Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

Armia Nowego Wzoru – znakomity początek

Wyniki prac nad Strategicznym Przeglądem Obronnym stanowią znakomity początek konceptualizowania wojskowej strategii Rzeczpospolitej w XXI wieku.

Wyniki prac nad Strategicznym Przeglądem Obronnym stanowią znakomity początek konceptualizowania wojskowej strategii Rzeczpospolitej w XXI wieku.

Nareszcie! Doczekaliśmy się początków planowania obronnego RP i modelowania przyszłych sił zbrojnych z prawdziwego zdarzenia po co najmniej kilkudziesięciu latach, kiedy brakowało własnej myśli strategicznej, szerszej wizji, a przede wszystkim wiary i pomysłu, że można i trzeba to robić, bo tego wymaga nasze położenia geopolityczne, a Polska po prostu na taką pracę zasługuje.

Wnioski przedstawione w Strategicznym Przeglądzie Obronnym dają nadzieję na to, że Rzeczpospolita wystawi długo oczekiwane Siły Zbrojne Nowego Wzoru, które będą miały ambicje spełniać zadania wymagane przez potencjał ogólny kraju, nasze położenie geograficzne i rosnące zagrożenia. Widać, że wykonano pracę intelektualną w oparciu o analizę ulegającej właśnie poważnym zmianom nowoczesnej sztuki wojennej. Bez wątpienia wykorzystano wiedzę zdobytą podczas konfliktów z udziałem rosyjskim w Gruzji, na Ukrainie i w Syrii oraz analizę rosnącego potencjału sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej i możliwości wynikających z położenia geograficznego naszej ojczyzny.

Odrobiona lekcja

Czytając między wierszami, ponieważ większość raportu jest utajniona, można zauważyć poważną pracę intelektualną włożoną w zrozumienie i zaadoptowanie na potrzeby polskie najnowszych światowych trendów, w tym dokonującej się rewolucji w sprawach wojskowych (RMA), a także  zaadoptowanie do naszych warunków geograficznych strategii antydostępowej (A2AD), jak również próbę spięcia przyszłych zdolności w jeden plan bitwy połączonej na kształt opracowywanej w Pentagonie Multi Domain Battle (MDB).

Wyraźnie widać, że o ile to dopiero początek, a sama polska myśl strategiczna zaledwie raczkuje i będąc niepewną, wstydzi się jeszcze własnej mocy, to kierunek jest bardzo dobry

Tytułem przykładu: waga zapewnienia świadomości sytuacyjnej w całym teatrze operacyjnym (w wymiarze horyzontalnym i wertykalnym), manewr ogniem na flanki i na dużą głębokość operacyjną, kanalizowanie ruchu przeciwnika minowaniem i wykorzystaniem terenu, wprowadzanie przeciwnika w kosztowny manewr przy oddziaływaniu nowoczesnej i wpiętej w system bitwy połączonej artylerii przy manewrującym tudzież skanalizowanym przeciwniku, przy zwielokrotnionej roli precyzyjnej artylerii lufowej i rakietowej (zapowiedziane zwielokrotnienie wydatków na nią) w kontekście zrozumienia roli rubieży, odnowienia roli czołgu podstawowego w kontekście terenu starcia w Europie Środkowo-Wschodniej, kwestia wzmocnienia pionu logistyki, szkolenia rezerw oraz arcyważna sprawa stosownej liczby wojska i sprzętu, uwzględniającej nasze położenie geograficzne umożliwiające wachlarzowo rozwijające się kierunki podejścia, gdzie ilość staje się sama w sobie jakością. Uwzględniono wynikającą z doświadczeń symetrycznego pola walki rezygnację z zakupów drogich śmigłowców wielozadaniowych na rzecz szturmowych dających nie tylko większą przeżywalność, ale także możliwość dynamicznego manewru ogniem, widać przeprowadzenie szczegółowej analizy kanalizacji ruchu i linii widzenia (zasięgu widzenia) terenu wschodniej i północnej Polski, a także plan wykorzystania starszego sprzętu, który się jednak doskonale sprawdził w Donbasie i którego mamy spore zasoby w linii, tak jak armato-haubica Goździk, wreszcie nacisk na wzmocnienia spektrum elektromagnetycznego oraz zdolności cyber, jak również zrozumienie dla potrzeby antydostępowego uniemożliwienia dominacji przez przeciwnika przestrzeni powietrznej nad Polską. Można by wymieniać jeszcze bardzo, bardzo wiele…

Przygotowania do samodzielnej walki

To wszystko, widoczne dla uważnego czytelnika pomiędzy wierszami w zaprezentowanych wnioskach, ma podstawy stworzyć polski plan nowoczesnej bitwy połączonej na podobieństwo amerykańskiej Multi Domain Battle i stawia Polskę, pod warunkiem dalszej efektywnej pracy, w awangardzie tego rodzaju myślenia w świecie, nie wspominając o Europie. A ileż można w przyszłości na tym fundamencie zbudować na miarę możliwości naszego kraju, kluczowego w Europie Środkowo-Wschodniej, który jest przecież punktem ciężkości wschodniej flanki Sojuszu Północnoatlantyckiego!

Warta odnotowania jest zmiana myślenia w kierunku pozyskiwania konkretnych zdolności, a nie zabawek, czy analiz samych li tylko statystyk, co tak bardzo irytowało w przeszłości tych, którzy pragnęli budowy wojska z prawdziwego zdarzenia

Jednocześnie wyraźnie widać, że o ile to dopiero początek, a sama polska myśl strategiczna zaledwie raczkuje i będąc niepewną, wstydzi się jeszcze własnej mocy, to kierunek jest bardzo dobry. Martwi oczywiście już teraz znana wszystkim niezdolność państwa polskiego do długoterminowej, konsekwentnej implementacji słusznej wizji, a potem planów strategicznych. Mam nadzieję, że tu też coś się zmieni. Potrzebne jest to Siłom Zbrojnym Nowego Wzoru, by mogły rozwijać zdolności tak bardzo niezbędne w nadchodzących niestabilnych czasach.

Szczególnie godna pochwały, w kontekście niepokojących zmian zachodzących w świecie transatlantyckim, jest wyraźnie przebijająca się kalkulacja, że Siły Zbrojne Nowego Wzoru będą przygotowywane także do wojny samodzielnej i dążenia do sukcesu nawet bez udziału sojuszniczego, co jest fundamentalną zmianą myślenia. Do tego ważna jest obiecywana i konieczna do pozyskania zdolność do kontrolowania procesu tzw. dominacji eskalacyjnej, czyli umiejętność sprawienia, by przeciwnik nie był w stanie swobodnie decydować, kiedy uderza na Polskę, gdzie, jak i jakimi środkami, eskalując je w zależności od uzyskiwanego efektu politycznego czy operacyjnego, gdyż Siły Zbrojne RP odpowiedzą adekwatnie, nie oddając inicjatywy w tym zakresie. Wiąże się to z poważnymi decyzjami politycznymi oraz pozyskaniem rakiet manewrujących (do samolotów i okrętów podwodnych), artylerii bardzo dalekiego zasięgu i zdolności uderzeń przez lotnictwo na duże odległości. Jest to sygnał, że Polska sama chce kontrolować swój los i samodzielnie podejmować decyzje o wojnie i pokoju, a to przekłada się na wiadome skutki dla relacji z sojusznikami oraz na realną podmiotowość państwa.

Historia przyspiesza

Warta odnotowania jest zmiana myślenia w kierunku pozyskiwania konkretnych zdolności, a nie zabawek, czy analiz samych li tylko statystyk, co tak bardzo irytowało w przeszłości tych, którzy pragnęli budowy wojska z prawdziwego zdarzenia. Sprowadza się to na przykład do skalibrowania potrzeb nie według ambicji czy nowinek modernizacyjnych, lecz według wymagań pola walki. Zrezygnowano z kosztownych i niepotrzebnych modernizacji. Marynarka Wojenna RP będzie dostosowana do działań na samym Bałtyku bez projekcji siły poza Cieśniny Duńskie. Trzon floty stanowić będą okręty podwodne. Cztery okręty dają szansę na to, że w kryzysie dwa z nich będą na morzu, a to wraz z minowaniem ofensywnym oraz umiejętną strategię antydostępową skomplikuje operacje morskie wroga na małym i wąskim Bałtyku.

Ważnym rozstrzygnięciem jest to, że liczebność armii ma zostać zwiększona do 200/250 tysięcy (wraz z obroną terytorialną) oraz ma być odtworzony system szkolenia rezerw, a także poprawiony ma zostać system logistyczny i zapewniony sprzęt przeprawowy. Jest to niezbędne nie tylko w kontekście aktualnej sytuacji na wschodniej flance NATO, ale ogólnie w kontekście położenia geograficznego naszego kraju, głównie jego wschodniej granicy, a także głównych kierunków operacyjnych i nasycenia pola walki. W roku 2032 (horyzont czasowy SPO) Europa Środkowo Wschodnia i jej architektura bezpieczeństwa może wyglądać zupełnie inaczej niż dziś. Historia bowiem przyspiesza. Dość powiedzieć, że sąsiadująca z nami Ukraina dysponuje 250 tysiącami żołnierzy. Co ciekawe, w prezentacji dotyczącej Wojsk Obrony Terytorialnej położono nacisk na potrzebę nasycenia nimi pola walki. Mam nadzieję, że to nie przypadek, lecz realne wnioski z pracy intelektualnej i wynik konkluzji, że wojska te nie mają być instrumentem do obrony w starciu z wojskami operacyjnymi przeciwnika czy zasiekami (tripwire), opóźniającymi marsz kolumn pancernych aż do czasu przyjścia sojuszników, co było absurdem. Ale właśnie ich celem jest niejako pomocnicze nasyceniem pola walki, dzięki któremu będzie można przeciwdziałać specnazowi czy siłom desantowym przeciwnika, działającym na głębokości operacyjnej poprzez komplikowanie horyzontalnego planowania przeciw Polsce, gdyż przeciwnik nie będzie miał pustych przestrzeni (nienasyconych wojskiem polskim), na których w ramach RMA mógłby uzyskiwać sukcesy.

Armia Nowego Wzoru jest bardzo potrzebna Polsce w czasach niestabilności geopolitycznej w najbliższych dekadach

Ciekawym wątkiem jest oddalanie w czasie zakupu śmigłowca wielozadaniowego, a w zamian planowanie wydatków na nowy czołg podstawowy. Widać, że wyciągnięto wnioski z działań na Ukrainie, a także zrobiono rachunek kosztów i efektywności. Na nizinach Europy Środkowowschodniej wciąż najlepiej sprawdzają się właśnie mocno opancerzone czołgi podstawowe. Będziemy mieli jednak nie lada problem z tym, by zapewnić polskiej armii nowy czołg podstawowy w tak krótkim czasie, w sytuacji gdy prace koncepcyjne na Zachodzie nad nową generacją tych pojazdów nie ruszyły na dobre. Obawiam się tu impasu w razie braku tempa działania od samego początku.

Dyskusyjna jest kwestia nowych samolotów V generacji dla sił zbrojnych RP. Na pewno potrzeba więcej niż dwie eskadry nowych samolotów, zwłaszcza jeśli mielibyśmy prowadzić walkę osamotnieni. Ne ma tu dobrego rozwiązania, gdyż ambitniejsze programy generują ogromne koszty. W raporcie bardzo mało miejsca poświęcono obronie powietrznej – chodzi o programy Narew i Wisła. Ma się jednak wrażenie, jakby coś wisiało w powietrzu i nie zostały jeszcze rozstrzygnięte wątpliwości co do sensowności wszystkich elementów obu programów.

Podsumowując, należy stwierdzić, że tak jak napisałem na wstępie, wyniki prac SPO stanowią znakomity początek konceptualizowania wojskowej strategii Rzeczpospolitej w XXI wieku i osobom zaangażowanym w pracę nad tym projektem należą się gratulacje. Armia Nowego Wzoru jest bardzo potrzebna Polsce w czasach niestabilności geopolitycznej w najbliższych dekadach. Zabrakło jednak jeszcze przemyślenia kilku wątków, od których nie da się uciec w naszym myśleniu o obronności, jak na przykład potrzeby wysuniętej aktywnej obrony i pozyskania zdolności w tym zakresie. Ale Polska myśl strategiczna wyraźnie dojrzewa. Dojdziemy i do tego.

 

Współpracownik “Nowej Konfederacji”, ekspert ds. geopolityki i strategii, założyciel i właściciel Strategy&Future, dyrektor Programu Gier Wojennych i Symulacji Fundacji Pułaskiego, Senior Fellow w The Potomac Foundation w Waszyngtonie, współpracownik „Nowej Konfederacji”. Jacek Bartosiak jest popularnym publicystą i błyskotliwym pisarzem. Dużym zainteresowaniem cieszą się jego wykłady, artykuły oraz książki: „Pacyfik i Eurazja. O wojnie”, „Rzeczpospolita między lądem a morzem. O wojnie i pokoju”, „Przeszłość jest prologiem” oraz "Koniec końca historii".

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
11 075 / 40 200 zł (cel miesięczny)

27.55 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

11 odpowiedzi do “Armia Nowego Wzoru – znakomity początek”

  1. Radek pisze:

    Bardzo ciekawy tekst i bardzo optymistyczne wnioski. Wyczuwam tu nutkę romantyzmu Jacka, którą często kończy swoje przemówienia 😉 Dwie kwestie od razu nie dają mi spokoju. Pierwsza z nich to zdolność polskiego „rządu” do strategicznego myślenia i zdolność kolejnych ekip „rządowych” do kontynuacji tej strategii. Boję się, że następne kadencje mogą wrócić do inwestycji wojskowych, które nie leżą w interesie Polski, w tylko osób trzecich (sojuszników, partnerów handlowych, wreszcie panów przy korycie). Wiąże się z tym od razu zdolność Państwa Polskiego do prowadzenia skutecznej polityki międzynarodowej – ciekaw jestem czy jesteśmy w stanie uzyskać zgodę sojuszników na pozyskanie odpowiednich środków bitwy i samodzielnej możliwość eskalacji/deesklacji konfliktu (tutaj przykładem mogłoby być staranie się o taktyczną broń jądrową). Druga kwestia po przeczytaniu tego tekstu wiąże się z nasyceniem pola walki żołnierzami. Serce mi się kraja na samą myśl o kolejnych pokoleniach Polaków mordowanych przez sowietów, gwałconych kobietach, palonych miastach, barbażyństwach tych nieludzkich istot ze wschodu. W związku z tym, że sam jestem w wieku produkcyjnym – pierwsze co bym zrobił po eskalacji działań wojennych to wywiezienie rodziny na daleki zachód. Co jak co, ale to podstawowy obowiązek każdego mężczyzny – zadbanie o bezpieczeństwa własnej rodziny. W każdym razie bardzo cieszę się, że jako naród zaczynamy myśleć w tonie przytoczonym wyżej przez Jacka. Jeżeli nie chcesz wojny, to musisz być na nią przygotowany.

    • Marcin pisze:

      „pierwsze co bym zrobił po eskalacji działań wojennych to wywiezienie rodziny na daleki zachód. Co jak co, ale to podstawowy obowiązek każdego mężczyzny – zadbanie o bezpieczeństwa własnej rodziny.”

      Pytanie czy ten „zachód” będzie taki bezpieczny, bezpieczniejszy niż Polska?

    • Slavo pisze:

      Oczywiście Panie Radku, w czasie wojny wszelkie granice na zachód będą otwarte. Przed weekendem wywiezie pan rodzinę, tak aby na poniedziałek wrócić na front. Mrzonki człowieku. Nie ruszysz się nawet ze swojego województwa o zagranicy nie wspomnę.
      A insynuacje o byłym polskim rządzie co to nie działał w polskim interesie są niepoważne. Zwłaszcza w kontekście obecnego szefa MONu, ruskiego agenta, smolenksiego paranoika macierewicza

  2. Michal pisze:

    Trochę to ogólnikowe – ale te parę szczegółów godne uwagi. Zakup smigłowców wielozadaniowych za 12 mld rzeczywiście był absurdalny a wszyscy broniący go „fachowcy” powinni zostać w na(za)wiasach właśnie. ( cieszyć się też należy że min Maciarewicz nie dotrzymał słowa i nie zamówił na chybcika u amerykańskiej konkurencji )
    Zgadzam się że OT jest przydatna właśnie do zabezpieczania tyłów i utrudnienia jeśli nie uniemożliwienia działą dywersyjnych przeciwnika. Jest też najlepszą i tanią drogą do pozyskiwania uzupełnień.
    Podstawowa sprawa to obrona ppl. To powinien być dobrze przemyślany wybór w miarę kompleksowego systemu ( dobrze gdyby dawał jeszcze szansę na rozwój naszego przemysłu)

    No i brakuje mi informacji o jakiejś formie centrum cyber bezpieczeństwa – ono też może a nawet powinno umożliwiać działania OFENSYWNE !

    • Grzegorz pisze:

      „No i brakuje mi informacji o jakiejś formie centrum cyber bezpieczeństwa – ono też może a nawet powinno umożliwiać działania OFENSYWNE !” – pytanie czy rzeczywiście go nie ma SPO. Jak napisał Pan Jacek „większość raportu jest utajniona”.

    • Łukasz pisze:

      Akurat pomysł zakupu nie był taki głupi. I tak musimy kupić śmigłowce SAR oraz ZOP na Bałyk (razem 8-12) sztuk. Koszt ich jest gigantyczny, a musimy to zrobić (SAR – zobowiązania do zapewnienia ratownictwa, Anakondy niestety nie wystarczają). Dokupienie ok. 40 transportowych było niejako dodatkiem do tych śmigłowców (zakup 40 „transportowców” był wychodził poniżej zakupu 12 specjalistycznych ), a przy okazji załatwiono: a) korzyści ze skali zakupu (cena, mniej różnych rodzajów sprzętu taniej i łatwiej utrzymać) , b) remonty i modernizacje w Łodzi c) transport lotniczy. Pomysł Macierewicza na robicie zakupów na oddzielnie zakupu dla każdego rodzaju jest groteskowy. Drożej, drożej i mniej.

  3. Pipin pisze:

    Artykuł pisany na modłę dzisiejszej władzy, bez przemyśleń i bez oparcia w realiach.
    Pierwsza z brzegu głupota:
    „Ważnym rozstrzygnięciem jest to, że liczebność armii ma zostać zwiększona do 200/250 tysięcy (wraz z obroną terytorialną) oraz ma być odtworzony system szkolenia rezerw, a także poprawiony ma zostać system logistyczny i zapewniony sprzęt przeprawowy. Jest to niezbędne nie tylko w kontekście aktualnej sytuacji na wschodniej flance NATO, ale ogólnie w kontekście położenia geograficznego naszego kraju, głównie jego wschodniej granicy, a także głównych kierunków operacyjnych i nasycenia pola walki. ”
    Gdzie Polskę stać na 200-250 tyś wojska? Nasz budżet tego nie jest w stanie udźwignąć. Chyba, że mówimy o 200 tys wojaków uzbrojonych w RPG-76 Komar do walki z zagonami pancernymi wroga. Teraz liczy się technologia. Chcemy 200-150 tyś żołnierzy a nie mamy za co wymienić BMP-1, T-72, Su-22…idźmy w lekką partyzantkę, wojska lekkie, w sam raz do zaorania przez artylerię przeciwnika. Idźmy w ilość nie w jakość…jak armia KRLD czy powojenna Chin. Brawo. Większych głupot nie czytałem.

  4. Pipin pisze:

    No i kolejna wpadka autora:
    „Co ciekawe, w prezentacji dotyczącej Wojsk Obrony Terytorialnej położono nacisk na potrzebę nasycenia nimi pola walki. Mam nadzieję, że to nie przypadek, lecz realne wnioski z pracy intelektualnej i wynik konkluzji, że wojska te nie mają być instrumentem do obrony w starciu z wojskami operacyjnymi przeciwnika czy zasiekami (tripwire), opóźniającymi marsz kolumn pancernych aż do czasu przyjścia sojuszników, co było absurdem. Ale właśnie ich celem jest niejako pomocnicze nasyceniem pola walki, dzięki któremu będzie można przeciwdziałać specnazowi czy siłom desantowym przeciwnika, działającym na głębokości operacyjnej poprzez komplikowanie horyzontalnego planowania przeciw Polsce, gdyż przeciwnik nie będzie miał pustych przestrzeni (nienasyconych wojskiem polskim), na których w ramach RMA mógłby uzyskiwać sukcesy. ”

    Opieramy się na tym co udostępnia MON czy prowadzimy własną analizę? „Mam nadzieję, że to nie przypadek,” mówi bardzo dużo o piszącym. Przyjmujemy, że MON się nie pomylił, bo teraz niemodna jest jakakolwiek krytyka WOT, więc nie napiszemy, że powinni być formacją tyłową, pomocniczą. Przepiszemy bzdury o walce ze specnazem. I przy okazji zapominamy, że w razie W województwa północno wschodnie a co za tym idzie tamtejsze brygady WOT znajdą się po chwili na tyłach wojsk przeciwnika. Co mają wtedy te wojska robić? Tego autor już nie przeanalizował? Czym więc będą te wojska w tamtych województwach?

