Wpisz kwotę, którą chesz przekazać na rzecz NK
Pośród tragedii milionów ludzi i potężnych geopolitycznych konsekwencji dla dużej części świata, rosyjska napaść na Ukrainę to także spektrum zagrożeń i możliwości dla Polski. Niebezpieczeństwa mogłyby się wydawać oczywiste, ale sądząc po dominujących nad Wisłą komentarzach, wcale takimi nie są. To przede wszystkim ryzyko wciągnięcia w bezpośrednie działania wojenne i straszliwe straty potencjalnie z tym związane, oraz możliwe zburzenie porządku społecznego przez gigantyczną liczbę uchodźców, przekraczającą możliwości polskiego państwa i narodu. O ile nasze władze nie zrobią czegoś bardzo nieodpowiedzialnego lub Rosja – czegoś wyjątkowo nieprzewidywalnego, pierwsze zagrożenie powinno nas ominąć. Drugie jest o wiele bardziej złożone, wymaga szybkiego i skutecznego umiędzynarodowienia problemu i jednocześnie ogromnego wysiłku własnego obliczonego na dekady, nie miesiące. Zagrożeń jest zresztą więcej. Tym razem skupmy się jednak na możliwościach, bo są one niebagatelne, a zarazem słabo obecne w debacie – i za jakiś czas miną. Krótko mówiąc, wojna rosyjsko-ukraińska otwiera także Polsce nowe okno możliwości, które za pewien czas się zamknie. Dlatego należy je dostrzec i wykorzystać, póki jest na to pora.
Po pierwsze, to jasny sygnał do narodowego przebudzenia. Banał, że żyjemy w niebezpiecznym miejscu świata i wymaga to adekwatnej odpowiedzi poprzez zbiorowy wysiłek, nie przebijał się dotąd do realnej polityki. Wreszcie powinien. Polska potrzebuje państwa z prawdziwego zdarzenia, silnej armii i sprawnej dyplomacji. A także zatrzymania zapaści demograficznej i dalszego wzmocnienia gospodarczego. Mówimy o tym w Nowej Konfederacji od lat.
Po drugie, wraz z rosyjską napaścią na Ukrainę nastała znakomita koniunktura międzynarodowa dla Polski. O ile uda się uniknąć wspomnianego zagrożenia wojennego w najbliższym czasie (co jest wysoce prawdopodobne), potrwa ona przez pewien czas, a pewne jej elementy mogą okazać się trwałe. Z powodu samej geografii Polska stała się w ciągu kilka dni kluczowym hubem logistycznym, niezastąpionym w dostarczaniu pomocy Ukrainie. Co za tym idzie, akcje Warszawy w NATO i UE wzrosły radykalnie. A polski pogląd na Rosję, dotąd postrzegany często na Zachodzie jako radykalny, rusofobiczny i utrudniający robienie interesów – stał się głównym nurtem transatlantyckim. W efekcie Warszawa może obecnie prowadzić jednocześnie politykę realistyczną, romantyczną, słuszną i chwaloną przez wszystkich, jak zauważył Marek Wróbel. To niezwykle rzadka w naszej historii konstelacja.
Z powodu samej geografii Polska stała się w ciągu kilka dni kluczowym hubem logistycznym, niezastąpionym w dostarczaniu pomocy Ukrainie. Co za tym idzie, akcje Warszawy w NATO i UE wzrosły radykalnie
Należy ją wykorzystać. Przede wszystkim do jak największego i jak najtrwalszego wzmocnienia wschodniej flanki NATO, a w szczególności Polski jako jej zwornika, oraz wschodniej rubieży Unii Europejskiej, analogicznie. Kluczowym aspektem na tu i teraz jest ściągnięcie nad Wisłę jak największej liczby żołnierzy, ciężkiego sprzętu i zaawansowanej technologicznie broni, budującej potencjał odstraszania. Na dłuższą metę – o której trzeba jednak myśleć „na wczoraj” – jeszcze ważniejsze jest budowanie samodzielnych zdolności wojskowych Polski. Wzrost wagi międzynarodowej kraju powinniśmy wykorzystać do transferów technologii, ściągnięcia inwestycji produkcyjnych i być może bezpośrednich transferów skalibrowanych pod ten cel. Trzeba mieć świadomość, że wyjątkowa koniunktura nie potrwa wiecznie, a długofalowe motywy amerykańskiego wycofywania się z Europy – nie zniknęły.
Podobnie unikatowa jest szansa na głębszą niż chwilowa reorientację polityki NATO i UE w kierunku odstraszania i powstrzymywania Rosji. Na horyzoncie zdaje się pojawiać szansa nawet na złamanie rosyjskiego przedsięwzięcia imperialnego na dekady, a na pewno – na jego znaczne osłabienie. Może już nigdy nie być lepszego momentu na forsowanie nie tylko wzmacniania wschodniej flanki NATO, ale też uniezależnienia UE od rosyjskich surowców energetycznych i generalnie: maksymalne zerwanie współzależności gospodarczych i wepchnięcie Kremla w możliwie najgłębszą izolację.
To także czas na dalszą polską ofensywę informacyjną. Powinna być ona skupiona nie na wtapianiu się w nastrój chwili, rządzonej przez emocję oburzenia rosyjską napaścią, a na dążeniu do utrwalenia naszego postrzegania Moskwy jako fenomenu historycznego. Jednym z podstawowych czynników ulotności obecnego nastroju może być ewentualna (kontrolowana lub nie) zmiana władzy na Kremlu. Polska misja to więc także przekonywanie zachodnich przyjaciół, że na dłuższą metę nie ma dobrych carów.
Po trzecie, rzecz ma także wymiar gospodarczo-rozwojowy. Prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Cezary Kaźmierczak wyraził opinię, że w razie rosyjskiego zwycięstwa w wojnie i stania się krajem frontowym, skutki ekonomiczne muszą być dla Polski fatalne. To błędny pogląd, falsyfikują go wyraziście historyczne przykłady Niemiec Zachodnich, Szwecji, Finlandii, Korei Południowej czy Izraela. Kraje frontowe nie tylko mogą być kwitnącymi gospodarczo, ale wręcz mają po temu szczególne argumenty.
To nie oznacza negacji dążenia do rosyjskiej porażki na Ukrainie. Jedynie zaprzecza rzekomej nieuchronności gospodarczej degradacji Polski w odmiennym scenariuszu. Poza tym Polska jest, za sprawą obwodu królewieckiego, krajem frontowym od dawna. Po operacyjno-wojskowym podporządkowaniu Białorusi Moskwie, jest nim o wiele bardziej. Niezależnie od tego, czy wojna na Ukrainie pogłębi ten problem, należy to dyskontować gospodarczo. Powiedzieć: „Będziemy przedmurzem Zachodu powstrzymującym barbarzyństwo z rosyjskiego Wschodu, ale do tego potrzebne są zasoby. A więc, drodzy sojusznicy, wpłacajcie, inwestujcie, przekazujcie technologie. Tylko stabilna i bogata Polska może długofalowo utrzymać granice Zachodu w obecnym kształcie”.
Kolejną szansą dla Polski będzie powojenna odbudowa Ukrainy. Niezależnie od finału działań zbrojnych, Rosjanie na wielką skalę rujnuja najechany kraj. Po wojnie będzie on dramatycznie potrzebował kapitału, w tym inwestycji. To szansa na nadrobienie historycznych polskich zaniechań w tej dziedzinie.
Po czwarte (last but not least), wielka liczba uchodźców z Ukrainy to niezwykła szansa na odwrócenie zapaści demograficznej, w którą weszliśmy pewien czas temu. Trzeba ją wykorzystać do zniwelowania coraz dotkliwszych braków rąk do pracy w niektórych sektorach, i do generalnego odmłodzenia i powiększenia szybko starzejącej się i karlejącej populacji. Warunkiem jest oczywiście utrzymanie tego fenomenu w ryzach: w skali nieprzekraczającej społeczno-politycznych możliwości absorpcji nowych mieszkańców. Docelowo powinni się oni stać obywatelami. Do tego jednak z kolei potrzebna jest redefinicja Polaków jako narodu politycznego i stworzenia warunków do realnej integracji Ukraińców. Mających przecież własną, obecnie wzmacnianą walką i ofiarą krwi, wyrazistą tożsamość narodową.
Rzeczywoście nowe okno, z jednym zastrzeżeniem – obywatelstwo dla Ukraińców w ziemiach odwiecznie polskich, jakimi są obecne granice państwa, to zagrożenie dla samej tożsamości państwa. Nie powtarzajmy błędy Zachodu który teraz boryka się z problemami na tle etniczno-rasowymi, zaburzającymi społeczeństwo. Zapaść demograficzna to skutek przeludnienia, złej koniunktury gospodarczej, i kulturalnych czynników jak np. słabnięcie więzi rodzinnych i religijnych czy filozofii modernistycznej i post-modernistycznej. Sztuczne zastąpienie rodzimej populacji obcą nie dociera do korzeni problemu, a szkodzi Polakom jako zwartej grupie etnicznej pochodzenia zachodnio-słowiańskiego.
Mówiąc o asymilacji, pamiętajmy również o skłonnościach Ukraińców do mordów na tle etnicznym, która się ujawniają co kilkadziesiąt lub kilkaset lat (Chmielnicki, Koliszczyzna, Wołyń). Współczesne państwo ukraińskie nie pokazuje publicznie żalu co do tej czarnej karty historii, co może odzwierciedla nastroje chociaż wpływowej części Ukraińców.
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Nawet najpotężniejsze państwo nie może w sposób trwały władać każdym krytycznym punktem globu. Konieczne jest zatem priorytetyzowanie
Znika niekwestionowany lider świata Zachodu budujący sieć wielostronnych sojuszy z ich perłą w koronie, czyli NATO. W to miejsce pojawia się w całej swojej krasie Imperium Amerykańskie…
Indie i Chiny od lat rywalizują o dominację w Azji. Ich zderzenie interesów, różnice ideologiczne i historyczne napięcia zdają się wskazywać, że konflikt, choć nie zawsze otwarty, jest nieunikniony. Oto kolejny fragment książki „Indie i geopolityka Azji. Historia i teraźniejszość”
Od szybkiego wzrostu gospodarek Azji Wschodniej po wyzwania niestabilności na Zachodzie – Indie balansują między dwoma odmiennymi światami. Oto kolejny fragment książki „Indie i geopolityka Azji. Historia i teraźniejszość”
Niech małe narody nie popadają w rozpacz, jakby nie było dla nich żadnej nadziei, lecz niech równocześnie z rozwagą zastanowią się, na czym opiera się ich bezpieczeństwo!
Jak wydarzenia współczesne i historyczne kształtują indyjską politykę zagraniczną? Autor książki analizuje jej ewolucję w dynamicznym kontekście geopolitycznym Azji i świata
Zapisz się na listę mailingową i wybierz, na jaki temat chcesz otrzymywać alerty:
Login lub e-mail
Hasło
Zapamiętaj mnie