Wpisz kwotę, którą chesz przekazać na rzecz NK
Sytuacja epidemiczna w Polsce jest dramatyczna. Przyrost nowych zachorowań na COVID19 staje się za duży, by system zdrowotny mógł w najbliższym czasie wydolnie walczyć z chorobą. Czarny scenariusz jest bardziej prawdopodobny niż kiedykolwiek.
Wydolność systemu ochrony zdrowia zależy nie tylko od liczby respiratorów i łóżek dedykowanych chorym. To także wypadkowa czynnego personelu, którzy może poświęcić się w pełni opiece nad pacjentem. W tym zakresie Polska na długo przed epidemią miała poważne problemy. I to oczywiście nie zmieniło się w ostatnich miesiącach. A gdy chorują obywatele, to dotyczy to także personelu medycznego. W skrajnej sytuacji, przy obecnej eskalacji epidemii, problem zakażeń dotknie szeroko także lekarzy, pielęgniarek i ratowników.
Dlatego ponownie jedyną metodą walki z wirusem jest powrót do tzw. wypłaszczania krzywej zachorowań w celu ochrony szpitali przed zalewem nowych przypadków COVID-19. W tym celu rząd ogłosił cały kraj żółtą strefą, wprowadzając „miękki lockdown”, w tym nakaz noszenia maseczek w sferze publicznej i godziny dla seniorów w sklepach. Decyzja ta była konieczna. Niestety wszystko wskazuje na to, że nowe obostrzenia zostały wprowadzone za późno, by powstrzymać naturalną transmisję choroby.
Wypełnia się więc najczarniejszy scenariusz rozwoju epidemii ze swoim szczytem w czasie jesienno-zimowym i powolnym wygaszaniem na wiosnę. Taki rozwój sytuacji nie był zaskoczeniem dla nikogo, kto śledził modele epidemiczne. Także dla rządzących. Dlaczego zatem postawiono na tak szeroko idące rozluźnienie społeczne w czasie wakacyjnym i na początku roku szkolnego? Przecież jeszcze, gdy Polacy korzystali masowo z uciech lata, kolejne kraje – jak choćby Izrael – wprowadzały ponowne obostrzenia dla swoich obywateli.
Czekają nas dalsze wzrosty przypadków (nawet jeśli nie na tak wysokim poziomie, jak aktualne rekordy 5 tys. przypadków dziennie, to nadal liczone w tysiącach). A co za tym idzie, wzrost śmiertelności
Widocznie – gdy trzeba było zrównoważyć ograniczenie transmisji choroby i minimalizowanie strat ekonomicznych – przeważyło podejście technokratyczne, wyznawane szczególnie przez młode pokolenie polityków. Obrazu dopełniły tłoczne wiece wyborcze, odbywające się po obu stronach politycznej barykady, przypominające ekspertom do spraw zdrowia współczesny danse macabre. Nasza ostrożność została uśpiona, a wirus wraz z powrotem „normalności”, zaczął rozprzestrzeniać się ze zdwojoną siłą.
Czy możliwe jest jeszcze powstrzymanie jego transmisji? Matematyczne modele nie pozostawiają złudzeń. Czekają nas dalsze wzrosty przypadków (nawet jeśli nie na tak wysokim poziomie, jak aktualne rekordy 5 tys. przypadków dziennie, to nadal liczone w tysiącach). A co za tym idzie, wzrost śmiertelności. Według brytyjskich naukowców z Imperial College London, Polska ma trzeci najwyższy współczynnik reprodukcji wirusa w Europie (R=1,4), tuż za Armenią i Wielką Brytanią. Oznacza to, że epidemia wymknęła się spod kontroli.
Dlatego dziś, podobnie jak w wielu innych trudnych momentach w naszej historii, wszystko ponownie jest w rękach obywateli. Gdy wydajność aparatu państwowego wyczerpuje się, tylko od nas zależy, czy powstrzymamy rozwój epidemii, czy stoczymy się z urwiska prosto w przepaść zdrowotnego chaosu. Maseczka, dezynfekcja i dystans, rozumiany jako minimalizowanie ilości kontaktów z innymi. To prymitywna i na razie jedyna dostępna w Polsce szczepionka.
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Zielony Ład jest w obecnym kształcie nie do utrzymania i musi zostać głęboko zrewidowany
Może zamiast pomstować na firmy azjatyckie i demonizować ich rządy, wraz z przypisywaniem im nieczystych intencji, warto by było po prostu je naśladować
Wierzymy w świętość prywatnej własności. Przez to penetracja naszej gospodarki przez obcy kapitał sięgnęła poziomu, z jakim mieliśmy do czynienia przed II wojną światową. Czas zmienić myślenie
Rosyjskie twierdzenia, że Moskwa może wojnę prowadzić wiele lat, mają tyle wspólnego z rzeczywistością, co sowiecka propaganda sukcesu
Globalna cena baryłki ropy na poziomie 50 dolarów byłaby jednym z największych ciosów dla Rosji od początku wojny. Taka cena przybliżyłaby również zwycięstwo Ukrainy
Już za chwilę możemy się obudzić z dwoma Sądami Najwyższymi i dwoma Prokuratorami Krajowymi. Jeśli to demokracja walcząca – to walczy sama ze sobą
Zapisz się na listę mailingową i wybierz, na jaki temat chcesz otrzymywać alerty:
Login lub e-mail
Hasło
Zapamiętaj mnie