Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

„Orzeczenie na zlecenie”, czyli triumf ignorancji

Nie było outsourcingu orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, tylko powierzenie wyspecjalizowanej pracy prawnikowi nadzorowanemu przez sędziego. To normalne, gdy TK ma działać merytokratycznie
Wesprzyj NK
Nie było outsourcingu orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, tylko powierzenie wyspecjalizowanej pracy prawnikowi nadzorowanemu przez sędziego. To normalne, gdy TK ma działać merytokratycznie „Rzeczpospolita” doniosła – słowami, które dają posmak sensacji – że oto sędziowie Trybunału Konstytucyjnego posługiwali się w 2015 roku osobami trzecimi w przygotowaniu orzeczeń tegoż. Czytając doniesienie dziennika, jakoby specjalizującego się w kwestiach prawnych, w tym dotyczących stosowania prawa, można by pomyśleć, że oto ujawniony został straszny proceder „outsource’owania” orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego. A jak jest naprawdę? Do czasu dojścia do skutku w Trybunale „dobrej zmiany” sposobem pracy Trybunału było ścieranie się stanowisk i dochodzenie do konsensusu raczej w trybie akademickiego dyskursu, a nie głosowania. Głosowanie i ewentualna obecność w orzeczeniu zdania odrębnego była ostatecznością. Akademicki tryb, przypominający raczej ważenie...

Chcesz uzyskać darmowy dostęp do całości materiału?

Zaloguj się do swojego konta lub utwórz nowe konto i zapisz się do newslettera

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
12 095 / 29 500 zł (cel miesięczny)

41.00 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

2 odpowiedzi na “„Orzeczenie na zlecenie”, czyli triumf ignorancji”

  1. Łukasz Doktór pisze:

    Niestety, autor komentarza wygodnie pomija pewne szczegóły całej sprawy tj.:

    (1) niektóre zlecenia miały za przedmiot „przygotowanie projektu orzeczenia” a więc nie odnosiły się wyłącznie do research’u określonego zagadnienia (albo np. przeprowadzenia analizy prawnoporównawczej), co być może byłoby jeszcze do zaakceptowania (z zastrzeżeniami z pkt (2)) – to oznacza, że podwykonawca (osoba spoza Trybunału) miał przemożny wpływ na meritum rozstrzygnięcia,

    (2) samo powierzenie opracowania części uzasadnienia orzeczenia (przyjmijmy hipotetycznie, że zlecenia wyłącznie do tego się ograniczały) osobie spoza Trybunału budzi poważne wątpliwości; sędziowie Trybunały po to mają asystentów, a więc osoby podległe służbowo i pozostające w stosunku pracy, zobowiązane do tajemnicy, etc., aby to one przygotowywały research na potrzeby orzeczenia; zewnętrzny prawnik nie jest wcale „nadzorowany” przez sędziego – jest w istocie usługodawcą, a jakość jego pracy nie jest na bieżąco nadzorowana bo nei ma relacji podległości. Warto zadać sobie pytanie, co by się stało, gdyby ten zewnętrzny prawnik popełnił błąd, który rzutowałby na orzeczenie? Sędzia TK (a raczej chyba sam TK – Skarb Państwa) wytoczyłby powództwo o odszkodowanie??? Oczywiście nie – taka wizja byłaby groteskowa. POdwykonawca zatem nie ponosi żadnej odpowiedzialności za swoją pracę i nie jest „nadzorowany” jak to ujmuje autor.

    Można mieć pretensje do PISu za podejście do TK, ale naprawdę nie warto bronić praktyki sędziów TK, która jest naganna i nie do obrony, a dodatkowo podważa zaufanie do orzeczeń TK.

  2. Obywatel pisze:

    Z portalu ludzi umiarkowanych i rozsądnych zmieniacie się w „europejską” tubę propagandową. Dostaliście dotację z UE, czy jak?

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo