Wpisz kwotę, którą chesz przekazać na rzecz NK
Zarządzanie służbą zdrowia w Polsce, zwłaszcza od początku pandemii, faktycznie woła o pomstę do nieba. Ten główny powód nadmiarowych zgonów, w dużej mierze zresztą oparty jest nie na zlekceważeniu koronawirusa, a wręcz przeciwnie – skupieniu się tylko na nim. Politycy, ale i wyborcy, wydają się niezdolni do tego, by decyzje polityczne i administracyjne rozpatrywać w kategoriach transakcji (oddawania czegoś za coś) i często malejących wraz z nasilaniem działań zysków. W ten sposób np. ograniczanie przyjęć w szpitalach, by ludzie nie leżeli tak blisko siebie i nie zarażali się w 99% niegroźnym wirusem poskutkowało masą zgonów z powodu zbyt późno postawionych diagnoz i opóźnienia leczenia innych chorób, zwłaszcza nowotworowych. To ogólny problem. Czy to walka ze zmianami klimatu, czy z handlem narkotykami, koronawirusem czy tuzinami innych rzeczy – po ustaleniu, w jakim kierunku należy działać, idzie się na całego, nie zadając sobie po drodze więcej pytania „jakim kosztem?”
Zupełnie nie mogę zgodzić się z tezą o śmiertalnych skutkach organizowania manifestacji, wieców czy „Sylwestra marzeń”, którego zresztą, jak donosiły państwowe media, zazdrości nam cały świat. Jedynie na zdrowie psychiczne mógło mieć to kulturalne wydarzenie jakikolwiek wpływ. Na czym miałoby się opierać zagrożenie? Na narażeniu ludzi na kontakt z wirusem, którego nie biorąc udziału w wiecu/Sylwestrze by uniknęli? Ludzi przenoszących wirusa jest wielokrotnie (5x, 10x, 15x?) więcej niż tych, którzy mieli pozytywny wynik testu. Spotykamy się z wieloma codziennie w autobusie, sklepie i urzędzie. I to od prawie dwóch lat. Czym różni się wiec, na którym stoi bezpośrednio przy mnie 6 osób od kolejki w Lidlu?
Jeśli tym, że na wiecach ludzie stoją bez maseczek, warto prześledzić łatwo dostępne w Internecie wykresy zarażeń w różnych krajach, miastach czy amerykańskich stanach, na które naniesiono daty wprowadzenia obowiązków maseczek. Konia z rzędem temu, kto dostrzeże jakąkolwiek korelację między obowiązkowym zamaskowaniem ludzi, a spadkiem zachorowań. Często jest wręcz odwrotnie. Mieszkam w Niemczech i pamiętam poprzednią falę, gdy przerażenie w mediach budził wskaźnik przypadków na tydzień na 100k ludzi wynoszący powyżej 50. Od miesięcy maseczki nosi tu w zamkniętych pomieszczeniach i komunikacji miejskiej niemal 100% ludzi, i to aż na nosie, a ten sam wskaźnik dopiero co wynosił na skalę kraju 500. Nie brak również i badań naukowych, które sugerują ten brak związku (gdyby komuś nie wystarczyły własne oczy i potrzebował ekspertów). Oczywiście, jak to w nauce, nie brak również badań, które sugerują coś odwrotnego. Ocena tych sprzecznych wyników jest jednak prosta: te drugie to Nauka, a te pierwsze to, jak napisał Autor, teorie pseudomedyczne. Jak ktoś chce aż do wymarcia koronawirusa chodzić w maseczce – proszę bardzo.
Na znieczulicę ludzi na zgony można narzekać, ale widzę dwa usprawiedliwienia. Pierwsze dotyczy całego społeczeństwa – nawet najgorsza sytuacja, gdy trwa wystarczająco długo, budzi coraz mniejsze emocje. I w czasie wojny ludzie prędzej czy później zaczynają żyć życiem codziennym. Drugie dotyczy tej części społeczeństwa, która np. widząc nieskuteczność kowidowych obostrzeń i nieziszczonych obietnic końca pandemii (dzięki lockdownowi, pojawieniu się szczepionki, zaszczepieniu większości ludzi itd.) lub np. z powodu zubożenia czy bankructwa na skutek obostrzeń domaga się powrotu do normalnego życia, a jest zaszczuwana przez media i spanikowaną część społeczeństwa. Znam rodzinę mającą małą restaurację. Od dwóch lat ledwo przędą i prawie zbankrutowali, a syna wysyłają dwa razy w tygodniu do psychologa, bo nauka zdalna i brak kontaktu z rówieśnikami doprowadziły go do ciężkich stanów lękowych. Mieliby przejmować się statystykami zgonów obcych ludzi?
Na koniec dołączam się do życzeń dla specjalistów i ekspertów, ale trochę w zmienionej formie. By zaczęli uczciwie rozróżniać to, co rzeczywiście wiedzą, od swoich spekulacji. By przestali sprzedawać ludziom swoje spekulacje jako to, co wiedzą, nadużywając swojego autorytetu i brak kompetencji ludzi do oceny ich wypowiedzi. By nadrobili braki w naukowej metodologii i zaczęli publikować replikowalne wyniki badań (a mniej tak żenujących wtop jak „98% skuteczności naszej szczepionki”). Oraz by nauczyli się prowadzić rzetelną i racjonalną dyskusję o tej pandemii, zamiast ustawiać się w roli oświeconych dzierżawców naukowej prawdy. Cytując Franca Fiszera, „stanowczo za dużo poufałości jak na tę rozgotowaną cielęcinę”.
Planowałem zwięźle, a wyszło jak zawsze, za co przepraszam.
Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku oraz dziękuję za dobrą robotę w zeszłym, Maksymilian Kurjata
„Mimo potwierdzanej przez badaczy korelacji ówczesnej fali zgonów z masowymi manifestacjami w całym kraju”
Poproszę jakiekolwiek źródło dla tego stwierdzenia
Do stwierdzenia KORELACJI nie potrzeba żadnych specjalnych źródeł. Samo spojrzenie na wykresy zgonów „na kowid” (bez wdawania się w dyskusję, co to oznacza, jak się to mierzy i jak wiarygodny jest ten wskaźnik) i daty jakichś tam manifestacji wystarczy do stwierdzenia korelacji. Problem polega na tym, że większość ludzi, a wygląda na to, że i Autor artykułu, nie do końca rozumie różnicę między korelacją, a związkiem przyczynowo-skutkowym. To zresztą żaden wstyd, bo znajduje się w doborowym towarzystwie utytułowanych badaczy i „specjalistów od zdrowia publicznego”, którzy też tego nie rozumieją. Do tego wydają się uważać, że ten kto dostrzeże jakąś korelację nabiera prawa do wymyślenia sobie do niej związku przyczynowo-skutkowego. Gdy ten związek sprawia wrażenie sensownego (np.: śmiertelny wirus rozprzestrzenia się drogą kropelkową, a tu tak dużo osób w jednym miejscu), a podająca go osoba jest „ekspertem”, sprawa dla mniej krytycznie myślących wydaje się przesądzona i już można dziarskim krokiem „podążać za nauką”.
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Spór partyjny zamienił się w instytucjonalną wymianę ciosów poniżej pasa. Drzwi do zniszczenia instytucji zostały otwarte na oścież, a ich ponowne zamknięcie może okazać się niemożliwe.
Państwo nie należy do natury nieorganicznej. Jest życiem, które porusza się, działa, działa wewnętrznie i zewnętrznie. Nieustannie pracuje nad rozwojem swojej organizacji
Tam, gdzie demokratyzacja zawiodła lub cofnęła się, winę ponoszą nienormalne warunki: islamizm, autorytarne wpływy chińskie, a może wzrost liczby lokalnych autokratów. A co, jeśli porażki demokracji nie są wyjątkami? Prezentujemy fragment „Demokracji liberalnej w odwrocie” Joshuy Kurlantzicka.
W świadomość polskich elit politycznych została wdrukowana informacja: nie warto podejmować reformatorskiego ryzyka, bo jeśli ktoś zacznie znaczące reformy, to z dużą pewnością przegra wybory
Ta wizyta jest ważna z punktu widzenia procesu pojednania polsko-ukraińskiego, który rozpoczął się w 1991 r., gdy uznaliśmy jako pierwszy kraj na świecie niepodległość Ukrainy. Zamyka ona w pewien sposób proces oczyszczania wzajemnych relacji
Zapisz się na listę mailingową i wybierz, na jaki temat chcesz otrzymywać alerty:
Login lub e-mail
Hasło
Zapamiętaj mnie