Wpisz kwotę, którą chesz przekazać na rzecz NK
Rocznica wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej zmusza do zadawania pytań, kiedy i jak ten konflikt się skończy. Nie sposób przewidzieć dokładnego scenariusza zakończenia wojny. Ważniejsze jest to, jaki świat ujrzymy po niej.
Rozpoczyna się brydżowa rozgrywka o kształt nowego ładu. Jakie karty są w grze? Za pewnik należy przyjąć, że doszło do załamania porządku, na jakim opierały się relacje państw europejskich przed 24.02.2022 r. Nie ma powrotu do tamtej równowagi sił. Kolejnym aksjomatem jest fakt, że to Stany Zjednoczone mają decydujący wpływ na decyzję o momencie i sposobie zakończenia wojny.
USA widzą potencjał w zbudowaniu koalicji państw bezpośrednio zagrożonych przez Rosję, a zatem Szwecji, Finlandii, Polski, państw bałtyckich, Ukrainy i Rumunii. Nie ma w tym gronie Niemiec
Przeciw Rosji
Jeśli wierzyć oficjalnym dokumentom, to odpowiedzi na pytanie, jak USA traktują Rosję, należy szukać w dostępnej publicznie amerykańskiej Narodowej Strategii Bezpieczeństwa (National Security Strategy; „NSS”) z października 2022. Definiuje ona dwóch głównych rywali Stanów Zjednoczonych: Chiny i Rosję. O ile Chiny traktowane są jako przeciwnik potencjalny, konflikt z którym jest możliwy w przyszłości, ale można go uniknąć, o tyle Rosja stanowi zagrożenie dziś. NSS stanowi, że „celem Ameryki jest spowodowanie, by wojna Rosji z Ukrainą była strategiczną porażką” Moskwy. Choć twórcy dokumentu przyznają: „niektóre aspekty naszego podejścia będą zależeć od trajektorii wojny” (a zatem podejście USA może ewoluować), to „niektóre okoliczności są jasne, a Stany Zjednoczone będą nadal wspierać Ukrainę” i „budować i pogłębiać koalicję z sojusznikami i partnerami, by powstrzymać Rosję”, której „konwencjonalna armia zostanie osłabiona”.
Warto odnotować, że o ile dokument mówi o „obronie każdego cala terytorium NATO”, to fragment o powstrzymywaniu Rosji odnosi się do „sojuszników i partnerów”, co wskazuje, że USA widzą niewydolność Paktu Północnoatlantyckiego i przygotowują się na współpracę w nowej platformie. Analiza innych fragmentów NSS wskazywać może, że USA widzą potencjał w zbudowaniu koalicji państw bezpośrednio zagrożonych przez Rosję, a zatem Szwecji, Finlandii, Polski, państw bałtyckich, Ukrainy i Rumunii. Nie ma w tym gronie Niemiec.
Czy fakt, że, jak twierdzi P.Krugman, Niemcy sfinansowali rosyjską wojnę przeciw Ukrainie oznacza, że Polska ma się na Berlin obrazić i go pouczać? Wręcz przeciwnie
Celem tego aliansu nie jest oczywiście „obrona demokracji” i wartości, które miałyby stanowić przyczynę zaangażowania USA w konflikt nad Dnieprem, ale sygnał dla Pekinu, iż „reakcja na wojnę Rosji z Ukrainą stanowi przesłanie, że kraje nie mogą korzystać z dobrodziejstw globalnej integracji, jednocześnie depcząc podstawowe zasady Karty Narodów Zjednoczonych”. Zachowanie USA wobec Rosji stanowi zatem memento dla Chin, gdyby te chciały zająć Tajwan i zmienić układ sił w Azji.
Europa wzgardziła białym bykiem
W starożytnym micie księżniczka Europa uwiedziona została przez Zeusa, który pod postacią śnieżnobiałego byka uwiódł ją i porwał. Bezbronna i zależna od amerykańskiego parasola Europa w wieku XXI, kierowana przez Niemcy, wzgardziła absztyfikantem zza morza. Amerykanie proponowali jeszcze Angeli Merkel współpracę opartą o trójkąt Waszyngton-Berlin- Warszawa. Niemcy odrzucili ofertę, która wiązałaby się ze wzmocnieniem pozycji Polski i przyjęli kurs strategicznej autonomii. Trzeba pamiętać, że wśród niemieckich decydentów nie było jedności, a orędowniczką zbliżenia z Polską była Minister ObronyAnnegretKramp-Karrenbauer, która publicznie krytykowała pomysły niezależności Europy od USA. Amerykański plan militarnego powiązania Polski i Niemiec, który polegałby na użyciu niemieckich pieniędzy i polskiego rekruta obsadzającego wschodnią flankę NATO, a jednocześnie stworzenia głębi strategicznej od Bugu po Ren, spalił na panewce. Wydaje się, że presja niemieckich koncernów, silnie uzależnionych od Rosji i Chin spowodowała, iż przywództwo niemieckie objęło kurs definiowany jeszcze przez kanclerz Merkel: nie chcemy decouplingu, nie chcemy agresywnych zachowań wobec Rosji. Skutkiem tego było amerykańskie rozczarowanie polityką Berlina, które podsumować można tytułem artykułu Paula Krugmana: „Jak Niemcy stały się narzędziem (aktywatorem) Putina” („How Germany Became Putin’s Enabler”).Autor rozprawia się z obłudną polityką Niemiec, w której krótkowzroczny wzgląd na zyski przesłania prawdziwe zagrożenia, a moralizatorstwo Niemiec, z jakim Berlin „ratował” Grecję po roku 2008 nie ma zastosowania do naprawy własnych błędów w uzależnieniu od rosyjskich węglowodorów. Czy fakt, że, jak twierdzi P.Krugman, Niemcy sfinansowali rosyjską wojnę przeciw Ukrainie oznacza, że Polska ma się na Berlin obrazić i go pouczać? Wręcz przeciwnie. Potrzebny jest brydżowy impas.
Zamiast zatem z wyższością pouczać Niemców, że powinni wysłać Leopardy na Ukrainę, powinniśmy Berlin wspierać w próbach łagodzenia amerykańskiej polityki antychińskiej oraz inicjatyw typu IRA
„Lojalni i do końca wierni, będziemy marmur kuli dalej”
Polska polityka wobec Niemiec powinna uwzględniać kilka czynników: olbrzymie uzależnienie polskiej gospodarki od zachodniego sąsiada, potrzebę zachowania linii komunikacyjnych z USA na wypadek wojny w granicach NATO oraz dalece prawdopodobną erozję siły Niemiec wskutek gospodarczych i społecznych problemów. „Mówiąc Kaczmarskim” powinniśmy niczym Spartakus przygotowywać się na bardzo realne osłabienie pozycji zachodniego sąsiada, ale udawać sojusznika i współpracować, jak długo się da. Nie powinno to oczywiście oznaczać zgody na wymuszenia w postaci KPO – tutaj trzeba rozsądnie, ale stanowczo walczyć o swoje. Polska gospodarka jest jednak bardzo zależna od eksportu do Niemiec – niemal 1/3 wszystkich naszych towarów trafia na tamtejszy rynek – to więcej niż łączny eksport do kolejnych 5 partnerów gospodarczych. Uzależnienie naszego PKB od eksportu (57%) jest większe, niż niemieckie (ok. 47%), francuskie (ok 30%), chińskie (20%), nie mówiąc o amerykańskim (zaledwie 10%). O ile zatem dla USA polityka decouplingu przynieść może więcej korzyści, niż strat, tak dla polskiej gospodarki może być zabójcza. Zamiast zatem z wyższością pouczać Niemców, że powinni wysłać Leopardy na Ukrainę, powinniśmy Berlin wspierać w próbach łagodzenia amerykańskiej polityki antychińskiej oraz inicjatyw typu IRA (InflationReductionAct) – uderzających w europejski przemysł. Nie jest w naszym interesie wojna gospodarcza między EU, USA i Chinami. Nawet jeśli proces deglobalizacji będzie postępował, to powinniśmy go spowalniać i negocjować z USA rekompensatę, np. w postaci preferencyjnych warunków dostawy uzbrojenia. Jak twierdził na łamach NK Robert Kuraszkiewicz: „w naszym interesie jest, żeby funkcjonować w bloku, który jest najsilniejszy”. Czas powinien pracować na naszą korzyść, bowiem gospodarka niemiecka, oparta do tej pory o tanie surowce z Rosji, będzie słabnąć. Wydaje się, że bardzo niedocenianym zagrożeniem dla przyszłej spójności RFN jest zagrożenie dla kontraktu społecznego, opartego o socjalistyczne ustawodawstwo i dużą liczbę niezintegrowanych cudzoziemców. Ten swoisty temat tabu może w ciągu kolejnych kilku lat być czynnikiem decydującym o wewnętrznych problemach za Odrą. Niemcy, aby utrzymać produktywność, muszą zezwalać na coraz większą imigrację. Jedocześnie obcokrajowcy kulturowo niezintegrowani powodują coraz większe napięcia, o których publicznie się nie mówi, bo nie pozwala na to cenzura politycznej poprawności. Na to nakłada się polityka klimatyczna, podcinająca rozwój gospodarczy.W Niemczech w roku 2021 było ok. 10,5 mln obcokrajowców (13%), przy czym pochodzenie inne niż niemieckie miało ok. 25% mieszkańców. Te liczby nie uwzględniają imigracji nielegalnej, która narasta.Populacja muzułmanów, nawet bez napływu dodatkowych osób, może wedle przewidywań wzrosnąć w Europie nawet trzykrotnie do roku 2050, tylko wskutek wyższej dzietności. Oznaczać to może, ze w Niemczech i Francji mniejszość muzułmańska sięgać może 20-25% całej populacji. Jak wskazują autorzy przytoczonego badania, choć „przewidywanie przyszłych poziomów migracji jest niemożliwe”, to jednak „we wszystkich analizowanych scenariuszach populacja muzułmanów w Europie wzrośnie kilkukrotnie”.Niepodzielająca wartości rdzennych mieszkańców, niezwiązana emocjonalnie, przyzwyczajona do szczodrego „socjalu” mniejszość zawsze historycznie stanowiła zarzewie buntu, zwłaszcza, gdy władcy kończą się pieniądze w sakiewce. W kraju demokratycznym taka grupa może zwyczajnie przegłosować tubylców, co w literackiej formie ukazał kilka lat temu Michel Houellebecq w „Uległości”. Wystarczy aktywnie poczekać.
Populacja muzułmanów, nawet bez napływu dodatkowych osób, może wedle przewidywań wzrosnąć w Europie nawet trzykrotnie do roku 2050, tylko wskutek wyższej dzietności
Nowy układ sił
Realizując wspomnianą NSS, Stany Zjednoczone zmuszone będą do dokonania wyboru, kto jest ich głównym partnerem w Europie. Ponieważ kwestie gospodarcze w relacjach ze Starym Kontynentem z punktu widzenia Waszyngtonu są drugorzędne, decydować będą względy militarne. Aby skutecznie unieszkodliwić Rosję i zapobiec ryzyku wojny na dwa fronty, Stanymuszą zadbać o przeciwwagę dla Moskwy. Wojna na Ukrainie pokazała, że nie ma możliwości utrzymania Kijowa bez jednoznacznie sprzyjającej mu Warszawy. Pokój rosyjsko-ukraiński, aby był trwały i akceptowalny dla Kijowa, będzie wymagał polskich gwarancji bezpieczeństwa, tj. jakiejś formy polsko-ukraińskiego sojuszu, wspartego przez Stany Zjednoczone. Gdyby Amerykanom udało się stworzyć kordon sanitarny „Intermarium”, jak postuluje Andrew Michta, to „przy łącznej populacji około 120 milionów ta nowa konfiguracja zasadniczo zmieniłaby ogólny układ sił w Europie”. Ten układ, zauważmy, nie wymaga udziału Niemiec. Wydaje się, że wobec strukturalnych różnic między Berlinem a Waszyngtonem, Amerykanie zmuszeni będą do wyboru Polski jako strategicznego partnera w Europie, bo tylko Polska, w sojuszu z Ukrainą, gwarantuje związanie Rosji, a to z kolei zapewnia swobodę ruchów USA na Pacyfiku. Rolą rządu w Warszawie jest uświadomienie sobie tego faktu i rozpoczęcie dojrzałych, dorosłych rozmów z USA w celu wynegocjowania jak najlepszych warunków takiego układu. Polska i Ukraina, niczym RFN po roku 1955, stanowić będą państwa frontowe, wystarczająco zasobne i liczne oraz posiadające wystarczającą głębię strategiczną, by balansować Rosję. Warszawa powinna te negocjacje prowadzić jednocześnie dbając o zachowanie pozorów współpracy z Berlinem tak długo, jak to możliwe. Taki nowy układ sił premiowałby państwa na wschód od Odry i z biegiem czasu prowadził do marginalizacji Europy Zachodniej. Nowy podział na Łabie stanowiłby negatyw układu ostatnich 500 lat. W dalszej perspektywie możliwy jest w tej sytuacji scenariusz wewnętrznych konfliktów w Niemczech, a nawet próby autonomizacji bogatego południa kraju od centrali w Belinie.O ile bowiem konserwatywne, katolickie południe zachowało resztki witalizmu i przekonania o własnej misji, tak zlaicyzowana północ Niemiec hołduje chwilowemu hedonizmowi. Jeśli wierzyć Michalelowi Mazarrowi, to niezależnie od potencjału ekonomicznego, właśnie „duch”, cechy narodu, jeśli są wyposażone w odpowiednie instrumenty, decydują o przyszłości. Bez nich – narody giną.
Nie jest zatem wykluczone, że umiejętne wykorzystanie sprzyjających okoliczności może spowodować powstanie geopolitycznej próżni wokół Polski na kształt powtórki lat 1917-1919, tyle, że o bardziej trwałym charakterze. Jej siłą byłby przede wszystkim interes hegemona w utrzymaniu tego stanu, inaczej, niż opisywany przez prof. A. Nowaka „pierwszy appeasement” roku 1920. Karty właśnie są rozdawane. Od naszej dojrzałości i naszych umiejętności zależy, czy będziemy potrafili zalicytować i ugrać szlema.
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Artykuł z miesięcznika:
Myślę, że poczucie, że dzieją się na świecie rzeczy ważne i przełomowe, jest podzielane już przez znaczącą większość ludzi nie tylko w USA i w Europie
Trwają deportacje z USA. Waszyngton naciska na rządy państw Ameryki Łacińskiej i stara się pozyskać do swojej polityki Saudów. Białoruś głosuje. DeepSeek psuje krew amerykańskim gigantom Bigtech. Trwają protesty w Serbii. Co jeszcze wydarzyło się w ostatnim tygodniu?
Jak wygląda obecnie sytuacja strategiczna wynikająca z wojny i co z tym może zrobić Donald Trump?
Już kształt porozumienia jasno wskazuje, że jego pierwsza faza może stać się także ostatnią. Tymczasem ostateczne zakończenie wojny będzie możliwe tylko w przypadku realizacji wszystkich trzech etapów ugody
Zawieszenie broni w Gazie, walki przenoszą się na Zachodni Brzeg. Prezydent Trump wydaje pierwsze zarządzenia. Brak ogłoszenia planu dla Ukrainy. Zapowiedź wielkiej inwestycji w SI. Polska armia patrzy na północ.
Niepewne zawieszenie broni w Gazie. Decyzja USA w sprawie chipów może spowolnić rozwój SI w Polsce. Bałtyk będzie chronić NATO-wska BalticSentry. Tiktok na krawędzi zakazu w Ameryce. Prezydent Ukrainy i premier Wietnamu w Warszawie. Te i inne kluczowe wiadomości w naszym najnowszym przeglądzie tygodnia na świecie
Zapisz się na listę mailingową i wybierz, na jaki temat chcesz otrzymywać alerty:
Login lub e-mail
Hasło
Zapamiętaj mnie