Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

Delikatna perforacja granic

Niepodległość Prekmurja trwała tydzień, Królestwa Czarnogóry (po zakończeniu Wielkiej Wojny) dwa tygodnie, Karyntii – miesiąc. Republika Litwy Środkowej, ze swym półtorarocznym dorobkiem, jawi się w tym towarzystwie jako ostoja stabilności
Wesprzyj NK
Setna rocznica minęła bez fanfar i bez protestów. O ile widać przez niedomyte trochę okienka bańki internetowej – żadnych obchodów, wieńców, petard, grafitti, toastów, listów otwartych i butelek zapalających. I bardzo dobrze. Sto lat temu, po sforsowaniu Mereczanki i wymianie ognia w Puszczy Rudnickiej, generał Lucjan Żeligowski zajął Wilno i ogłosił powstanie Litwy Środkowej. W porównaniu z przetaczającą się od półtora roku od Witebska po Marki i z powrotem wojną polsko-bolszewicką była to mikrooperacja militarna. Krew pobratymczą jednak, jak napisałby Sienkiewicz, zatruła na długo. I była też Litwa Środkowa, efemeryda, wydmuszka, twór stworzony w znacznej mierze na potrzeby rozgrywki dyplomatycznej z Kownem, Paryżem, Londynem i Berlinem, którego nie sposób było utrzymywać wbrew woli jego mieszkańców: żądających inkorporacji do Rzeczpospolitej Polaków,...

Chcesz uzyskać darmowy dostęp do całości materiału?

Zaloguj się do swojego konta lub utwórz nowe konto i zapisz się do newslettera

Współpracownik „Nowej Konfederacji”. Dr historii, o XX-wiecznych Bałkanach, Polsce i emigracji rosyjskiej pisuje od „Aspen Review” po „Teologię Polityczną”. Lubi sielanki.

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
9 717 / 26 000 zł (cel miesięczny)

37.37 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo