Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

Czwarta fala już trwa

Od kilku tygodni obserwujemy przyrost nowych zakażeń koronawirusem w Polsce. Nie ma wątpliwości, że czwarta fala jest już faktem, jednak trudno oszacować jej rozmiar i konsekwencje, jakie przyniesie
Wesprzyj NK
W porównaniu do trzeciej fali koronawirusa w Polsce, aktualne przyrosty nie wydają się alarmujące. W kwietniu tego roku było ponad 30 tysięcy nowych przypadków dziennie. Dziś jest to około 200. Jednak biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze miesiąc wcześniej tj. 22 lipca odnotowano 126 zakażeń, a miesiąc później już 185, można zauważyć, że to 50 proc. przyrost. A są dni, kiedy wzrost jest nawet 100-procentowy miesiąc do miesiąca. Rozwój czwartej fali w Polsce jest więc powolny ale systematyczny. I zapowiada jeszcze większą dynamikę najpewniej na początku jesieni. Nałożą się na to dwa kluczowe czynniki: powroty Polaków z wakacji oraz powrót dzieci i młodzieży do edukacji stacjonarnej. Szczepionka zbyt późno Główną bronią w walce z chorobą jest szczepienie. Jednak przy obecnym...

Chcesz uzyskać darmowy dostęp do całości materiału?

Zaloguj się do swojego konta lub utwórz nowe konto i zapisz się do newslettera

Stały współpracownik „Nowej Konfederacji”, ekspert ds. zdrowia, adiunkt w Collegium Medicum UWM w Olsztynie, doktor socjologii, członek Polskiego Towarzystwa Socjologicznego i Polskiego Towarzystwa Komunikacji Medycznej, wykładowca socjologii zdrowia i medycyny dla studentów kierunków medycznych. W swojej pracy naukowej podejmuje problemy komunikacji medycznej, technologii medycznych, jakości życia i funkcjonowania chorych na choroby rzadkie oraz zachowań zdrowotnych. Autor stałej rubryki „Klinika NK” o zdrowiu, geopolityce, technologii i nauce.

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
9 717 / 26 000 zł (cel miesięczny)

37.37 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

4 odpowiedzi na “Czwarta fala już trwa”

  1. greendog pisze:

    Głos ulicy: noszenie maseczek nie ma wpływu na rozwój pandemii zwłaszcza, że może ją ograniczyć tylko posiadanie przeciwciał w organizmie. Żadna kampania już nie zachęci istotnej ilości ludzi do przyjęcia szczepionki. Na trzecią dawkę zdecyduje się tylko część zaszczepionych, którym po roku wygasną certyfikaty. Dramatyczne tytuły o wzrostach zachorowań o 100 i więcej procent na nikim nie robią wrażenia (przeczytałem tylko dlatego, że opublikowano w NK). Ludzie przyzwyczaili się do życia obok pandemii a przymuszenie do szczepień to polityczne samobójstwo na które może sobie pozwolić polityk jak np. poseł Lubnauer. Jesteśmy w klinczu i dryfujemy, trzeba będzie przechorować. Dodam, że mam nadzieje, iż obrazki typu ściganie ludzi za spacer w parku/lesie, myciu samochodu na myjni czy jazdę na łyżwach już władzy do głowy nie przyjdą.

  2. Leszek pisze:

    Ne ma już absolutnie akceptacji w społeczeństwie do jakichkolwiek lockdownów, zwłaszcza, że jedyne działania jakie były skuteczne a jednocześnie najbardziej krytykowane i przynoszące chyba najwięcej szkód społecznych to zamknięcie szkół (większość moich znajomych zaraziła się od dzieci także tych z przedszkola). Mądry rząd którego chwilowo od 30 lat nie mamy skupiłby się na dobrym zorganizowaniu służby zdrowia (aby zmniejszyć kompromitującą ilość zgonów nadmiarowych), dopuścił leki skuteczne ale blokowane przez lobystów/profesorów naganiających na szczepionki (amantadyna, iwermektyna (dopuszczona w Czechach i na Słowacji) Regeneron zamiast szkodliwego i nieskutecznego (ale skutecznie lobbowanego przez „radę medyczną”) i pilnował aby nie przeciążyć służby zdrowia. To mało ale jednocześnie bardzo dużo.

  3. RPKL pisze:

    Zgadzam się. Położono nacisk na szczepienie, pomijając leczenie. Czy to m.in. brak leczenia nie był odpowiedzialny za dużą ilość ciężkich przypadków, w tym respiratorowych? Być może, gdyby odpowiednio diagnozowano – nie na teleporadach – i wdrażano leczenie, mniej osób osiągnęłoby stan kwalifikujący do hospitalizacji, niż to miało miejsce. Jeżeli można było podać leki, o których skuteczności niektórzy informowali, to może warto było to zrobić? Nie słyszałem głosów, że leki takie jak amantadyna czy iwermektyna niosą za sobą zagrożenie dla osób z Covid. Jeżeli tak, to może warto było wdrażać leczenie na szerszą skalę? Tak jak pisałem wyżej, można odnieść wrażenie, że skupiono się jedynie na szczepieniu, zapominając o leczeniu. Nasuwa się pytanie, dlaczego tak mogło się stać, ale to już temat na inną analizę.

  4. RPKL pisze:

    Odnośnie potencjalnych lockdownów, zwracam uwagę na istotny aspekt, a mianowicie na liczbę zaszczepionych i ozdrowieńców. Obecnie jest 18 mln zaszczepionych. Rok temu było zero. Czy to nie powinno przełożyć się na dynamikę epidemii? Przy takiej liczbie zaszczepionych lockdown analogiczny jak przy zerowym stanie wyszczepienia nasuwa zasadne wątpliwości.

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo