Wpisz kwotę, którą chesz przekazać na rzecz NK
Wieści o zatruciu Odry doszły mnie na wakacjach, tuż przed świętem Wniebowzięcia Matki Bożej, zwanym także – nie bez przyczyny – Matki Bożej Zielnej. Jest to także dzień Wojska Polskiego. Świętujemy wtedy wysiłek narodu, który zapewnił żyjącym tu ludziom własne państwo i bezpieczeństwo ich życiu na poziomie wyższym, niż ten, który panowałby na naszych ziemiach, gdyby Polacy wojnę z Rosją bolszewicką przegrali. Polska nie została wcielona do państwa, które życie swoich obywateli ceniło i wciąż ceni bardzo nisko.
Wielu słusznie smuci dziś fakt, że po stronie konserwatywnej – która powinna cenić narodowe bezpieczeństwo, narodowe dziedzictwo i ochronę życia – tak mało słychać głosów w obronie Odry. Głosów, które podkreślałaby, że to, że w chwili, gdy piszę ten tekst władze państwa wciąż nie wiedzą, kto lub co zatruło jedną z największych polskich rzek powinien nas w kontekście bezpieczeństwa kraju mocno niepokoić. Głosów wskazujących, że zatrucie polskiej rzeki jest takim samym zniszczeniem narodowego dziedzictwa, jak zniszczenie królewskich grobów na Wawelu. Głosów wskazujących, że lekkomyślne traktowanie zanieczyszczenia wód jest lekkomyślnym traktowaniem ochrony ludzkiego zdrowia i życia.
Wiele osób myślących o sobie jako o prawicowcach przełyka dziś płynące z okołorządowych komunikatorów opowieści, że “skoro to nie siarka, tylko sól pływa w Odrze”, to nie ma się właściwie czym przejmować
Naiwna wiara we „własny interes“
Niektórzy sugerują, że aby zmobilizować stronę konserwatywną do troski o polską przyrodę powinniśmy apelować przede wszystkim do elementarnego bezpieczeństwa. Do nagiego instynktu przeżycia i nagiego “interesu własnego”. Tylko troska o własne przeżycie (zdają się sugerować) jest jeszcze w stanie obudzić Polaków, którzy “snem śmierci upadli”. Zmusić ich, by zatroszczyli się o swoje najbliższe otoczenie, o innych ludzi i o samych siebie.
Wątpię. Jak pokazała chociażby reakcje na pandemię COVID-19 jesteśmy w stanie zaryzykować wiele, w tym życie i zdrowie własne i innych dla ochrony spójności naszych sposobów myślenia, dla wartości, które uważają za ważne (np. dla specyficznie rozumianej wolności). Co więcej, te wartości są silnie definiowane nie tylko przez każdego z nas, indywidualnie, ale przez walkę ideologiczną między światopoglądowymi plemionami i ich szamanami zaklinającymi rzeczywistość w telewizjach, na twitterach i youtube’ach. Jesteśmy w stanie przełknąć wiele, coraz więcej, w imię wierności “swojemu” obozowi. Wiele osób czujących się lewicowcami czy liberałami było w stanie przełknąć – niech czytelnik i czytelniczka wybaczą mi obrazowość – g…o pływające w warszawskich wodociągach po awarii oczyszczalni “Czajka”. Wiele osób myślących o sobie jako prawicowcach czy konserwatystach przełyka dziś płynące z okołorządowych komunikatorów opowieści, że “skoro to nie siarka, tylko sól pływa w Odrze”, to nie ma się właściwie czym przejmować.
Obecnie służby powołane do chronienia polskiej przyrody (narażone w związku z tym na korupcyjne ryzyko) wynagradzane są często na poziomie 2700 PLN na rękę, a kary, które mogą nakładać, są dla trucicieli często tak niskie, że z biznesowego punktu widzenia bardziej opłaca się truć
Interesy są ważne. Jednak Społeczna Nauka Kościoła nie bez przyczyny zawsze zachowywała dystans wobec doktryn i praktyk (marksizmu, ekonomii neoklasycznej czy geopolityki) próbujących zredukować skomplikowanie interakcji człowieka i świata do materialistycznie rozumianego “interesu własnego”. Katolicka Nauka Społeczna widziała, że te doktryny grzeszą naiwnością (nie bez przyczyny większość geopolityków do końca nie wierzyła, że Rosja zaatakuje Ukrainę, twierdząc, że byłoby to sprzeczne z jej interesami). Katolicka Nauka Społeczna widzi wyraźniej niż rzekomo “realistyczne” i “twarde” doktryny, że “interes” jest indywidualnie i zbiorowo ustanawiany, wyobrażany, konceptualizowany. I że często jest racjonalizacją namiętności, tworzoną ramach czegoś, co można by nazwać “głęboką opowieścią”, narracyjnym mechanizmem selekcyjnym, kształtującym to, co dostrzegamy, co rejestrujemy, co uznajemy za rzeczywistość.
Dlatego o kilku postulatach dotyczących ochrony przyrody opowiem krótko wpisując je w to, co uznać można za polską, konserwatywną i chrześcijańską “opowieść głęboką”. A uznając, że nasza “opowieść głęboka”, dynamiczna struktura zbiorowej wyobraźni Polek i Polaków, w tym także wielu Polek i Polaków stojących dziś z daleka od Kościoła katolickiego, jest wciąż, czy tego chcą czy nie, wyobraźnią “narodu maryjnego” – moją przewodniczką uczynię pieśń maryjną.
Bezpieczeństwo narodowe
Niechaj zgryzota dom nasz omija
Zasłoń swą tarczą
Zdrowaś Maryja
Maryja zasłania naród tarczą. Łatwo przychodzi postępowcom śmiać z takiego obrazu Matki Bożej – gwarancji narodowego bezpieczeństwa. Bo rzeczywiście mamy tendencję do “outsourcingowania” na Marię, Jezusa i Boga odpowiedzialności za nasze życie, zakładając, że “jakoś to będzie”. Ale wielki polski myśliciel, Stanisław Brzozowski, słusznie pisał, że ten obraz Maryi-obrończyni, to obdarzone znacznie większym stężeniem rzeczywistości skupienie ludzkiej, polskiej energii – niż sny wielu postępowców, którzy czekają, aż zbawi nas od nas i bez nas postęp lub Europa: “Matka Boska Częstochowska na wawelskim tronie pisząca uniwersał – to realnie cała siermiężna Polska w ogniu”. Nie przez przypadek 15 sierpnia, dzień zwycięstwa nad bolszewikami, to także obchodzony od przedwojnia Dzień Czynu Chłopskiego: to właśnie polscy chłopi w swej masie pokonali bolszewików.
Narodowe bezpieczeństwo dziś, gdy cień padający od Rosji znowu się pogłębił, powinno być naszym priorytetem. Niestety – zatrucie Odry pokazuje, że nasze państwo nie potrafi zapewnić narodowi środowiskowego bezpieczeństwa. Niezależnie od tego, czy Odrę zatruli Rosjanie (jak próbowali usprawiedliwiać władze niektórzy “konserwatywni” publicyści), czy my sami, Polacy; czy jest ono odłożonym efektem kryzysu klimatycznego, którego istnienie było często lekceważone lub podważane w okołorządowych przekazach.
Ekologiczne kryzysy biorą się także z tego, że wiele firm (i wielkich zagranicznych korporacji, i ustawionych w lokalnych układach “januszy biznesu”) czuje się w prawie do przerzucania “efektów środowiskowych” swojej działalności na ludzi, którzy muszą zostać na miejscu
Aby to zmienić, ochrona polskiej przyrody musi zostać opowiedziana na nowo, jako sprawa bezpieczeństwa. Nie tylko indywidualnego, nagiego przetrwania jednostki kierowanej rzekomo “interesem własnym”, ale bezpieczeństwa zbiorowego, narodowego. A że narody – jak wszystkie wspólnoty – są wspólnotami wyobrażonymi (jak wszystkie wspólnoty), trzeba to bezpieczeństwo sobie wyobrazić, skonceptualizować. I oblec w ciało praw i instytucji. Wymaga to rzecz jasna konkretnych reform zarządczych i administracyjnych, wzmacniających instytucje państwowe.
Obecnie służby powołane do chronienia polskiej przyrody (narażone w związku z tym na korupcyjne ryzyko) wynagradzane są często na poziomie 2700 PLN na rękę, a kary, które mogą nakładać, są dla trucicieli często tak niskie, że z biznesowego punktu widzenia bardziej opłaca się truć. Na ten problem zwracali uwagę nie tylko ekolodzy, lecz także minister Szyszko, dążący do powołania obdarzonej realnymi kompetencjami “policji środowiskowej”, broniącej ekologicznego bezpieczeństwa narodowego. Oczywiście media liberalne zareagowały na tę propozycję z oburzeniem – tymczasem akurat w tym przypadku niesłusznie.
Społeczna sprawiedliwość
Ty coś ubóstwem była odziana,
Chroń od chciwości,
Cechy szatana,
Zasłoń od nędzy,
Co lud zabija,
Daj mierność w życiu,
Bezpieczeństwa narodowego nie da się dopilnować, jeśli bogatych i biednych nie obowiązują sprawiedliwe miary. “Mierność”, o której po staropolsku mówi pieśń maryjna, nie odnosi się do nijakiej przeciętności, ale właśnie do właściwej miary. Maryja jest strażniczką sprawiedliwych miar: także w stosunkach między ludźmi i grupami społecznymi, między bogatymi i biednymi (kto nie wierzy, niech przeczyta jej najdłuższą wypowiedź cytowaną w Piśmie Świętym, Magnificat, w którym Maria chwali Boga za to, że “Strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych. / Głodnych nasyca dobrami, a bogatych z niczym odprawia” lub wybierze się ze śląskimi górnikami do Piekar na coroczną pielgrzymkę do Sanktuarium Matki Boskiej Sprawiedliwości i Miłości Społecznej).
Nie mamy prawa zabrać naszym dzieciom pięknej i nadającej się do zamieszkania przyrody – bo złamalibyśmy pakt ustanawiający konserwatywną demokrację
Ekologiczne kryzysy biorą się także z tego, że wiele firm (i wielkich zagranicznych korporacji, i ustawionych w lokalnych układach “januszy biznesu”) czuje się w prawie do przerzucania “efektów środowiskowych” swojej działalności na ludzi, którzy muszą zostać na miejscu.
Sprawa ma też odwrotną stronę. Nie da się chronić klimatu i środowiska bez ochrony najuboższych i bez zapewnienia podstawowej sprawiedliwości. Chociażby dlatego, że bez uwzględnienia społecznego aspektu ochrony przyrody, nie uda się zdobyć dla niej wystarczająco szerokiego społecznego poparcia. Zwłaszcza, że jak pokazują badania, bardziej konserwatywni obywatele mieszkający w mniejszych miejscowościach i zarabiający mniej traktować będą kwestie ochrony środowiska i klimatu jako priorytetową i realnie związaną z ich własnym życiem “tylko wtedy, gdy zostaną wplecione w szerszy program polityczny uwzględniający koszty i jakość życia, pracy, a także opieki zdrowotnej” (vide raport More In Common).
Ciągłość pokoleń i patriotyzm krajobrazu
Błogosław ziemię, ojczyste łany
Cele godziwe i kraj kochany
Niech Twoja litość zawsze nam sprzyja
Wspomóż nas wiernych
Fundamentem konserwatywnej ochrony przyrody, co najmniej od czasów Edmunda Burke’a, jest często cytowane zdanie, że przyrodę ojczystą otrzymaliśmy od naszych przodków – i powinniśmy ją przekazać niezniszczoną i piękną naszym potomkom. Podczas gdy nowoczesny racjonalizm myśli o człowieku jednostronnie, jako o twórcy samego siebie i swojej rzeczywistości, zdrowy konserwatyzm przypomina, że przyrody nie wyprodukowaliśmy. Stworzył ją Bóg i zapisał w niej algorytmy i miary, które musimy nauczyć się rozpoznawać, szanować i przekształcać rozumnie, jeśli chcemy żyć na ziemi. A kształt i obraz tej konkretnej ziemi – krajobrazowi – nadała wielowiekowa praca naszych przodków, którą powinniśmy z szacunkiem prowadzić dalej.
Fundamentem konserwatywnej ochrony przyrody, co najmniej od czasów Edmunda Burke’a, jest często cytowane zdanie, że przyrodę ojczystą otrzymaliśmy od naszych przodków – i powinniśmy ją przekazać niezniszczoną i piękną naszym potomkom
Nie mamy prawa zabrać naszym dzieciom pięknej i nadającej się do zamieszkania przyrody – bo złamalibyśmy pakt ustanawiający konserwatywną demokrację. Nie demokrację “dojutrków”, kierowaną nieumiarkowanymi, konsumpcyjnymi popędami chwilowej większości, ale demokrację tworzoną przez wielokrotnie przewyższającą nas (żyjących dziś) większość: “demokrację umarłych” i “demokrację nienarodzonych”. Ta “wieczna demokracja” to być może świeckie odbicie wiary w obcowanie świętych. Wiary w to, że ci którzy już nie żyją, i ci którzy jeszcze się urodzą pozostają z nami w tajemnym związku (jak wstawiająca się za nami Maryja i inni święci). Wiary w to, że “Bóg prowadzi nas (razem) poza śmierć”.
Królowa Polski – królowa stworzenia
Królowa nasza wśród cherubinów
Usłysz głos ziemi nieszczęsnych synów
Co się do trony Twojego wzbija
Ratuj nas Matko
Zielona i społeczna encyklika papieża Franciszka “Laudato si’” kończy się wezwaniem Maryi “Królowej Stworzenia”. Maria sama jest stworzeniem, a jednocześnie zostaje “wyzwolona z niewoli zepsucia”, by przypominać nam o naszym powołaniu “wyzwolenia całego stworzenia, które cierpi w niewoli skażenia – do wolności dzieci Bożych”. O tym właśnie mówi święto Wniebowzięcia Marii do nieba – z duszą i ciałem. Maria to eksperyment-wzór: pierwsze Boże stworzenie, które pokazuje, jak może wyglądać przyroda, materia, ciało – przemienione. Polska, ludowa, tradycyjna intuicja nazywająca to święto Matki Bożej Zielnej, sięgała i prowadziła głębiej, niż nam się często wydaje.
Lepiej w to NMP nie mieszać… Odra profanum est.
Pięknie napisane.
Panie Pawle, Pan Bóg Odrę stworzył – my zatruliśmy
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Artykuł z miesięcznika:
Zwycięstwo Trumpa w USA jest również wielkim sygnałem, że zwykli obywatele chcą „starej dobrej Ameryki”, szans na sukces materialny jak w złotych latach 80. i 90. oraz kontroli przepływu obcokrajowców
Czy narody i państwa są śmiertelne jak ludzie? Wiemy, że mogą umrzeć – ale czy muszą umrzeć? Czy narody mają jakąś określoną siłę życiową i wyznaczoną długość życia, po której upływie zostają wymazane z powierzchni Ziemi, a ich państwa wraz z nimi?
Aby dorosnąć, prawica musi wyjść z bawialni i wejść w jakiejś formie do salonu. Ale stamtąd przecież dopiero co ją ktoś wyrzucił. Czy ktoś może zaprzeczyć, że KO ma nad PiS-em istotną przewagę na salonach europejskich i amerykańskich?
Ład międzynarodowy według Radziejewskiego tworzą: kreatorzy („definiują reguły gry”), moderatorzy (mogą je zmodyfikować) oraz odbiorcy (są obiektami reguł gry). Polska może i powinna być moderatorem, niestety na razie jest odbiorcą
W jaki sposób inteligentny człowiek może zachowywać się tak irracjonalnie? Przypuszczalnie odpowiada za to jego narcystyczno-megalomański odlot, którego pogłębianie obserwuję od lat
Prezes Mikosz nie życzy sobie, by znaczki Poczty Polskiej projektowały jakieś korkucie. I nie zawaha się w tym celu sięgnąć po flipnięte w lustrze grafiki stockowe
Zapisz się na listę mailingową i wybierz, na jaki temat chcesz otrzymywać alerty:
Login lub e-mail
Hasło
Zapamiętaj mnie