Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

Budapeszt daleko od Warszawy

Podczas gdy Orbán wzywa do „odwagi bycia wielkimi”, Kaczyński misternie tworzy środowisko z gdzieś zaledwie migoczącą na horyzoncie szansą na skoncentrowanie prawicy. Obu jednak więcej łączy, niż dzieli
Wesprzyj NK
Podczas gdy Orbán wzywa do „odwagi bycia wielkimi”, Kaczyński misternie tworzy środowisko z gdzieś zaledwie migoczącą na horyzoncie szansą na skoncentrowanie prawicy. Obu jednak więcej łączy, niż dzieli. Jarosław Kaczyński tuż po przegranych w 2011 r. wyborach parlamentarnych zadeklarował, że niebawem w Warszawie „będzie Budapeszt”. Odtąd dla części komentatorów Viktor Orbán i jego partia Fidesz stały się papierkiem lakmusowym tego, co może stać się nad Wisłą z chwilą zwycięstwa wyborczego Prawa i Sprawiedliwości. Dwie historie, dwa pragmatyzmy Ścieżki polityczne Orbána i Kaczyńskiego wykazują zarówno znaczne różnice, jak i pewne podobieństwa. Ten pierwszy był bacznym obserwatorem przesunięć na węgierskiej scenie politycznej. Dość szybko zrozumiał, że wobec aliansu dawnych sił opozycji liberalnej z postkomunistami oraz śmierci pierwszego niekomunistycznego premiera Józsefa Antalla wytworzy...

Chcesz uzyskać darmowy dostęp do całości materiału?

Zaloguj się do swojego konta lub utwórz nowe konto i zapisz się do newslettera

Absolwent stosunków międzynarodowych i polityki społecznej na Uniwersytecie Jagiellońskim. Analityk Fundacji Dyplomacja i Polityka, członek Klubu Jagiellońskiego oraz „Teologii Politycznej" w Krakowie.

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
9 791 / 29 500 zł (cel miesięczny)

33.19 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo