Wpisz kwotę, którą chesz przekazać na rzecz NK
W słusznie minionych czasach, kiedy szalała inflacja, używano powiedzenia: „Chleb podrożał, ale lokomotywy staniały…”. Dzisiaj w Polsce nawet lokomotywy drożeją. Stopa inflacji to już 4,4 proc., a więc jest najwyższa od czasu wejścia do UE. Polska z tym wynikiem znajduje się na „podium” krajów unijnych. Wyników nie łagodzą dane o inflacji według Eurostatu – zgodnie z unijną metodologią HICP, w Polsce ceny wzrosły przeciętnie o 3,8 proc rok do roku, podczas gdy w całej Unii to 1,7 proc., a w strefie euro – tylko 1,4 proc. Nasza inflacja jest dzisiaj wyższa nawet od tej na Ukrainie, pogrążonej ciągle w kryzysie transformacyjnym (tam – 3,1 proc.).
Dane są szokujące tym bardziej, że poziom inflacji w Polsce – jak się wydaje – wymknął się spod kontroli i niebezpiecznie oddala się o tzw. celu antyinflacyjnego NBP (2,5 proc.). Dużo niepokoju wynika też z faktu, że my, Polacy zapomnieliśmy już o hiperinflacji i jej skutkach sprzed trzydziestu lat, a w ostatniej dekadzie cieszyliśmy się okresowo nawet deflacją.
Skutki inflacji są już niebezpieczne dla konsumentów, bo wskaźnik wzrostu cen dóbr żywnościowych to ponad 6,7 proc. W niektórych kategoriach produktów spożywczych można mówić o wzrostach nawet o kilkanaście i kilkadziesiąt procent. Inne grupy dóbr konsumpcyjnych i usług również drożeją. Na przykład ceny książek w ostatnim roku skoczyły o 11 proc., a e-booków – o blisko 25 proc. Również w sektorze dóbr i usług produkcyjnych pojawiła się wyraźna presja na wzrost cen, a to ma silnie inflacjogenne skutki. Ekonomistów najbardziej martwi właśnie tzw. inflacja bazowa, która nie uwzględnia cen żywności i energii. Ta miara, rejestrująca fundamentalne procesy cenowe, przekracza dzisiaj 3,3 proc.
Oznacza to, że dzisiaj mimo stosunkowo wysokiego tempa wzrostu płac (ok. 5-6 proc. rocznie), rosnąca szybko inflacja pozbawia nas Polaków korzyści ze wzrostu dochodów, a już wkrótce może oznaczać spadek naszych dochodów realnych. Oszczędzający z kolei muszą zaakceptować ujemne realne oprocentowanie swoich lokat i topnienie ich wartości.
Nie można też wykluczyć, że w Polsce będziemy mieli do czynienia z tzw. stagflacją. To groźne zjawisko polegające na współprzebiegu rosnącej inflacji ze stagnacją gospodarczą nie nawiedzało gospodarki światowej od końca lat siedemdziesiątych. Walka ze stagflacją to jak walka z wiatrakami
Czy jest się czego obawiać? Czy ceny poszybują w górę bardziej niż w ostatnich miesiącach? Niestety, nie można mieć złudzeń. Inflacja będzie nam w tym roku dokuczać. Pamiętać trzeba, że czeka nas w tym roku niedookreślony jeszcze skutek wzrostu cen energii elektrycznej, wzrostu kosztów związanych z gospodarką odpadami, czy dalszej presji na wzrost płac. Rosnące koszty zmuszają do podbijania cen. Niech nie dziwią więc kolejne podwyżki cen i rozkręcanie tzw. spirali inflacyjnej. To może być niebezpieczne i trudne do wyhamowania. Rosnąca inflacja stwarza wszak sprzyjające środowisko do odbudowywania pozycji cenowych w firmach, które od lat je redukowały.
Inflacja nie zaskoczyła ekonomistów i analityków finansowych. Eksperci w zasadzie już od paru lat ostrzegają, że aktualny kierunek polityki społeczno-gospodarczej i nasilenie transferów społecznych ostro pobudzających konsumpcję musiały wywołać wstrząs inflacyjny. Na przykład Międzynarodowy Fundusz Walutowy w ostatnim czasie drastycznie podniósł prognozę inflacji w Polsce. Według MFW, w 2020 r. nasze ceny mają rosnąć najszybciej w UE, i ten scenariusz jest wysoce prawdopodobny aż do 2023 r.
Tymczasem z oficjalnych źródeł rządowych i z banku centralnego płyną kojące, uspokajające prognozy. Według nich, inflacja ma mieć charakter przejściowy i ma przystopować po I kwartale tego roku. Niestety to nazbyt optymistyczne przewidywania. Skąd wiara w samoistną stabilizację cen? Czy to nie naiwne zaklinanie rzeczywistości? A może to cyniczna próba uspokajania nastrojów społecznych?
Dzisiaj potrzebna byłaby zdecydowana reakcja Rady Polityki Pieniężnej i odpowiedzialna polityka monetarna, w tym polityka stopy procentowej. Aktualnie można bowiem mówić o ujemnej realnej stopie procentowej (1,5 proc. to aktualny wymiar stopy referencyjnej przy inflacji 4,4 proc.), podczas gdy od dawna spełnione są wszystkie ekonomiczne przesłanki do jej wzrostu. A jednak szef NBP zapowiada, że do końca jego kadencji stopy pozostaną na dotychczasowym poziomie. Prezes Glapiński sugeruje, że w warunkach nadchodzącego (już pewnego) spowolnienia gospodarczego wzrost stóp pogłębiłby tylko dekoniunkturę. I choć tej argumentacji nie można odmówić słuszności, to jednak jeśli zapowiedź szefa NBP okaże się prawdziwa, ujemna stopa procentowa skaże nas na dalszy wzrost cen.
Zatem – proszę zapiąć pasy. Będzie nieprzyjemnie: czeka nas spowolnienie gospodarcze. Przyjdzie szybciej niż zapowiadają optymiści, choć może nieco później niż straszą pesymiści. Ale przyjdzie na pewno. Nie można też wykluczyć, że w Polsce będziemy mieli do czynienia z tzw. stagflacją. To groźne zjawisko polegające na współprzebiegu rosnącej inflacji ze stagnacją gospodarczą nie nawiedzało gospodarki światowej od końca lat siedemdziesiątych. Walka ze stagflacją to jak walka z wiatrakami: zwykle trwa długo i przynosi mizerne efekty. To nie kasandryczne przepowiednie – to logika. To rozumowanie przyczynowo-skutkowe, którego tak brakuje w dzisiejszej polityce gospodarczej państwa.
***
Pozyskanie nowego eksperta sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności w ramach Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018-2030
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Zielony Ład jest w obecnym kształcie nie do utrzymania i musi zostać głęboko zrewidowany
Może zamiast pomstować na firmy azjatyckie i demonizować ich rządy, wraz z przypisywaniem im nieczystych intencji, warto by było po prostu je naśladować
Wierzymy w świętość prywatnej własności. Przez to penetracja naszej gospodarki przez obcy kapitał sięgnęła poziomu, z jakim mieliśmy do czynienia przed II wojną światową. Czas zmienić myślenie
Rosyjskie twierdzenia, że Moskwa może wojnę prowadzić wiele lat, mają tyle wspólnego z rzeczywistością, co sowiecka propaganda sukcesu
Czy to koniec strefy Schengen? Czy będzie rozejm w Palestynie? Czy Putin zje Trumpa na lunch?
Czy rozpoczną się rozmowy pokojowe w sprawie Ukrainy? Dlaczego zwolniono ministra Kułebę? Kim jest nowy premier Francji?
Zapisz się na listę mailingową i wybierz, na jaki temat chcesz otrzymywać alerty:
Login lub e-mail
Hasło
Zapamiętaj mnie