Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

Rosja przegrywa wojnę informacyjną w cyberprzestrzeni

Ruch antyszczepionkowy był testem rosyjskich organów dezinformacyjnych. Analizując konta z różnych krajów, które podważały szczepienia czy istnienie pandemii widać wyraźnie, że teraz podają one treści antyukraińskie i podważające wojnę
Wesprzyj NK

W poniedziałek, 21 lutego, czyli na 3 dni przed rozpoczęciem się rosyjskiej inwazji na Ukrainę został wprowadzony na terenie całej Polski trzeci w czterostopniowej skali stopień alarmowy zagrożenia cyberatakiem – Charlie-CRP. Dlaczego?

Stopień CRP jest podnoszony w momencie, kiedy pojawiają się wiarygodnie informacje o tym, że spodziewana jest próba ataku na infrastrukturę krytyczną czy też instytucję państwową. Charlie-CRP, o którym mówimy, jest najwyższym, jaki może tak naprawdę zostać ogłoszony przed incydentem, ponieważ czwarty, Delta-CRP, ogłaszany jest kiedy ten incydent już nastąpił. Można zatem przypuszczać, że polskie służby miały wiarygodne informacje, że systemy teleinformatyczne infrastruktury krytycznej lub administracji państwowej były realnie zagrożone cyberatakiem.

Czym charakteryzują się rosyjskie ataki w cyberprzestrzeni? Bo nie mamy wątpliwości, że to właśnie ze strony hackerów Kremla to zagrożenie się pojawiło?

Rosjanie posiadają bardzo bogaty arsenał „cyberbroni”. Należy zacząć od tego, że nie traktują oni operacji w cyberprzestrzeni jako czegoś „oddzielnego”, a jest to dla nich element operacji informacyjnych. Z jednej strony jest to wsparcie tego typu działań, czego świadkami byliśmy na przykład w czasie wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, kiedy to wykradzione informacje, były używane do prowadzenia operacji wpływu. Mamy również do czynienia z atakami na infrastrukturę krytyczną, które paraliżując na krótko ukraińskie elektrownie w 2015 i 2016 roku wzbudzić miały jednocześnie strach wśród państw zachodnich, że to samo mogą spowodować również w ich krajach. Warto wymienić również atak NotPetya z 2017 roku, który miał na celu sparaliżowanie Ukrainy i zostawienie po sobie jak największych strat, a który rozlał się na cały świat. Wachlarz możliwości Rosji w zakresie ataków w cyberprzestrzeni jest więc bardzo szeroki.

Jestem osobiście przekonany, że pod szyldem Anonymous działają między innymi zachodnie agencje wywiadowcze, które wykonują w ten sposób swoje zadania

W trakcie obecnej inwazji nie zarejestrowano jednak zaawansowanych operacji na ukraińskie systemy. Do tej pory miały miejsce mniej agresywne ataki typu DDoS, które powodowały jedynie, że część ukraińskich stron przestawała działać. Wykryto też złośliwe oprogramowaniu, którego zadaniem było nie tylko niszczenie danych, ale też doprowadzenie do zniszczenia sprzętu na którym się znajdzie. W świetle tego zastanawiające jest, dlaczego nie widzimy tych zaawansowanych i istotnych ataków. Jedna ze stawianych hipotez zakłada, że jest to wynik cyberobrony, w której Ukrainę wspierają państwa NATO, szczególnie Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Holandia, a najprawdopodobniej nawet Australia. Również prawdopodobny jest scenariusz, że w chaosie pola walki ukraińscy żołnierze nie zastanawiają się, dlaczego nagle przestał działać im np. radar. Według mnie w takich sytuacjach mniej ważne staje się czy jest to wynik awarii, cyberataku, czy sabotażu, a ważniejsza jest kwestia jak najszybszego przywrócenia jego funkcji.

Czy w tym konkretnym kontekście Polacy mają się czego obawiać ze strony rosyjskich cyberataków?

Rekomendacje specjalistycznych serwisów sugerowały, bez wzbudzania paniki, że warto mieć w zapasie gotówkę, z uwagi na ryzyko, że systemy bankowe mogą na pewien czas przestać działać czy nie będzie można na przykład wypłacić pieniędzy z bankomatów. Funkcjonowanie systemów telefonii komórkowej również może zostać zakłócone, więc warto zastanowić się nad innymi środkami komunikacji. Warto jednak zaznaczyć, że ryzyko wystąpienia tych zdarzeń jest niewielkie i według mnie jeśli miałoby dojść do tego, stałoby się to o wiele wcześniej. Teraz już całe NATO, jak i UE są w pełni przygotowane na takie działania. Takie ataki zazwyczaj mają raczej miejsce na samym początku konfliktu, nawet jeszcze przed fazą wojny kinetycznej, a obecnie jestem co raz bardziej sceptyczny, że do nich dojdzie.

Na radarze konfliktu pojawiła się również tajemnicza grupa Anonymous, która opowiedziała się jednoznacznie za Ukrainą i zagroziła Rosji oraz Putinowi dużymi konsekwencjami prowadzonej wojny.

Przede wszystkim należy mieć świadomość, że Anonymous nie jest skonsolidowaną, sformalizowaną organizacją. Jest to kolektyw grup hakerskich, w skład którego wchodzą różni ludzie z różnych stron świata, którzy przyłączyli się do ataku na Rosję. Jestem osobiście przekonany, że pod szyldem Anonymous działają między innymi zachodnie agencje wywiadowcze, które wykonują w ten sposób swoje zadania. A jak Anonymous działa? Z jednej strony mamy do czynienia z wyłączaniem rosyjskich stron rządowych. Były również informacje, że utrudniono ruch kolejowy na Białorusi. Wg newsa NBC było początkowo informacja z Białego Domu. Wnioski zatem poniekąd wyciągają się same co do tego, kto za ten cyberatak odpowiada. Anonymous groziło również ujawnieniem informacji dotyczących rosyjskiej energetyki, czy też danych agentów pracujących dla rosyjskiego wywiadu na Zachodzie. Ile w tym jest prawdy, nie do końca można być pewnym, warto jednakże podkreślić że obecnie to Rosja, będąca do tej pory mocarstwem w cyberprzestrzeni, przegrywa to starcie. Zatem, tak jak mówiłem, nie przypisywałbym tych sukcesów jedynie grupom hakerskim, bo jestem przekonany że w te działania są również zaangażowane takie agencje jak NSA, czy U.S. Cyber Command.

Niemal od razu przez media społecznościowe przetoczyły się fake newsy o kolejnej katastrofie nuklearnej, a w aptekach zabrakło płynu lugola

Warto przy tym obalić jeden z większych mitów, mówiący, że operacje w cyberprzestrzeni mają być zamiennikiem prowadzenia wojny. Widzimy bardzo wyraźnie po obecnie trwającym konflikcie konwencjonalnym, że działania cybernetyczne są jego elementem, gdyż na przykład Ukraińcy otrzymują bardzo wiarygodne informacje, pozwalające im na atakowanie rosyjskich kolumn wojskowych dzięki temu, że wiedzą gdzie się one pojawiają, czy jaki jest ich cel. Cyberataki mają też zakłócać percepcję pola walki poprzez zagłuszanie komunikacji czy systemów nawigacyjnych i tutaj Rosjanie wypadają również niekorzystnie. Ale na taką szerszą analizę, co dokładnie się działo i co było celem operacji w cyberprzestrzeni przyjdzie z pewnością jeszcze poczekać.

Cyberprzestrzeń to również dezinformacja. Czy run na stacje benzynowe i bankomaty w Polsce, którego byliśmy świadkami w weekend po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji, można uznać za sukces Rosjan, i czy powinniśmy wciąż uważać na tego typu ofensywy w przestrzeni informacyjnej?

Niewątpliwie był to jakiś sukces strony rosyjskiej, ponieważ faktycznie przez chwilę zabrakło paliwa na stacjach, czy gotówki w bankomatach. Pamiętajmy jednak, że zabrakło ich wyłącznie przez ich ograniczoną ilość w poszczególnych punktach dystrybucyjnych, a nie brak na rynku. Z pewnością do wzrostu paniki przyłożyły się również po części niektóre stacje benzynowe podnoszące ceny w odpowiedzi na chwilowy popyt.

Z innych wątków, pojawiła się również narracja mówiąca o wzroście poziomu promieniowania, przez naruszenie przez Rosjan w trakcie walk sarkofagu czarnobylskiej elektrowni. Niemal od razu przez media społecznościowe przetoczyły się fake newsy o kolejnej katastrofie nuklearnej, a w aptekach zabrakło płynu lugola. A tak naprawdę był to chwilowy, nieszkodliwy skok poziomu promieniowania wskutek wkroczenia Rosjan do Czarnobyla i podniesienia się zalegającego tam pyłu. Również podniesiona przez Putina kwestia odstraszania nuklearnego wzbudziła w sieci aktywność szkodliwych trolli straszących nową zimną wojną, a nawet wojną atomową. I należy bardzo wyraźnie podkreślić, że tego typu narracja to próba zastraszenia obywateli Zachodu, którzy jeśli nie zatrzymają swoich rządów pomagających Ukrainie to ta broń zostanie wykorzystana nie przeciwko Kijowowi, a przeciwko państwom Zachodu. Pamiętajmy, że sam Władimir Putin nie jest w stanie odpalić rosyjskiej broni jądrowej, gdyż do tego potrzeba jeszcze ministra obrony i szefa sztabu generalnego, a powołując się na ekspertów od mimiki Sergiej Szojgu nie wydawał się zadowolony ze słów rosyjskiego prezydenta. 1 osoba może zwariować, trzy raczej już nie.

Na uniwersytetach i to na kierunkach tak wrażliwych jak stosunki międzynarodowe czy bezpieczeństwo zdarzały się osoby zupełnie trzymające zdjęcie Putina na biurku

I na koniec chciałbym powiedzieć o jeszcze dwóch rzeczach. Po pierwsze, ruch antyszczepionkowy, co już wiemy, był testem rosyjskich organów dezinformacyjnych. Analizując konta z różnych krajów, które podawały informacje podważające szczepienia czy istnienie pandemii widać wyraźnie, że teraz zostały one zaprzęgnięte do trwającej rosyjskiej operacji dezinformacyjnej – podają one treści antyukraińskie i podważające wojnę.

Po drugie, mówiąc o rosyjskiej dezinformacji, zapomina się często o tzw. pożytecznych idiotach, których przed laty KGB nazywało „gównojadami”. Przepraszam za to określenie, ale uważam że jest ono jak najbardziej zasadne. Tym bardziej, że pomimo nawet obecnych wydarzeń, których jesteśmy świadkami, wciąż pojawiają się w mediach wypowiedzi polityków, którzy podsycają nastroje antyukraińskie, czy podważają pomoc Ukrainie.  Nie brakuje również, pomimo już trzeciej agresji rosyjskiej w ciągu 14 lat, osób wciąż wykorzystujących w swoim ubiorze elementy z napisami CCCP, twarzą Che Guevary, czy czerwoną gwiazdą. Aby ukrócić tego typu szkodliwe zachowania, potrzebny jest odpowiedni aparat prawny, który jednocześnie nie naruszałby wolności słowa. Niestety, byłem niejednokrotnie świadkiem, że na uniwersytetach i to na kierunkach tak wrażliwych jak stosunki międzynarodowe czy bezpieczeństwo zdarzały się osoby zupełnie otwarcie popierające politykę Putina, a co więcej nawet trzymające jego zdjęcie na biurku. Na szczęście młodsze pokolenie naukowców wydaje się, że w dużo mniejszym stopniu przejawia tego typu miłostki.

Wesprzyj NK
Koordynator projektów oraz analityk w Instytucie Kościuszki, adiunkt na Uniwersytecie Łódzkim. Wcześniej redaktor naczelny portalu Cyberdefence24

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
9 717 / 26 000 zł (cel miesięczny)

37.37 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

2 odpowiedzi na “Rosja przegrywa wojnę informacyjną w cyberprzestrzeni”

  1. Szymon pisze:

    Co to jest niby „ruch antyszczepionkowy”? Tak właśnie tworzy się wygodne dla pewnych kręgów „definicje” i wrzuca do jednego wora wszystkich, którzy podważają skuteczność i zasadność działań polskiego rządu bądź odważą się zwrócić uwagę na nierzetelność w działaniu mainstreamowych mediów. Totalne pomieszanie z poplątaniem i spłycenie wszystkich problemów do jednego: „to wszystko ruscy i ich pożyteczni idioci”.

  2. m_kurjata pisze:

    Już któryś z kolei raz czytam w internecie o tym, że „z analiz wynika”, że „antyszczepionkowcy” to rosyjskie trolle, ale nadal nie trafiłem na te tajemnicze analizy. Nabieram przez to wszystko obaw, że nie szczepiąc swojego kilkuletniego dziecka albo siebie po raz trzeci mogę wyjść niechcący na putinowskiego gównojada, czego oczywiście bym nie chciał.

    Nie bardzo rozumiem też, w jaki sposób p. Kozłowski chciałby poradzić sobie z tym, że niektórzy wypowiadają się przeciwko pomocy Ukraińcom czy chwalą Putina albo Che Guevarę bez naruszania wolności słowa. Osobiście nie podzielam żadnego z tych poglądów, a w zależności od szczegółów czasem mnie nawet brzydzą, ale to tylko poglądy i póki ktoś nie bije uchodźców czy nie zaciąga się do Wagnerowców, nie wiem czemu państwo miałoby się w to wtrącać i czegokolwiek zakazywać. Domyślam się, że chodziłoby o to, by po prostu wygłaszanie pewnych poglądów zakazać i po prostu jakoś uzasadnić, że wcale nie narusza to wolności słowa, a wręcz przeciwnie – jest wspięciem się na jej wyższy poziom.

    Być może p. Kozłowski mniej ceni sobie możliwość samodzielnego wyrobienia sobie zdania na każdy temat niż ja i woli oprzeć się na ustalonych z góry przez innych granicach debaty. Ja chętnie przeczytam, co mają do powiedzenia na temat inwazji n Ukrainę propagandyści Sputnika czy Russia Today, nawet jeśli jest to element wojny informacyjnej ze strony Rosji. Niestety, by porównać sobie ich argumenty z propagandystami z CNN czy Foreign Affairs, muszę dzisiaj zapłacić za VPNa.

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo