Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

Kto będzie bronił słabszych?

Lewicowcy mogą albo bronić swoich pokrzywdzonych, albo stać się jedynie użytecznymi idiotami neoliberalizmu
Wesprzyj NK
Lewicowcy mogą albo bronić swoich pokrzywdzonych, albo stać się jedynie użytecznymi idiotami neoliberalizmu Jest 12 grudnia, trwa wielotysięczna demonstracja zorganizowana przez Komitet Obrony Demokracji, przemawiają politycy opozycji. Na platformie czerwonego autobusu centralne miejsce zajmują Ryszard Petru, Władysław Kosiniak-Kamysz i Barbara Nowacka. Ta ostatnia to przywódczyni pozaparlamentarnej już Zjednoczonej Lewicy, ugrupowania, które miało rewitalizować lewą stronę sceny politycznej poprzez połączenie starych, SLD-owskich sentymentów z nową krwią. „Nie ma wolności bez poszanowania prawa, nie ma wolności bez niezawisłych sądów, nie ma wolności bez szanowania konstytucji… Jarosławie Kaczyński, tu jest Polska, tu są Polki i Polacy i nie będzie nam pan mówił, co możemy, a czego nie możemy” – krzyczy Nowacka. Młody „demon” polskiego neoliberalizmu Ryszard Petru słucha jej słów ze swoim charakterystycznym...

Chcesz uzyskać darmowy dostęp do całości materiału?

Zaloguj się do swojego konta lub utwórz nowe konto i zapisz się do newslettera

Współpracownik Nowej Konfederacji. Doktor nauk politycznych. Pracownik Uczelni Łazarskiego. Absolwent Louisiana State University, Ośrodka Studiów Amerykańskich UW oraz Instytutu Filologii Angielskiej UAM. Stypendysta Fundacji Fulbrighta, a także członek Philadelphia Society. Autor tekstów publicystycznych i naukowych z zakresu filozofii polityki oraz politologii porównawczej.

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
9 717 / 26 000 zł (cel miesięczny)

37.37 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

Jedna odpowiedź do “Kto będzie bronił słabszych?”

  1. ABCD pisze:

    Czy szanowny autor wie co to jest ten neoliberalizm, czy też używa tego słowa w takim samym znaczeniu jak swego czasu używano słów takich jak reakcjoniści, czy też imperialiści itd. Mam wrażenie, że niestety tak właśnie jest.
    Poza tym skoro doświadczenie ostatnich lat pokazuje wyraźnie, że państwa mogą się dynamicznie rozwijać, a poziom życia ludzi rosnąć, bez konieczności spełniania demokratycznych standardów, czy w ogóle przy braku demokracji jako takiej (patrz Chiny), to w takim razie, jeżeli można się obejść bez demokracji, to chyba tym bardziej można się obejść bez lewicy. Bez tej części sceny politycznej, która buduję swoją ideologię polityczną na bardzo wątpliwych założeniach, ideologię której wprowadzanie w życie wyraźnie jednak najsłabszym nie służy. Nie ma co płakać za lewicą. Oczywiście w post-kryzysowej Europie gdzieniegdzie odrodziły się silnie lewicowe ruchy, ale to ich ostatnie tchnienie. Lewica ma szansę rządzić, tam gdzie panuje dobrobyt, gospodarka się kręci. Tam gdzie panuje kryzys, bieda i stagnacja ich rządy kończą się tragicznie (patrz Wenezuela). Kto wie, może ostateczna klęska lewicy która zbliża się wielkimi krokami (tym upadkiem będzie zapewne wielki kryzys państw skandynawskich) będzie też początkiem końca idei demokracji w tym rozumieniu jaki mamy dziś na świecie. Szczególnie, gdy państwa demokratyczna zaczną dostrzegać coraz wyższy poziom życia w największej gospodarce świata, czyli niedemokratycznych Chinach.
    Dodam jeszcze, że przecież wszystkie państwa Unii Eurpejskiej (nawet Polska) są w mniejszym lub większym stopniu zaawansowania państwami opiekuńczymi (nasz program 500+ to kolejny etap rozwoju). Klęska tego modelu, wyrażająca się w fatalnych warunkach dla młodych ludzi na rynku pracy, wysokim bezrobociem w całej Unii i ogólną stagnacją gospodarczą powoduje, że partie socjalne muszą tracić na popularności. Innej możliwości nie ma.

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo