Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

Poeta wypycha plebana

Jarosław Mikołajewski wykazał się, zwłaszcza jak na swoją zwyczajową profuzję śloz, maczystowskim rozmachem: żeby najpierw przez lata jeździć w swoich wpisach po klerze jak po burej suce, a potem wystąpić z żądaniem „otwórzcie swoje plebanie”, trzeba mieć tupet!
Wesprzyj NK
Dzień dobry, dziś będzie o wypychaniu. Ale nie o sekretnej sztuce taksydemistów, zajmujących się wypychaniem ustrzelonych przez myśliwych zwierząt. Ta profesja i jej mistrzowie, którzy dzięki blaskowi w szklanych paciorkach sztucznych oczu niemal przywracają życie – tkwią w przedsionku śmierci. Nie przypadkiem pośrednikiem między światem sekretnych stowarzyszeń a bohaterami „Wahadła Foucault” jest pan Salon, taksydemista, który mógłby być kuzynem starego Jonathana Leverkühna w bluźnierczym pragnieniu imitowania Stworzenia. Nie, dziś myślę o prostszym wypychaniu – tym, które praktykują aktywiści społeczni, biorąc się za rozliczanie innych, zadając – najlepiej jeszcze publicznie – agresywne pytanie: „a ty? Ty co zrobiłeś?”. Namecalling, jak to mówią, ale kojarzące się z wypychaniem kolegi z ławki do odpowiedzi i wpychaniem palca do oka. Czynią to twitterowi Katoni,...

Chcesz uzyskać darmowy dostęp do całości materiału?

Zaloguj się do swojego konta lub utwórz nowe konto i zapisz się do newslettera

Współpracownik „Nowej Konfederacji”. Dr historii, o XX-wiecznych Bałkanach, Polsce i emigracji rosyjskiej pisuje od „Aspen Review” po „Teologię Polityczną”. Lubi sielanki.

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
9 717 / 26 000 zł (cel miesięczny)

37.37 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo