Wpisz kwotę, którą chesz przekazać na rzecz NK
Jest pan autorem książki „Polska w nowym świecie”. Jaki jest ten nowy świat?
Jest to świat, którego centrum nie jest już Atlantyk, a Pacyfik. Niektórzy uważają, że ta zmiana dopiero nadchodzi, ale moim zdaniem jest to już stan faktyczny. Przeniesienie osi geopolitycznej na Pacyfik oznacza zmianę całego paradygmatu geopolitycznego. Przykładowo zmienia to całkowicie sposób działania NATO, a co za tym idzie relacje w świecie zachodnim m.in. pomiędzy Unią Europejską a USA. Stało się tak dlatego, że Stany Zjednoczone skupiły swoją uwagę na Chinach, co oznacza, że ich zaangażowanie w Europie będzie się zmniejszało. Przez lata zaangażowanie amerykańskie było najważniejszym czynnikiem z perspektywy bezpieczeństwa Europy. Ten stan utrzymywał się od końca II wojny światowej. Moim zdaniem jest to już przeszłość. Teraz należy wrócić do dyskusji o europejskiej autonomii strategicznej, do stworzenia jakichkolwiek sił operacyjnych, które będą w stanie bronić Unię Europejską przed zagrożeniami zewnętrznymi. Co ważne, takie rozwiązanie jako uzupełnienie NATO akceptują Stany – co samo w sobie jest już radykalna zmianą.
Zmiany te dotykają też Polski. Przez lata – poniekąd słusznie – uważaliśmy, że wszystkie inicjatywy związane z bezpieczeństwem wychodzące poza NATO są dla nas zagrożeniem, ponieważ naruszają spójność sojuszu, który oparty był na jedynym światowym mocarstwie. Niestety to się zmieniło – i teraz naturalne jest dążenie głównych państw europejskich do zmiany tego paradygmatu.
>>>Kup książkę „Polska w nowym świecie” Roberta Kuraszkiewicza<<<
Zmiany te nie dotyczą jednak tylko bezpieczeństwa.
Oczywiście, zmieniły się także paradygmaty procesów gospodarczych i społecznych. Ostatnio w mediach popularny jest temat demografii – to jeden z obszarów o kluczowym znaczeniu. W Europie, poza okresami klęsk naturalnych, po raz pierwszy weszliśmy w okres trwałego spadku populacji. Nasze społeczeństwa funkcjonują pod tym względem zupełnie inaczej niż wcześniej. Jednocześnie na innych kontynentach są miliony chętnych, którzy zrobią dosłownie wszystko, żeby się dostać do Europy, czego dowodem jest sytuacja na granicy polsko-białoruskiej.
Z drugiej strony Europa będzie musiała poradzić sobie z luką na rynku pracy. Wytwarza się ogromna luka demograficzna. Zarządzanie problemami demograficzno-imigracyjnymi to jedno z największych wyzwań stojących przed państwami europejskimi. Polska dramatycznie zetknęła się z tym poprzez kryzys na granicy. W tym samym czasie, również z powodu COVID, populacja Polski zmniejszyła się w latach 2020-2021 o około 300 tysięcy ludzi. W dwa lata! Jesteśmy w centrum tego kryzysu, a hybrydowa wojna Łukaszenki jest tylko częścią procesu zmian demograficznych w skali globalnej. Będziemy się z tymi problemami borykać co najmniej przez dekady niezależnie od stopnia agresji naszych sąsiadów ze wschodu.
Przez lata – poniekąd słusznie – uważaliśmy, że wszystkie inicjatywy związane z bezpieczeństwem wychodzące poza NATO są dla nas zagrożeniem, ponieważ naruszają spójność sojuszu, który oparty był na jedynym światowym mocarstwie. Niestety to się zmieniło
Innym elementem, szczególnie drażliwym na polskiej prawicy, jest energetyka. Prąd już jest dla nas jak powietrze. Nie zauważamy go, jak powietrza, ale nie jesteśmy w stanie bez niego funkcjonować. Cała gospodarka i życie człowieka są zależne od stabilnych dostaw prądu. Toczy się rewolucja energetyczna, która polega na zmianie sposobów produkcji i konsumpcji energii elektrycznej. Podkreślam, nie chodzi tylko o wybór technologii wytwarzania prądu. Zmieniają się również podstawy systemów energetycznych w kierunku rozproszenia i wpływu technologii cyfrowych na ich funkcjonowanie. Nowe technologie – 5G czy 6G – sprawiają, że człowiek staje się częścią wirtualnej rzeczywistości. Maszyny i sztuczna inteligencja będą coraz ważniejsze – spójrzmy chociażby na autonomiczne samochody, czy systemy zarządzania miastem. Jednocześnie, w miarę jak nasze życie coraz bardziej przenosi się do Internetu, korporacje mają nad nami coraz większą kontrolę, są coraz bardziej agresywne, a inwigilacja – coraz dalej posunięta. Sieci energetyczne i cyfrowe stają się podstawowym krwiobiegiem funkcjonowania państw. Demografia, rewolucja cyfrowa i energetyczna to realne problemy, z którymi muszą mierzyć się współczesne państwa, i od tego, jak sobie z nimi poradzą, będzie również zależeć ich pozycja.
Wróćmy do drugiego elementu w tytule pańskiej książki, tj. Polski. Nasi rządzący od lat zdają się nie zauważać tych zmian, trochę jak u Wyspiańskiego: „Niech na całym świecie wojna, / Byle polska wieś zaciszna, / Byle polska wieś spokojna”. Z drugiej strony może wynika to po prostu ze świadomości, że nie są w stanie zatrzymać tych procesów?
Tak, mam poczucie, że jest w nas taka poetycka potrzeba, żeby usiąść pod lipą i rozkoszować się tym, co jest, zakładając, że wydarzenia na świecie toczą się obok nas. Niestety, jest to pokusa bardzo niebezpieczna, zwłaszcza w wykonaniu polityków. Jeśli kraj taki jak Polska nie włączy się do tych procesów geopolitycznych i ekonomicznych, to i tak prędzej czy później rzeczywistość się o niego upomni. Dlatego lepiej brać aktywny udział w tych zmianach. Współzależności procesów w polityce międzynarodowej i wewnętrznej narastają coraz bardziej i coraz szybciej. Nie możemy prowadzić dobrej polityki wewnętrznej, abstrahując od relacji zewnętrznych.
Oczywiście nie będziemy mieć bezpośredniego wpływu na przebieg rywalizacji amerykańsko-chińskiej. Możemy za to mieć wpływ na to co jest bliżej nas – np. na Unię Europejską. Jedną z tez, którą stawiam w książce, jest to, że obecnie wytworzyła się próżnia strategiczna, dzięki czemu otwierają się różne przestrzenie do współpracy z dużymi partnerami, np. możemy współpracować z Francją w zakresie energetyki jądrowej i razem wpływać na kształt polityk europejskich w tym zakresie. Francja właśnie poszukuje takiego partnera.
Również z powodu COVID, populacja Polski zmniejszyła się w latach 2020-2021 o około 300 tysięcy ludzi. W dwa lata!
Jeśli chodzi o procesy społeczne, to oczywiście nie można zawrócić kijem Wisły. Należy jednak pamiętać, że te procesy trwają latami. Można się dostosować, a nawet, stosując odpowiednie polityki, osiągać odpowiednie cele. Weźmy pod uwagę demografię. Oczywiście wszystkie programy wspierające rodziny i decyzję o posiadaniu dziecka są ważne i wciąż nie wykorzystano w tym zakresie wielu instrumentów. Należy jednak zauważyć, że równie ważne jest odpowiedzialne zarządzanie polityką imigracyjną. Nie mówi się o tym głośno, ponieważ jest to temat drażliwy politycznie, ale prawda jest taka, że powinniśmy stworzyć program świadomej polityki imigracyjnej, w tym program uzyskania polskiego obywatelstwa, chociażby dla obywateli Ukrainy, którzy mieszkają tu od wielu lat. W dobie kryzysu demograficznego toczy się walka o talenty. Warto pójść za przykładem Stanów Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii i ułatwić osobom studiującym w Polsce zdobycie obywatelstwa.
Moim zdaniem należy dążyć do tego, by migranci dołączyli do naszej wspólnoty kulturowej. Jeśli zaniedba się tę kwestię, będziemy mieć olbrzymi problem. Państwa zachodnie w imię mitu liberalnego roztopienia się tożsamości zaniedbały tę sprawę. Jak to zrobić? Nie jest to proste i wymaga przemyślanej i konsekwentnej polityki. Kwestia budowy tożsamości kulturowej i znaczenia polskiej kultury w procesach integracyjnych jest równie ważna jak sama polityka migracyjna.
Wynika z tego, że Polska, żeby wykorzystać swoje szanse, musi prowadzić aktywną politykę, zwłaszcza w swoim najbliższym otoczeniu. Jednak patrząc na działania polskich polityków na forum unijnym, trudno dostrzec próby aktywnego budowania mocnej pozycji Polski. Nie ma żadnego polskiego Macrona, który przedstawiłby swoją wizję wspólnoty i próbował ją sprzedać w innym krajom. Z drugiej strony: czy Unia Europejska jest w stanie wykorzystać swoje szanse na arenie międzynarodowej, czy jednak będzie tracić na znaczeniu?
Podstawowym problemem, zwłaszcza wśród osób o nastawieniu eurosceptycznym, ale widocznym nawet u euroentuzjastów jest to, że cały czas mówimy o Unii Europejskiej jako o czynniku zewnętrznym. Stawiamy się w pozycji recenzenta, który ponosi konsekwencje unijnych polityk. Tymczasem naszym najważniejszym zadaniem, tym bardziej w nowym świecie, powinno być wypracowanie własnej agendy europejskiej, a wyrazem skuteczności polskiej polityki byłoby to, czy uda się ją przeforsować, czy nie, i to, na ile się ona sprawdza.
Nie będzie ku temu lepszej okazji, ponieważ, jak już mówiłem, obecnie w ramach tego nowego świata, istnieje przestrzeń na nowe inicjatywy. To okienko nie będzie trwało zbyt długo. Pandemia nieco zahibernowała europejską politykę i przykryła wszystkie inne problemy, jednak one prawdopodobnie wrócą już w przyszłym roku. Elity europejskie są już świadome zwrotu na Pacyfik i wszystkich jego konsekwencji. Wiedzą już, że Trump to nie był przypadek, Biden również idzie tą drogą. Podobnie jeśli chodzi o podejście do partnerów w Europie – wszystkiego nie możemy tłumaczyć osobowością prezydentów USA. Osobiście powtarzam, że jest ona czynnikiem korygującym, a nie tworzącym strategię amerykańską. Zmiana podejścia Stanów do Europy jest już widoczna.
Jest w nas taka poetycka potrzeba, żeby usiąść pod lipą i rozkoszować się tym, co jest, zakładając, że wydarzenia na świecie toczą się obok nas. Niestety, jest to pokusa bardzo niebezpieczna
Przypominam również, że od jakiegoś czasu w polityce europejskiej nie jest już obecna Wielka Brytania, która była aktywna nawet, kiedy już z Unii wychodziła. Teraz można zająć jej miejsce. Już w przyszłym roku, podczas prezydencji francuskiej, rozpoczną się rozmowy na temat europejskiej autonomii strategicznej. Nie jestem pewien, jaki będzie ich skutek, jednak uważam, że w naszym interesie jest to, żeby takie strategiczne inicjatywy europejskie powstawały z polskim udziałem.
Uważam, że należy podkreślać rolę narodów. Podstawą demokracji europejskiej są narody europejskie i zapominanie o tym to droga do klęski. Jednocześnie naszą powinnością, właśnie jako Polaków, jest aktywny udział w europejskiej polityce i budowa europejskiego potencjału. Każdy inny wariant, który biorę pod uwagę, jest gorszy i stwarza dla nas większe zagrożenia.
Czy Europa podejmie wyzwanie i będzie się starała budować silną pozycję w skali globalnej jako jeden z głównych punktów odniesienia obok USA, Chin, zapewne Indii i Rosji?
Będzie to trudne. W Europie nie ma żadnego potężnego koncernu cyfrowego. Jesteśmy w Europie mocno zapóźnieni, jeśli chodzi o projekty kosmiczne, a wszystko wskazuje na to, że kwestia eksploracji kosmosu w rywalizacji mocarstw będzie niezwykle istotna. Przeniesienie konfliktu militarnego do przestrzeni kosmicznej jest już faktem. Chińczycy jako pierwsi, na początku tego roku, przetestowali likwidację satelity za pomocą rakiet naziemnych. Rosjanie to powtórzyli. To pokazuje, że walka w kosmosie jest już elementem ćwiczeń militarnych, a nie tylko gier sztabowych. Poza tym chodzi również o komercyjną eksploatację kosmosu. Chińczycy pobrali próbki minerałów z ciemnej strony Księżyca żeby móc przeanalizować, czy materiały te da się wykorzystać. Są podobne plany dotyczące innych obiektów w otoczeniu Ziemi. Reasumując, Europa nie jest, przynajmniej na razie w tym zakresie konkurencją dla USA czy Chin. Co gorsza, jeśli chodzi o ośrodki uniwersyteckie, również nie widać żadnych wielkich, innowacyjnych programów, które byłyby w czołówce światowej. Największym zagrożeniem dla Europy jest konsumpcyjny uwiąd – to, że nie znajdą się żadne siły wewnętrzne gotowe do konfrontacji na skalę globalną, czy źródła dynamicznego rozwoju.
Moim zdaniem należy dążyć do tego, by migranci dołączyli do naszej wspólnoty kulturowej. Jeśli zaniedba się tę kwestię, będziemy mieć olbrzymi problem. Państwa zachodnie w imię mitu liberalnego roztopienia się tożsamości zaniedbały tę sprawę
Z perspektywy Polski zagrożeniem jest także odbudowanie się Europy karolińskiej, polegającej na tym, że po odejściu Wielkiej Brytanii motorem Unii Europejskiej będą Niemcy i Francja oparte dodatkowo o kraje południa i Beneluksu. Zagrożeniem jest też presja ideologiczna, w ramach której na Polsce będą wymuszane rozwiązania, które nie będą spotykały się z poparciem większości Polaków. Może to w przyszłości powodować rozmaite napięcia. Ja nazywam to efektem odwirowania. Polega on na tym, że do pewnego momentu integracja europejska miała mocna siłę przyciągania, natomiast im ważniejsza jest integracja ideologiczna, tym mocniej działa jako siła odśrodkowa, która wypycha na zewnątrz.
Czyli Polska nie ma innego wyboru niż stać się aktywnym europejskim graczem?
Tak, każdy inny wariant dla polityki polskiej jest gorszy. Trzeba podkreślać, że kilka następnych lat będzie dla naszej pozycji kluczowe. Musimy współdziałać, ponieważ kraj naszej wielkości nie ma samodzielnie potencjału, by działać na arenie światowej samodzielnie. Polityka światowa podlega przeskalowaniu, piszę o tym również w książce, i poszczególne państwa zwiększają swój potencjał poprzez udział w różnych porozumieniach regionalnych. Np. Wielka Brytania po wyjściu z Unii zgłosiła akces do pacyficznej strefy wolnego handlu, bo Brytyjczycy zdają sobie doskonale sprawę, że w dzisiejszym świecie działając tylko jako samodzielne państwo narodowe byliby skazani na porażkę. Polska powinna wykorzystywać swoją obecność w Unii do tego, żeby dalej trwale zmieniać układ geopolityczny w Europie Środkowo-Wschodniej i rozwierać geopolityczne kleszcze. Oczywiście punktem wyjścia jest podmiotowa polityka, ale samodzielnie bylibyśmy skazani na porażkę i koszmary historii mogłyby powrócić. Zbyt często zapominamy, że bycie częścią Unii Europejskiej zwiększa nasze możliwości działania, a nie zmniejsza.
Jak powinien wyglądać ten aktywizm europejski?
Punktem wyjścia jest powstająca w Europie próżnia strategiczna w efekcie zmiany charakteru amerykańskiej obecności na naszym kontynencie. Dla USA w przyszłości najważniejsze będzie ustalanie wspólnego stanowiska wobec Chin. Zaangażowanie Stanów w sprawy bezpieczeństwa w Europie również będzie związane z podejściem do zagadnień Indo-Pacyfiku. Otwiera to wcześniej zamknięte tematy, takie jak funkcjonowanie sił europejskich obok NATO. Nasz aktywizm europejski powinien polegać na zaangażowaniu zarówno w sprawy bezpieczeństwa, jak i w tworzenie polityki ekonomicznej w skali całej Europy. Zresztą są to zagadnienia ze sobą powiązane na poziomie strategicznym. Przykład: powinniśmy zaproponować Francji współpracę w zakresie rozwoju energetyki jądrowej co najmniej w skali europejskiej. Podkreślam: nie kupić u nich elektrownię jądrową, ale proponować szerszą współpracę.
Podstawą demokracji europejskiej są narody europejskie i zapominanie o tym to droga do klęski. Jednocześnie naszą powinnością, właśnie jako Polaków, jest aktywny udział w europejskiej polityce i budowa europejskiego potencjału
Zacząć można od wspólnego przeforsowania energetyki atomowej w taksonomii Unii Europejskiej, która określa preferowane źródła energii w europejskiej polityce energetycznej. Kwestie energii atomowej są integralnie związane z kwestiami bezpieczeństwa. Francja większość swojego uranu sprowadza z Nigru w Afryce Subsaharyjskiej, a nie jest to bezpieczny region. Operacje francuskie w krajach Sahelu są logistycznie wspierane przez NATO, czytaj: Amerykanów. Francja nie może sobie pozwolić na uzależnienie swojej operacyjności w tych krajach od dobrej woli USA, tym bardziej w nowej rzeczywistości. Można oczywiście z naszej perspektywy uznać, że jest to problem francuski, a nie europejski. Ale jeżeli wejdziemy w energetykę jądrową, będzie to również nasz problem. Polska ma dzisiaj możliwości i skalę działania odpowiednią do tego, żeby takie partnerstwo zaproponować.
Dzisiaj jedną z ważniejszych instytucji w polityce ekonomicznej Unii jest Rada Handlu i Technologii UE i USA, bo tam jest uzgadniane wspólne stanowisko gospodarcze UE i USA wobec Chin. Nie tylko powinniśmy się zainteresować jej ustaleniami, ale i mieć wpływ na decyzje, które tam zapadają i będą zapadać. Innym przykładem jest kwestia kryzysu hybrydowego na granicy z Białorusią, który jest związany z polityka imigracyjną całej Unii. Dzisiaj Polska ma poparcie większości społeczeństw i rządów europejskich i powinna to wykorzystać.
Nie chciałbym dalej wymieniać przykładów takiej aktywności, bo można to robić, ale musi się pojawić wola polityczna w Polsce i to niezależnie od różnych sporów, które toczymy w zakresie sądownictwa. Moja generalna uwaga jest taka, że po wyborach prezydenckich we Francji zacznie się nowe rozdanie w Europie i Warszawa mogłaby być głównym partnerem Paryża i Berlina w tej układance. Przyszła minister spraw zagranicznych Niemiec w jednym z wywiadów stwierdziła, że bardzo chce ożywić współpracę w ramach Trójkąta Weimarskiego i uważam, że tę propozycję należy potraktować bardzo poważnie.
Chińczycy pobrali próbki minerałów z ciemnej strony Księżyca żeby móc przeanalizować, czy materiały te da się wykorzystać. Są podobne plany dotyczące innych obiektów w otoczeniu Ziemi
Moim zdaniem ścisła współpraca na osi Paryż-Berlin-Warszawa jest bardzo realna i w naszym interesie. Musimy w tej kalkulacji wziąć pod uwagę jeszcze jedną kluczową sprawę geopolityczną. Jednym z najważniejszych pragnień amerykańskich jest odwrócenie sojuszu chińsko-rosyjskiego. Rosja w tym konflikcie jest państwem absolutnie obrotowym i będzie gotowa zmienić strony wedle prostych rachunków zysków i strat. Dlatego nie możemy już w tej chwili polegać tylko na współpracy z Amerykanami. Oni mogą Europę opuścić. My w niej na pewno zostaniemy!
Dużo pisze pan również o tym, jak ważne w przyszłości będą kwestie energetyczne. Tymczasem Polska zdaje się nie zauważać, że w tym zakresie jesteśmy dalej w XX wieku, podczas gdy wszyscy wokół, w tym największe światowe gospodarki, bardzo dużą uwagę przykładają do tego jak będzie wyglądać transformacja energetyczna. To również jest jedno z pól wyścigu technologicznego, a my go odpuszczamy.
Elektryczność już teraz jest ogromnie istotna, jest kwestią strategiczną, a będzie coraz ważniejsza. Jak już mówiłem, jest jak powietrze, jest dla nas podstawą wszelkiego działania. Nie ma gospodarki, systemów militarnych czy innych systemów bezpieczeństwa bez energii elektrycznej. Właściwie nie jesteśmy w stanie funkcjonować normalnie we własnym domu bez energii elektrycznej. Poza zagadnieniami demograficzno-imigracyjnymi, jakość systemów energetycznych i cyfrowych będzie wyznaczała pozycję konkurencyjna poszczególnych państw – i nie uciekniemy od tego problemu. Uważam, że Polska ma bardzo dobre warunki do rozwoju odnawialnych źródeł energii. Rozumiem przywiązanie do węgla, ponieważ pierwsza przemysłowa kopalnia węgla kamiennego na Śląsku powstała już w XIX wieku, tradycje te sięgają więc już kilkuset lat. Jednocześnie coraz trudniej go wydobywać, a w tym samym czasie na świecie odkrywane są coraz to nowsze pokłady węgla kamiennego, które są położone np. 20 metrów pod powierzchnią ziemi, co sprawia, że jego wydobycie jest nieporównywalnie tańsze niż w Polsce. Przypomnę, że już na przełomie lat 70. i 80. Margaret Thatcher stoczyła ciężki polityczny bój o transformację brytyjskiego systemu energetycznego, w tym zamknięcie brytyjskich kopalń. Nie związane to było z polityka klimatyczną, ale ekonomicznym bezsensem dotowania wydobycia węgla. W Europie już dawniej zrozumiano, że kopalnie we Francji czy w Anglii nie są w stanie zaspokoić rosnącego zapotrzebowania na energię elektryczną, do tego dochodzi kwestia zanieczyszczeń. W takiej sytuacji, zamiast polegać na imporcie węgla lepiej rozwijać źródła alternatywne.
Mam nadzieję, że w Polsce w końcu nastąpi ta zmiana myślenia i rozpoczniemy prawdziwą transformację energetyczną, ponieważ jest to kwestia strategiczna i wymaga przebudowy całego systemu. Musimy w końcu zauważyć, że model oparty na dużych mocach węglowych, jest już przeszłością, ponieważ jest nieefektywny. Dziś światowa energetyka idzie już w zupełnie innym kierunku. Przyszłością jest energetyka rozproszona, czyli oparta na maksymalnie dużej ilości małych źródeł, którymi można efektywnie zarządzać dzięki technologiom cyfrowym. Paradoksalnie możemy nawet skorzystać na swoim zacofaniu, ponieważ obecnie technologie związane z OZE są już dużo bardziej efektywne, bezpieczne i tańsze niż 10 lat temu. Mam nadzieję, że w końcu pójdziemy w tym kierunku.
Powinniśmy zaproponować Francji współpracę w zakresie rozwoju energetyki jądrowej co najmniej w skali europejskiej. Podkreślam: nie kupić u nich elektrownię jądrową, ale proponować szerszą współpracę
Na Polsce zemściła się jej dobra sytuacja, która spowodowała pewne rozleniwienie rządzących. W latach 90., kiedy po upadku systemu komunistycznego, wyłączono dużą część energochłonnego przemysłu, mieliśmy nadwyżkę w systemie elektroenergetycznym. Nawet do 2017 byliśmy de facto eksporterem energii. I to właśnie jest źródłem naszego zapóźnienia. Teraz nadszedł moment, w którym trzeba dokonać transformacji energetycznej, która nie będzie polegać tylko na zmianie jednego źródła energii na inne np. węgla na atom. Moim zdaniem jednak należy wykorzystać możliwości jakie daje nam współczesna technologia i postawić na źródła rozproszone i odnawialne. Obecnie rozwój fotowoltaiki prosumenckiej jest wstrzymywany, co w bliskiej perspektywie jest słuszne, ponieważ nas system przesyłowy nie jest przygotowany na taką ilość energii. Natomiast w dłuższej perspektywie jest to działanie szkodliwe, ponieważ potrzebujemy tych źródeł energii.
Niestety, część komentatorów traktuje wszelkie próby zmian w polskim systemie elektroenergetycznym jako drogie działania w imię ideologii. Natomiast te pieniądze i tak trzeba będzie wydać, jeśli chcemy, żeby nas system funkcjonował, lepiej więc wydać je w taki sposób, by był on oparty na ekologicznych źródłach energii. To nie są pieniądze zmarnowane, to inwestycja. Nie możemy ignorować procesów globalnych, również w tym zakresie musimy się dostosować.
Czy jednak potrafimy to zrobić?
System energetyczny to świetny wskaźnik jakości działania państwa. Do jego działania potrzebna jest nie tylko odpowiednia technologia czy pieniądze, ale strategia i niezbędne działanie regulacyjne państwa. Jak wiemy na przykładzie Kalifornii, sam wolny rynek w tym zakresie nie działa, ponieważ podstawowy mechanizm walki jak najniższą ceną doprowadził do zaniedbania inwestycji i w efekcie blackoutów. Z drugiej strony przykład RPA, gdzie brakuje energii, pokazuje, że również zarządzanie systemem przez państwo przy zawieszeniu mechanizmów rynkowych niekoniecznie jest gwarantem sukcesu.
Potrzebne są dobre regulacje, zapewniające bezpieczeństwo systemu oraz bezpieczeństwo odbiorcom. Jednocześnie trzeba włączyć mechanizmy rynkowe, bo bez tego system również nie będzie dobrze funkcjonował.
Nie możemy już w tej chwili polegać tylko na współpracy z Amerykanami. Oni mogą Europę opuścić. My w niej na pewno zostaniemy
Niemcy już dawno podjęły decyzję o transformacji energetycznej, która była wynikiem prac wielu środowisk, w tym oczywiście Zielonych. Postanowiono, że to nie duży przemysł będzie ponosił koszty transformacji, a klienci indywidualni. Stworzono cały system i wszystkie podmioty musiały się do niego dostosować. Oczywiście można się nie zgadzać z niemiecką polityką w tym zakresie, zwłaszcza wyłączanie elektrowni jądrowych budzi kontrowersje. Faktem jest jednak, że Berlin potrafił przeprowadzić ten proces i teraz jest już blisko punktu przełomowego, kiedy to koszty transformacji będą się zmniejszały, co Niemcy odczują na swoich rachunkach prawdopodobnie już w przyszłym roku. Niemiecka energetyka będzie więc coraz bardziej konkurencyjna i oparta na źródłach odnawialnych. Trzeba podkreślić, że gospodarka przyszłości będzie praktycznie w całości oparta na prądzie elektrycznym. Dobrym, bo powszechnie czytelnym przykładem są samochody. Napęd elektryczny w samochodach powoduje wzrost popytu na prąd i oczywistym absurdem byłoby ładowanie ich prądem pochodzącym z paliw kopalnych. Biorąc pod uwagę skalę zaniedbań w Polsce transformacja energetyczna staje się absolutnie pierwszorzędnym zagadnieniem w polityce gospodarczej. Radykalne przyspieszenie transformacji jest warunkiem dalszego rozwoju ekonomicznego, a poprzez to i cywilizacyjnego Polski.
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Artykuł z miesięcznika:
Jak wydarzenia współczesne i historyczne kształtują indyjską politykę zagraniczną? Autor książki analizuje jej ewolucję w dynamicznym kontekście geopolitycznym Azji i świata
Zielony Ład jest w obecnym kształcie nie do utrzymania i musi zostać głęboko zrewidowany
Czy zakończenie konfliktu między Izraelem a libańskim Hezbollahem faktycznie się dokonało? Jak Morze Bałtyckie zostanie zabezpieczone przed Rosją? Co sprawiło, że notowania dolara kanadyjskiego i meksykańskiego peso gwałtownie spadły?
Donald Trump zrobił wiele, aby uniknąć chaosu znanego z pierwszej jego kadencji. Nie mam jednak przekonania, że oznacza to, że teraz uda mu się zupełnie uniknąć oporu materii. Dojdzie natomiast, moim zdaniem, do tego, co określiłbym mianem instytucjonalizacji w USA sporu pomiędzy globalizmem a lokalizmem.
Czy wykorzystanie pocisków balistycznych ziemia-ziemia zmienia sytuację Ukrainy? Jak podziałało ono na Rosję? Jakie tematy podjęto podczas szczytu grupy G20 w Rio de Janeiro?
Może zamiast pomstować na firmy azjatyckie i demonizować ich rządy, wraz z przypisywaniem im nieczystych intencji, warto by było po prostu je naśladować
Zapisz się na listę mailingową i wybierz, na jaki temat chcesz otrzymywać alerty:
Login lub e-mail
Hasło
Zapamiętaj mnie