Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

Czy pandemia jest początkiem końca polskiego Kościoła? | Z tabelką wśród ludzi

Dobre czasy dla Kościoła katolickiego w Polsce najprawdopodobniej się skończyły, a pandemia to przyśpieszyła. Taki wniosek wynika z nowego rocznika Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego
Wesprzyj NK
Dobre czasy dla Kościoła katolickiego w Polsce najprawdopodobniej się skończyły, a pandemia to przyśpieszyła. Taki wniosek wynika z opublikowanego właśnie przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego (ISKK) „Annuarium Statisticum Ecclesiae in Polonia” za rok 2020. Mówiło się nieraz, że proces sekularyzacji, czyli ograniczenia roli religii w społeczeństwie, który przyśpieszył w świecie zachodnim zwłaszcza po roku 1968 – w Polsce został wstrzymany przez PRL. Ponury ustrój przyniesiony na sowieckich bagnetach spowodował, że Polacy szukali schronienia w Kościele, w rodzinnej i narodowej tradycji – i takie schronienie stworzył im Kościół prymasów Wyszyńskiego i Glempa. Po 1989 r. mówiło się, że teraz, skoro Polska przystąpiła do kolektywnego Zachodu, to zapewne sekularyzacja przyśpieszy. Jednak tak się nie stało. Wskaźnik stosunku urodzeń do chrztów w 2019...

Chcesz uzyskać darmowy dostęp do całości materiału?

Zaloguj się do swojego konta lub utwórz nowe konto i zapisz się do newslettera

główny ekspert do spraw społecznych Nowej Konfederacji, socjolog, publicysta (m.in. "Więź", "Rzeczpospolita", "Dziennik Gazeta Prawna"), współwłaściciel Centrum Rozwoju Społeczno-Gospodarczego, współpracownik Centrum Wyzwań Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego i Ośrodka Ewaluacji. Główne obszary jego zainteresowań to rozwój lokalny i regionalny, kultura, społeczeństwo obywatelskie i rynek pracy. Autor zbioru esejów "Od foliowych czapeczek do seksualnej recesji" (Wydawnictwo Nowej Konfederacji 2020) oraz dwóch wywiadów rzek; z Ludwikiem Dornem oraz prof. Wojciechem Maksymowiczem. Wydał też powieść biograficzną "G.K.Chesterton"(eSPe 2013).

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
9 717 / 26 000 zł (cel miesięczny)

37.37 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

3 odpowiedzi na “Czy pandemia jest początkiem końca polskiego Kościoła? | Z tabelką wśród ludzi”

  1. camillos pisze:

    Upadek zaczął się długo przed pandemią, nawet jeśli dała ona niektórym pretekst do zarzucenia praktyki. Od 1992 niemal stale spada liczba nowowyświęconych kapłanów. Od kilku lat więcej już kapłanów ubywa (naturalnie – w rezultacie śmierci i w rezultacie rezygnacji) niż jest wyświęcanych. Od 2003 dramatycznie spada liczba chętnych do seminarium, w ostatnim roku było ich mniej więcej tyle, ile byłoby zgonów wśród księży, gdyby nie pandemia, bo w jej rezultacie zmarło ich znacznie więcej niż zwykle (szacunek na podstawie nekrologów w 16 diecezjach w porównaniu do ubiegłych lat). Jeśli procent rezygnujących w trakcie formacji się utrzyma na podobnym poziomie, to za kilka lat będziemy świadkami sytuacji, gdy tyle samo księży zostanie wyświęconych, co zrezygnuje z kapłaństwa, będzie to już więc stan wymierający.

  2. Sherlock00 pisze:

    Nie dziwi mnie spadek udziału młodych we mszach. Dziwi mnie, że dopiero teraz. Wprowadzone do szkół lekcje religii zabiły duchowość tych spotkań. Przygotowanie do komunii, czy bierzmowania stało się odduchowioną masakrą intelektualną. Do tego kontrast nowoczesnego wygodnego życia bez zobowiązań versus obowiązki i zakazy wynikające z prawa kanonicznego. Młodzi nie myślą również o śmierci, więc absolutnie nie mają żadnych bodźców do dania czegoś od siebie.
    Dodatkowo mariaż kościoła z partią rządzącą, afery seksualne w kościele i słaba intelektualnie wyższa hierarchia kościelna.

  3. Michał pisze:

    Nie do końca zgadzam się, że pierwsze lata XXI wieku były okresem szczególnego ożywienia czy tryumfu przyparafialnych wspólnot. W niektórych parafiach zapewne tak było, jednak osobiście mam inne doświadczenia. Urodziłem się z początku lat 90. i jako nastolatkowi na poziomie parafialnym niestety trudno mi było znaleźć treści kierowane do ludzi w moim wieku. Grup dla młodzieży w parafii praktycznie nie było (pomijając ministrantów). Mszy z kazaniami dla młodych też nie, a na tych ogólnych przekaz zazwyczaj był tak ogólnikowy, że trudno było znaleźć coś dla siebie. Przygotowanie do bierzmowania przypominało biurokratyczną procedurę – ciągłe zbieranie podpisów itp. Z katechezą było różnie – może nie najgorzej, ale w takim wymiarze czasu (2 lekcje tygodniowo w każdej klasie) z pewnością dało się przekazać dużo więcej. Pamiętam na przykład, że w liceum niektóre trudne tematy przeprowadzane były w formie… referatów uczniów. Podsumowując: pomimo, że byłem (i nadal jestem) praktykujący, rzadko czułem, że ktoś mi naprawdę chce przekazać rzetelną wierzę na tematy religijne i pokazać, dlaczego warto „żyć po Bożemu”. Moim zdaniem raczej dominowało przeświadczenie, że młodzi i tak będą wierzyć, więc nie trzeba się szczególnie starać. Tutaj upatrywałbym źródeł wielu obecnych problemów.

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo