Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

Nie można stawiać znaku równości między USA a Rosją. John Mearsheimer się myli

Federacja Rosyjska nie jest niewinną ofiarą ekspansywnej polityki NATO, jak utrzymują jej obrońcy. Przeciwnie, to polityka Kremla zmusza kraje sąsiednie do poszukiwania efektywnych sojuszy
Wesprzyj NK
Rosja, mimo desperackich prób, nie może uzyskać militarnego przełomu w wojnie przeciwko Ukrainie. Gospodarka wali się jej w gruzy, a Władimir Putin coraz wyraźniej boi się własnego otoczenia. Natomiast rosyjska narracja historyczno-strategiczna w międzynarodowym obiegu wciąż ma się zaskakująco dobrze. I to nawet nie dzięki moskiewskim urzędnikom, dyplomatom czy reżimowym dziennikarzom – bo gdy oni powtarzają dzisiaj swoje frazesy, są dla świata zupełnie niewiarygodni. Co innego amerykańscy profesorowie od teorii stosunków międzynarodowych. Taki na przykład John Mearsheimer, guru szkoły zwanej „realistyczną”, który od lat konsekwentnie twierdzi, że to rozszerzanie NATO na wschód jest przyczyną kłopotów w relacjach z Rosją. Nie zrezygnował z tego poglądu po napaści na Gruzję w 2008 roku, na Ukrainę w 2014, ani nawet obecnie, gdy rosyjskie...

Chcesz uzyskać darmowy dostęp do całości materiału?

Zaloguj się do swojego konta lub utwórz nowe konto i zapisz się do newslettera

Witold Sokała
Stały współpracownik „Nowej Konfederacji”, zastępca dyrektora Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Polityk Publicznych Uniwersytetu Jana Kochanowskiego, przewodniczący Rady oraz ekspert Fundacji Po.Int. W przeszłości pracował jako dziennikarz prasowy, radiowy i telewizyjny, menedżer w sektorze prywatnym oraz urzędnik państwowy, a także jako niezależny konsultant w zakresie m.in. marketingu i wywiadu konkurencyjnego. Absolwent Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Wydziału Zarządzania Akademii Górniczo-Hutniczej; stopień doktora w dziedzinie nauk o polityce uzyskał na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego.

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
9 717 / 26 000 zł (cel miesięczny)

37.37 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

4 odpowiedzi na “Nie można stawiać znaku równości między USA a Rosją. John Mearsheimer się myli”

  1. Pawel Brzezinski pisze:

    Z całym szacunkiem.

    Moim zdaniem nie do końca zrozumiał Pan tezę Mearcheimera.

    Słusznie Pan zauważył, że nie tyle, co zachód chciał zwiększyć swoją strefę wpływów, co kraje takie jak Gruzja czy Ukraina, Polska również, dla własnego bezpieczeństwa chciały dołączyć do zachodu.
    Również dlatego, że ten model cywilizacyjny jest dla nich bardziej atrakcyjny.

    Pojawił się konflikt interesów — Nato ucieszyło się na możliwość zwiększenia swojej projekcji siły na wschodzie, ale nie obliczyło dokładnie konsekwencji i nie przedstawiło odpowiedniej kontry, czego Rosja nie mogla przeoczyć w imie własnego bezpieczeństwa.
    Rosja chce i musi być przy stole Europejskim, jeśli chce przetrwać. Inaczej Chiny ją połkną.
    Chcąc przy tym stole mieć jak najwięcej do powiedzenia, musi dokonywać projekcji siły.
    Zachód decydujący sie na rozszerzenie NATO w 2008 tę projekcję siły Rosji ukrócił w imie własnego interesu i będąc przekonanym, że Rosja jest słaba i słabą pozostanie.

    I tu w grę wchodzi teza Mearsheimera, która mówi, że robiąc taki krok, zachód musiał liczyć się z kontrą Rosji i jej nie docenił, efekt widzimy dziś.
    Spychając Rosje do narożnika, zachód powinien być przygotowany na kontre.

    Rosja nie ma soft power i cele polityczne realizuje dzięki hard power i to zachód to zlekceważył, inwestując głównie w soft power. Powstał imbalance – efektem jest wojna.

  2. Witold Sokała pisze:

    Ależ zrozumiałem tezę J.M., którą Pan tu streszcza – lecz się z nią po prostu nie zgadzam. I tłumaczę to w tekście, ale może trzeba jeszcze raz:
    1. „Nato ucieszyło się na możliwość zwiększenia swojej projekcji siły na wschodzie” – jedno zdanie, dwie nieprawdy. Ani się nie ucieszyło (raczej zaakceptowało ten fakt, żeby nie robić siary i nie psuć sobie interesów ekonomicznych z nowymi), ani nie było zainteresowane żadną „projekcją siły na wschodzie” (to rosyjski wymysł, wynikający z tego, że Rosja nie chce lub nie umie dostrzec róznicy pomiędzy sobą a Zachodem – na tym drugim nie wszyscy non-stop myślą o napadaniu na innych).
    2. „(…) czego Rosja nie mogla przeoczyć w imie własnego bezpieczeństwa.” – ależ mogła. Gdyby tylko nie definiowała swego bezpieczeństwa jako możliwość dowolnego napadania na sąsiadów.
    3. „Rosja chce i musi być przy stole Europejskim” – a ja chcę być śpiewakiem operowym 😉 Mówiąc serio – byłaby, gdyby zachowywała się przy nim w sposób cywilizowany. Miała nie raz szanse. Ale nie chce lub nie potrafi. Łotewer, cierpliwość do rosyjskiej się wyczerpala już nawet w Niemczech i we Francji, krajów dalekich od rusofobii.
    4. „Chcąc przy tym stole mieć jak najwięcej do powiedzenia, musi dokonywać projekcji siły” – sądzi Pan, że mimo zerowej muzykalności, jeśli podbiję oko dyrygentowi, to jednak mnie do tej opery przyjmą?
    5. „Zachód decydujący sie na rozszerzenie NATO w 2008 tę projekcję siły Rosji ukrócił” – tak, czyli zapewnił bezpieczeństwo suwerennym krajom które miały słuszne powody obawiać się Rosji. I za to ma przepraszać?
    6. „(…) będąc przekonanym, że Rosja jest słaba i słabą pozostanie” – sorry, nikt nie zabrania się reformować i modernizować, zamiast pozostawać uzbrojoną po zęby stacją benzynową, z kierowniczym personelem podkradającym forsę z kasy.
    7. „(…) robiąc taki krok, zachód musiał liczyć się z kontrą Rosji i jej nie docenił” – przez ostatnie lata, to raczej ją przeceniał.
    8. „Rosja nie ma soft power i cele polityczne realizuje dzięki hard power i to zachód to zlekceważył, inwestując głównie w soft power” – Zachód ma jedno i drugie. Rosja nie potrafiła zbudowac soft, ale to znów nie nasza wina ani problem, tylko Rosjan.
    A wojna nie jest efektem żadnego „imbalance”, tylko rosyjskiego bandyctwa i braku poszanowania prawa i cywilizowanych reguł.
    Ukłony.

  3. Pawel Brzezinski pisze:

    Na wstępie chciałbym zaznaczyć, ze zdecydowanie zgadzam się, obecna wojna to bandyctwo i jedynego czego pragnę, to jak najszybszego pokoju i końca cierpienia ludzi.

    Dziękuję za Pana punkt widzenia, jednak ponownie sie z nim nie zgadzam.
    (zaznaczę również, że taka niezgoda jest również potrzebna — najgorsze jest wzajemne poklepywanie się po plecach)

    Z całości Pana wypowiedzi przebija się trochę romantyczne postrzeganie relacji międzypaństwowych. Ja również chciałbym, żeby tak właśnie było, ale jednak jestem wyznawcą realizmu. Świat wiele razy brutalnie weryfikował romantyków. Świat jest brutalny i jedyne co się liczy to siła, siłą na różnych płaszczyznach — ekonomiczna, kulturowa, militarna. To siła jest walutą. Jestem pewien, że Pan to wie i rozumie.

    1. NATO w 2008 dokonało kalkulacji siły i doszło do wniosku, że może zrobić krok do przodu.
    Nie zgodzę sie, że projekcja siły na wschodzie to wymysł rosyjski, bo przecież zachód nie napada na innych. Owszem może i nie jest tak ‘nieokrzesany’ w środkach, lecz swoje cele polityczne wciąż stara się osiągać. Różnica polega na tym, że może to robić przy użyciu siły ekonomicznej i kulturowej- soft power.
    Jak sam Pan zauważył to Ukraina i Gruzja chciały do zachodu, bo u nas jest bezpieczniej i ogólnie lepiej.
    2. Rosja nie ma do zaoferowania innym ani atrakcyjnego modelu cywilizacyjnego, ani ekonomicznego.
    To, co ma to hard power — przynajmniej w swoim mniemaniu — i bogate złoża.
    Status Quo dla Rosji oznaczał powolny rozkład. Musieli zareagować- kłania się teoria realizmu ofensywnego.
    3. Rosja wie, że ma do wyboru albo Europe, albo Azję. Chiny Rosje połkną, przeżują i wyplują.
    Pozostawała Europa. Dotychczas jako tako to funkcjonowało i Niemcy ochoczo zapraszały Rosje do stolika. Jednak Rosjanie zorientowali się, że balans się zmienił i zażądały rewizji umowy. Stwierdziły, że ich hard power jest tak duży, że ma być tak, jak oni chcą, czyli NATO ma zrobić krok w tył. NATO powiedziało ‘sprawdzam’.
    4. Sądzę, że może i nie będą chcieli Pana przyjąć, ale to zrobią, bo będzie Pan groził pięścią dyrektorowi opery. Ten w trosce o swoją nieskazitelną twarz i białe zęby zgodzi się na Pańskie żądania. Pan wtedy dojdzie do wniosku, że chce jeszcze więcej … etc. PS ten dyrektor to USA
    5. To jest właśnie to romantyczne podejście — NATO zrobiło — albo chciało zrobić — krok do przodu, głównie po to, żeby osłabić zewnętrzne zagrożenie. Tu naprawdę nie chodziło o niesienie prawa i wolności do innych. To czysty biznes. I naprawdę chciałbym, żeby było inaczej ale świat jest brutalny.
    6. Owszem nikt nie zabrania, ale do tego potrzebny jest udział w spółce zwanej zachodem i miejsce w zarządzie — odsyłam do punktu 3
    7. Przepraszam, wyraziłem się nieprecyzyjnie. Europa nie ma hard power, ma go USA. Rosja uznała, że jej hard power jest większy a USA i tak są bardziej zaangażowani na Pacyfiku. Nie będą więc chcieli działać na 2 fronty. Rosja więc doszła do wniosku, że obecna ‘umowa’ nie odzwierciedla faktycznego podziału sił, zażądała więc renegocjacji umowy.

    Chciałbym zaznaczyć, że nie jest moim celem usprawiedliwianie Rosji i zapewniam, że również Mearcheimer nie to ma na celu. Jednak zła ocena sytuacji i brak konsekwencji doprowadził do obecnej tragedii. Dlatego to zachód jest współodpowiedzialny za obecny stan rzeczy. Trzeba o tym powiedzieć głośno nie po to, żeby umyć ręce putina. Trzeba o tym mówić, ponieważ tylko zastanowienie się nad tym, jak do tego doszło, pozwoli nam zapobiec takim tragediom w przyszłości. Nazywanie Putina wariatem i barbarzyńcą może nam utrudnić trzeźwą ocenę sytuacji. Nie chcemy, chyba żeby światem rządziły rozemocjonowani idealiści. Putin działa według podręcznika realizmu.
    Z wyjątkiem momentu, kiedy rozpoczął wojnę kinetyczną — nie musiał, swoje cele osiągał i bez tego.
    Najwidoczniej doszedł czynnik polityki wewnętrznej.
    I nawet jeśli jest tak, jak Pan mówi — NATO w 2008 kierowało się względami ideologicznymi — to powinno być konsekwentne w działaniu. Jak już rozjuszyło starego rosyjskiego niedźwiedzia, to nie miało prawa wypuszczać go z klatki. Trzeba było go skuć łańcuchami już w 2008.

  4. Mmrocz pisze:

    o toto, masa ludzi na Zachodzie traktuję Rosję jako kraj z tego samego kręgu cywilizacyjnego. Często oni (Zachód) nie chcą i nie umieją zrozumieć Rosji, a ona za długo nie umie udawać demokracji. Nie za bardzo rozumiem jak przy 17 mln km2 oraz 150 mln mieszkańcach ciągle im mało. Eksportują masę rzeczy, są niezależni energetycznie, żywnościowo, mają własną myśl techniczną, kulturę, karne i posłuszne społeczeństwo. Można z takim potencjałem powalczyć o lepsze miejsce w świecie i zdaje się wychodziło im to całkiem nieźle patrząc chociażby na PKB

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo