Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

Jesteśmy pośrodku między demokracją a autorytaryzmem

Poważne obawy są uzasadnione, ale krzyk „to już autorytaryzm, totalitaryzm, dyktatura!” powinien być używany tylko w najbardziej niebezpiecznych momentach. Inaczej przestanie działać, jak to się stało w Polsce
Wesprzyj NK
Czego w polityce najbardziej się boisz? Starych, szkodliwych nawyków polaryzacji, demonizacji przeciwnika politycznego, traktowania kompromisu jako słabości. One ciągle nas, Polaków, zdradzają. Nie tylko ja obserwuję je od dawna. Ty piszesz o nich w „Żadnej zmianie”, Jarosław Kuisz – w „Końcu pokoleń podległości”. O nich częściowo jest także książka „The End of Liberal Mind”, którą za chwilę będziemy wydawać w „Kulturze Liberalnej”, gdzie jesteś jednym z autorów. Kondycja modelu politycznego, nie tylko w Polsce, ale również w wielu innych zachodnich krajach, w wielkiej mierze przypomina kryzys wieku średniego. Dotychczasowy „software” nie jest wystarczający, ale brakuje nam nowego, takiego, który pozwoliłby pójść dalej Interesuje mnie, jak emocje mogą nam pomóc w zrozumieniu polaryzacji politycznej, tego, czym jest nieliberalny populizm i skąd...

Chcesz uzyskać darmowy dostęp do całości materiału?

Zaloguj się do swojego konta lub utwórz nowe konto i zapisz się do newslettera

socjolożka, historyczka idei i dziennikarka. Jest członkinią Zarządu Fundacji Kultura Liberalna oraz wykładowczynią w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. W latach 2016-2018 była współdyrektorką programu polskiego w St. Antony's College na Uniwersytecie Oksfordzkim “Knowledge Bridges Poland–Britain–Europe". W roku 2019-2020 jest visiting fellow w Instytucie Studiów Zaawansowanych (Wissenschaftskolleg) w Berlinie. Opublikowała dwie monografie: "Wina narodów. Przebaczenie jako strategia prowadzenia polityki" oraz ostatnio "Wynalazek nowoczesnego serca. Filozoficzne źródła współczesnego myślenia o emocjach". Regularnie komentuje polską i zagraniczną politykę w mediach, m.in. w The New York Times, The Guardian, Journal of Democracy, Die Tageszeitung, Neue Zuercher Zeitung i innych.
Politolog, dziennikarz, tłumacz, współpracownik Polskiego Radia Lublin. Pisze doktorat z ekonomii i finansów w Szkole Doktorskiej Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Publikował i publikuje też m.in. w "Gościu Niedzielnym", "Do Rzeczy", "Rzeczpospolitej", "Gazecie Wyborczej", "Tygodniku Powszechnym" i "Dzienniku Gazecie Prawnej". Tłumaczył na język polski dzieła m.in. Ludwiga von Misesa i Lysandera Spoonera; autor książkek "W walce z Wujem Samem", "Żadna zmiana. O niemocy polskiej klasy politycznej po 1989 roku", "Mała degeneracja", współautor z Tomaszem Pułrólem książki "Upadła praworządność. Jak ją podnieść". Mąż, ojciec trójki dzieci. Mieszka w Lublinie.

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
9 717 / 26 000 zł (cel miesięczny)

37.37 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

9 odpowiedzi na “Jesteśmy pośrodku między demokracją a autorytaryzmem”

  1. Robson pisze:

    Fajnie tak sobie ekwilibrystyczne pobajdurzyć a na końcu całość skwitować o empatii dla wyborców populistów. Z tym, że jakoś wyborcy populistów nie widzą w Waszych działaniach, żadnej wartości dodanej dla Polski, dla życia wspólnotowego dziejowo, ogólnie życia społecznego. Co takiego tworzycie, żeby ludzie poczuli to przełożenie na dobrobyt?
    Świat pracy musi ciężko pracować, żeby było na pensje dla intelektualnych bardów. Tylko co w zamian bo dla człowieka pracy to Wy jesteście gorsi od populistów, w sensie przelewania z pustego w próżne.

  2. achim pisze:

    Zgadzam się z porównaniem naszego kraju, do tzw ziemi niczyjej pomiędzy dawnym Berlinem wschodnim i zachodnim ,ale po za tym, jest jeszcze podział tego pasa, co od kilkunastu lat widać w każdych wyborach i prawdziwych sondażach ,nie udało nam się wykorzystać szansy pojednania narodu,tu jest największy problem na tym żerują populiści i świetnie im to wychodzi, jesteśmy w tej kwestii przewidywalni, prawie jak żadne państwo,przykre to jest, ale prawdziwe.
    Dziękuję za ciekawą lekturę, pozdrawiam serdecznie,Joachim Tomiczek

  3. achim pisze:

    Podział, brak poczucia wspólnoty, to są wykorzystywane przez obłąkanych ,chorych ambicjonalnie ludzi, podstawy do wprowadzania systemów autorytarnych. W Polsce jest łatwiejsze, niż w Niemczech lat 30 tych, ubiegłego wieku, to jest smutne, pozdrawiam serdecznie

  4. achim pisze:

    Cokolwiek napiszę, wyskakuje duplikat:)to dopiero jest ciekawe, wiemy co się dzieje i nic, smutne, pozdrawiam

  5. achim pisze:

    Ciekawe wnioski, chętnie bym polemizował ,ale komentarze nie przechodzą :/pozdrawiam

  6. Jarek pisze:

    Ciekawe ujęcie źródeł emocji nieliberalnego populizmu.. Pytanie brzmi: jak je przełożyć na język i działanie antypopulistów, od lewicy przez liberałów do broniących państwa prawa konserwatystów.

  7. ldoktor pisze:

    W sumie fajny wywiad – K. Wigura to jedna z ciekawszych postaci strony umownie zwanej „liberalną”, skłonna do wyjścia z własnej „bańki” i nawiązania dialogu z drugą stroną sporu i zdolna do krytycznego spojrzenia na własną stronę. Olbrzymi plus to dostrzeżenie, że podstawą funkcjonowania wspólnoty są pewne emocje i bez nich wspólnota nie funkcjonuje a obraz wspólnoty składającej się z doskonale racjonalnych jednostek to fantom. To, czego mi najbardziej zabrakło to:
    – zdefiniowanie stron: nazwanie jednej strony „konserwatywną” (z zastrzeżeniem) a drugiej „liberalną” jest wynikiem pewnej konwencji i nie ma specjalnej wartości poznawczej. Czy „liberał” to po prostu ten, kto nie głosuje na PiS lub Konfederację? Czy wyborcy SLD/Wiosny/Razem to też liberałowie? Jakie są wartości tych umownych „liberałów”? Czy drobny przedsiębiorca (prowadzący kancelarię prawną) jeżeli ktoś był w 2007 i 2011 r. wyborcą PO a potem głosował na PiS (mój własny przykład) doceniający wolności osobiste, ale dopuszczający większą niż wcześniej redystrybucję i konserwatywny obyczajowo to jeszcze „liberał” czy już „nieliberalny populista”?
    – bardziej socjologiczna analiza obecnej sytuacji jako: „establishment” vs. „zwolennicy zmiany”, „elity” vs. „klasa ludowa”, „globaliści” vs. „lokaliści”; wydaje mi się, że taka definicja podziału może być trafniejsza
    – pomysłu, gdzie szukać owej „liberalnej emocji”; jak pisze F. Furedi w ostatniej książce (o której sporo ostatnio w NK) fundamenty (moralne) tożsamości Zachodu kruszą się już od lat 70-tych XX w. i praktycznie nie ma emocji wspólnotowej, która mogłaby służyć jako legitymizacja określonego ustroju i struktur władzy a Zachód dryfuje w kierunku radykalnego indywidualizmu (np. nowe „tożsamości indywidualne” produkowane przez mniejszości, z którymi wg p. Wigury po drodze „liberałom” dalej podgryzają fundament wspólnotowy poprzez zakwestionowanie podstawowych konwencji przyjętych przez wspólnotę [zaimki] albo zgoła faktów biologicznych będących podstawą instytucji społecznych [płeć]); na horyzoncie nie widać żadnej wspólnej dla „liberałów” wartości, która mogłaby wygenerować emocję, która zrównoważy „emocje nieliberalnych populistów”) – ja jej w każdym razie nie dostrzegam…

  8. SethAlevy pisze:

    Wspomnienie o emocjach jest dość ważne. Współczesne motody odnoszenia się do nich i manipulacji wręcz dyskwalifikują demokrację. Myślę, że optymistycznie można założyć, że 1/4 wyborców kieruje się jakimś przemyśleniem (niekoniecznie racjonalnym), a reszta… Jakąś mniej lub bardziej zakorzenioną emocją. Dobrze jeszcze jeśli wynikającą z chwytliwego tesktu na bilbordzie, a nie głupiego postu na fb.
    A druga sprawa to… aborcja… Rozmówcy nieumyślnie poruszyli pewien temat nawet go nie zauważając. Żyjemy w czasach w których wręcz wymaga się by państwo rozwiązywało nasze spory ideologiczne nawet bardziej niż zajmowało się rządzeniem. Tymczasem państwo powinno podejmować tutaj decyzje dobre dla niego albo w ogóle się nimi nie zajmować (ile to nieistotnych tematów jest codziennie poruszanych?).

  9. darecc pisze:

    Zgadzam się z LDOKTOR: osoba o konserwatywnym światopoglądzie i poczuciu potrzeby większej redystrybucji dochodu narodowego czy większej opiekuńczości państwa to nieliberalny populista? Nie zgadzam się z używaną przez p. Wigurę (którą szanuję) retoryką w kwestii nazywania demokratami wszystkich ruchów politycznych skierowanych przeciwko PiS-owi oraz nazywaniem PiS-u populistami. Ani jedno, ani drugie nie jest prawdziwe. Od pewnego czasu słyszę wypowiedzi liberałów z całej Europy, że nie istnieje inna demokracja niż demokracja liberalna co jest oczywistym nonsensem (można podawać setki przykładów z różnych krajów i różnych epok). A tak na marginesie pamiętam artykuł z ok. 2013 roku, który podsumowywał 6-letnie wówczas rządy Platformy Obywatelskiej, która nie miała odwagi przeprowadzić żadnej reformy. Artykuł opisywał dryfowanie PO używając porównania do statku, który wypłynął z jednego portu w kierunku drugiego portu (wyznaczonego programem partii), a po 6 latach dryfował po oceanie ustalając swój kurs zgodnie z bieżącymi sondażami opinii publicznej. Przypomniawszy sobie o tym, swobodnie mogę napisać od siebie, że 8 lat rządów Platformy Obywatelskiej to 8 lat liberalnego populizmu (bo tym jest nic-nie-robienie zgodnie z tym, czego życzą sobie wyborcy). W 2015 roku PO zastanawiała się jakiego rodzaju „Orlików” Polacy życzyliby sobie … Podobnie w 2019 roku słynna wypowiedź Schetyny, że PO ma program polityczny tylko musi znaleźć partnera, który pomoże go wymyślić …

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo