Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

Opcja niemiecka jedynym (sensownym) wyjściem

W obecnej sytuacji myślenie neojagiellońskie jest pozbawione podstaw. Nie ten potencjał, nie ta koniunktura polityczna. Dużo bardziej realistyczne jest myślenie neopiastowskie. Czyli: opcja niemiecka i pogodzenie się z rolą młodszego partnera: tak, ale z racjonalną obroną własnych interesów
Wesprzyj NK
  Ten artykuł powstał dzięki hojności Darczyńców NK. Zostań jednym z nich!   Ożywieniu debaty nad modelem relacji polsko-niemieckich można tylko przyklasnąć. O ile Marcin Kędzierski jest zbyt optymistyczny, to Bartłomiej Radziejewski zdaje się dla odmiany zbyt pesymistyczny. Obaj panowie zmierzają w słusznym kierunku, tkwią jednak niestety w myśleniu neojagiellońskim. Zacznijmy od geopolityki w skali europejskiej. Jak zauważył niemiecki historyk Golo Mann, w Europie Środkowej są możliwe tylko trzy konfiguracje polityczne: Niemcy i Polska przeciwko Rosji, Rosja i Polska przeciwko Niemcom, wreszcie Niemcy i Rosja przeciwko Polsce. Z racji dużych dysproporcji w potencjale gospodarczym, militarnym i soft power, w dwóch pierwszych kombinacjach Polska zawsze będzie pełnić rolę młodszego partnera, a w ostatniej praktycznie zawsze będzie bezbronną ofiarą. W 1945 r...

Chcesz uzyskać darmowy dostęp do całości materiału?

Zaloguj się do swojego konta lub utwórz nowe konto i zapisz się do newslettera

Stały współpracownik „Nowej Konfederacji”, doktorant na wydziale Nauk Politycznych Uniwersytetu Wiedeńskiego, publicysta, tłumacz, redaktor portalu Konflikty.pl. Związany z Instytutem Boyma, gdzie zajmuje się sprawami bezpieczeństwa, konfliktami oraz zbrojeniami.

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
12 095 / 29 500 zł (cel miesięczny)

41.00 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

7 odpowiedzi na “Opcja niemiecka jedynym (sensownym) wyjściem”

  1. DS pisze:

    „Z perspektywy np. Szczecina główne interesy gospodarcze koncentrują się w Niemczech i Skandynawii, atrakcyjna jest współpraca z Czechami i Słowacją, do pewnego stopnia – z państwami bałtyckimi. Reszta Międzymorza to bardziej cel wycieczek turystycznych niż realni partnerzy.”

    To jest kwestia typu co było pierwsze jajko czy kura. Trójmorze ma na celu stworzenie infrastruktury, która właśnie pokona geograficzne niedoskonałości położenia Polski. Jak będzie szybkie i tanie połączenie z Czechami i dalej na południe why not? W XXI wieku liczą się połączenia bardziej niż tradycyjna geografia, pisze o tym świetnie np. Parag Khanna. I ten właśnie niedobór połączeń na linii północ-południe ma zniwelować Trójmorze. To projekt gospodarczy, który faktycznie z geopolitycznego punktu widzenia ma mały sens. Ale tak też było ze Wspólnotą Węgla i Stali, a jak było dalej, każdy wie.

  2. Pett pisze:

    Artykuł interesujący. Brakuje mi jednak odniesienia do aspektów geopolityki i gry globalnych interesów z nią związanych. Zachęcałbym autora do uwzględniania szerszego kontekstu. Europa już dawno przestała być pępkiem świata

  3. daras pisze:

    Historia Piastów to historia walki z państwami niemieckimi i z próbami podporządkowania sobie Polski lub wyszarpywania Polski po kawałku. Na początku oddzielali nas Wieleci Obodżyci i inni słowianie zachodni. Wchłonięcie ich i strawienie zajęło różnym „brandenbiurgiom i marchiom” trochę czasu, ale następnym celem było zawsze królestwo polskie. Nawet jeden niesłuszny święty został świętym bo król – patriota (Bolesław Śmiały) porąbał go na kawałki najprawdopodobniej za sprzyjanie cesarstwu w opozycji do króla. Następnym władcą był Władysław Herman, który prowadził politykę przyjazną cesarstwu rezygnując z … korony. Jego następca, Bolesław III Krzywousty, też nie miał korony. Potem było rozbicie dzielnicowe i obgryzanie Polski po kawałeczku. Następnego króla mieliśmy 200 lat później. Był to Przemysł II, który po roku królowania został zamordowany w zamachu przez Niemców. Takie to są te doświadczenia piastowskie, panie autorze. Z niemieckiego uścisku przyjaźni ciężko byłoby i dzisiaj nam się urwać. Co widać, słychać, i czuć.
    Z kolei budowę własnej potęgi rozpoczęliśmy gdy byliśmy bardzo słabi. Zbliżenie z Litwą zapoczątkował Łokietek, który władał terytorium będącym jakimś niestabilnym ogryzkiem w porównaniu z np. państwem Chrobrego. Po latach okazało się, że ten mariaż (małżeństwo jego syna z litewską księżniczką) był początkiem trudnej drogi, z początku przerywanej wojnami o Ruś. Unia w Krewie to co prawda już czasy (przed)jagiellońskie ale to ten sam wiek.
    Wracając do czasów współczesnych, to uważam, że jesteśmy Niemcom potrzebni tylko jako hinterland. Nie wybijemy się na samodzielność będąc pod niemiecką kuratelą. Nie ma szans.

  4. Georealista pisze:

    Szanowny Panie Autorze – Pana artykuł sufluje samobójstwo dla Polski. Od 2011 Moskwa i Berlin dążą do utworzenia imperium euroazjatyckiego „od Lizbony do Władywostoku”. Polska i Polacy miejsca tam nie mają – co jasno stwierdza naczelny geostrateg Kremla Alexandr Dugin. Mitteleuropa jest tylko etapem przejściowym dla pełnej likwidacji bytów między Moskwa a Berlinem. Jakieś ruchy polskiej dyplomacji względem Berlina i Moskwy, głównie balansujące – to i owszem, ale tylko przejściowe i taktyczne. Tak naprawdę jedynym perspektywicznym źródłem siły dla Polski są Chiny. Pomijam, że USA słabną, ZWŁASZCZA w wyścigu ekonomicznym i technologicznym [a na militarną produkcje masową, która jest tylko odcięciem kuponów od przewagi ekonomicznej i technologicznej, Chiny dadzą sygnał po przegonieniu USA – ale już teraz są wystarczająco silne i maja wystarczająca projekcje siły dla wejścia do Polski w miejsce USA]. Głupio trzymać się przyszłego przegranego – trzeba działać zawczasu – zwłaszcza gdy USA nas zdradzają na korzyść Izraela. Rysuje się, w świetle ostatnich ustaleń Netanjachu z Putinem [zdrady Iranu za zdradę Polski] – parafrazując Brauna: „kondominium żydowsko-rosyjskie pod amerykańskim zarządem powierniczym” – czyli pełne połknięcie Polski jako przejętego przez Izrael zasobu- jej skarbca suwalskiego, jej potencjału geotermalnego [zasobniejszego energetycznie od wszystkich państw arabskich razem wziętych – ekologicznego i niewyczerpanego] Dla Polski przyszłość to Chiny – głównie z racji Jedwabnego Szlaku, „16+1”, hubu w Polsce. Dość przypomnieć strategiczne traktaty z 2011 i 2012 – cywilny i wojskowy – które de facto uratowały Polskę, gdy USA poświęciły ją 17 września 2009 a konto- i w imię wymarzonego dealu z Rosją przeciw Chinom, co ostatecznie się rozpruło dopiero w 2013. Moim zdaniem to nie tylko lewar polityczny i ekonomiczny, ale także wojskowy. Na Białorusi wspólne ćwiczenia chińsko-białoruskie, wspólne systemy Polonez i Bocian. Przy szybkiej komunikacji i globalnej projekcji siły, dzisiaj rozmowy pod stołem, jutro Duda może polecieć do Pekinu – a dzień później brygada aeromobilna z Chin z pełnym wyposażeniem i z kilkoma bateriami wspólnie użytkowanych HQ-9 będzie się wyładowywała w kilka godzin na kilku lotniskach Polski naraz. I chłopcom z US Army dziękujemy i wskazujemy drogę na Zachód. Bo lekcja z błyskawicznego sfinalizowania np. paktu Ribbentrop-Mołotow jest nawet łatwiejsza obecnie do przeprowadzenia z nasza korzyścią. Oczywiście wpierw rozmowy pod stołem – ale finalizacja – może być błyskawiczna przy obecnych możliwościach technicznych takiego supermocarstwa jak Chiny. Nie wykluczam skalowania presji i odwracalnych sankcji [np. wizy i obywatelstwa i delegalizację Binai Brith oraz itp. organizacji antypolskich obcych agentur] – ale mentalnie trzeba mieć scenariusze ewentualnościowe przemyślane i przygotowane DO SAMEGO KOŃCA – na WSZYSTKIE możliwe drogi. I po podjęciu decyzji w oknie czasowym – działać konsekwentnie bez wahania – „all or nothing”. Pozycja geostrategiczna Polski jest taka, że nacisk i akcje podobne do tej Izraela – będą się nasilały ze strony innych graczy – i musimy mieć przygotowane zdecydowane kontrakcje – bez sentymentów i bez wahania. Najkrócej mówiąc – III wojna światowa już trwa, aczkolwiek jeszcze w fazie przesunięć sił, „pokojowego” przejmowania zasobów i proxy wojen. Nie możemy dać się zgnieść – to podstawa. Nie mamy przyjaciół – tylko wspólne interesy – tylko to jest pewne – to podstawa real-politik. Ten wspólny interes z Chinami jest pewny i długofalowy, wynikający z pierwotnej immanentnej racji stanu supermocarstwa, które nie chce, by mu pod bokiem wyrósł silniejszy konkurent – ani by dokonano wrogiego przejęcia Trójmorza ABC i rdzenia „16+1”. USA stawiają w tym regionie na wojnę i na wykorzystanie nas [ze swej strony – bezkosztowo] celem wycofania własnych sił na Pacyfik. USA stawiają na poświęcenie sojuszników w tym peryferyjnym regionie i na rozpętanie naszym kosztem wojennego, wyniszczającego „pasa ognia” który uniemożliwi Chinom zbudowanie i rozwój Nowego Jedwabnego Szlaku do Europy. Chiny dają nam pokój i ROSNĄCE źródło prosperity – a USA tylko wojnę i poklepywanie po ramieniu.

  5. Georealista pisze:

    Postawienie na Niemcy [prócz samobójstwa w ramach budowania własnymi rękami imperium od Lizbony do Władywostoku, które by zniszczyło Polskę] , byłoby odebrane źle i przez USA [które walczą o wpływy w UE zdominowanej przez Niemcy] i przez Chiny, dla których Niemcy to główny konkurent technologiczny do pokonania i to już nawet na „niemieckim” podwórku. Wybierając Chiny – lewarujemy i USA i niemiecką UE i Rosję. Oczywistym jest przepięcie nawet programów zbrojeniowych. Czyli Aster 30 Block 1 zamiast PAC-3MSE i Aster 30 Block 2 BMD zamiast…no właśnie – aż widać różnicę braku ofert USA. Ten system prak/plot to jest jądro bezpieczeństwa Polski i stworzenia strategicznej antydostępowej strefy A2/AD z dużym buforem wokół. De facto byłoby to też postawienie na Francję i Włochy – lewarując Niemcy. Radary – Thales – także GaN 360 stopni. Z Włochami AW-249 i OTO Melara – APR Vulcano-Dardo. W zakresie innego uzbrojenia – Szwecja i Norwegia co do wojny morskiej i myśliwców Gippen-E, Turcja jako źródło innych systemów, w tym MBT, OPL średniego zasięgu, nawet programu myśliwca TF-X. Także Korea Płd. wydaje się obiecującym partnerem – i coraz bardziej stawiającym na Chiny w miejsce USA – tak samo jak zrobiła to de facto Turcja. Zamrożenie rozmów o uzbrojeniu z Izraelem jest oczywiste w świetle ataku Izraela. Powiemy: NA RAZIE wolimy ofertę z Turcji. Co warto zrobić niezwłocznie -tak samo jak i uznanie Pani Ambasador Azari za persona non grata i relegowanie z Polski w 24 h. Moim zdaniem, wraz z wizami i cofnięciem obywatelstw polskich – sam biznes wysadzi Netanjachu ze stołka i przyjdzie do nas z zupełnie INNĄ ofertą. A jak nie – TRUDNO: nic nie stracimy, a faktycznie wypłyniemy na nowe, szersze, bardziej perspektywiczne pole polityczne i ekonomiczne i militarne. Niestety – wieje silny wiatr – i musimy twardo sztormować, by zachować kontrolę nad nawa państwową. A żeglujemy po bardzo skalistych wodach – i zwinięcie żagli i dryfowanie pod wpływem obcych sił i pocieszanie się, że „jakoś to będzie”, że „przeczekamy”- byłoby najgorszym rozwiązaniem.

  6. Jakub Nowak pisze:

    W latach ’30 XX w. też balansowaliśmy mając sporo czasu. Dziś dopiero widzimy, że tego czasu nie było. Atak musi być niespodziewany, więc nie liczmy, że nagle się dowiemy, że pora wybrać stronę. W zachodnich mediach od kilku lat słyszymy o faszystach w Polsce u władzy, nazistach co świętują urodziny Hitlera chwilę przed próbą zamazania historii o obozach koncentracyjnych polskich czy tam nazistowskich – a naziści są przecież w Polsce. Uruchomienie art.7 przez KE wszystko to może służyć do przygotowania opinii publicznej do konfliktu zbrojnego sposobem małych kroków.

  7. Seb pisze:

    Sprowadzenie polityki piastowskiej do oparcia się na Niemcach, bez zająknięcia się o roli papiestwa i następnie kalka na dzisiejsze warunki nie ma większego sensu, to po pierwsze. A po drugie, przecież idea Międzymorza/Trójmorza jest dzisiaj projektem wyłącznie gospodarczym, nikt przy zdrowych zmysłach nie twierdzi, że już mamy zalążek jakiejś federacji/wielkiej grupy nacisku, która ma być narzędziem do realizacji naszych interesów. Mówi Pan o racjonalnej obronie własnych interesów – do tego właśnie potrzeba silnej gospodarki, zwiększania powiązań i ich modyfikacji na wpływy – tak jak to robią Chińczycy. Automatyczne odrzucenie tej idei jest niewłaściwe, można upiec dwie pieczenie na jednym ogniu – Międzymorze gospodarcze jako lewar do polityki, którą Pan określa neopiastowską.

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo