Gamifikacja wojny ukraińskiej

Czołgów? Już 1170. Transporterów? 2808, i 22 niepotwierdzone. 158 trafionych helikopterów, tuzin okrętów (w tym „Moskwa”, hehe, idi na chuj, russkij korabl’!), niemal dwa tysiące samochodów ciężarowych i cystern. Do tego drony, amunicja, mosty pontonowe… No i ludzie. Ach, ludzie! Wojna postmodernistycznie przeplotła style i czasy – tu Azowstal jak Termopile, tam czołgi jak na Łuku Kurskim, a tu Starlinki wiszą wachlarzem na niebie – ale pozostała wojną, i jako taka osmaliła nas i przypieka codziennie. Kto nie był reporterem wojennym, nie znał dotąd zapachu płonącej ropy, wystrzelonej amunicji, ran, albo odtwarzał je sobie w wyobraźni z bladych namiastek: ropa z rozpałki grillowej, proch – z sylwestrowych petard albo wizyty w strzelnicy na 30. urodziny, rany – z dwóch godzin...