  5. A pisze:

    Ciekawy artykuł. Optymistyczna konkluzja, warta szczegółowej analizy. Jednak pewne założenia leżące u podstaw oceny Pana Doktora są niestety błędne. Pierwsza kwestia tzw. Rewolucja w Sprawach Wojskowych (RMA) rozumiana jako program – doktryna i w pewnym sensie złoty środek na rolę sił zbrojnych USA w okresie przełomu i pierwszych latach postzimnowojennego okresu kompletnie się nie sprawdziła. Postęp technologiczny jest obecny i ma niezwykle istotny wpływ na prowadzenie działań militarnych zwłaszcza współcześnie. Jednak opieranie się na założeniach RMA i transponowanie jej w jakiejkolwiek formie do czasów nam współczesnych jest błędne już w samym założeniu. Zwłaszcza w odniesieniu do geostrategicznego położenia państwa polskiego i faktycznych możliwości wojskowych oraz potencjału militarnego. Niestety Szanowny Panie Doktorze ostatni SPO to program futurystyczny zawierający pewne dość ciekawe myśli, jednak jako całość przedstawia niewielką wartość (nawet jeśli przeanalizujemy tylko część jawną, nie chcę nawet domniemywać co znajduje się w części niejawnej). Jej autorzy kompletnie się pogubili, wydaje się, ze w ogóle nie dostrzegają zmian jakie zaszły na współczesnym polu walki i w polityce międzynarodowej. Kalkulacje oparte zostały na jakichś wyimaginowanych danych, oceny są powierzchowne i zupełnie nie trafione. Za nic mają naukę Clausewitza i innych myślicieli, ekspertów i politologów. Uważają, że stworzyli antidotum na wszelkie bolączki Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Nie ma się więc nad czym zachwycać. Niestety nie mam czasu na pełną analizę Pańskiego tekstu skupię się zatem na kilku wątkach. Pierwsza kwestia zgadzam się z Panem, że koniecznym wręcz niezbędnym krokiem jest pozyskanie najnowocześniejszych systemów walki i wsparcia pola walki. Kwestia nie podlega dyskusji. Zmiany organizacyjne w silach zbrojnych konieczne podobnie ma się rzecz z systemem dowodzenia. Jest prawda oczywista. Ale na tym się kończy. Panie Doktorze o jakiej bitwie Pan pisze, czyżby prognozowałby Pan wielkie starcie w klasycznej formie? Zgadzam się z Panem, w tym, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć jak będzie wyglądał współczesny konflikt militarny pomiędzy przeciwnikami dysponującymi mniej więcej takim sami potencjałami. Współczesne próby poszukiwania i próby wyjaśniania natury współczesnych konfliktów głównie odnoszą się do wojen i starć z przeciwnikiem potencjalnie słabszym, który wykorzystuje przede wszystkim niekonwencjonalne metody i formy walki. Ale czy tak będzie wyglądał teatr przyszłej wojny? Być może te elementy działań asymetrycznych czy jak to się dzisiaj określa hybrydowych. Doskonale wiemy, że te formy prowadzenia wojen czy działań bojowych są znane człowiekowi o dawien dawna i tak naprawdę nikt tu nie odkrył na nowy Ameryki i dajmy sobie spokój z rozwijanie tego wątku. Wracając do kwestii szczegółowych, doskonale zdajemy sobie sprawę z naszych słabości dlatego z pewnością systematyczne zastępowanie starego uzbrojenia nowymi systemami jest koniecznością, ale to przecież nie wszystko. Kolejnym etapem jest adaptacja i intensywne szkolenie oraz zgrywanie, a to zadania na kilka jeśli nie kilkanaście lat przy założeniu, że wybierzemy najbardziej opcjonalne uzbrojenie i wyposażenie i to pod warunkiem, że wprowadzimy je na uzbrojenie w stosunkowo krótkim czasie. Modelowanie i symulowanie sytuacji oraz wykorzystanie doświadczeń innych rzecz pożyteczna, należy korzystać z każdej skarbnicy wiedzy, jest oszczędność czasu i pieniędzy. Jednak należy to robić z głową, bowiem nie wszystkie rozwiązania stosowane (zwłaszcza jeśli o parametry i cele jakie przyświecają kolegom z USA) w Stanach Zjednoczonych da się przystosować czy transponować nawet częściowo do warunków Polski. To bardzo częsty błąd popełniany przede wszystkim przez polityków, myślących i przekonanych, że to co się sprawdziło w USA, Francji czy innym kraju można spokojnie przenieść na grunt polski. Błąd tkwi już w samym założeniu. Korzystać z doświadczeń tak, jednak budować na miarę swoich możliwości i potrzeb.
    I kwestia bodaj najbardziej kontrowersyjna to liczba wojsk i jakość oraz oczywiście WOT. Niestety, muszę Panu zarzucić cały szereg poważnych błędów zarówno metodologicznych jak merytorycznych. Ilość nigdy nie będzie przechodzić w jakość. Chyba, że będzie Pan stosował z lubością doświadczenia radzieckiej sztuki operacyjnej z okresu II wojny światowej. Jak Pan sobie wyobraża stosowanie dużych mas wojska w warunkach precyzyjnego rażenia systemów artyleryjskich czy środków napadu powietrznego nie wspominających o innych technologiach zabijania. Zgadzam się, że masowość użycia wojsk w konflikcie w Gruzji przyniosła sukces Rosji, jednak było to pyrrusowe zwycięstwo. Sami Rosjanie w końcu doszli do wniosku, że ich doktryna walki czerpiąca garściami z doświadczeń z II wojny z małymi innowacjami pochodzącymi z konfliktu afgańskiego jest przeżytkiem. Stąd zmiany w rosyjskich wojskach. Stąd poszukiwanie i łączenie różnych sposobów prowadzenia walki na każdym poziomie. Zgoda, jest to widoczne w skali mikro we wschodniej Ukrainie i Syrii. Tak Rosja ma niepowtarzalną okazję do testowania różnych form prowadzenia działań bojowych.Tragiczne ale prawdziwe. I powinno napawać to niepokojem. Ale nie przesadzajmy i nie popadajmy w paranoję wojenną czy militarną jak to woli (i jak to się dzieje dzisiaj). Zatem nie masowość armii lecz wystarczający liczny trzon sił operacyjnych doskonale wyszkolony i uzbrojonych i przygotowany do prowadzenia walki w każdych warunkach zarówno geograficznych (terenowych)jak i atmosferycznych). Wojska operacyjne muszą realizować zadania zarówno nacierając jak i broniąc się. Zarówno w mieście jak i w obszarze górskim czy lesisto-bagiennym. W nocy i w dzień, w zimie i jesienią itd. Jednak nic z tego nie będzie jak siły operacyjne nie zostaną wsparte przez wysiłek państwa, które musi przejść z życia czasu P na czas W. Niestety czy to się podoba czy nie jednostki operacyjne muszą otrzymać uzupełnienia zarówno osobowe jak i materiałowe. Przecież ich zdolności bojowe zostaną osłabione jak nie będzie rezerw – przeszkolonych i doświadczonych (nie będą w stanie walczyć, krótko rzecz ujmując). Druga kwestia to zapasy uzbrojenia, amunicji, wyposażenia, żywności, leków itd. Następnie jeszcze trzeba będzie to dostarczyć do jednostek wojskowych w warunkach konfliktu. Całość to ogrom pracy wielu bardzo wielu ludzi i instytucji jeszcze w czasie pokoju. I nad czym tu się zastanawiać. A kwestia działania systemu pozamilitarnego i w ogóle całego społeczeństwa. Jeśli Pan sądzi, że koncepcja WOT to zastąpi to jest Pan w błędzie. Doktrynalnie kwestię powszechnej obrony i walki partyzanckiej już w naszych dziejach przerabialiśmy i mamy raczej tragiczne doświadczenie. Nawet jeśli nie weźmiemy pod uwagę zmian jakie zaszły na współczesnym polu walki. Pomysł powołanie komponentu wspierającego siły operacyjne uważam za niezwykle ciekawy, jednak jego realizacja jest kompletnym nieporozumieniem. Ci Panowie począwszy od Ministra ON nie wiedzą co chcą osiągnąć. To bredzenie, że przyszły WOT będzie w stanie sprostać siłom specjalnym np. Rosji uważam, za dramatycznie obnażający brak wiedzy i umiejętności analitycznych. Pozostałe pomysły czy też chciejstwo są równie niedorzeczne jak jak wdrażany system szkolenia. Zatem można pokusić o podsumowanie. Już na wstępie prac koncepcyjnych w związku z realizacją projektu WOT popełnione kilka kardynalnych błędów wynikających przede wszystkim z rażącego braku wiedzy, umiejętności organizacyjnych i strategiczny myślenia. Idąc dalej było już tylko gorzej. Program szkolenia to kompletna pomyłka. Jak Pan sobie wyobraża, że młody człowiek nawet pełen dobrych chęci, może zostać przgotowany do kolejnych etapów szkolenia w ciągi 16 – dniowego cyklu szkoleniowego nawet najitensywniejszego. Toż to przecież jest bzdura i nieporozumienie. I rzecz następne szkolenie w trybie kursów i praktycznych ćwiczeń iluś tam godzin miesięcznie i kwartalnie. I mamy do czynienia z kolejnym błędnym założeniem. Jeśli ci ludzie nie zostali na etapie przygotowawczym odpowiednio wyszkoleni, kolejne fazy ich kształcenia będą obarczone narastającym problemami, w efekcie końcowym w papierach będzie stało, że mamy wyszkolonych, uzbrojonych i zagranych 40-50 tys. a w rzeczywistość mamy do czynienie co najwyżej z bojówkami o znikomej wartości bojowej. Zmarnowany czas, pieniądze i rosnący problem co zrobić z tymi ludźmi. Czy zdaje sobie Pan sprawę z tego ile czasu i pieniędzy wymaga wyszkolenie nie tylko pojedynczego żołnierza ale całych zespołów aby były zdolne podjąć walkę z takimi grupami jak specnaz. Czy kiedykolwiek żołnierz polski walczył z jednostkami sił specjalnych Rosji? Czym innym jest obserwowanie tych jednostek i rozważania teoretyczne a czym innym jest praktyczna styczność. Zaznaczam, że jestem daleki od demonizowania specnazu, nie jest to w mojej ocenie żadna magiczna siła. W tych jednostkach służą bowiem ludzie, zatem nic co ludzkie nie jest im obce, słabości też. Są lepiej i gorzej wyszkoleni jednak w ujęciu całościowym są niezwykle skutecznym i niebezpiecznym narzędziem pola walki. Aby wystawić przeciwko nim godnego przeciwnika, to trzeba go przygotować biorąc pod uwagę wszystkie kryteria od sprawności po umiejętności z zakresu zarówno prowadzenia operacji specjalnych jak i działań antydywersyjnych itp, itd. Czyli ich szkolenie musi trwać przynajmniej dwa razy dłużej. A teraz jeszcze na koniec inna kwestia dyslokacja tych jednostek (WOT) oraz składy uzbrojenia, amunicji, wyposażenia i sprzętu. Czy zdaje Pan sobie sprawę z ogromu nakładów finansowych na organizację systemu powiadamiania i zaopatrzenia logistycznego? Chyba, nie. Podobnie ma się rzecz z autorami koncepcji. Projekt rozpoczął się od budowania pododdziałów bojowych a nie logistyki. Odłożono też tworzenie jednostek wsparcia i zabezpieczenie. Ostatnio przeczytałem nawet wypowiedź jednego z dowódców WOT, że im nie będą potrzebne rozwinięte i wyspecjalizowane pododdziały inżynieryjno-saperskie, zastanawiam się jak ten człowiek mógł skończyć szkołę oficerską nie mówiąc o Akademii. Tragedia, krótko skwituję. Mógłbym dalej pisać, podawać liczne przykład, dywagować, snuć różnorakie koncepcje, wydaje mi się to jednak zbędne. Podsumowując, nie ma czym się zachwycać Panie Doktorze, jest naprawdę źle. Po koleżeńsku proszę przeczytać coś wartościowego o jugosłowiańskim systemie obrony terytorialnej (powiem Panu że było to jeden z zasadniczych elementów jugosłowiańskiej doktryny powszechnej obrony narodowej tego państwa, którego już nie ma, ale idea jest całkiem ciekawa zwłaszcza dla badacza zajmującego się teorią wojen, systemów wojskowych, doktryn wojennych itd.).
    Załączam wyrazy szacunku.

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo