Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

Mobilizacja obnażyła fatalny stan państwa rosyjskiego

Pojawiły się informacje o zmobilizowanym 63-latku, media społecznościowe obiegały zdjęcia „koszar” zlokalizowanych w lesie pod gołym niebem, czy całkowicie zardzewiałych, niezdatnych do użytku karabinach
Wesprzyj NK

„Mobilizacja wojskowa jest sprawdzianem stanu zdrowia całego organizmu państwowego” – pisał Aleksander Swieczin w wydanej w 1927 roku pracy poświęconej strategii. Praca ta do dziś jest jednym z podstawowych podręczników w rosyjskich uczelniach wojskowych. Jeśli pod tym kątem spojrzeć na ogłoszoną przez Putina tzw. częściową mobilizację, która jest takową tylko z nazwy, bo – jak ujawniły opozycyjne media emigracyjne – docelowo do służby w rosyjskich siłach zbrojnych ma być powołane od 1 do 1,2 mln ludzi, to jej przebieg wiele mówi nam o stanie państwowości rosyjskiej i nastrojach wśród elit w siódmym miesiącu od rozpoczęcia wojny. Jakie obserwacje możemy poczynić na podstawie jej przebiegu?

Po pierwsze, aparat administracyjny nie poradził sobie z jej sprawnym przeprowadzeniem. Mobilizacja bardziej przypominała brankę, nie przestrzegano podstawowych kryteriów powoływania do służby określonych przez same władze, w niektórych podmiotach Federacji Rosyjskiej można było wręcz mówić o „współzawodnictwie pracy”. W typowy dla Rosji sposób niektóre komisje wojskowe postanowiły „wykazać się”, dążąc do wcielenia każdego, kogo się uda złapać, po to, aby być pierwszymi, którzy wypełnią narzucone przez górę wskaźniki. Pojawiły się informacje o zmobilizowanym 63-latku, media społecznościowe obiegały zdjęcia „koszar” zlokalizowanych w lesie pod gołym niebem, czy całkowicie zardzewiałych, niezdatnych do użytku karabinkach AK, które otrzymali nowi rosyjscy żołnierze. Doszło to tego, że oficjalnie w sprawie nadużyć administracji wojskowej, zwłaszcza w rejonach Rosji zamieszkałych przez mniejszości wystąpił Walery Fadiejew, rosyjski rzecznik praw człowieka, a gubernator Jakucji, zaapelował do władz, aby ci, którzy zostali wcieleni niezgodnie z obowiązującym prawem, mogli wrócić do domu.

Po drugie, wskaźniki mobilizacyjne, jak się okazało, miały wyraźnie asymetryczny charakter. Władze zaplanowały, że największa liczba rekrutów w odniesieniu do wielkości populacji zostanie powołana w ubogich, zamieszkałych przez ludność nierosyjską regionach, w rodzaju Dagestanu, Buriacji czy Tuwy. Na Krymie, gdzie karty mobilizacyjne w 90% otrzymali przedstawiciele mniejszości tatarskiej, można wręcz mówić o czystkach etnicznych, realizowanych pod przykryciem mobilizacji. Podobne opinie formułowali przedstawiciele opozycji w Buriacji. W dłuższej perspektywie doświadczenia mobilizacji wpłynąć musza na relacje narodowe w obrębie Federacji Rosyjskiej.

Po trzecie, proces ten ujawnił skalę korupcji w siłach zbrojnych i stopień nieprzygotowania armii do operacji o tej skali. Nawet niektórzy gubernatorzy, w rodzaju Romana Starowojta z Kurska, publicznie krytykowali stan przygotowań do mobilizacji i kondycję ośrodków, do których kierowani są rekruci. Andriej Guruliew, członek komitetu Dumy ds. Obrony, ujawnił, że zniknęło 1,5 mln kompletów mundurów zimowych, które winny znajdować się w magazynach wojskowych a ich brak oznacza, że kierowani na front żołnierze nie mają elementarnego zaopatrzenia. W efekcie powszechnej krytyki zwolniony został przez Putina z funkcji wiceministra obrony odpowiadającego za zaopatrzenie sił zbrojnych generał Dmitrij Bułgakow, który przez 12 lat nadzorował ten segment. W obliczu narastającej krytyki napływającej z regionów, jak i w związku z licznymi lokalnymi zbiórkami środków na zakup indywidualnego zaopatrzenia do powołanych, którym brakuje wszystkiego, premier Miszustin zmuszony został oficjalnie zaakceptować to, że władze lokalne kupują wyposażenie dla pochodzących z ich terenu żołnierzy. W tym wypadku nie chodzi wyłącznie o umundurowanie czy śpiwory, ale również o środki ochrony osobistej (kamizelki, ochraniacze), noktowizory, drony, racje żywnościowe czy apteczki. W efekcie będziemy mieli zapewne do czynienia z powstaniem oddziałów o różnym poziomie wyposażenia, silnie związanych lojalnościowo z lokalnymi władzami, co w przyszłości może wpłynąć na stan relacji między podmiotami Federacji Rosyjskiej.

Władze zaplanowały, że największa liczba rekrutów w odniesieniu do wielkości populacji zostanie powołana w ubogich, zamieszkałych przez ludność nierosyjską regionach, w rodzaju Dagestanu, Buriacji czy Tuwy

Niektórzy rosyjscy eksperci są zdania, że decyzja Miszustina wymuszona została stanem rosyjskich finansów publicznych, przede wszystkim tym, że budżet federalny już zaczyna odczuwać brak środków na prowadzenie wojny o obecnym poziomie intensywności i w związku z tym zmuszony jest sięgnąć do budżetów lokalnych, które w tym roku, w przeciwieństwie do centrali, będą miały skonsolidowaną nadwyżkę. Z ujawnionego przez dziennik ekonomiczny „Wiedomosti” oficjalnego dokumentu na temat polityki budżetowej rosyjskiego rządu w latach 2023-25 wynika, że Moskwa planuje znacząco zwiększyć nakłady zarówno na siły zbrojne, jak i na służby porządkowe, spodziewając się zapewne wzrostu niepokojów wewnętrznych. Mowa jest o skoku z wcześniej zatwierdzonego poziomu wydatków rocznych wynoszących 3,4 bln rubli do 5 bln. Jednak, jak obliczył opozycyjny ekonomista Władimir Miłow, środków tych nie wystarczy nawet na wypłatę obiecanych świadczeń uczestniczącym już w walkach na Ukrainie żołnierzom kontraktowym, nie mówiąc już o wypłatach dla tych, którzy do armii w ramach mobilizacji mają trafić. W jego opinii Putinowi „kończą się pieniądze” na wojnę, a to oznacza, że hojne świadczenia dla żołnierzy i weteranów, o których władze mówią od początku wojny, mogą okazać się oszustwem, zwłaszcza w sytuacji silnej presji inflacyjnej, z jaką nadal boryka się Rosja. Jaki wpływ na morale walczących może mieć wstrzymanie wypłat – nie warto nawet wspominać, zwłaszcza że już w toku mobilizacji zaczęły się protesty i bunty rekrutów powołanych do wojska, a niezadowolonych z warunków, w jakich przebywają i z braków elementarnego wyposażenia.

Trzeba wreszcie wspomnieć o fali przyspieszonej emigracji młodych mężczyzn, wśród których byli nawet synowie deputowanych do Dumy, odprawiani za granicę przez własnych ojców. Portal Forbes ujawnił, powołując się na dane administracji prezydenckiej, że wyjechało od momentu ogłoszenia mobilizacji co najmniej 700 tys. osób. Z pewnością będzie miało to wpływ na sytuację na rynku pracy i perspektywy wzrostu gospodarczego Rosji w kolejnych latach, tym bardziej, że wyjechali najlepiej wykształceni i przedsiębiorczy specjaliści. Już w mediach pojawiły się doniesienia o brakach kadrowych w służbie zdrowia czy przestojach w portach Dalekiego Wschodu wywołanych brakiem rąk do pracy.

Będziemy mieli zapewne do czynienia z powstaniem oddziałów o różnym poziomie wyposażenia, silnie związanych lojalnościowo z lokalnymi władzami, co w przyszłości może wpłynąć na stan relacji między podmiotami Federacji Rosyjskiej

Rosyjskie władze liczą, że szkolonych właśnie, jak powiedział Szojgu, 200 tys. zmobilizowanych, pozwoli Rosji odzyskać inicjatywę strategiczną na Ukrainie już w okresie zimowym i doprowadzić do zakończenia wojny na własnych warunkach. Specjaliści są co do tego sceptyczni, powołując się również na Swieczina i argumentując , że źle wyszkolony żołnierz kosztuje państwo tyle samo, co dobry, a pożytek z niego na wojnie nie jest wielki. Z wojskowego punktu widzenia mobilizacja może nie przynieść zatem oczekiwanych efektów, z pewnością jednak, tak jak w roku 1914 i w 1941 roku wstrząśnie fundamentami państwa rosyjskiego. Stalin, aby stłumić jakiekolwiek odruchy buntu, posługiwał się bezwzględnymi metodami. Zasadne jest w tej sytuacji pytanie, czy Putin pójdzie tą samą drogą, czy uruchomiona przezeń we wrześniu 2022 roku lawina, pochłonie obecną władzę.

Wesprzyj NK
Współpracownik „Nowej Konfederacji”, historyk i manager. Obecnie pracuje w prywatnym biznesie. Wcześniej dziennikarz. Publikował na łamach m.in. „Życia”, „Nowego Państwa”, „Wprost”, „Życia Gospodarczego”, „Rzeczypospolitej”. Członek kolegium redakcyjnego „Polityki Polskiej” oraz „Kwartalnika Konserwatywnego” (1997-2000). W latach 1997-2001 doradca ministra Szefa Kancelarii URM oraz ministra finansów.

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
9 717 / 26 000 zł (cel miesięczny)

37.37 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

Jedna odpowiedź do “Mobilizacja obnażyła fatalny stan państwa rosyjskiego”

  1. Dr. Pavl Kopetzky pisze:

    No i co z tego; i tak będą walczyć i stanowić śmiertelne zagrożenie jak w 1945 roku dla Polski, czy w czasie rewolucji październikowej/bolszewickiej/czerwonej /1917 r./ albo w roku 1920 w wojnie/najeździe.
    To dla nich nie jest problemem, lecz dla Ukrainy i dla nas, później.

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo