Wpisz kwotę, którą chesz przekazać na rzecz NK
Zdalna edukacja to temat podobny do słabego występu polskiej reprezentacji w piłce nożnej czy do sporu o aborcję – prawie każdy ma tu coś do powiedzenia. Kto z nas nie słyszał jakiejś „zabawnej” anegdotki o WF-ie przed komputerem albo nie śmiał się z lekcji w TVP? Konsekwencje tego dziecięcego lockdownu mogą jednak wcale nie być zabawne, zwłaszcza kiedy spojrzymy na nie przez pryzmat długoterminowego dobrostanu naszych dzieci.
Na poważnie do pytania o to, co zdalna edukacja zrobiła z uczniami, nauczycielami i rodzicami podeszła Fundacja Dbam o Mój Zasięg, która już w maju 2020 roku przebadała 1284 dzieci, 671 nauczycieli i 979 rodziców z 34 polskich szkół i opublikowała obszerny raport. Pytania dotyczyły dobrostanu psychicznego i fizycznego oraz higieny cyfrowej, relacji międzyludzkich, aktywności online i offline przed i od momentu rozpoczęcia nauki zdalnej, dostępu do urządzeń i internetu, przygotowania do prowadzenia lekcji online, narzędzi i metod stosowanych przez nauczycieli. Badanie trwało od 12 maja do 12 czerwca 2020. Czego się z niego dowiadujemy?
Jeszcze więcej internetu, jeszcze gorsza koncentracja
Po pierwsze, czas spędzany przed ekranem w okresie zdalnego nauczania zwiększył się – i to nie tylko w dni powszednie, ale również w weekendy. „Po zamknięciu szkół połowa uczniów (50%) (…) wskazała, że w dni robocze korzystała z internetu dziennie „sześć godzin lub więcej”. Prawie co trzeci uczeń (28%) (…) korzystał z internetu sześć godzin lub więcej również w weekendy”. Około 40% uczniów wskazało na rozregulowanie rytmu dobowego – częściej siedzieli do późna w nocy i później wstawali. 47% badanych przyznało, że w okresie pandemii na oglądanie filmów i seriali poświęca więcej czasu niż przed, u 28% uczniów to samo dotyczyło gier cyfrowych i indywidualnego uprawiania e-sportu.
50% uczniów oceniło, że w porównaniu do czasu sprzed pandemii pogorszyły się ich relacje z rówieśnikami
50% uczniów oceniło, że w porównaniu do czasu sprzed pandemii pogorszyły się ich relacje z rówieśnikami. Na plus należy jednak policzyć to, że 30% dzieci przyznało, że w czasie pandemii poświęca więcej czasu na wspólne aktywności z członkami rodziny.
Ważną informację niesie odpowiedź na pytanie o używanie smartfona podczas lekcji do rzeczy niezwiązanych z zajęciami. 35% uczniów przed pandemią robiło to rzadziej lub znacznie rzadziej, 16% poświęcało na to tyle samo czasu, a 5% robiło to częściej, zanim zamknięto szkoły (30% w ogóle tego nie robi i nie robiło). To, że 27% uczniów miało problemy z koncentracją podczas e-lekcji, a 26% przyznało, że miało trudności ze zrozumieniem nowej wiedzy jest jedynie konsekwencją poprzedniego. Liczby te pokrywają się niemal idealnie z tym, że „28% badanych uczniów zadeklarowało, że często lub bardzo często podczas zajęć online korzystało z portali społecznościowych, grało w gry, przeglądało internet do celów prywatnych czy pisało do kogoś́ bez związku z lekcjami. Taki sam odsetek badanych uczniów przyznał, że bardzo często lub często używał swojego smartfona podczas e-lekcji do celów nie związanych z nauką”.
Za dobrą wiadomość należy uznać natomiast to, że w stosunku do czasów przed pandemią zwiększył się odsetek badanych, którzy więcej czasu przeznaczali na uczenie się̨ samemu po czasie przeznaczonym na e-lekcje – robiło to 32% uczniów.
Słabe ciało słaby duch
48% uczniów przyznało w ankiecie, że w porównaniu do czasów sprzed pandemii, po zamknięciu szkół czuło się psychicznie gorzej. Na marginesie warty odnotowania jest fakt, że wśród nauczycieli odsetek ten stanowił 65%, a wśród rodziców 54%. Podobne wyniki dotyczą samopoczucia fizycznego: 46% uczniów, 68% nauczycieli i 46% rodziców przyznało, że ich ocena zdrowia fizycznego spadła.
Młodzi ludzie, którzy spędzali minimum 3 godziny dziennie na korzystaniu z mediów elektronicznych odpowiedzieli twierdząco na pytania o myśli samobójcze o 34% częściej niż nastolatkowie spędzający z tymi mediami 2 godziny lub mniej
Magdalena Bigaj, autorka jednego z rozdziałów raportu podkreśla w podsumowaniu, że „zaprezentowane (…) wyniki jasno wskazują̨ na to, że nie można mówić o odpowiedzialnym realizowaniu zdalnej edukacji bez uwzględnienia zagadnienia higieny cyfrowej, od której zachowania bezpośrednio zależy nie tylko jakość nauczania, ale przede wszystkim dobrostan psychiczny i fizyczny uczniów, rodziców i nauczycieli”. Po ponad roku od pierwszego zamknięcia szkół nie wydaje się niestety jednak, aby akurat temat higieny cyfrowej zrobił zawrotną karierę wśród dziennikarzy, ekspertów czy nauczycieli. Z niektórych publikacji wynika coś wręcz przeciwnego. Centrum Cyfrowe przebadało dwukrotnie nauczycieli i opublikowało dwie edycje raportu „Edukacja Zdalna w czasie pandemii”. Poniżej dwa przykładowe cytaty opisujące stosunek nauczycieli do wykorzystywania narzędzi cyfrowych do nauki już po pandemii:
„Zachęcam uczniów do fotografowania tablicy, to jest zmiana, bo zobaczyłem, że jak oni notują̨, to często popełniają̨ błędy i cenią̨ sobie, że mogą̨ do tego wrócić́”.
„Ale co mnie zdziwiło: myślałam, że Teams zostanie z nami na zawsze. Uczniowie odinstalowali Teamsa, bo nie mogą̨ na niego patrzeć. Bedą musieli się̨ do niego przyzwyczaić́, bo dla mnie to jest świetne rozwiązanie. Ale to mnie blokuje, bo na własna prośbę̨ się̨ go pozbyli. Nawet smutno mi się̨ tak zrobiło”.
„Mam z nimi Messengera klasowego i to działa, pytają̨ o różne rzeczy, ale to miałam już̇ przed pandemią. Myślę̨, że ten Messenger jest dobry – buduje relacje, oni tego nie nadużywają̨”.
Nauczycielu, pomyśl o dziecku!
Te wypowiedzi świadczą o tym, że niektórzy polscy nauczyciele jeszcze w żadnym stopniu nie przerobili lekcji o wpływie technologii na skuteczność nauki i ogólny rozwój młodych ludzi.
Propozycja, żeby robić zdjęcia tablicy, zamiast notować, po pierwsze jest dla dzieci zachętą do korzystania w czasie lekcji ze smartfonów (podczas gdy poprawne notatki można byłoby im przecież po prostu udostępnić później lub – o zgrozo! – zachęcić do samodzielnego znalezienia poprawnych informacji), a po drugie – do jeszcze płytszego przetwarzania informacji (jeśli w ogóle po zrobieniu zdjęcia do jakiegokolwiek ich przetworzenia dojdzie) niż gdyby uczniowie tylko bezmyślnie przepisywali.
W pięciu badaniach eksperymentalnych naukowcy wykazali, że nawet w porównaniu z pisaniem na klawiaturze robienie odręcznych notatek zwiększa skuteczność zapamiętywania treści (za: Spitzer M. „Epidemia smartfonów”). A przy robieniu zdjęć zamiast notatek skuteczność zapamiętywania może być przecież nawet zerowa. Co się zaś tyczy obecności telefonów komórkowych na lekcjach, to już w 2015 roku londyńscy ekonomiści opisali wyniki eksperymentu przeprowadzonego na 130 000 uczniów brytyjskich szkół. Badanie na tej ogromnej próbie wykazało, że zakaz używania telefonów w szkołach istotnie wpływa na poprawę wyników w nauce, szczególnie jeśli chodzi o uczniów słabszych (więcej: Spitzer M. „Epidemia smartfonów” od s. 29). Z tego i innych badań wynika więc, że nie tylko nie powinniśmy zachęcać dzieci do korzystania z telefonów w szkole, ale wręcz tego zakazać. Francja zrobiła to już w 2018 roku.
Propozycja, żeby robić zdjęcia tablicy, zamiast notować, po pierwsze jest dla dzieci zachętą do korzystania w czasie lekcji ze smartfonów, a po drugie – do jeszcze płytszego przetwarzania informacji
Drugi cytat, w którym nauczycielka ubolewa nad niechęcią dzieci i młodzieży do spędzania czasu przed komunikatorem, połączony ze jej stwierdzeniem, że – wbrew dobrostanowi psychicznemu dzieci – ona planuje dalsze korzystanie z tego narzędzia, to zwyczajna negacja rzeczywistości. W tym przypadku nie potrzeba nawet cytować badań o wpływie przesiadywania przed ekranem na zdrowie młodych ludzi, bo zamanifestowali oni w jasny sposób, że źle się czują, kiedy muszą korzystać z konkretnego narzędzia. Tym niemniej zarówno autorce drugiego jak i trzeciego cytatu warto zalecić zapoznanie się z badaniami dotyczącymi związku pomiędzy korzystaniem przez młodzież z sieci społecznościowych i smartfonów, a depresją. Zależność pomiędzy intensywnym korzystaniem ze smartfona lub uzależnieniem od niego a zwiększonym ryzykiem depresji stwierdzono w licznych badaniach przeprowadzonych m. in. w Turcji, Chinach, Korei Płd., Libanie, Szwecji i Stanach Zjednoczonych. W USA przebadano ponad pół miliona nastolatków pod kątem związku między skłonnością do zrobienia sobie krzywdy, a zakresem korzystania ze smartfonów i mediów społecznościowych. Młodzi ludzie, którzy spędzali minimum 3 godziny dziennie na korzystaniu z mediów elektronicznych odpowiedzieli twierdząco na pytania o myśli samobójcze o 34% częściej niż nastolatkowie spędzający z tymi mediami 2 godziny lub mniej.
O wielu innych powodach, dla których należy do technologii cyfrowych podchodzić ostrożnie pisałam na łamach „Nowej Konfederacji” m. in. w artykule pt. „Ratujcie mózgi swoich dzieci”.
Co robić, skoro jest pandemia?
Fundacja Dbam o Mój Zasięg swój raport kończy rekomendacjami. Wskazuje miedzy innymi na to, że konieczne jest wypracowanie jasnych wytycznych dotyczących czasu spędzanego przed ekranem przez uczniów (dostosowane do ich wieku) i nauczycieli, wprowadzenie systemowych rozwiązań w zakresie higieny cyfrowej uczniów i nauczycieli jako stałego elementu edukacji cyfrowej społeczeństwa, wypracowanie i wdrożenie systemowych modeli wspierania dzieci i młodzieży w zakresie e-uzależnień oraz negatywnych doświadczeń w kontakcie z nowymi technologiami (pornografia, przemoc etc.) oraz wypracowanie metod, które będą uwzględniały jakąś formę prowadzenia zajęć w czasie rzeczywistym, ale również możliwość prowadzenia pracy projektowej (która nie polega na wysłaniu przez nauczyciela pracy do wykonania i oczekiwaniu na zwrotnego maila). Autorzy zwracają uwagę na konieczność równoważenia komunikowania online z uczniami w sposób synchroniczny i asynchroniczny. Prowadzenie zajęć tylko w postaci wideokonferencji może prowadzić bowiem do przeciążenia informacyjnego, zaś przewaga komunikacji asynchronicznej prowadzi do zaniku poczucia wspólnoty i zmniejszenia motywacji uczniów.
Prowadzenie zajęć tylko w postaci wideokonferencji może prowadzić do przeciążenia informacyjnego, zaś przewaga komunikacji asynchronicznej prowadzi do zaniku poczucia wspólnoty i zmniejszenia motywacji uczniów
Wartą odnotowania rekomendacją jest to (o czym szerzej pisze Jarema Piekutowski), że nauczanie powinno mieć jak najbardziej zindywidualizowany charakter, tak aby możliwe było uwzględnienie preferencji uczniów.
Przede wszystkim zaś dla dobra młodych ludzi niezbędne jest nieustanne wspieranie budowania kultury offline poprzez planowanie aktywności w realnym świecie, zachęcanie do udziału w różnych formach wolontariatu, aktywnościach sportowych i edukacyjnych oraz wspieranie budowania i pielęgnowania relacji. Wbrew pozorom to wszystko jest możliwe nawet w czasie lockdownu. To zadanie dla nas wszystkich: wychowawców, rodziców, organizacji pozarządowych i polityków.
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Artykuł z miesięcznika:
Zybertowicz miał rację, przedstawiając obraz wejścia na górski szczyt, z którego miał być lepszy widok na naszą przyszłość – a widać tylko przykrywające wszystko dookoła morze chmur. Ale to nie ja sam na nim jestem, jak sugerował profesor – ale my wszyscy
Szkoła pruska od czasów Fryderyka Wilhelma I jedynie się rozrasta. Jeśli prace domowe zostałyby zniesione lub znacząco ograniczone, oznaczałoby to, że dożyliśmy historycznego momentu, w którym państwowa szkoła po raz pierwszy dokonała samoograniczenia.
Czy jest możliwa centralnie przeprowadzona reforma edukacji w kraju tak spolaryzowanym przez polityczne emocje, rozkręcające się – z niewielkimi pauzami – od upadku systemu komunistycznego?
Usprawnienie dyplomacji, poprawa sytuacji demograficznej, rozwój gospodarczy – ale przede wszystkim wzmocnienie armii i poprawa sprawności władzy wykonawczej. To powinny być priorytety nowego rządu
PO, PiS, Lewica i Trzecia Droga mają w zakresie edukacji wiele wspólnych punktów programowych – na przykład darmowe posiłki w szkołach. Jednak propozycji zmian gruntownych jest bardzo niewiele. Pozostaje głównie „gaszenie pożarów”
Przede wszystkim brakuje nauczycieli. Dramatyczna sytuacja panuje w szkołach branżowych i techników. Za matematykę, fizykę czy chemię biorą się nauczyciele nauczania wczesnoszkolnego, którym brakuje godzin
Zapisz się na listę mailingową i wybierz, na jaki temat chcesz otrzymywać alerty:
Login lub e-mail
Hasło
Zapamiętaj mnie