Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

Gabinet filozofa jest jak gabinet lekarza

Epikur w jednym ze swoich listów pisze do adresata: jeśli ważne dla ciebie jest zdrowie twojej duszy, filozofuj! Niektóre współcześnie nurty w psychoterapii, na przykład terapia poznawczo-behawioralna, świadomie odwołują się do stoickich praktyk i inspiracji
Wesprzyj NK

JP: Co może filozof dać światu w momencie pandemii?

PS: Odbiję piłeczkę i zapytam:  a czym się różni sytuacja pandemii od tego, co było przed nią?

Jest bardzo dużo różnic. Pierwsza, która przychodzi mi do głowy, to świadomość śmiertelnego zagrożenia. Żyjemy w niepewności co do tego, czy zakazimy się potencjalnie śmiertelnym wirusem, a może już się zakaziliśmy?

To faktycznie jest nietypowa sytuacja w świecie euroamerykańskim, który kiedyś nazywany był „pierwszym światem”. Ale gdzie indziej to nie jest aż tak niezwykłe. Kryzys uchodźczy kilka lat temu pokazał, że ogromna liczba ludzi na świecie ma tę świadomość śmiertelności wiszącej nad głową i niepewności co do swoich losów. Zaczęliśmy w Europie doświadczać tego, czego ludzie poza Europą doświadczają praktycznie od zawsze.

Więc co może dać filozof naszemu, zachodniemu światu?

Może uświadomić nam właśnie, że przez długi czas nie chcieliśmy dopuścić do siebie świadomości, którą ludzie na świecie generalnie mają. A zdanie sobie sprawy z tego, to jest już droga do wyjścia poza egocentryczną perspektywę i patrzenie w perspektywie całości świata. Zdolność parzenia w takiej perspektywie była bardzo ważna na przykład dla stoików.

Niektórzy badacze mówią, że rola egzystencjalna filozofii została zepchnięta na dalszy plan z chwilą kiedy w Europie zaczęło panować chrześcijaństwo. Jej miejsce zajęła teologia i duchowość. Filozofia stała się dziedziną wyłącznie intelektualną, czego dziedzictwem jest właśnie jej akademickość. To nie jest do końca prawda, bo te dwie sfery mają na siebie wpływ. Ojcowie Kościoła, Ojcowie Pustyni, którzy są traktowani jako mistrzowie duchowi, bardzo często inspirowali się filozofami starożytnymi

Żyliśmy w złudzeniu pewności, bezpieczeństwa, kontroli nad rzeczywistością. Zadawaliśmy sobie głównie pytania o to, czy wzrost gospodarczy wyniesie 3%, czy 3,5%, albo jaka partia dojdzie do władzy. COVID pokazał rzeczywistość taką, jaka jest. W Ewangelii jest przypowieść o bogaczu, który nazbierał tyle plonów, że nie mógł ich zmieścić w spichlerzu. Myślał o tym, że musi zbudować większy spichlerz i to zabezpieczy go do końca życia. Na to Jezus mówi: „Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy”… W pewnym sensie i do końca życia będzie miał bezpieczeństwo finansowe, tylko że ten koniec będzie za parę godzin [śmiech].

Co mówi nam ta przypowieść?

Mówi o tym, że rzeczy są niepewne, nietrwałe, że tak na prawdę ich kontrolujemy mimo złudzenia kontroli. A tkwienie w tym złudzeniu, trzymanie się go, samo powoduje problemy, zwłaszcza, gdy dojdzie do głosu rzeczywistość. Niedawno widziałem taki obrazek: ludzie jechali na ferie zimowe, samochód wyładowany nartami, bagażami – i stoi na poboczu drogi, uszkodzony po solidnej kolizji. Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale plany trzeba było zmienić: to, co wydawało się być pod kontrolą, przestało być pod kontrolą.

Jak się ma do tego filozofia?

Ta filozofia, którą staram się uprawiać, to m. in. trwająca od wieków refleksja, ćwiczenie umysłu, by rozpoznać, co jest trwałe, a co jest nietrwałe, umieć to rozróżnić. Bo inaczej powinniśmy się zachowywać wobec aspektów rzeczywistości trwałych lub zależnych od nas, a inaczej wobec tego, co nietrwałe i od nas niezależne.

Właśnie. Jeśli do filozofa przyjdzie ktoś, kto ma dziś poczucie utraty kontroli, niepewności, lęku, to prawdopodobnie zapyta nie o to, jak jest, tylko o to, jak może lepiej czy mądrzej żyć? Co można mu odpowiedzieć?

Jestem raczej sceptyczny wobec dawania jakichś gotowych odpowiedzi. Odpowiadanie na pytanie „jak żyć” jest prerogatywą tego, kto zna odpowiedzi w sposób pewny, czyli mędrca.

Filozof natomiast to nie jest ten, kto wie, ale ten, kto szuka wiedzy. Philosophos, czyli ten, który kocha mądrość, ale kocha w sensie dążenia do niej. Ma świadomość i swoich, i ogólnoludzkich ograniczeń. Dlatego nie chcę dawać odpowiedzi. Mógłbym natomiast z tym kimś wspólnie poszukać rozwiązania, zaczynając od zadania pytania: „Dlaczego przychodzisz z tym do mnie, a sam nie możesz sobie poradzić? Czemu szukasz odpowiedzi z zewnątrz?”

Odpowiedź może brzmieć: „Bo lęk jest silniejszy ode mnie, i rzeczy które próbuję z nim robić go nie uśmierzają”.

Jako filozof nie mam recepty na lęk ani gwarancji rozwiązania problemu. Możemy natomiast wspólnie rozejrzeć się po tej sytuacji. Mogę zapytać taką osobę: dlaczego się boi? Dlaczego właśnie w tej sytuacji? Czy bała się wcześniej? Odpowiedzi na te pytania otwierają nowe przestrzenie. Dzięki tym pytaniom człowiek, który do mnie przychodzi i rozmawia ze mną jako z filozofem, może sam lepiej zorientować się, co się w nim dzieje.

Cnota to jest sprawność i może mieć różne wymiary. Można więc całe życie postrzegać nie w kategorii obowiązku, a rozwoju. Zamiast pytać, co powinienem zrobić, jakie mam zobowiązania wobec kogoś, można pytać: jakie działania będą rozwijać mnie, i ludzi z którymi jestem w relacjach?

Fundamentalne hasło całego procesu filozoficznego, wyryte na frontonie świątyni w Delfach, brzmi: „Poznaj samego siebie”, gnothi seauton. W tym sensie proces filozoficzny polega na tym, że pytaniami prowokujemy człowieka, by on sam zdał sobie sprawę z siebie. Może dlatego tak często szukamy pomocy z zewnątrz, że nie mamy doświadczenia w rozeznawaniu się w samym sobie.

To dzieje się podczas psychoterapii.

U stoików i epikurejczyków pojawia się podobna myśl: że gabinet filozofa jest jak gabinet lekarza. Epikur w jednym ze swoich listów pisze do adresata: jeśli ważne dla ciebie jest zdrowie twojej duszy, filozofuj! Niektóre współcześnie nurty w psychoterapii, na przykład terapia poznawczo-behawioralna, świadomie odwołują się do stoickich praktyk i inspiracji. Albo korzystają z techniki dialogu sokratejskiego.

Istnieje jedna istotna różnica: w psychoterapii mamy do czynienia z człowiekiem, który przychodzi z jakimiś zaburzeniami. Choć te dwie rzeczy są ze sobą powiązane, to jednak istnieje różnica pomiędzy leczeniem zaburzenia, a wchodzeniem na drogę rozwoju, gdy już z zaburzeniami sobie poradzimy. Na tej drodze rozwoju może towarzyszyć człowiekowi filozof.

Od pewnego czasu zapraszasz ludzi do dialogu filozoficznego. Masz na Facebooku profil „Sztuka życia filozoficznego” i jesteś gotów prowadzić z ludźmi taki dialog online. Skąd taki pomysł?

Jestem filozofem akademickim od wielu lat, ale trochę mi ciasno w samej akademickości. Filozofowanie ma o wiele więcej wymiarów niż to, co się robi w akademii. W tym sensie filozofia od dłuższego czasu staje się   dla mnie coraz bardziej drogą egzystencjalnego rozwoju. Przez proces dialogowania z filozofami – nieżyjącymi, którzy zostawili po sobie teksty, ale i żyjącymi, których znam – nauczyłem się wielu rzeczy, które mi osobiście pomagały radzić sobie w sytuacjach egzystencjalnych. Dlaczego zatrzymywać to dla siebie?

W pracy dydaktycznej i w prywatnych rozmowach zauważyłem, że wprowadzanie do rozmów wątków egzystencjalno-filozoficznych jest dla ludzi ważne. A jest to obszar zaniedbany na przykład przez szkołę. Niewiele mówi ona np. o stoikach, a oni uczą, jak myśleć o sobie i świecie, jak radzić sobie z emocjami, z niespójnościami w obrazie świata, generującymi problemy życiowe.

Niektórzy badacze mówią, że rola egzystencjalna filozofii została zepchnięta na dalszy plan z chwilą kiedy w Europie zaczęło panować chrześcijaństwo. Jej miejsce zajęła teologia i duchowość. Filozofia stała się dziedziną wyłącznie intelektualną, czego dziedzictwem jest właśnie jej akademickość. To nie jest do końca prawda, bo te dwie sfery mają na siebie wpływ. Ojcowie Kościoła, Ojcowie Pustyni, którzy są traktowani jako mistrzowie duchowi, bardzo często inspirowali się filozofami starożytnymi.

Mając więc dodatkową przestrzeń czasową i energetyczną pomyślałem, że mogę ludziom zaoferować możliwość rozmowy o takich sprawach, w tym „pandemicznym” czasie – całkowicie za darmo.

Czy zgłasza się wielu chętnych do takiego dialogu?

Miałem kilka wstępnych deklaracji, ale nikt się na razie nie zdecydował na regularne spotkania. Trudno powiedzieć, dlaczego. Większe jest zainteresowanie rozmowami na Facebooku, które dają możliwość komentowania pisemnego, z dystansem. W przestrzeni wirtualnej mojego profilu ruch jest większy, w postaci uwag, czy komentarzy, czy dalszych pytań. Mam też świadomość, że w Polsce taki dialog filozoficzny to rzecz mało znana i pierwszym pytaniem, jakie zadają mi ludzie, jest najczęściej: „a co to?”, „na czym to miałoby polegać?”.

Skąd taki niejasny obraz?

Z braków w edukacji. Z reguły, gdy z filozofią spotykamy się w szkole czy na studiach, najczęściej polega to na tym, że trzeba wkuć na pamięć, jakieś hasła powiązane z danym filozofem: Kant – imperatyw kategoryczny, Leibniz – monady, Platon – idee, a Arystoteles – forma i materia. My, filozofowie, jesteśmy trochę sami sobie winni. Z punktu widzenia Sokratesa, filozofa wzorcowego, jest to wizja śmieszna! Filozofii, która posiada formułki mające rozwiązywać wszystko.

Kontrowersyjny jest też funkcjonujący w Polsce obraz jednej z dziedzin filozofii, jaką jest etyka. Została umiejscowiona w systemie edukacji jako alternatywa wobec religii – można powiedzieć, że jako lekcja dla antyklerykałów, czy ateistów. Bardzo szkoda, bo etyka to ważny aspekt kształcenia.

Na czym on miałby polegać?

Na tym, by uczyć ludzi samodzielnego kształtowania swojego życia w wymiarze wartości, odpowiedzialnego podejmowania decyzji etycznych. Nie przez dostosowanie się do jakichś zewnętrznych przepisów, ani nie w sposób impulsywny, czy arbitralny, ale w oparciu o myślenie. W naszej kulturze niski jest poziom świadomości tego, że istnieje filozofia, która może pomóc w etycznych problemach.

Więc, przykładowo, z jakimi pytaniami etycznymi ludzie przychodzą albo mogą przyjść do filozofa?

Po pierwsze, zdarzają się pytania bardzo ogólne. Po co żyję? Co ma wartość w życiu? Jaki ma być horyzont wartości, kształtujący moje życie? Nie zawsze zauważamy, że to pytanie etyczne, bo nauczyliśmy się, że etyka to normy, nakazy i zakazy. A to pytanie o wartości i cele. Myślę, że w obecnej sytuacji niepewności i braku kontroli, ale też wyrwania z codziennej rutyny i przyzwyczajeń, takie pytania powracają. Filozof może pomóc przyjrzeć się, w jaki sposób, na jakiej bazie podejmujemy decyzje. Wtedy może okazać się, czy moje życie jest chaosem, czy zmierza ku czemuś konkretnemu. Czy moje poszczególne decyzje tworzą jakiś wspólny wzór, czy nie? Jeśli tak, to czy jestem zadowolony z tego wzoru? Czy chciałbym go zmienić?

