Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

Znużenie, które przyjdzie

Zacznie się od spodka po babci, stłuczonego przez Maksyma. Od bójki psów, warczących dotąd na siebie przez drzwi. „My przyjęliśmy ich z sercem, ale nasza Misia ma już sześć lat i nie da się jej wytłumaczyć, że jest druga suczka w domu”
Wesprzyj NK
Komentowanie procesów o tektonicznej skali, które dzieją się na naszych oczach – w dodatku procesów o takiej liczbie zmiennych i poziomów zjawisk, jak moskiewska inwazja na Ukrainę – musi się skończyć (a właściwie – zacząć) jednym z najbardziej żenujących komunałów dziennikarskich, czyli „pewne jest jedno”. Tak, pewne jest jedno: skala solidarności obserwowanej dziś w Polsce nie ma precedensu w najnowszej historii. Nie chodzi o to, by przyćmić takie okresy mobilizacji społecznej, jak czas po wprowadzeniu stanu wojennego czy podczas „powodzi stulecia”, jak uważność okazywana sobie nawzajem w dniach po śmierci Jana Pawła II. Tym bardziej nie wytrzymują porównania – dziś często traktowane jako okazja do opowiedzenia się w wojnie kulturowej, ale u swoich początków niemal pozbawione „elektoratu negatywnego” – finały...

Chcesz uzyskać darmowy dostęp do całości materiału?

Zaloguj się do swojego konta lub utwórz nowe konto i zapisz się do newslettera

Współpracownik „Nowej Konfederacji”. Dr historii, o XX-wiecznych Bałkanach, Polsce i emigracji rosyjskiej pisuje od „Aspen Review” po „Teologię Polityczną”. Lubi sielanki.

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
9 717 / 26 000 zł (cel miesięczny)

37.37 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

7 odpowiedzi na “Znużenie, które przyjdzie”

  1. Autorze, mogłeś krztę nadziei dać. Jakąś receptę, jak sobie radzić, co w takim razie robić. A tak, po przeczytaniu jest tylko smutek straszny.

  2. Wojciech pisze:

    „Jeśli nie będziemy na to przygotowani, nie przetasujemy w myślach nadchodzących tygodni”. Po prostu: trzeba się przygotować. Bo naszą naiwność wykorzystają ruskie trolle.

  3. raj pisze:

    Lęk przed Rosją – czy raczej nienawiść do Rosji – była od samego początku III RP propagandowo podsycana i nakręcana przez chyba wszystkie strony sceny politycznej, więc nie ma co mówić o tym że „nie zdążyła zwietrzeć”. Teraz ta propaganda przyniosła efekty w postaci ogromnego antyrosyjskiego wzmożenia emocji społecznych – i po części też stąd, a nie tylko z empatii i solidarności, wynika to masowe zerwanie się do pomocy Ukraińcom. Oprócz pomagania uchodźcom, wielu jest przecież w Polsce takich, których świerzbią ręce, żeby w ten czy inny sposób „dołożyć” Putinowi…

  4. marek pisze:

    Moim zdaniem bardzo ważna jest sytuacja gospodarcza. Ludziom łatwiej będzie znieść dużą liczbę uchodźców w z Ukrainy jeżeli będziemy mieli wzrost gospodarczy a uchodźcy znajdą pracę.
    Problem pojawi sie wtedy gdy poziom życia Polaków będzie spadać a władza przesadzi ze świadczeniami socjalnymi dla uchodźców – wtedy pojawią sie animozje.
    Wszystko obecnie jednak wskazuje na poważne problemy w gospodarce i spadek poziomu życia powodowany wysoka inflacją. Główna przyczyna tego stanu rzeczy wynika z problemów strukturalnych. Za dużo wydajemy na świadczenia socjalny np. przywileje emerytalne, 13, 14-nasta emerytura, 500n plus, itp. Epidemia i wojna u naszych granic jedynie uwydatnia strukturalne problemy, które bez tych wydarzeń pojawiłyby sie później.

    Moim zdaniem, politycy wszystkich opcji powinni wykorzystać patriotyczne wzmożenie do głębokich reform aby uzdrowić gospodarkę, w przeciwnym wypadku czeka nas kryzys gospodarczy a wtedy integracja dużej liczby uchodźców nie może się udać.

  5. Fragoletta pisze:

    To chyba już.
    Duże miasto. Duży biurowiec. Strzępy rozmowy z korytarza.
    – …zaleją rynek pracy…
    – …a oni jej wtedy, że oni chcą do dużego pokoju, czujesz to?
    – …*wa, Europa ich nie chce, Norwegia ich nie chce, *wa, będziemy płakać rzewnymi łzami…
    – …w tramwaju tylko ukraiński słyszysz…
    – …kto za to będzie płacił?

  6. Julita pisze:

    Wg mnie jako pierwsze pojawią sie pretensje o szkoly jesli rzeczywiscie duzo ukrainskich dzieci do nich trafi. Juz teraz polskie szkoly sa strasznie przeladowane, ciasnota, nauka na zmiany, 25+ czy nawet 30+ uczniow w klasie, dzieci z problemami, opiniami, orzeczeniami, nad czym nikt nie panuje. Problemy z dostaniem sie do lepszej szkoly bo to nie rejon, miejsc nie ma. W szkolach srednich limity miejsc, egzaminy (przypominam ze od 9/2022 do szkol srednich idzie 1,5 rocznika! 2007+ dzieci urodzone w I polroczu 2008 ). No i do tego dorzucmy 500 tys ukrainskich dzieci. To jest 10% wszystkich polskich uczniow! W ogromnej wiekszosci niemowiacych po polsku. Widze juz w tv te slodkie obrazki maluchow uczacych sie po polsku dzien dobry, dziekuje i liczyc do 10. Ale niech lepiej pokazą np 13l niemowiacego ni w zab po polsku na historii w 7kl albo na fizyce. Zaczna sie nie tylko pretensje o brak miejsc ale tez pretensje o jakosc nauczania w takich warunkach. Dla kazdego rodzica jego dzieckp najwazniejsze i zadne wspolczucie dla uchodzcow tego nie zmieni.

  7. WoKu pisze:

    1. Co do meritum – słusznie. 2. Wyznanie: już nie lubię tego literaturowania, uplastyczniania, scenek wyczarowywania. Lubię prosto podaną czystą treść. „Tego dnia lał deszcz a sikające psy podnosiły łapy wyżej niż zwykle.” „Październik owego lata zaczął się od siarczystego mrozu, bo to w zasadzie był grudzień”. „Hanka wyjęła z teczki świeżo napełniony termos. Nie wiedziała, że gorąca herbata jej losu dopiero zaczęła się parzyć”.

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo