Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

Balonowa panika w USA. Czas na wojnę w bliskim kosmosie

„Ktokolwiek zyska przewagę w bliskim kosmosie, będzie miał inicjatywę w wojnach przyszłości” – mówi chiński ekspert Shi Hong. Rywalizacja w tej przestrzeni będzie się zaostrzać
Wesprzyj NK

Północnoamerykańskie Dowództwo Obrony Powietrznej i Kosmicznej – NORAD – ma za sobą pracowity okres. Ulokowane w potężnych bunkrach w górze Cheyenne w stanie Colorado dowództwo wielokrotnie podrywało myśliwce, które miały przechwycić poruszające się w amerykańskiej i kanadyjskiej przestrzeni powietrznej „niezidentyfikowane obiekty latające”. Zaczęło się od balonu, który wywołał amerykańsko-chiński kryzys dyplomatyczny, wpisujący się w strategiczną rywalizację obu państw.
Na początku lutego myśliwiec F-22 zestrzelił tuż przy wybrzeżu Karolina Południowej balon, który przeleciał nad niemal całymi kontynentalnymi Stanami Zjednoczonymi, a jego trasa wiodła m. in. nad 341. Skrzydłem Rakietowym (jedną z trzech jednostek, wyposażonych w pociski międzykontynentalne LGM-30 Minuteman III) oraz Dowództwem Strategicznym (USSTRATCOM). Przelot obiektu, który oficjalnie uznano za chiński środek rozpoznawczy, wzbudził burzliwe dyskusje, które wpisały się w trwające napięcia między oboma państwami. Nie zabrakło słów krytyki wobec polityki prezydenta Josepha Bidena – zarówno w warstwie bezpieczeństwa jako takiego, jak i sposobu informowania obywateli o tym, co dzieje się nad ich głowami. Przedstawiciele sfer bezpieczeństwa zyskali natomiast okazję do zwrócenia uwagi na pogarszającą się kondycję kontynentalnych systemów wczesnego ostrzegania.

Waszyngton nałożył sankcje na kilka chińskich firm, które szczególnie interesują się tzw. bliskim kosmosem

W bliskim kosmosie
Strona amerykańska zdecydowała się na przekazanie sojusznikom (i w ograniczonym zakresie opinii publicznej) informacji (zebranych za pomocą samolotów U-2 oraz „innych źródeł”) o zakrojonym na szeroką skalę programie rozpoznania strategicznego, realizowanym przez Chińską Armię Ludowo-Wyzwoleńczą. Działaniami miało być objętych aż 40 państw (m. in. Indie, Japonia, Tajwan, Filipiny czy Wietnam). Balony rozpoznawcze miały pojawić się na pięciu kontynentach. W związku z tymi incydentami, Waszyngton nałożył sankcje na kilka chińskich firm, które szczególnie interesują się tzw. bliskim kosmosem, a więc strefą rozciągającą się od wysokości 18 do 100 tys. metrów nad Ziemią.
Znaczenie bliskiego kosmosu w globalnej rozgrywce konsekwentnie rośnie. Państwa nie posiadają suwerennych praw do tej przestrzeni, a zgłoszenie roszczeń przez kilka z nich nie jest uznawane przez prawo międzynarodowe. Jako – w pewnym sensie – szara strefa, przestrzeń ta staje się obszarem szczególnego zainteresowania wojskowych z całego świata, w tym oczywiście także z Państwa Środka. Shi Hong, chiński komentator wojskowy, stwierdził w 2022 roku, że połączenie przestrzeni, w której funkcjonuje tradycyjne lotnictwo i kosmosu, rozszerzy domenę walki powietrzno-kosmicznej, przez co jej „pozycja strategiczna jest bardzo istotna”. Shi dodaje, że aparaty poruszające się w bliskim kosmosie są szczególnie efektywne we „wczesnym ostrzeganiu, rozpoznaniu i obserwacji, wsparciu komunikacji, przeciwdziałaniu elektronicznym, nawigacji, pozycjonowaniu i innych”. Co więcej, może on stać się domeną, w której wykorzystuje się nowe typy uzbrojenia dalekiego zasięgu i natychmiastowego uderzenia. Shi dowodzi, że statki poruszające się w bliskim kosmosie są „mniej podatne na zakłócanie, mają niższe koszty eksploatacji i łatwiej je zastąpić w wypadku straty”. Chiński ekspert konkluduje, że „ktokolwiek zyska przewagę w bliskim kosmosie, będzie miał inicjatywę w wojnach przyszłości”.

Balonowe memy
Wśród objętych sankcjami chińskich firm znajdują przedsiębiorstwa założone przez profesora Wu Zhe, pracownika naukowego Uniwersytetu Beihang i jednego z najważniejszych inżynierów lotniczych w ChRL. Osią jego pracy badawczej (koordynowanej z chińską armią) jest umieszczanie sterowanych balonów w bliskim kosmosie. W 2019 roku chwalił się on wystrzeleniem balonu jako „pierwszego, sterowanego aerodynamicznie statku powietrznego, który okrążył świat na wysokości 20 tys. metrów w stratosferze”. Naukowiec nie krył, że jego ambicją jest stworzenie sieci tego typu obiektów, które będą operować w bliskim kosmosie, zapewniając szeroki wachlarz możliwości (w domyśle: dla Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej). W roku 2020, założona przez Wu firma – Eagles Man Aviation Science and Technology Group – wystrzeliła balon, który dokonał pełnego okrążenia ziemi i został bezpiecznie odebrany. Przedsiębiorstwo miało także operować dwoma balonami tego typu jednocześnie oraz planować lub wystrzelić trzy tworzące sieć aparaty.
„Balonowa panika”, która wybuchła w Stanach Zjednoczonych stała się przyczyną kryzysu dyplomatycznego i obiektem drwin, które pozostawią mnóstwo memów. Jest jednak symptomem istotnych z punktu widzenia bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych oraz całego obszaru euroatlantyckiego procesów. Wydarzenia ostatnich tygodni mogą stanowić casus, za pomocą którego amerykańskie władze „wytłumaczą” społeczeństwu znaczenie bliskiego kosmosu, tworząc korzystne warunki dla podjęcia działań dostosowawczych w zakresie budowy konkretnych potencjałów. Nie oznacza to – rzecz jasna – że Amerykanie pozostają bierni w tym obszarze. Jako państwo demokratyczne, w którym „sakiewka” jest oddzielona od „miecza”, muszą jednak działać na bazie społecznego rozumienia zachodzących procesów. W Chinach wygląda to zupełnie inaczej.

Wydarzenia ostatnich tygodni mogą stanowić casus, za pomocą którego amerykańskie władze „wytłumaczą” społeczeństwu znaczenie bliskiego kosmosu

„Chińczycy wykorzystali niewiarygodnie starą technologię i połączyli ją z nowoczesnymi możliwościami obserwacyjnymi” – powiedział dziennikowi „The Washington Post” zastrzegający anonimowość urzędnik amerykańskiej administracji. Balony jako takie mają określone zalety – dysponują zdolnością długiego pozostawania nad celem, podczas gdy krążący wokół Ziemi satelita może mieć tylko kilka minut na wykonanie zdjęć. Dzięki ostatnim obserwacjom, analitycy amerykańskiego wywiadu – za pomocą narzędzi rozpoznania pomiarowo-badawczego (Measurement and Signature Intelligence – MASINT) mogli „wstecznie” zidentyfikować jako aparaty szpiegowskie te obiekty, które wcześniej uznano za „niezidentyfikowane”, uzyskując szczegółowe dane sygnatur radarowych lub elektromagnetycznych. W ostatnich latach nad Hawajami, Florydą, Teksasem i wyspą Guam zauważono co najmniej cztery balony (oprócz zestrzelonego na początku lutego). Trzy z czterech przypadków miały miejsce w czasie urzędowania Donalda Trumpa, ale dopiero niedawno zidentyfikowano je jako chińskie sterowce obserwacyjne. Od 2018 roku miało odbyć się „dziesiątki” przelotów tego typu.

Ośmiokąt i cylinder
Balony to jednak tylko jeden z przykładów floty aparatów rozpoznawczych, które mogą penetrować północnoamerykańską przestrzeń powietrzną. Myśliwce F-22 z alaskańskiej Połączonej Bazy Elmendorf-Richardson zestrzeliły nad Kanadą obiekt o cylindrycznym kształcie. F-16 z Gwardii Narodowej stanu Michigan zniszczył nad Jeziorem Huron aparat o konstrukcji ośmiokątnej. Oba charakteryzowały się niewielkim przekrojem radarowym. W specjalnym wystąpieniu, prezydent Joe Biden oświadczył jednak, że statki te były najprawdopodobniej obiektami „komercyjnymi lub badawczymi”, wykluczając rolę Chin. Wcześniej, Biały Dom zdementował także ich rzekome pozaziemskie pochodzenie. Można domniemywać, że jeśli „ośmiokąt” i „cylinder” były urządzeniami cywilnymi, to siły zbrojne Chin, Rosji lub innego państwa nie będą miał problemu ze skonstruowaniem i wysłaniem podobnych aparatów nad Stany Zjednoczone, a to istotnie wpływa na stan bezpieczeństwa supermocarstwa. Nic więc dziwnego, że prezydent zapowiedział stworzenie precyzyjnych reguł postępowania z tego typu obiektami (które – co oczywiste – pozostaną niejawne), a to oznacza wprowadzenie ścisłego wojskowego dozoru bliskiego kosmosu nad Stanami Zjednoczonymi. Monitorowanie tej strefy zostanie zintensyfikowane poprzez rekonfigurację urządzeń sensorycznych. Zapowiadana jest także jego obserwacja z przestrzeni kosmicznej za pomocą należących do amerykańskich Sił Kosmicznych systemów rozpoznania.
Administracja amerykańska podkreśla, że „nie będzie strzelać do każdego balonu meteorologicznego” (pojawiły się zarzuty, że lotnictwo bardzo szybko „pociąga za spust”). Biden stwierdził jednak, że każdy obiekt, który w zagraża w jakikolwiek sposób bezpieczeństwu USA, zostanie zniszczony. Bliski kosmos i to, co w nim lata, przestaje być zatem jedynie akapitem w dokumentach doktrynalnych najlepiej rozwiniętych armii świata. Przelot chińskiego balonu szpiegowskiego nad Stanami Zjednoczonymi osadził go w świadomości społecznej (nie tylko amerykańskiej).

W ostatnich latach nad Hawajami, Florydą, Teksasem i wyspą Guam zauważono co najmniej cztery balony (oprócz zestrzelonego na początku lutego)

Amerykańsko-chiński „balonowy” kryzys wchodzi już w fazę stopniowego wygaszenia– sygnał dał prezydent Biden. Szefowie dyplomacji obu państw spotkali się w czasie Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, wymienili zwyczajowe uprzejmości i podkreślili twarde środowiska swoich stolic. W związku z „balonową paniką” niewiele uwagi skupiło jednak zdecydowane działanie Amerykanów, którzy po raz kolejny szeroko udostępnili sojusznikom dane wywiadowcze (można przypuszczać, że zarówno z rozpoznania elektronicznego czy obrazowego, jak i wywiadu agenturalnego). Ich skala i ranga nie mogą być oczywiście uznane za porównywalne do działań z okresu poprzedzającego rosyjski atak na Ukrainę, ale zapewniły Waszyngtonowi przewagę nad Pekinem. Chińczycy zostali zmuszeni do reakcji, początkowo ostrożnej lub – jak na stan relacji między oboma państwami – wręcz koncyliacyjnej. Stopniowe usztywnianie stanowiska i zaostrzanie retoryki nie wywołały jakościowej zmiany linii Waszyngtonu. Prezydent Biden stwierdził, podsumowując niejako ostatnie wydarzenia, że nie ma zamiaru przepraszać za zestrzelenie chińskiego obiektu.
Wydarzenia ostatniego miesiąca stanowią jasny dowód na to, że rywalizacja w bliskim kosmosie będzie się zaostrzać i to z pewnością nie był ostatni kryzys, który rozpoczął na wysokości kilkudziesięciu kilometrów nad Ziemią.

Wesprzyj NK
Współpracownik „Nowej Konfederacji”, politolog, doktor nauk humanistycznych. Wicedyrektor Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Polityk Publicznych Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach; analityk w Fundacji Po.Int. Specjalizuje się w studiach nad wpływem nowoczesnych technologii oraz zmian klimatu na system międzynarodowy i globalne środowisko bezpieczeństwa.

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
9 717 / 26 000 zł (cel miesięczny)

37.37 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo