki – cała stafka na czele z Putinem ma w głowach wyryte na trwale zagrożenie marginalizacji Rosji i połknięcia przestarzałej militarnie Rosji po umownym 2035 – czyli po terminie naznaczonym przez Przewodniczącego Xi na przegonienie USA w technologiach militarnych – co tylko pozornie paradoksalnie – będzie hiobową wieścią dla Rosji. Gdyż w TAKIEJ sytuacji Pekin będzie czuł, że ma wolne ręce względem USA – i zabierze się swobodnie za porządki na swoim azjatyckim podwórku – a pierwsza na liście do „uporządkowania” jest Rosja. Stąd rozpatrując kolejny, wyższy poziom przewidywanych akcji i reakcji strategicznych – tu wg kalkulacji Waszyngtonu – to w oczekiwaniu Waszyngtonu będzie oznaczało pokorne przyczołganie się Kremla jako posłusznego junior-partnera tuż PRZED tą utratą strategicznej siły przez Rosję – bo rewolucja RMA i generacyjny skok systemów strategicznych Chin, deklasujący Rosję – dokona się szybciej, niż utrata przewagi przez USA. Innymi słowy – wszystko się rozstrzygnie w oknie czasowym, gdy Rosja JUŻ poczuje, że w systemach strategicznych spada do II ligi i niedługo nie będzie w stanie odstraszyć Chin – a jeszcze PRZEDTEM, nim USA stracą przewagę nad Chinami. Czyli Rosja w tej kalkulacji stanie się sojusznikiem USA z musu – nie za bonusy – ale niejako za ocalenie swej skóry i pozostanie w „jednym kawałku”. Rzecz jasna ewentualna przegrana konwencjonalna Rosji na Ukrainie bardzo przybliża pierwszy moment – gdyż wtedy stafka Kremla szybciej dozna otrzeźwienia i zmieni in minus swoją dotychczas przeszacowaną percepcję własnej siły – i poczuje, że „car jest nagi”. USA nie potrzebuje Rosji silnej wojskami konwencjonalnymi – wystarczy im DOSTATECZNY potencjał strategiczny Rosji [JESZCZE groźny dla Chin] – oraz udostępnienie terytorium Rosji dla sił strategicznych i operacyjnych USA [ z terenem Rosji jako dodatkowym kontrolowanym buforem ochraniającym USA – tak, by Chiny poczuły się okrążone ze wszystkich stron – kwestię Indii i Five/Six Eyes czy AUKUS czy Quad nie rozwijam – zakładam, że do USA dołączą ci ww sojusznicy w Azji po pokazowym pokonaniu siły Rosji]. Tak więc Rosja dla obu supermocarstw to zasób do przejęcia w grze decydującej o hegemonię – w ramach „czystego” stabilnego układu G2 [oczywiście każdy ze swoimi z sojusznikami].. Scenariusze końcowe „kto kogo pokona” [ kto przejmie w grze Rosję] są oczywiście przeciwne – ale wspólnym elementem OBU tych planów jest w pierwszej fazie osłabienie Rosji i wyrzucenie jej z niestabilnego siłowo układu G3 na rzecz stabilnego G2. I to jest to wspólna baza do taktycznego sojuszu USA-Chiny przeciw Rosji – czyli niejako odwrócenie obecnego sojuszu Chiny-Rosja [też przecież taktycznego] zawartego od 2014 tymczasowo dla wspólnego osłabienia USA. Ani dla USA, ani dla Chin silna Rosja w ostatecznym rachunku nie jest na rękę – bo jest zbyt obrotowa – a cały układ 3 wielkich [quasi-równorzędnych] graczy militarnych jest zwyczajnie niestabilny i nie daje możliwości kontroli ani przez USA, ani przez Chiny – tym bardziej, że Rosja słynie z łatwości do zdrady czy zmiany sojuszu. Stąd moim zdaniem marginalizacja Rosji przez oba supermocarstwa jest KONIECZNOŚCIĄ na kolejnym etapie rywalizacji geostrategicznej USA-Chiny, gdy wyraźnie ujawni się technologiczne „odpadanie” Rosji od USA i Chin. Co nastąpi realnie najwcześniej po 2025 – a w percepcji graczy być może później – np. w pierwszej połowie lat 30-tych, czyli wtedy, gdy nawet najbardziej misterna „maskirowka” Kremla [np. epatowanie demonstratorami czy wręcz makietami „superbroni” przestanie być traktowane jako wiarygodny pokaz siły] nie będzie w stanie przykryć nędzy technologicznego „odstawania” Rosji – i jej szybko zbliżającego się nieuchronnego zaniku możliwości strategicznych.
Zasadniczym niebezpieczeństwem dla USA i dla Chin – prócz wzajemnej rywalizacji – jest ewentualne powstanie TRZECIEGO [na dodatek SILNIEJSZEGO zbiorczo] supermocarstwa – od Lizbony do Władywostoku. „Najgorszy koszmar geostrategiczny USA” – jak pisał w 2013 George Friedman, gdy Waszyngton się ocknął z samobójczego „resetu” 2009-2013, który w istocie otwierał szeroko drogę powstaniu konkurenta do detronizacji USA. O ile wojna na Ukrainie może zmielić na 2-3 lata siłę uderzeniową wojsk lądowych Rosji, o tyle w dłuższym okresie – do 2035 wg rozpatrywanego scenariusza – potrzebna jest siła w Europie dla powstrzymywania odbudowanych i zreformowanych sił Rosji – w całym pasie od Arktyki po Morze Czarne, a nawet Kaspijskie. A także – bądźmy realistami – dla stworzenia militarnej przeciwwagi dla Niemiec i Francji [szerzej – „jądra karolińskiego”] – które z planów budowy supermocarstwa Lizbona-Władywostok w mojej ocenie nie zrezygnują, gdyż ten zapewnia im [i to w skali globalnej] maksymalną pulę wygranej przy minimalnych kosztach. Z tych samych powodów nie zrezygnuje z tego planu Kreml. Im bardziej będzie się pogłębiała konfrontacja USA-Chiny, tym większa determinacja będzie na Kremlu, w Berlinie i Paryżu do realizacji ww planu ZA WSZELKĄ CENĘ. W mojej ocenie Niemcy tylko pozornie porzuciły Ostpolitik na rzecz Westbindung z USA. Niemcy deklarując 2% PKB na obronę i 100 mld euro dodatkowych inwestycji w uzbrojenie, dozbrajają SIEBIE pod przyszłe rozstrzygnięcia siłowe w swoim interesie. Zwodzą Waszyngton „możecie wyjść z Europy na Pacyfik, my tu dopilnujemy w waszym imieniu Europy” – czyli realny cel jest taki, by silne militarnie Niemcy razem z Francją narzuciły – już po wyjściu USA – SWÓJ porządek – czyli realizację niezmiennego „celu strategicznego nr 1” zbudowania z Kremlem supermocarstwa Lizbona-Władywostok. Decyduje siła i tylko siła – nie żadne deklaracje dla zwodzenia, choćby najbardziej płomienne i uroczyste. Szczęśliwie wejście Szwecji i Finlandii do NATO przesuwa europejski biegun proatlantyckiej siły w nasz region – osłabiając pozycję Niemiec i Francji. Np. co do samolotów stealth 5 generacji F-35 – budzących największe obawy Kremla [wręcz groźby – np. po ogłoszeniu przez Finladię zakupu F-35] – przed 2030 łącznie UK będzie dysponowało 148 sztukami [informacje o redukcji zamówień na razie niepotwierdzone], Norwegia 52, Finlandia 64, Dania 27. Doliczając 32 sztuki polskich F-35, tworzy to łącznie siłę 323 F-35 – skokowo zmieniającą układ sił nie tylko względem sił powietrznych Rosji, ale i Niemiec i Francji. Porównać to do planów budowy ca 78 egzemplarzy myśliwca 5-tej generacji Su-57 przez Rosję – „pomostowo” z tymczasowymi silnikami i elektroniką – gdzie docelowe silniki [ale i elektronika] mają być gotowe do montażu po 2028 – w co należy wątpić ze względu na sankcje technologiczne i złą sytuację finansowo-ekonomiczną Rosji. Z punktu widzenia Polski nie Niemcy i Francja, a ten „północny” biegun siły jest dla nas perspektywicznym i REALNIE silnym [i co najważniejsze – mającym wole do walki] partnerem w kwestiach bezpieczeństwa strategicznego. Stąd dumania Pana Rokity nt rzekomo koniecznej i nieusuwalnej roli Niemiec w strategicznym bezpieczeństwie regionu mam za odrealnioną ślepą uliczkę, nader szkodliwą dla Polski. Na południu – głównym graczem jest Turcja – plus w pewnym stopniu Rumunia. Z tymi graczami na północy i południu w ramach NATO należy stworzyć wielki front kolektywnej synergicznej interoperacyjnej siły [ale i współpracy np. ekonomicznej i technologicznej] – a zarazem rozpraszania siły Rosji. To sojusz REALNY i TRWAŁY [póki Rosja silna] – oparty o wspólny interes gardłowego bezpieczeństwa – przysłowiowej jazdy na jednym wózku wobec agresywnych planów Rosji. Pamiętać też należy, że dla Chin Polska jest nadal z punktu widzenia geostrategii cennym bezalternatywnym buforem na kluczowym przesmyku bałtycko-karpackim, który w ostateczności nie dopuszcza do powstania supermocarstwa Lizbona-Władywostok. Dlatego traktat o strategicznej współpracy Chiny-Polska z 20 grudnia 2012 jest nadal aktualny w wielkim planie geostrategicznym – gdyż w tym względzie NIC SIĘ NIE ZMIENIŁO od 2012 [zwrot Rosji na Chiny w 2014 to jedynie sprawa TAKTYCZNA dla podniesienia wyceny Rosji] – tak samo taktyczne jest wyjście Polski z AIIB itp. sprawy – na najwyższym poziomie Polska jest nadal niezmiennie dla Chin państwem o żywotnym, egzystencjalnym, geostrategicznym znaczeniu – zabezpieczając Chiny [zresztą USA tak samo – i to jest nasze znaczenie w skali globalnej gry] przed katastrofą geostrategiczną – czyli przed powstaniem supermocarstwa Lizbona-Władywostok. Zresztą 20 grudnia 2012 Pekin dość jasno postawił sprawę – zaliczając Polskę do jednego z 7 państw o geostrategicznym znaczeniu dla Chin. Geografia ani zasadniczy „gruby” układ sił [ani zagrożenie dla USA i Chin ewentualnym powstaniem supermocarstwa Lizbona-Władywostok] wcale się nie zmieniły od tego czasu w grze USA-Chiny-Rosja, dlatego ten traktat geostrategiczny jest nadal aktualny – i o tym trzeba zawsze pamiętać….nie patrząc na przejściowe ochłodzenia na linii Pekin-Warszawa. O ile nie damy się wciągnąć do walki przeciw Chinom – mamy długofalowo „otwarte konto” w Pekinie – na czas Wielkiego Chaosu [z tytułu pułapki Kindlebergera], na czas Wielkiej Konfrontacji [III wojny światowej – z tytułu pułapki Tukidydesa] – a co najważniejsze – na czas pokoju i nowego urządzania świata po wojnie. Bo Chiny, nawet pokonane, nawet zasadniczo osłabione i kontrolowane militarnie [jak Niemcy i Japonia po II wojnie światowej] – po prostu przez nabytą siłę demografii, ekonomii i technologii – nadal będą ważnym, prawdopodobnie najsilniejszym partnerem ekonomicznym w Eurazji. Dla osób mających problemy poznawcze z przyswojeniem geostrategicznej kluczowej roli Polski JEDNOCZEŚNIE i dla USA i dla Chin : w 1940 Chiny były wspierane przeciw supermocarstwowym planom Japonii – JEDNOCZEŚNIE zarówno przez USA i UK – jak też Sowiety i III Rzeszę – mimo, że te dwa bloki były rywalami w śmiertelnej wielkiej konfrontacji globalnej….i właśnie dlatego robiły wszystko podtrzymując opór Chin, by Japonia nie podbiła i nie odwróciła Chin, by nie stworzyła trzeciego, osobnego bloku siły w Azji…nihil novi sub sol…
Wejście Finlandii i Szwecji do NATO zmienia układ sił w Europie na korzyść NATO i pozycji USA [i Polski] – kosztem „autonomii strategicznej” forsowanej przez tandem niemiecko-francuski. Dla Kremla oznacza to skok 1400 km dodatkowej granicy z NATO – oraz zasadniczą zmianę układu sił na Bałtyku na korzyść NATO – praktycznie zamknięcie Zatoki Fińskiej i rosyjskiej Floty Bałtyckiej – co tak przy okazji powinno u nas skutkować natychmiastowym anulowaniem programu Miecznik na rzecz rozwoju systemów antyrakietowch/plot [gdzie system Patriot ma OBIE zdolności – a rakieta PAC-3MSE jest tańsza niż jakikolwiek samolot czy śmigłowiec bojowy sił Rosji – zatem jest to korzystne w kalkulacji koszt/efekt] oraz na rzecz rozbudowy rakietowych i lufowych systemów artylerii dalekiego zasięgu [dość powiedzieć, że nasze Kraby z armatą 155mm/L52 ze strumieniową amunicją precyzyjną Nammo o zasięgu 130 km – pokrywają ogniem CAŁY obwód Kaliningradzki – stąd wojna morska dla Polski de facto [również z użyciem masowym dronów bojowych i amunicji krążącej – np. systemu W2PMIR do saturacyjnego forsowania A2/AD] przekształca się w wojnę lądową zdalnej precyzyjnej anihilacji wszelkich aktywów bojowych na tym terenie]. Notabene: Mieczniki z rakietami CAMM mają być fregatami tylko przeciwlotniczymi a nie przeciwrakietowymi – ich zdolności do obrony przed supersonicznymi rosyjskimi Onyxami, nie mówiąc o właśnie wprowadzonych hipersonicznych Cyrkonach – ta zdolność obrony jest żadna, zatem wydatek 10 mld złotych [a realnie przy braku naszego doświadczenia przynajmniej 15 mld zł] jest nie tylko wielkim marnotrawstwem zasobów, które winny być skierowane na systemy prak/plot, precyzyjna artylerię rakietową i lufową oraz dronizację – jest też skazaniem na pewną śmierć naszych marynarzy i „zafundowaniem” sobie przyszłej katastrofy wizerunkowej na miarę zatopienia „Moskwy” – bez żadnego pożytku operacyjnego, nie mówiąc o strategicznym. Wracając do Finlandii – nie dość, że zerwała z „tradycyjną” finlandyzacją, zdecydowała się na zakup 64 F-35A [dołączając do 52 dostarczanych F-35A Norwegii i 27 wcześniej zamówionych F-35A Danii – nie mówiąc o wsparciu sikcesywnei dostarczanych F-35B UK – docelowo 148] – to jeszcze prowadzi aktywna politykę wsparcia Bałtów, do mostów energetycznych w poprzek Zatoki Fińskiej planuje tunel Tallin-Helsinki likwidujący już „lądowo” izolację Bałtów, a już „kamieniem obrazy” dla Kremla jest program jądrowy Finlandii – oparty i własny uran i własny pełny cykl przemysłowy przerobu Yellow Cakes – co oczywiście Kreml odczytuje jako program suwerennego pozyskania własnych głowic jądrowych – rzecz NIEAKCEPTOWALNA dla Rosji. Dlatego w przyszłych latach nie Polska, a Finlandia będzie poddana największemu naciskowi Kremla – być może nawet wojnie hybrydowej, która przy mobilizacji i nieustępliwości Skandynawii w NORDEFCO [i wtedy już w całości w NATO] i przy szerszym wsparciu NATO [zwłaszcza USA i UK i państw Wschodniej Flanki NATO] – może doprowadzić nawet do wojny pełnoskalowej. Gdyż w kalkulacji Kremla 1400 km granicy słabej demograficznie Finlandii [mimo jej systemu powszechnej obrony] pozwala na relatywne łatwe np. przesuniecie granic i inne akty dominacji dla rozbicia NORDEFCO/NATO i uderzenia per procura w pozycję USA. Tym bardziej ryzyko wojny wzrasta, że stawką w percepcji Kremla jest ewentualne zagrożenie głównej bazy Floty Północnej [Siewierodwińsk] stanowiącej rdzeń strategicznej projekcji siły atomowych „boomerów” Rosji – czyli w istocie najważniejszego elementu [o największej przeżywalności] triady strategicznej Rosji. Stąd wniosek – nie Niemcy jako główny sojusznik – a w regionie maksymalna współpraca i interoperacyjność ze Skandynawią [i z USA i UK] w NATO. Tym bardziej, że rywalizacja o Arktykę [Strefę Seversky’ego] o dominację US Navy wraz ze sprzymierzona Royal Navy i z flotami Skandynawii – będzie tylko rosła. Pamiętać należy, że przystąpienie Finlandii i Szwecji do NATO zdejmuje z nas dużą część „dylematu Bałtów/Przesmyku Suwalskiego” – gdzie Polska była dotychczas „wystawiana” [bardzo nieszczęśliwie ze względu na zagrożenie z Białorusi i z Obwodu Kaliningradzkiego] jako jedyny gracz zdolny utrzymać Bałtów via Przesmyk Suwalski. Przywrócenie dawnego statusu zagrożenia i beznadziejnej sytuacji Bałtów dla szantażu NATO i USA – będzie na pewno kalkulowane na Kremlu – a to przełoży się na agresywny kurs względem Finlandii. Drugim wnioskiem na poziomie strategicznym dla Polski winno być przystąpienie do programu nuklearnego Finlandii z transferem technologii przemysłu Yellow Cakes. W całości Skandynawia i Polska [ze wsparciem politycznym reszty Wschodniej Flanki NATO] – winny traktować to także jako środek nacisku dla ekspresowego pozyskania NATO Nuclear Sharing – i dalszego przesunięcia jądra siły w Europie na rzecz szeroko rozumianej Wschodniej Flanki NATO – w ścisłej współpracy bezpośredniej z UK jako graczem atomowym. Chęć „odrobienia strat” w Europie [rozumianej jako strefa wpływów Londynu] przez UK po Brexicie i chęć zdławienia kontynentalnej dominacji Niemiec czynnikami pozaekonomicznymi [głownie militarnymi] przez Londyn działa tu na naszą korzyść. W szerszym układzie ta szeroko rozumiana Wschodnia Flanka NATO [z UK] winna być traktowana także jako baza intensyfikacji wymiany ekonomicznej i technologicznej. Notabene – w regionalnej współpracy drugim [obok Skandynawów i UK] potencjalnym źródłem technologii wojskowych i podwójnego zastosowania dla Polski winna być Turcja – zwłaszcza w systemach dronowych, rakietowych i broni precyzyjnych. Trzecim zaś – znacznie dalszym, ale chętnym do współpracy i zaawansowanym – Korea Południowa. W tym układzie rola Niemiec w TAKIEJ architekturze rysuje się raczej marginalnie – na pewno nie jest elementem koniecznym i nieusuwalnym – także dla dostaw na Wschodnią Flankę NATO – gdzie rolę „odbiorcy atlantyckiego” i „pasa transmisyjnego dostaw” przejmie Skandynawia – mostami lotniczymi na Zachodnim Bałtyku – czy rozproszonym transportem morskim małymi jednostkami desantowo-transportowymi na krótkich trasach w poprzek Zachodniego Bałtyku w systemie plaża-plaża [czyli poza portami będącymi pułapkami i łatwymi celami uderzeń jako skupione węzły logistyczne] – czyli jako celami nieopłacalnymi i trudnymi do ataku dla rakiet przeciwokrętowych Rosji. Budowa seryjna takich szybkich jednostek PMW [umownych miniDiugoni o nośności ca 85t i prędkości 35-40 w i cechach stealth]- zamiast Mieczników – winna być ujęta w zasadniczo zmodyfikowanym PMT. Jednostki te winny być także przystosowane już w projekcie także do wszelkich innych zadań z modułami zadaniowymi – a także – śródlądowo – do szybkiego transportu rzecznego i dla realizacji szybkich rozproszonych „szturmowych” przepraw sprzętu bojowego i zaopatrzenia głównie w dorzeczu Wisły-Narwi-Bugu – oraz dla ofensywnych działań specjalsów [w tym na Zalewie Wiślanym].
Podkreślić należy, że obecne, dość chłodne podejście Skandynawów do pozyskania broni jądrowej, będzie się wg mnie zmieniało zasadniczo – pod presją działań Kremla – na rzecz pozyskania skutecznego odstraszania jądrowego NATO Nuclear Sharing,a nawet suwerennie dysponowanych własnych głowic [na bazie pełnego łańcucha przemysłu Yellow Cakes Finlandii]. Bo nawet najbardziej uroczyste gwarancje USA czy UK – nigdy nie wyrównają geostrategicznych różnic i ryzyka. I to Polska winna perspektywicznie wykorzystać w grze razem ze Skandynawami względem USA – i w grze względem UK.
Dlaczego tak podkreślam konieczność pozyskania broni jądrowej przez Polskę? Gdzie NATO Nuclear Sharing, a nawet koalicyjne pozyskanie głowic w ramach sojuszu ze Skandynawią – jest tylko fazą pomostową do całkowicie suwerennie dysponowanych własnych głowic. Pozyskanych każdym sposobem – w tym także kradzieżą, specoperacją czy zakupem pod stołem? Gdyż Polska jest w strefie zgniotu – a dla Rosji zagrożenie [i to ze wschodu – nie zachodu] – jest największe od czasów powstania Księstwa Moskiewskiego – NIGDY w ponad 500 letniej imperialnej historii [liczmy od 1508 – od upadku Złotej Ordy] Rosja nie była wobec rywala kontynentalnego silniejszego o rząd wielkości ekonomicznie, demograficznie, finansowo – na dodatek z tempem rozwoju [zwłaszcza technologicznego] zagrażającego nie to że Rosji – ale nawet budzące trwogę w USA. A to oznacza, że Kreml ZA WSZELKĄ CENĘ i KAŻDYMI ŚRODKAMI [wg skrajnie zdeterminowanej kalkulacji: „nie mamy nic do stracenia, a wszystko do zyskania”] będzie dążył w ostatecznym rozrachunku do przerwania kluczowego styku Rimlandu i Heartlandu Eurazji – czyli pomostu bałtycko-karpackiego – czyli Polski. Owszem – nasza silna armia ery RMA [sieciocentrycznie sterowana real-time przez kompleks C5ISR/EW tworzący synergicznie [ze wszystkich domen] jedną połączoną nadrzędną metadomenę, z maksymalną dronizacją, automatyzacją, z przełamującym nasyceniem efektorów precyzyjnych wszelkich klas o jak największym zasięgu] – jest niezwykle potrzebna – przy całkowitym porzuceniu obecnego, tragicznie przestarzałego modelu post-sowieckiego, który nadal króluje w WP [i co gorsza – wśród polityków wszystkich opcji – ze względu na kuntatorskie i partykularne traktowanie ekstensywnie-ilościowo rozwijanego WP w starym stylu jako zaplecza politycznego „wdzięcznych wyborców”] . Lecz nowoczesne konwencjonalne WP ery RMA to dużo za mało – nie spełnia warunku KONIECZNEGO i WYSTARCZAJĄCEGO dla zapewnienia prawdziwego, skutecznego do końca odstraszania strategicznego na najwyższym poziomie eskalacji – które to odstraszanie może dać tylko broń jądrowa. Co jest dla Polski zupełnie osiągalne technologicznie samodzielnie – oczywiście przy odpowiednim poziomie konsekwentnego, poufnego działania. Stawką jest FIZYCZNE PRZETRWANIE Polski i Polaków. Bo – jak za zaznaczyłem na początku – Rosja w planie strategicznym [docelowym do 2040] jest i będzie coraz bardziej zdeterminowana do podjęcia KAŻDYCH skrajnie radykalnych działań – z pełnym zerwaniem wszelkich „bezpieczników – tj. wg zasady: „cel uświęca środki”. W mojej ocenie w porównaniu ze stalinizmem Kreml będzie gotów pójść dużo dalej w barbarzyństwie i ludobójstwie – przy tym era dla rozwoju cybertotalitaryzmu i globalnej projekcji siły – daje nieporównanie większe, szersze i drastyczniejsze możliwości, niż za Stalina. Taki jest PRAWDZIWY realizm polityczny – budowany na osnowie geopolitycznej szachownicy – nakierowanej wg sił i zasobów do technologicznego wysiłku osiągania zdolności wszelkich wektorów siły przez graczy. Realizm polityczny dużo bardziej bezwzględny, niż dość naiwne konstrukcje Mearsheimera i innych zachodnich politologów, których mam za przestarzałych i nieadekwatnych do wyzwań, jakie w tych uwarunkowaniach niesie następne 20 lat. Nie stać nas na patrzenie na innych – musimy sami myśleć i decydować i podejmować zdecydowane działania aż do końca i na maksymalną skalę – wszelkie półśrodki, zwlekanie, kompromisy itd. mam za żałosne płonne nadzieje, że „nasza chata z kraja”, że „jakoś to będzie”, że „rozejdzie się po kościach”, że „wróci do starego” itd. Nic takiego nie będzie – jesteśmy w samym sercu wielkiej, wykładniczo narastającej, maksymalnie co do stawki bezwzględnej gry – i musimy dać z siebie wszystko. Oczywiście mądrze – inwestując w całe NASZE łańcuchy technologiczne produktów high-tech wysokiej marży [głównie podwójnego zastosowania], w Przemysł 4.0. w sieciocentryczny zbiorczy [sterujący całym krajem] ekonomiczno-militarny rozproszony całokrajowy kompleks sterujący C5ISR/EW [czyli system czasu i pokoju i wojny] oparty w jak największym stopniu o AI [a nie o „widzimisię” polityków-dyletantów]. Ucieczka do przodu w technologię i w pragmatyczną i skuteczną w owocach edukację protechnologiczną, budowanie własnych kadr B+R, przemysłu high-tech i realnych zdolności przemysłowych i technologicznych najwyższej klasy – a nie zakupy „z półki” cudzego sprzętu dla nabijania kabzy obcych koncernów – i to nieraz sprzętu już przestarzałego – opracowanego w zimnej wojnie, czyli dwie epoki technologiczne czy koncepcyjno-strategiczne wstecz… Ale to wymaga i wielkiej mobilizacji społeczeństwa – i wielkiej pracy całkowitej zmiany funkcjonowania państwa od podstaw – przejścia z zapyziałego niedowładu „post-caratu” feudalnego, odziedziczonego po komunie [i dalej trwającego w utrwalonych strukturach] – w XXI wiek… Tak tytułem podpowiedzi – sam tylko Skarbiec Suwalski – tytan, lantanowce, generalnie surowce strategiczne – to gotowy czekający na wykorzystanie lewar finansowy wart na obecnym etapie „z góry” jakieś 3 biliony dolarów płaconych – podkreślam: z góry [jako wkład inwestycyjny] ciepłą rączką przez ustawionych w kolejce inwestorów po prośbie – gdzie to państwo polskie ma być nadrzędnym selektorem i nadzorcą i większościowym udziałowcem i ostatecznym decydentem w tych „joint-ventures”. Korea Południowa, Japonia, wszelkie globalne „tygrysy” przemysłowo-technologiczne, wszyscy tak głodni surowców strategicznych, bez których przemysł high-tech [czyli samo jądro siły państw] nie istnieje…. a świat jest wielki – możliwości praktycznie nieograniczone….oczywiście do realizacji nie wg konsensusu waszyngtońskiego [nader usłużnego wobec obcych koncernów i obcej przewagi kapitałowej – co z rujnującym skutkiem doświadczyliśmy zwłaszcza w latach 90-tych, a skutki nadal nam boleśnie dolegają…], a zdecydowanie bliżej musi być w nowym modelu funkcjonowania do konsensusu pekińskiego – czyli z instytucjami państwa [w tym siłowymi] – twardo i bezwzględnie, bezkompromisowo zabezpieczającymi strategicznie nadrzędną i niedyskutowalną rację stanu i interes Polaków… Patrząc z dystansu od strony cybernetycznej – obecny organizm państwa jest przestarzały, nie dostarcza funkcjonalności koniecznych do przetrwania w nadchodzących czasach, musi spełnić podstawowa zasadę homeostatu – czyli wytworzyć zdolności przystosowawcze dla przetrwania w tak niekorzystnych warunkach. Amatorom „łatwej” ucieczki do „innego, lepszego świata” odpowiadam – Nowa Zelandia już zapchana, zresztą i ta enklawa niepewna w globalnych młynach, które zetrą całe narody… a projekcja siły nie ominie nawet Antarktydy… Gdyż to będzie pierwsza w historii wojna NAPRAWDĘ ŚWIATOWA – z nieporównanym nigdy wcześniej użyciem wszelkich środków i precyzyjnej i masowej zagłady…[kosmosu tez nie ominie – ani nawet głębin…].. Ponadto kolektywny Zachód „jedzie” JESZCZE w wielkim stopniu „na gapę” [„za darmo”] na bazie swego systemu finansowego i wymuszonego protekcjonistycznego układu globalnego [głównie dzięki USA i systemowi Bretton Woods – nadal rządzącemu światem] – i gdy to się załamie [a załamie nieuchronnie wobec parcia Chin i zmiany układu sił strukturalnych] – kryzys i bieda na Zachodzie będą nieporównane od Średniowiecza – a tylko i wyłącznie silna Polska będzie traktowała Polaków jako obywateli 1-szej kategorii, a nie jako podludzi do wykorzystania… Osobom naiwnym, mającym te przewidywania za czarnowidztwo, polecam lekturę optymistycznych zapowiedzi po Wielkiej Wojnie, że „nigdy więcej”, iż „teraz odebraliśmy lekcję na zawsze i nie dopuścimy do katastrofy dla ludzkości” – i jak skończyły się te życzeniowe rojenia? – ano totalnym [technologicznie i organizacyjnie na nowym poziomie] ludobójstwem a la Stalin i Hitler [ w tej kolejności]…a potem grozą niemal półwiecza atomowego Holocaustu całej ludzkości…niebezpieczeństwa, które w nadchodzących światach będzie tylko rosło [ale i w odniesieniu do broni biotechnologicznych – zwłaszcza umyślnie skonstruowanych na wybrane haplogrupy DNA…co JUŻ jest w pełni technicznie realizowalne od dekady po dokonaniu sekwencjonowania ludzkiego DNA programem Human Genom zakończonym ostatecznie [z „aktualizacjami”] bodajże w 2011…a morderczej motywacji do SKUTECZNEGO, nakierowanego wykorzystania tego nowego, „kuszącego” pola, na pewno nie brakuje graczom…].
Errata – nie: ” które w nadchodzących światach”- a winno być: „które w nadchodzących krytycznych dla całego świata czasach ” – przepraszam, przy edycji „zjadło” sens wypowiedzi…
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Artykuł z miesięcznika:
Zielony Ład jest w obecnym kształcie nie do utrzymania i musi zostać głęboko zrewidowany
Czy zakończenie konfliktu między Izraelem a libańskim Hezbollahem faktycznie się dokonało? Jak Morze Bałtyckie zostanie zabezpieczone przed Rosją? Co sprawiło, że notowania dolara kanadyjskiego i meksykańskiego peso gwałtownie spadły?
Donald Trump zrobił wiele, aby uniknąć chaosu znanego z pierwszej jego kadencji. Nie mam jednak przekonania, że oznacza to, że teraz uda mu się zupełnie uniknąć oporu materii. Dojdzie natomiast, moim zdaniem, do tego, co określiłbym mianem instytucjonalizacji w USA sporu pomiędzy globalizmem a lokalizmem.
Czy wykorzystanie pocisków balistycznych ziemia-ziemia zmienia sytuację Ukrainy? Jak podziałało ono na Rosję? Jakie tematy podjęto podczas szczytu grupy G20 w Rio de Janeiro?
Może zamiast pomstować na firmy azjatyckie i demonizować ich rządy, wraz z przypisywaniem im nieczystych intencji, warto by było po prostu je naśladować
Ameryka uniknęła najgorszego. Demokracja amerykańska w działaniu pokazała sprawczość. Taki jest pierwszy wniosek z ostatnich wyborów za oceanem.
Zapisz się na listę mailingową i wybierz, na jaki temat chcesz otrzymywać alerty:
Login lub e-mail
Hasło
Zapamiętaj mnie