Być może żeby żyć naprawdę po ludzku, w sposób, który nas rozwija i uszczęśliwia, musimy w swoim życiu wprowadzić jakiś sens; coś więcej niż tylko trwanie biologicznego organizmu. Okazuje się, że ten sens nie jest oderwany od konkretnych zdarzeń życiowych, tylko się jakoś z nimi wiąże i ostatecznie w nich przejawia

Drugi rodzaj to pytania bardziej szczegółowe – o to, jak ten horyzont wartości przekładać na konkretne działania. Czy powinienem podejmować daną pracę, czy nie? Jeśli szef każe mi wykonać coś zdalnie, a z drugiej strony moje dziecko właśnie nie radzi sobie z lekcją, to czy dobrze będzie zostawić dziecko samemu sobie, czy zawalić trochę pracy i pomóc dziecku? Kiedy nosić maseczkę, a kiedy nie? Takie pytania mają etyczny wymiar.

Chodzi o to, jak spełniać własne obowiązki?

Dotykamy tu ważnej kwestii: czy moralność należy budować na obowiązku? Są tacy filozofowie, którzy uważają, że można kształtować moralność w ogóle bez zobowiązań.

To nie będzie moralność relatywistyczna?

Niekoniecznie: może być to moralność cnoty. To słowo w języku polskim ma pewne negatywne konotacje, ale greckie pojęcie cnoty – arete – niektórzy tłumaczą jako dzielność. Podstawową arete była zdolność do bycia świetnym wojownikiem. Cnota to jest sprawność i może mieć różne wymiary. Można więc całe życie postrzegać nie w kategorii obowiązku, a rozwoju. Zamiast pytać, co powinienem zrobić, jakie mam zobowiązania wobec kogoś, można pytać: jakie działania będą rozwijać mnie, i ludzi z którymi jestem w relacjach? To jest zdolność do kształtowania swojego życia, w pewnym sensie na wzór dzieła sztuki, jako coś pięknego.

Pisaliśmy w NK o cnotach. Jednak postawiłbym taką hipotezę, że w Polsce nasze myślenie etyczne jest kształtowane w kategorii obowiązków raczej niż rozwoju cnót czy potencjału.

Zgadzam się. W pewnej mierze wynika to z kształtu polskiego katolicyzmu (choć wbrew pozorom katolicyzm u swoich źródeł wcale nie jest religią kodeksu obowiązków), ale to też występuje wśród ludzi, którzy nie są z katolicyzmem związani. Najczęściej pod postacią: „co wypada w społeczeństwie”.

Przeformułowanie patrzenia na swoje życie z perspektywy obowiązku na perspektywę rozwoju to jedna z potencjalnych dróg dialogu filozoficznego. Oczywiście każdy musi sam zdecydować, jaki rodzaj etyki wybrać, ale warto namówić kogoś na spojrzenie z innej perspektywy na ten sam problem. Patrzenie z różnych perspektyw pomaga w osiągnięciu samodzielności.

Wróćmy na chwilę do pandemii. Z jednej strony wielu z nas dopatruje się w jej przyjściu jakiegoś większego sensu, albo wręcz celu („czego pandemia ma nas nauczyć”). Z drugiej strony filozof Tomasz Stawiszyński mówi na przykład: „Pewna znana psycholożka oznajmia, że koronawirus jest jej «wielkim sprzymierzeńcem», bo może się wiele od niego nauczyć. (…) wypowiadanie takich słów, kiedy dookoła za sprawą tego «sprzymierzeńca» umierają ludzie, a ich rodziny przechodzą gehennę, jest zwyczajnie nie na miejscu”. Powinniśmy doszukiwać się w pandemii sensu, czy nie?

To bardzo ważne pytanie! Ale znów: ja nie wiem, co powinniśmy, a co nie. Wolę rozważyć, co nas skłania do szukania takiego sensu. Być może żeby żyć naprawdę po ludzku, w sposób, który nas rozwija i uszczęśliwia, musimy w swoim życiu wprowadzić jakiś sens; coś więcej niż tylko trwanie biologicznego organizmu. Okazuje się, że ten sens nie jest oderwany od konkretnych zdarzeń życiowych, tylko się jakoś z nimi wiąże i ostatecznie w nich przejawia. W związku tym łączymy pojedyncze wydarzenia, w tym pandemię, z innymi.

Jeśli przywoływana przez Tomasza Stawiszyńskiego psycholożka chce się czegoś nauczyć z pandemii, z wydarzenia biologicznego, które stwarza w jej konkretnym przypadku jakąś ważną sytuację egzystencjalną; jeżeli dzięki temu wydarzeniu rozwinęła się i może lepiej pomagać innym ludziom, to czy faktycznie jej słowa są nie na miejscu? Co innego, gdyby całe wydarzenie uznała za dobre i stwierdziła, że powinniśmy wszyscy za nie dziękować. To by sugerowało, że stawia swoją egocentryczną perspektywę wyżej niż wszystkie inne. Ale, jak sądzę, takiej tezy ona nie stawia. Wydarzenia biologiczne same w sobie nie mają wartości, ale mogą nabrać różnej wartości w zależności od osoby, której dotykają.

Na koniec zapytam, czy są jacyś mistrzowie filozofii, których szczególnie byś polecał do lektury w tym okresie?

Po pierwsze stoików – Epikteta i Marka Aureliusza, najlepiej razem. Co ciekawe, Epiktet dużą część życia spędził jako niewolnik, a Marek Aureliusz był cesarzem. A mieli bardzo podobną, stoicką wizję, rozważania prowadząc z zupełnie innych punktów widzenia, które się uzupełniają.

Do nich dodałbym Epikura, który bywa traktowany jako przeciwstawny stoikom, ale, moim zdaniem, może ich uzupełniać. W jego pismach też jest dużo kwestii codzienno-etycznych. Na początek właśnie ich bym polecił.

Z drugiej strony poleciłbym też Hezychiusza z Synaju. Z jednej strony to nie filozof, a Ojciec Pustyni. Przedstawia jednak niezwykle praktyczne ćwiczenia świadomościowo-uważnościowe, pokazujące związek między tym, co myślimy a tym co dzieje się w sferze okołomyślowej: emocjach, impulsach biologicznych. Z punktu widzenia filozofów takich jak stoicy czy epikurejczycy, to ćwiczenia bardzo ważne, niezbędne do rozumnego kształtowania swego życia.

Wesprzyj NK
dr hab. filozofii. Jest kierownikiem Katedry Filozofii Współczesnej Instytutu Filozofii Akademii "Ignatianum" w Krakowie oraz redaktorem "Tygodnika Powszechnego". Od 10 lat uczestniczy międzyreligijnych badaniach nad duchowością i mistyką prowadzonych przez "The Elijah Interfaith Institute"; od 30 lat praktykuje medytację chrześcijańską inspirowaną duchowością ojców pustyni i mistyków nadreńskich (zwłaszcza Mistrza Eckharta). Jest autorem licznych artykułów i trzech książek: "Słowa i zbawienie" (2004), "Logos niepojęty" (2010) i "Drogi Jednego. Chrześcijaństwo otwarte" (2016). Żonaty, ma trójkę (prawie) dorosłych dzieci. Zdjęcie: Grażyna Makara.
główny ekspert do spraw społecznych Nowej Konfederacji, socjolog, publicysta (m.in. "Więź", "Rzeczpospolita", "Dziennik Gazeta Prawna"), współwłaściciel Centrum Rozwoju Społeczno-Gospodarczego, współpracownik Centrum Wyzwań Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego i Ośrodka Ewaluacji. Główne obszary jego zainteresowań to rozwój lokalny i regionalny, kultura, społeczeństwo obywatelskie i rynek pracy. Autor zbioru esejów "Od foliowych czapeczek do seksualnej recesji" (Wydawnictwo Nowej Konfederacji 2020) oraz dwóch wywiadów rzek; z Ludwikiem Dornem oraz prof. Wojciechem Maksymowiczem. Wydał też powieść biograficzną "G.K.Chesterton"(eSPe 2013).

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
9 717 / 26 000 zł (cel miesięczny)

37.37 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo