Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

Uczelnie feudalne

Duże państwowe uniwersytety są dziś w gruncie rzeczy tylko markami, szyldami, pod którymi mieszczą się niezależne finansowo „księstwa” zwane wydziałami
Wesprzyj NK
Clifford Angel Bates Jr.politolog i analityk, pracuje w Ośrodku Studiów Amerykańskich UW Michal KuźRedaktor „Nowej Konfederacji”, doktor nauk politycznych   Uczelnie feudalne Duże państwowe uniwersytety są dziś w gruncie rzeczy tylko markami, szyldami, pod którymi mieszczą się niezależne finansowo „księstwa” zwane wydziałami Począwszy od przyjęcia systemu bolońskiego, kolejne reformy polskiej edukacji wyższej w teorii miały usprawnić administrację, ułatwić awans młodym i zdolnym naukowcom, a w kształceniu narzucić naszym uczelniom zachodnie standardy. W rzeczywistości korzyści odnosi głównie stara profesura z uczelni państwowych, przyzwyczajona do kierowania swoimi jednostkami jak udzielnymi księstwami. Cierpi idea uniwersytetu jako spójnej całości. Jakość kształcenia pozostawia wiele do życzenia, a sytuacja młodych naukowców ulega pogorszeniu. Robi się też jak najwięcej, by wyprzeć z rynku robiące „niepotrzebną” konkurencję –...

Chcesz uzyskać darmowy dostęp do całości materiału?

Zaloguj się do swojego konta lub utwórz nowe konto i zapisz się do newslettera

Clifford Angel Bates Jr. – politolog, kształcił się na Providence College, University of Dallas oraz Northern Illinois University. Zajmuje się filozofią polityczną i jej wpływem na krytykę nowoczesnej myśli politycznej, zwłaszcza w kontekście teorii demokratycznej i zagadnienia suwerenności. Jest autorem “Aristotle’s Best Regime Kingship, Democracy, and the Rule of Law” oraz licznych artykułów naukowych i recenzji. Od 1999 do 2004 pracował jako konsultant w Polskim ministerstwie Pracy I Polityki Społecznej.
Współpracownik Nowej Konfederacji. Doktor nauk politycznych. Pracownik Uczelni Łazarskiego. Absolwent Louisiana State University, Ośrodka Studiów Amerykańskich UW oraz Instytutu Filologii Angielskiej UAM. Stypendysta Fundacji Fulbrighta, a także członek Philadelphia Society. Autor tekstów publicystycznych i naukowych z zakresu filozofii polityki oraz politologii porównawczej.

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
12 095 / 29 500 zł (cel miesięczny)

41.00 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

11 odpowiedzi na “Uczelnie feudalne”

  1. Samotus pisze:

    Dyskusja nie dotyka istoty problem – uczelnie wyzsze maja przygotowac kadry ludzi wykształconych do kierowania państwem. Polskie państwo po zmianie każdej kolejnej ekipy władzy coraz bardziej sie zwija – to widoczny efekt nieudolnosci kształcenia. Polski przemysł także się zwija poziom innowacyjnosci juz nie tylko siegnał dna, ale sie głęboko zagrzebał w mule – prosze spojrzec na wskazniki innowacyjnosci. Resztki istniejącego rzemyslu specjalizuje sie w dosatawach prostych wyrobów na potrzeby Zachodu, wg warunków okreslonych przez importera – nie potrzba wiec kreatywnych projektantów, technologów, ale takze ekonomistów, matematyków, biologów – a także historyków, np w celu wypracowania spojnej koncepcji marketingowej. Reforma samych uczelniu nie ma jakiegoikolwiek sensu, bez powrotu Polski na drogę uprzemysłowienbia. Moze „NK” rozpocznie dyskusje jak to zrobić? Dziś, po zniszczeniu polskich stoczni zakładów przemytsłowych, biur projektowych, central handlu zagranicznego, banków handlowych czyli całego sytstemu nowoczesnego państwa?

  2. xx pisze:

    Artykuł, podobnie jak wypowiedź prof. Piotra Nowaka, ślizga się po problemie. Bowiem podstawowe przesłanie jest takie – „dajcie akademikom forsy i więcej czasu na pisanie, a będą Noble”. Trochę istoty sprawy dotyka uwaga o słabych doktoratach. A kto jest ich promotorem? Czy nie słaby, a często bardzo słaby tzw. pracownik samodzielny, np. profesor belwederski z łaski układów?
    Ale dotknąć tego tematu. mechanizmów awansu, który promuje miernoty, to wsadzić rękę w tryby machiny zwanej sitwą profesorską. A po co, jak wystarczy powtarzać koszałki-opałki. Lepiej i bezpieczniej.

    • ryś pisze:

      „mechanizmów awansu, który promuje miernoty, to wsadzić rękę w tryby machiny zwanej sitwą profesorską”

      Jeśli z tym problemem nic nie będziemy robić to zombie zniszczą nas i nasze rodziny. Lepiej teraz dostać po głowie niż na przyszłość zostać zepchniętym wraz z rodziną do roli nędzarza i niewolnika. Brak nauki to brak rozwoju brak rozwoju to degradacja kraju, degradacja kraju to pogorszenie statusu ekonomicznego a dalej to nędza.

  3. dave pisze:

    Czytając artykuł generalnie nie sposób zgodzić się z większością tez – zwłaszcza tych dotyczących podniesienia rangi licencjatów, które w obecnej formie są w ogóle niepotrzebne. Nie zgodzę się jednak, że od zmiany w sferze studenckiej powinny pójść w stronę modelu anglosaskiego. Moim zdaniem powinny iść w przeciwną stronę – czyli pełnej specjalizacji od samego początku. Ja sam jestem obecnie na studiach magisterskich i widziałem jak większość moich kolegów i koleżanek męczyła się na licencjacie właśnie z powodu zbyt małego nacisku na specjalność, a zbyt dużej ilości „kursu ogólnego” (stosunek liczby godzin był przytłaczający). Czy np. dodanie elementów ścisłych do studiów humanistycznych przyniesie podniesienie jakości studentów? Bardzo w to wątpię, myślę nawet że spowoduje to efekt odwrotny do zamierzonego. Sama reforma uniwersytetu nic nie da wobec spadającego poziomu maturzystów (co obserwuję od jakiegoś czasu) – uniwersytet nie jest w stanie naprawić błędów edukacji, zwłaszcza średniej. I tu pojawia się inny problem, czyli upadek szkolnictwa zawodowego. Jedno idzie z drugim w parze, a zmiany powinny obejmować cały system edukacji.

  4. zz pisze:

    Rzadki głos, w którym nauczyciele akademiccy dostrzegają korzyści z systemu bolońskiego i umasowienia wyższych studiów – brawo! Proszę przyjąć też pochwałę za dostrzeżenie strukturalnego niedopasowania polskich uczelni – luźnych federacji wydziałów ORAZ DZIAŁÓW ADMINISTRACJI uczelnianej (są Panowie tego świadomi?) – do systemu bolońskiego. Te część artykułu jest najlepsza. Natomiast pewną naiwność dostrzegam w postulacie podniesienia poziomu doktoratów jako warunku zniesienia habilitacji. Po pierwsze, nie istnieje między doktoratem a habilitacją żaden związek przyczynowo-skutkowy, nikt nie każe przecież zatrudniać słabych doktorów na uczelniach. Po drugie, nie istnieje żaden mechanizm, który mógłby wymuszać większą jakość doktoratów – CK doktoraty odpuściła sobie z 15 lat temu, niedawno chyba odpuściła sobie habilitacje, teraz dzielnie walczy o utrzymanie poziomu profesur (oczywiście tylko belwederskich).
    Poza tym zniesienie habilitacji państwowej – czego jestem zwolennikiem – MUSI skutkować wprowadzeniem jeszcze bardziej rygorystycznych procedur awansowych wewnątrz uczelni, a to możliwe jest tylko po wrzuceniu uczelni w ocean konkurencji, inaczej z etatów zrobią się dożywotnie synekury (do niedawna – permanentny stan w polskim szkolnictwie wyższym od adiunkta w górę).

    Generalnie w reformie szkodnictwa wyższego ważne są 2 parametry: finansowanie i zarządzanie, cała reszta, w tym poziom doktoratów i habilitacji, jest tylko pochodną tych dwóch. Obecnie zarządzanie wielotysięcznych zakładów pracy jest na poziomie PGR-u, z za nic nie odpowiadającymi radami pracowniczymi (RW i senat) na każdym szczeblu zarządzania oraz finansowaniem państwowym na poziomie 90-100%. W takich warunkach każde pieniądze rozpłyną się w systemie jak w studni bez dna, by wspomnieć 27 mld złotych wpompowanych w naukę ze środków unijnych w minionej perspektywie finansowej.

    Z zarządzaniem na szczeblu strategicznym wiążą się też kwestie strukturalne: a więc np. rozdrobnienie i głęboka specjalizacja polskich uniwersytetów (przyrodnicze, medyczna, wychowania fizycznego, ekonomiczne, inżynierskie, etc.), zjawisko chyba nieznane na Zachodzie. Po drugie, smutne dziedzictwo PRL-u, w którym uniwersytetom przydzielono nauczanie, a uprawianie „prawdziwej nauki” przesunięto do wydzielonych placówek, tzw. instytutów PAN. Te instytuty po upadku komuny pozostawiono samopas, więc powielają zadania uczelni (badania podstawowe) bez podstawowego produktu uczelni – absolwentów. Jednocześnie te instytuty pochłaniają znaczny odsetek środków publicznych na badania, w tym środków na aparaturę potrzebną uczelniom, nie dając społeczeństwu nic w zamian, poza kolejnymi stopniami naukowymi.

  5. Samotus pisze:

    Uniwersytet stowarzyszeniem uczonych? To jakas banialuka z marzen profesorów obawiajacych sie kontaktu z rzeczywistoscia. Dlaczego nie bierzemy wzorów, właśnie z dobrych uczelni anglosaskich, w wiekszosci finansowanych przez przemysł I rozliczanych z realnych wyników. Ile Polska ma Nobli poza literaturą? 0. Ile innowacji w Europie? – niżej niż Albania. Pracowałem na anglosaskich uczelniach jako wykładowca (visiting professor) I ta atmosfera ciągłej konkurencji jest znakomitym środkiem pobudzajacym do myślenia.

  6. jack pisze:

    W Polsce wydaje się miliony na sprawy trzeciorzędne, a zapomina się (?) o większym dofinansowaniu badań naukowych: zarówno tych podstawowych, jak i stosowanych, w dziedzinach: medycznych, przyrodniczych, ścislych i technicznych. Tymczasem, to właśnie badania naukowe W TYCH dziedzinach, dają szanse na przełom w walce z groźnymi chorobami i schorzeniami.

    Przykład: 1905 r. , Albert Einstein publikuje w „Annalen der Physik”, 4 prace: dwie dotyczą teorii względności, jedna – wyjaśnienia efektu fotoelektrycznego, a jedna – wyjaśnienia tzw. ruchów Browna. Ruchy Browna to ruchy, jakie wykonuje pyłek kwiatowy lub zawiesina materii nieorganicznej, w wodzie. Ich przyczyną sa fluktuacje cieplne cząsteczek wody. TO samo zjawisko wyjaśnił (prościej, niż Einstein), najwybitniejszy polski fizyk-teoretyk, Marian Smoluchowski. 17 lat później zostanie wybrany rektorem UJ, al eneistety, umrze na czerwonkę, przed objeciem tej funkcji. Równanie Einsteina-Smoluchowskiego, będące zasadniczym równaniem, opisującym ruchy Browna, dało początek NOWEJ dziedzinie matematyki: teorii procesów stochastycznych. Pojawiły się tam prace podpisane nazwiskami wybitnych uczonych, m.in. Kołmogorowa, Markowa i Wienera – dzisiaj o procesach Markowa uczy się chyba każdy student chemii, fizyki, czy matematyki. Wydawałoby się, że teoria procesów stochastycznych, to taka abstrakcyjna dziedzina, nikomu w praktyce nieprzydatna. Otóż WŁAŚNIE NIE. Teoria ta przewiduje m.in. zadziwiające zjawisko, tzw. rezonans stochastyczny: w pewnych warunkach, szum, zazwyczaj czynnik destruktywny, może WZMACNIAĆ sygnał użyteczny. Wykorzystano to zjawisko w produkcji specjalnych wkładek do butów, przeznaczonych dla osób, które mają zaburzenia utrzymania równowagi i upadają. Te wkąłdki JUŻ są produkowane. Jest to tylko JEDEN z ilus przykładow, jak MYLNE i SZKODLIWE może być niedocenianie badań podstawowych, czyli badań w abstrakcyjncyh dziedzinach.

    Pytanie: ile jeszcze NIEZNANYCH zastosowań mają W OGÓLE dziedziny fizyki, czy matematyki, które sa postrzegane zazwyczaj, jako „abstrakcyjne, a więc nieprzydatne” ? A ILE takich dziedzin jest jeszcze nieznanych ?

    Nie będą znane, ani nie będą znane ich ZASTOSOWANIA (np. W MEDYCYNIE, a więc będzie MNIEJSZA szansa na przełomy w walce np. z rakiem), jeśli nie PRZEBUDUJE SIĘ w Polsce, SYSTEMU finansowania badań naukowych. Tymczasem, jest on ściśle sprzężony z (nie)zabawnym systemem nauki i szkolnictwa wyższego, który za NAJWYŻSZA „cnotę”, uznaje rekrutację studentów na studia: który Wydział ich więcej „nalapie”, na tym łatwiej można dostać etat akademciki. PRZECIEŻ TO BEZ SENSU, jeśli się zważy na to, CO CI STUDENCI pragną najczęściej studiować i na pewno nie będzie to matematyka m.in. z procesami Markowa w tle. No i CO komu po NCN (Narodowe Centrum Nauki), czy po NCBiR (Narodowe Centrum Badań i Rozwoju) ?

  7. Arnoldobioms pisze:

    Торговля на бинарных опционах с использованием новостей

  8. JennDord pisze:

    Check my DJI Mavic Pro In-depth Review if you wonder whether you should buy Mavic Pro or not.

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo