Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

Świat kolisty i zwycięstwo w historii Sir Halforda Mackindera

Dziś, po latach, powraca dictum Halforda Mackindera: „Kto włada wschodnią Europą – włada Sercem Lądu; Kto włada Sercem Lądu – włada Wyspą Świata; Kto włada Wyspą Świata – rządzi światem całym”
Wesprzyj NK
Kipling nauki brytyjskiej Szczęście Niemiec polegało na tym, że Foreign Office nie skorzystało z koncepcji strategicznych Halforda Mackindera, autora „największej z wszystkich geograficznych koncepcji” – zauważył u progu II wojny światowej generał Karl Haushofer. Tenże sam Haushofer w jednej ze swych wcześniejszych książek pisał o niewielkiej objętościowo pracy Mackindera „Geograficzna oś historii” (1904): „nigdy nie widziałem niczego większego od paru stron tego geopolitycznego arcydzieła”. Lecz książka, którą tak wysoko cenił najwybitniejszy geopolityk Niemiec, była angielskim elitom nieznana, a raczej, by być precyzyjnym, nie została przez nie należycie doceniona. Jak doszło do tego, że z myśli i koncepcji geostrategicznych jednego z najbardziej zapładniających umysłów XX wieku nie skorzystali ci, do których były one adresowane; że nad płodnym ziarnem jego myśli pochylili...

Chcesz uzyskać darmowy dostęp do całości materiału?

Zaloguj się do swojego konta lub utwórz nowe konto i zapisz się do newslettera

Stały współpracownik „Nowej Konfederacji”. Politolog, publicysta, w latach 1990–2004 był członkiem redakcji „Stańczyka”. Publikował m.in. we „Wprost”, „Najwyższym Czasie!”, „Myśli Polskiej”, „Nowym Świecie”, „Tygodniku Powszechnym”, „Ładzie”, „Nowym Państwie”. Pracował na kierowniczych stanowiskach w administracji publicznej, m.in. był dyrektorem generalnym w MEN i dyrektorem Zespołu Prezydialnego w Biurze RPO. Obecnie pracuje dla jednej z placówek dyplomatycznych Rzeczypospolitej Polskiej.

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
9 717 / 26 000 zł (cel miesięczny)

37.37 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

4 odpowiedzi na “Świat kolisty i zwycięstwo w historii Sir Halforda Mackindera”

  1. Robin81 pisze:

    Rosja włada sercem lądu a nie włada światem, więc to są takie igrzyska śmierci sił zewnętrznych

  2. Robin81 pisze:

    Czy chiny przestraszyły się rosnącej potęgi Japonii i Niemiec oraz słabnięcia USA

  3. tak tylko... pisze:

    Demonizowana i przeceniana jest rola Heartlandu. Dość ryzykownym jest stosowanie kalk z przed 100, czy więcej lat. Czym że jest dzisiaj ten Heartland i jaka jest jego siła i znaczenie? 100 mln ludności wytwarzający kilka promili światowego PKB. Dzisiejszy Heartland to czarna dziura na powierzchni Ziemi, to jałowy, zacofany gospodarczo obszar i zaścianek światowej gospodarki, może co najwyżej pretendować do roli kładki pomiędzy Chinami a Europą…

  4. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy pisze:

    Cóż – niedocenianie MacKindera przez Brytów spowodowało zupełnie błędną [dla jej własnych egoistycznych imperialnych interesów] politykę Wielkiej Brytanii po I wojnie światowej. Dla nas skończyło się to klęską 1939 – a dla Wielkiej Brytanii docelową utratą imperium. Nieprzypadkowo jeden z anglosaskich dziennikarzy na wieść o pakcie Ribbentrop-Mołotow wykrzyknął: „To koniec Imperium Brytyjskiego” – i miał rację. Dzisiaj ten styk Rimlandu i Heartlandu ma JESZCZE WIĘKSZE znaczenie geostrategiczne, niż za czasów MacKindera. Jeżeli Polska padnie – to zniknie bufor bałtycko-karpacki i powstanie trzecie, najsilniejsze globalnie supermocarstwo od Lizbony do Władywostoku. Polska przypomina nieco Afganistan jako „grób imperiów” – mocarstwa Niemiec, Austro-Węgier, Rosji [pod białym i czerwonym caratem] – weszły – i runęły – a Polska odrodziła się – i śmiem twierdzić, że jej pozycja rośnie. Oczywiście nie twierdzę, że runięcie mocarstw to zasługa Polaków – raczej błędów mocarstw w niedocenianiu tego regionu – co popełnili również Brytowie. Oby USA wreszcie wyciągnęło lekcję z MacKindera – inaczej po wyjściu USA z Europy do Zatoki Perskiej [dla ratowania petrodolara zagrożonego przez petrojuan] i generalnie po wyjściu USA na IndoPacyfik – oby nie kosztowało ich to supermocarstwa – w razie ustanowienia silniejszego konkurencyjnego supermocarstwa od Lizbony do Władywostoku. I na to nasi sternicy w Warszawie [niezależnie od opcji u steru] winni niezmiennie patrzeć w kalkulowaniu pozycji i KONIECZNEGO pola manewru – zwłaszcza w rozmowach w cztery oczy w Waszyngtonie – twardo, asertywnie, wręcz roszczeniowo dla wzmacniania Polski każdym sposobem – bo z pozycji BEZALTERNATYWNEGO dla USA PODMIOTOWEGO GRACZA – pełniącego rolę bezpiecznika przed katastrofą geostrategiczna dla USA. Niestety – wszystkie opcje polityczne Polski cierpią na zaściankowość, poczucie niższości i konieczność dawania sutych koncesji za amerykańską „pomoc”, która w istocie jest wyłącznie realizacją amerykańskiego interesu i racji stanu. A my za to jeszcze płacimy – zamiast żądać corocznego wsparcia technologicznego i finansowego o rząd wielkości większego od tego dla Izraela. Nie mówiac o pozycji Polski jako świętej krowy” – zwłaszcza wobec Berlina i Paryża – które łakną dalej [po cichu – ale z jeszcze większa determinacją] budowy z Kremlem supermocarstwa Lizbona-Władywostok. Amerykanie łaski pomocą Polsce nie robią – to ich gardłowy interes. My przetrwamy najgorsze – nawet supermocarstwo Lizbona-Władywostok, ale dla USA to byłby „game over” – twardy upadek z wysoka….mniej więcej do poziomu drugiego, większego Meksyku – biorąc pod uwagę upadek dolara i chaos….

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo