Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

Polski Ład. Od frontu ulgi i przywileje, od zaplecza kary i szykany

Zyskają w zasadzie tylko najbiedniejsi. Przybędzie im od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych miesięcznie. Jednak przy rosnącej inflacji i oni mogą wyjść na Polskim Ładzie jak Zabłocki na mydle
Wesprzyj NK

Nowe regulacje podatkowe, przegłosowane w sejmie w pakiecie pod nazwą Polski Ład mogą budzić skojarzenia z New Deal (Nowym Ładem), programem pokryzysowym Franklina Delano Roosevelta z lat 30. poprzedniego wieku. New Deal był projektem na rzecz reform ekonomiczno-społecznych, które miały na celu ustabilizować gospodarkę po Wielkim Kryzysie (1929-1933). Program obejmował działania pobudzające gospodarkę przez wzrost cen oraz serię działań na rzecz poprawy standardu życia obywateli USA. To właśnie z okresu Nowego Ładu pochodzą takie instrumenty jak płaca minimalna, zabezpieczenie emerytalne, opieka społeczna, wzrost znaczenia związków zawodowych czy programy robót publicznych w walce z bezrobociem.

Wspominam o istocie New Deal nie bez przyczyny. Między Nowym Ładem Roosevelta a Polski Ładem Morawieckiego bowiem można znaleźć wiele analogii. Problem w tym, że Nowy Ład był odpowiedzią na potężną zapaść gospodarczą, a Polski Ład przypada na moment bezkompromisowego ożywienia gospodarczego po recesji covidowej. Główne hasło Polskiego Ładu – „restart gospodarki” – jest zupełnie chybione. Polska gospodarka i polskie społeczeństwo nie potrzebują dzisiaj tak silnej i ryzykownej stymulacji jak USA po wielkim kryzysie. A przypominam, że program Roosevelta wprawdzie przyniósł krótkotrwałe pozytywne efekty, to jednak po 3 latach sprowadził amerykańską gospodarkę nad przepaść kolejnego kryzysu (silna recesja z 1937 roku).

Polski Ład jak Janosik

Pozornie wydaje się, że rządzący chcą pozostawić w naszych kieszeniach więcej pieniędzy i tak komunikują istotę Polskiego Ładu. Na stronach rządowych czytam, że to: „korzystne zmiany w podatkach”, „sprawiedliwy system podatkowy”, „ulgi rozwojowe” i „pakiety uszczelniające”.

Podniesienie kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł (dotychczas 8 tys. zł. regresywnie wraz ze wzrostem dochodu) może cieszyć. Długo czekaliśmy na ten ruch

Najwięcej emocji i jednocześnie kontrowersji wzbudzają reformy podatkowe. Podniesienie kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł (dotychczas 8 tys. zł. regresywnie wraz ze wzrostem dochodu) może cieszyć. Długo czekaliśmy na ten ruch, wszak Polska już od lat pod względem kwoty wolnej od podatku zajmuje ostatnie miejsce wśród krajów UE. Nie mniej entuzjazmu może wywołać odmrożenie progów podatkowych, które od bardzo wielu lat nie podlegały żadnym zmianom. Polski Ład ustanawia kwotę 120 tys. zł (dotychczas 85 tys. zł) jako próg, od którego PIT wzrasta do stawki 32 proc. Za dobre wieści uznawać też można te związane z ulgami dla seniorów i dużych rodzin. W tych przypadkach kwoty wolne od podatku mogą być podwyższone nawet o 85 tys. zł.

Niestety na tym trzeba zakończyć katalog potencjalnie dobrych rozwiązań. Polski Ład bowiem wprowadza rewolucyjną i bardzo niekorzystną dla podatników zmianę w realnej wysokości składek zdrowotnych. Składka wynosząca 9 proc. dochodu, do dzisiaj była częściowo (7,75 proc.) odliczana od podatku. W nowej regulacji to odliczenie zlikwidowano. Autorzy Polskiego Ładu ten zabieg nazywają „fair play” w zakresie składki zdrowotnej. W wyniku tego posunięcia efektywna składka zdrowotna wzrośnie i istotnie obciąży nasz dochód dyspozycyjny. Obciążenie to wprawdzie zależeć ma od formy opodatkowania i wysokości dochodów, ale to rozstrzygnięcie nie naprawia sytuacji, a jedynie powoduje nadzwyczajne skomplikowanie przepisów wykonawczych.

Obok tych najbardziej emocjonujących rozwiązań podatkowych, Polski Ład ma też załatwić parę innych kwestii. Dofinansowanie służby zdrowia, rodzinny kapitał opiekuńczy (12 tys. zł na dziecko), wsparcie dla rodzin wielodzietnych, czy emerytura bez podatku (z limitem do 2,5 tys. zł), itp. Wszystkie te rozwiązania wystarczająco sugestywnie opisują intencje ustawodawcy. Chodzi o spełnienie postulatów inkluzywności wzrostu gospodarczego i spłaszczenie amplitudy rozwarstwienia dochodów obywateli. To nie zaskoczenie, przecież rząd od przynajmniej 6 lat usiłuje wzmocnić transfery społeczne, w tym iście janosikowy transfer środków od osób ciężko pracujących do osób mniej zaradnych. Według autorów Polskiego Ładu, na jego rozwiązaniach podatkowych skorzysta aż 18 mln Polaków (to wątpliwa prognoza, ale taką się rząd posługuje w propagowaniu nowego ładu).

Niestety uzyskując ten efekt, rząd traci z oczu potencjalne negatywne skutki dla przedsiębiorczości i gospodarki w Polsce. Trzeba pamiętać, że daniny płacone przez przedsiębiorczych Polaków realnie i istotnie wzrosną. W ten sposób rządzący eksponują funkcję redystrybucyjną podatków, demolując ich oddziaływanie stymulacyjne i fiskalne. Podkreślić bowiem należy, że skutek wdrażanych zmian dla strony dochodowej budżetu państwa jest przynajmniej niepewny, a twierdzenie, że to poprawi stan budżetu jest wprost ryzykowne. Z kolei funkcja stymulacyjna przeradza się w destymulacyjną – w Polskim Ładzie motywacja do wytężonej, efektywnej pracy będzie spadała. Zwracam też uwagę na fakt, że funkcja redystrybucyjna tak skonstruowanych danin również stoi pod znakiem zapytania. Jeśli w ogóle będą jacyś beneficjenci wdrażanych rozwiązań, to będzie to stosunkowo wąska grupa najniżej uposażonych. W ich portfelach podatki z Polskiego ładu mogą zastawić od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych miesięcznie. Niestety w warunkach szybko rosnącej inflacji może okazać się, że i oni na tych zmianach wyjdą jak przysłowiowy Zabłocki na mydle. Przypomnę złośliwie, że inflacja aktualnie już sięga 6 proc., więc w zasadzie już skonsumowała ewentualne korzyści z Polskiego Ładu dla mniej zarabiających podatników.

Polski Ład – odrobina przywilejów i mnóstwo opresji

Polski Ład to nie tylko rozwiązania podatkowe, to również pakiet instrumentów, którymi państwo chce stymulować rozwój gospodarczy i uszczelniać gospodarkę. O ile w tym pierwszym obszarze Polski Ład zapowiada mnóstwo skomplikowanych ulg na rozwój czy innowacje, o tyle retoryka pakietu uszczelniającego sprowadza nowe rozwiązania do zaostrzenia walki z „niewidzialnym wrogiem”. Mowa tutaj o utrudnianiu wyprowadzania pieniędzy z Polski do rajów podatkowych, walce z szara strefą, czy blokowaniu transferów nieopodatkowanych zysków za granicę. Zestaw narzędzi, jakie rząd chce zastosować, przeraża. „Exit tax”, ograniczenie obrotu bezgotówkowego, sankcje nakładane na pracodawców, brak możliwości odkupu samochodu firmowego do majątku własnego przedsiębiorcy, i tym podobne rozwiązania brzmią opresyjnie. Dochodzą do tego nowe, nadzwyczajne uprawnienia skarbówki, np. możliwość śledzenia naszych transakcji zakupowych opłacanych kartą. Więc Polski Ład posługuje się narzędziami nie tylko kontrowersyjnymi, ale wprost niebezpiecznymi.

Zestaw narzędzi, jakie rząd chce zastosować, przeraża ­– np. możliwość śledzenia naszych transakcji zakupowych opłacanych kartą

Polski Ład wywiesza na frontonie obietnice wielu ulg i przywilejów dla firm (choć trudno się połapać co,  za co i komu one mogą przysługiwać) i jednocześnie od zaplecza wprowadza katalog przewinień i procederów, za które grożą kary, sankcje i szykany. Całość sprawia wrażenie chaotycznego zestawu narzędzi, które mają wzbogacić polski budżet o 6 do 9 mld. zł rocznie i – co chyba najbardziej imponuje admiratorom Polskiego Ładu – wygnać z Polski niewdzięcznych inwestorów zagranicznych.

Ład czy nieład?

Opinie o ustawie Polski Ład balansują między tymi entuzjastycznymi, a tymi skrajnie krytycznymi. Nie podejmując się rozwiązania sporu między zwolennikami a przeciwnikami Polskiego Ładu, chcę jedynie zwrócić uwagę na niedopracowanie i ekstremalny poziom skomplikowania przepisów ustawy. Bo czyż ładem może być blisko 700-stronicowy „projekt ustawy o  zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych oraz niektórych innych ustaw”? Czy zabiegi łagodzące obciążenia fiskalne, np. ulga dla klasy średniej, dzięki której brak możliwości odliczenia składki zdrowotnej nie zwiększy podatków płaconych przez osoby o dochodach wynoszących od 68,4 tys. zł do 133,6 tys. zł – to nie są protezy naprawiające szkodliwość głównych przepisów? Na domiar złego, ustawa zawiera wiele krytycznych błędów w sformułowaniach, które mogą utrudnić życie nam, podatnikom (np. zaprojektowane w pośpiechu zmiany dotyczące możliwości skorzystania z ulgi dla klasy średniej przez przedsiębiorców zostały stworzone nieprecyzyjne, a nawet wadliwie).

Miało być dobrze, a wyszło jak zwykle.

Zdjęcie: https://koduj24.pl/wp-content/uploads/2021/05/nowy-lad.jpg

Wesprzyj NK
ekonomista, wykładowca akademicki i trener kadr menedżerskich; profesor i rektor Zachodniopomorskiej Szkoły Biznesu. Jest autorem ponad 230 publikacji naukowych, głównie z zakresu ekonomii, badań koniunkturalnych, zarzadzania w kryzysie i zarządzania strategicznego. Od lat prowadzi szeroką działalność propagatorską i publicystyczną

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
9 717 / 26 000 zł (cel miesięczny)

37.37 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo