Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

Przeciwko politycznym romantykom. Ad vocem w sprawie mowy Trumpa

Wizyta amerykańskiego prezydenta była jedynie symbolicznym otwarciem, dobrym bankietem na początek długich negocjacji. Warto ją docenić, ale nie należy przeceniać
Wesprzyj NK
Polaków, zwłaszcza tych prorządowych i prawicowych, ogarnęła euforia po zeszłotygodniowym przemówieniu Donalda Trumpa w Warszawie. Erystycznie znakomite, słowa prezydenta Stanów Zjednoczonych były wielkim dowartościowaniem polskiego heroizmu i wkładu w historię Zachodu. A zatem tym, czego szczególnie lubimy słuchać, zwłaszcza że tak rzadko spotyka się to ze zrozumieniem zagranicą. Trump perfekcyjnie połechtał polską – i konserwatywną jednocześnie – duszę, wspierając zarazem naszą politykę historyczną. Wszystko to nie powinno jednak, tak jak się to w ostatnich dniach dzieje, przesłaniać sfery realnych interesów. Parafrazując klasyka, można powiedzieć, że fałszywa analiza jest bowiem mistrzynią fałszywej polityki. Ze zdumieniem czytałem wypowiedzi czołowych publicystów prawicy, licytujących się na to, który z nich bardziej słowami Trumpa się wzruszył i zachwycił. To nie są kategorie racjonalnej i odpowiedzialnej...

Chcesz uzyskać darmowy dostęp do całości materiału?

Zaloguj się do swojego konta lub utwórz nowe konto i zapisz się do newslettera

Bartłomiej Radziejewski – prezes i założyciel Nowej Konfederacji, ekspert ds. międzynarodowych zainteresowany w szczególności strukturą systemu międzynarodowego, rywalizacją mocarstw, sprawami europejskimi. Autor książki "Nowy porządek globalny", a także "Między wielkością a zanikiem", współautor "Wielkiej gry o Ukrainę", opublikował także setki artykułów, esejów i wywiadów. Pomysłodawca i współtwórca dwóch think tanków i dwóch redakcji, prowadził projekty eksperckie m.in. dla szeregu ministerstw, międzynarodowych korporacji, Komisji Europejskiej. Politolog zaangażowany, publicysta i eseista, organizator, dziennikarz. Absolwent UMCS i studiów doktoranckich na UKSW. Pierwsze doświadczenia zawodowe zdobywał w Polskim Radiu i, zwłaszcza, w "Rzeczpospolitej" Pawła Lisickiego, później był wicenaczelnym portalu Fronda.pl i redaktorem kwartalnika "Fronda". Następnie założył i w latach 2010–2013 kierował kwartalnikiem "Rzeczy Wspólne". W okresie 2015-17 współtwórca i szef think tanku Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego. W roku 2022 współtwórca i dyrektor programowy Krynica Forum. Publikował w wielu tytułach prasowych, od "Gazety Wyborczej" po "Gazetę Polską".

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
9 717 / 26 000 zł (cel miesięczny)

37.37 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

Jedna odpowiedź do “Przeciwko politycznym romantykom. Ad vocem w sprawie mowy Trumpa”

  1. Chris pisze:

    Ameryka D. Trumpa ma poza Polską bardzo niewielu szczerych sojuszników. A Europa zachodnia jest już tradycyjnie antyamerykańska i pogrąża się w chaosie. Wbrew pozorom, to nie jest sytuacja nowa, ponieważ przypomina niestabilną epokę międzywojenną. Niemniej, jest to dla nas duża szansa, pod warunkiem, że rząd polski będzie konsekwentnie wykorzystywał politykę USA do realizacji interesów narodowych. Po przemówieniu Trumpa w Warszawie można było odnieść wrażenie, że część naszych polityków i publicystów uległa samej retoryce ignorując fakty. Słowa amerykańskiego prezydenta o Polakach, o naszej historii były wielkie, piękne i prawdziwe. Żaden zagraniczny przywódca nie mówił o nas w taki sposób i nie doceniał naszego wkładu w budowę cywilizacji zachodniej. Zasługiwaliśmy na te słowa i wspaniale, że one w końcu (po latach) padły. Pełna zgoda. Ale przejdźmy do interesów: za amerykański gaz zapłacimy więcej, bo „bezpieczeństwo energetyczne” kosztuje, poniesiemy też poważne koszty modernizacji uzbrojenia czy zakupu technologii. W konsekwencji obciążenia dla gospodarki i dla przeciętnego obywatela wzrosną. Ale przyjmijmy, że ten wysiłek będzie sensowny i długofalowo opłacalny z politycznego punktu widzenia. Z drugiej strony musimy przygotować się na poważną konfrontację polityczną z największymi krajami UE, jak Niemcy, które nie tylko zwiększą naciski na Polskę, ale podejmą próby rzucenia wyzwania krajom Europy Środkowej poprzez odnowienie współpracy niemiecko-rosyjskiej. Można przewidywać, że rozbicie „wspólnoty” Trójmorza powiedzie się stosunkowo łatwo, ponieważ kraje tej części Europy więcej dzieli niż łączy. Zaledwie dzień przed wystąpieniem Trumpa Węgry podpisały nową umowę z Gazpromem i ani myślą wycofywać się z importu rosyjskiego gazu. Także dla naszych południowych sąsiadów problem Rosji w zasadzie nie istnieje. Znamienne jednak, że inicjatywa polsko-amerykańska nie objęła Ukrainy, a jej nieobecność przyczynia się do większej spójności wśród państw naszego regionu. Ale najważniejszy jest fakt, że Ameryka nie widzi w Rosji egzystencjalnego zagrożenia dla Zachodu. Wbrew wybujałym opiniom polskich komentatorów Trump mówił o sprawach rosyjskich zdawkowo i wyraźnie podkreślał zamiar przekonania Rosji do udziału we wspólnych wysiłkach wymierzonych w radykalizm islamski, Płn. Koreę (czy raczej Chiny) oraz Iran. W żadnym wystąpieniu Trumpa w Polsce nie było natomiast zapowiedzi prowadzenia trwałej polityki antyrosyjskiej. Komentatorzy polscy przypisujący Trumpowi antyrosyjskie zamiary ulegają publicystycznym złudzeniom. Stany Zj. potrzebują Rosji nie tylko do walki z ISIS, ale do powstrzymywania Chin, Korei, kontroli nad polityką Iranu, a także do szachowania Niemiec. Pytanie brzmi, czy polska dyplomacja jest przygotowana na ewentualność porozumienia amerykańsko-rosyjskiego, które może być jedyną alternatywą dla groźnej dla nas współpracy niemiecko-rosyjskiej. Lub, w przypadku utrzymującego się antagonizmu Waszyngton-Moskwa, czy wystarczy nam determinacji i woli do utrzymania niezależności w warunkach jednoczesnego konfliktu ze zdominowaną przez Niemcy UE i Rosją. Czy stać nas dzisiaj na konsekwentną politykę opartą na narodowej racji stanu i podmiotowości w sytuacji, gdy Polska nie może liczyć na pełną lojalność nawet krajów Trójmorza. Oby naszym przywódcom wystarczyło rozsądku i przenikliwości, która wykroczy poza iluzoryczne wrażenie „komfortu bezpieczeństwa” i zapobiegnie odtworzeniu się układu przypominającego stan z 1939 r.

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo