Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

Odporne społeczeństwo w odpornym państwie – czy stać nas na ich budowę?

Najlepszy możliwy termin na budowę odpornego państwa był wczoraj. Kolejny jest dziś
Wesprzyj NK

Postawy indywidualistyczne i brak zaufania do państwa to duże wyzwanie w kontekście budowy odporności – w tym wymiarze potrzebujemy zmiany systemowej. Państwo musi zacząć być traktowane jako trwałe dobro wspólne i pewny gwarant bezpieczeństwa, a nie źródło opresji.

Sygnałów ostrzegawczych nie brakowało

Niemal 3 lata po rosyjskim ataku na Ukrainę Sejm jednogłośnie przyjął projekt ustawy o ochronie ludności i obronie cywilnej. Dokument trafił do dalszych prac w Senacie. Wniosek jest jasny: jesteśmy spóźnieni. Z badań zrealizowanych przez European National Panels wynika, że możliwość przeniesienia się wojny z Ukrainy do Polski to aktualnie największy lęk Polaków. By dalej funkcjonować, a przede wszystkim rozwijać się w nowej rzeczywistości, potrzebujemy nie tylko wzmocnienia sił zbrojnych, ale budowy odpornego państwa, społeczeństwa i gospodarki.

Polska, w przeciwieństwie do Europy Zachodniej, nie doświadczyła też zamachów terrorystycznych. Nasze poczucie bezpieczeństwa rosło

W Polsce nie zbudowano sprawnego systemu obrony cywilnej, choć sygnały, że jest on pilnie potrzebny, pojawiają się od przynajmniej 10 lat. Na początku XXI w. siły zbrojne państw europejskich przygotowywały się raczej do udziału w interwencjach zagranicznych niż do bezpośredniej obrony własnego terytorium. Po zamachu na WTC z września 2001 r. wojna funkcjonowała w naszej świadomości jako zjawisko odległe, kojarzyła się z Bliskim Wschodem, Afryką czy Kaukazem. Polska, w przeciwieństwie do Europy Zachodniej, nie doświadczyła też zamachów terrorystycznych. Nasze poczucie bezpieczeństwa rosło.

Jesienią 2014 r. rozpoczęły się manifestacje w Kijowie i pierwsze starcia z separatystami w Donbasie. Na przełomie lutego i marca 2015 r. świat obiegły zdjęcia tzw. zielonych ludzików – pozbawionych dystynkcji żołnierzy rosyjskich, którzy zajmowali budynki publiczne na Krymie. Na ustach całego zachodniego świata znalazła się wojna hybrydowa, a wschód Ukrainy poprzecinały linie okopów. Przywykliśmy i do tego, uznaliśmy, że jest to kolejny konflikt na peryferiach.

W 2020 r. świat ogarnęła pandemia COVID-19, która obnażyła systemowe luki w ochronie zdrowia, ale także podatność społeczeństw na dezinformację. W lutym 2022 r. stało się niewyobrażalne – Rosja zaatakowała Ukrainę, a do Europy powróciła konwencjonalna wojna ze wszystkimi jej następstwami. Granicę przekroczyły miliony ukraińskich uchodźców, którym wielu Polaków oddolnie zaoferowało własne mieszkania i pomoc, a władze wsparcie finansowe. W drugą stronę popłynęły broń i pieniądze.

Wydawało się, że przyszło otrzeźwienie. W marcu 2022 r. Sejm jednogłośnie uchwalił przygotowaną jesienią poprzedniego roku ustawę o obronie Ojczyzny. W lipcu zaczęto podpisywać pierwsze umowy na zakup dużych ilości broni – czołgów, samolotów i armatohaubic z Korei Południowej – a rząd zapowiedział rozbudowę armii do 300 tys. żołnierzy.

Zapomniano jednak o zupełnie kluczowej kwestii. W przypadku konfliktu broni się nie tylko armia, ale całe państwo – wszystkie jego agendy i służby oraz społeczeństwo. Ustawa o obronie Ojczyzny usunęła z porządku prawnego pojęcie obrony cywilnej. Rząd PiS nie wprowadził nowych przepisów regulujących jej funkcjonowanie, a obecne władze dopiero nad nimi pracują.

Utrata poczucia bezpieczeństwa

Pod względem budowy obrony cywilnej przez trzy lata staliśmy w miejscu, a świat pędził do przodu

Pod względem budowy obrony cywilnej przez 3 lata staliśmy w miejscu, a świat pędził do przodu. Polska zaczęła doświadczać kolejnych skutków działalności rosyjskich władz, a poczucie bezpieczeństwa Polaków zostało poważnie nadwątlone. Na granicy z Białorusią trwa kryzys migracyjny, na nasze terytorium spadły rakiety, a politycy głównych sił politycznych zaczęli oskarżać się wzajemnie o działanie pod rosyjskim wpływem.

Wiosną 2024 r. spłonęły hale targowe przy ulicy Marywilskiej w Warszawie, a media pisały o serii pożarów w całej Polsce. W lipcu ukraińskie służby zatrzymały grupę dywersantów, którzy mieli organizować serię podpaleń w Polsce i państwach bałtyckich. O „intensyfikacji działań o charakterze dywersyjnym” informowała w październiku ABW, podkreślając, że jej celem stały się „przede wszystkim obiekty cywilne, w tym magazyny i sklepy wielkopowierzchniowe, a metodą – podpalenia”. Pod koniec października Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało o zamknięciu rosyjskiego konsulatu w Poznaniu. Jako przyczynę podano prowadzenie przez Rosję wojny hybrydowej przeciwko Polsce. Jak powiedział szef MSZ Radosław Sikorski, składa się na nią „agresja informacyjna, ataki cybernetyczne, destabilizacja granicy polsko-białoruskiej oraz akty dywersji”. Nasilenie tych działań pokazuje, że budowy odporności potrzebujemy jak nigdy wcześniej.

Czym jest odporność?

Odporność to pojęcie szersze niż obrona cywilna. Można je zdefiniować jako utrzymanie i rozwijanie takich zdolności w sferze cywilnej i wojskowej, które znacząco utrudnią nieprzyjazne działania. Inaczej mówiąc, to budowa systemu, który zapewni sprawne funkcjonowanie instytucji państwowych, społeczeństwa i gospodarki w czasie kryzysu. Opisując odporne państwo podkreśla się jego zdolność do zapewnienia ludności dostępu do wody, jedzenia, energii, transportu i łączności oraz do reagowania na masowe niekontrolowane migracje i zdarzenia z dużą liczbą ofiar.

Budowa odporności powinna się odbywać w trzech domenach: sektorze publicznym, publiczno-prywatnym i społecznym. Czas najwyższy, by zamiast bazować na samoorganizacji i oddolnych inicjatywach społeczeństwa podczas sytuacji kryzysowych – takich jak napływ uchodźców z Ukrainy – w końcu zacząć systemowo się do nich przygotowywać. Nie wchodząc głębiej w kwestie dotyczące regulacji i rozwiązań z zakresu obrony cywilnej, zastanówmy się, dlaczego odporność jest tak ważna dla rozwoju polskiej gospodarki.

Stabilne dostawy energii to sprawa kluczowa dla rozwoju nowoczesnej, cyfrowej gospodarki. Wojna w Ukrainie pokazała, że zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego oznacza nie tylko dostarczanie surowców z alternatywnych źródeł. Na pierwszy plan wysuwa się ochrona infrastruktury krytycznej. Ukraińskie elektrownie, bazy paliwowe, stacje przesyłowe i sieci energetyczne od lutego 2024 r. są celem rosyjskich bombardowań.

System energetyczny tylko pozornie jest rozproszony. Nawet punktowe działania i wyeliminowanie jego wybranych elementów – w naszym przypadku np. gazociągu BalticPipe – mogłyby doprowadzić do istotnych trudności. Szczególnie że widać wyraźny zwrot naszej polityki energetycznej ku Bałtykowi – na wybrzeżu, oprócz już dziś znajdujących się tam baz przeładunkowych i magazynów, powstaną w przyszłości elektrownia atomowa i morskie farmy wiatrowe.

Wolny rynek energii to wspomnienie przeszłości – państwa w systemie energetycznym będzie coraz więcej

Wolny rynek energii to wspomnienie przeszłości – państwa w systemie energetycznym będzie coraz więcej, a pytanie dotyczy raczej tego, jak pogodzić bezpieczeństwo dostaw z zasadami konkurencji rynkowej. W aktualnym kontekście międzynarodowym nie powinniśmy się oburzać, że wybór dostarczyciela technologii do najpoważniejszych inwestycji – takich jak elektrownia jądrowa – jest uzależniony od kontekstu politycznego. W czerwcu br. rządzący szacowali, że koszt jej budowy i zakupu technologii wyniesie 115 mld zł – tak olbrzymi strumień środków powinien popłynąć do kraju sojuszniczego. Podobnie jest w przypadku wszystkich dużych projektów infrastrukturalnych – nie powinniśmy finansować państw potencjalnie nam wrogich.

Cyber bezpieczeństwo

System energetyczny, podobnie jak inne branże, jest wystawiony na ataki cyberprzestępców. W tym przypadku nie trzeba nawet odwoływać się do doświadczeń Ukrainy. Polska jest jednym z głównych celów ataków grup hakerskich, najczęściej powiązanych ze strukturami państwowymi. W październiku br. minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski wskazywał, że liczba cyberataków w Polsce lawinowo rośnie – jest o 100 proc. wyższa niż przed rokiem.

W 2023 r. miał miejsce kilkutygodniowy atak DDoS na infrastrukturę polskich operatorów telekomunikacyjnych, a Polska stała się wówczas celem numer jeden hakerów na całym świecie. To nie jedyna branża, która mierzy się z takimi problemami. Podobnie jest w sektorze komunalnym, bankowości czy wspominanej już energetyce. Nawet czasowy brak tych usług poważnie zdezorganizowałby nasze życie.

Czas przełamać monopol państwa na cyberobronę, bo marnowany jest ogromny potencjał i kompetencje prywatnego biznesu

Budowanie cyber bezpieczeństwa wymaga zgodnej współpracy sektorów publicznego i prywatnego – wymiany wiedzy, doświadczeń i procedur. Czas przełamać monopol państwa na cybero bronę, bo marnowany jest ogromny potencjał i kompetencje prywatnego biznesu. Duże firmy często dysponują rozbudowaną infrastrukturą przeciwdziałającą cyberatakom, dzięki której chronią swoich klientów. Tego typu zdolności powinny zostać ujęte w systemie cyber bezpieczeństwa państwa.

Współpraca jest niezbędna także w przypadku zatrudniania specjalistów ds. cyber bezpieczeństwa. Jest to profesja niezwykle deficytowa i krytyczna z punktu widzenia budowy odporności. Powinniśmy jak najwydajniej zarządzać zasobami tych ekspertów, tak by konkurencja o ich kompetencje pomiędzy sektorem publicznym i prywatnym nie odbywała się ze stratą dla naszego cyber bezpieczeństwa.

Biznes nie tylko dysponuje unikalnymi kompetencjami, ale i jasno deklaruje, że chce się włączyć w budowę odporności Polski. Działające w kraju firmy inwestują dziesiątki miliardów złotych np. w budowę krytycznej infrastruktury łączności – światłowodów i sieci bezprzewodowych. To inwestycje, które bezpośrednio przyczyniają się do wzrostu naszego bezpieczeństwa.

Przykładem relatywnie nieskomplikowanych działań, które mogłyby pozytywnie wpłynąć na naszą odporność, jest roaming krajowy. Ostatnia powódź na południowym zachodzie Polski pokazała, że mamy problemy z zapewnieniem łączności w trakcie klęsk żywiołowych. Przerwy w dostawie energii i uszkodzone stacje bazowe sprawiły, że na zalanych terenach mieszkańcy nie zawsze mieli dostęp do telefonii komórkowej i internetu. Wprowadzenie roamingu krajowego nie wymaga dużych nakładów finansowych, a mogłoby przyczynić się do realnej poprawy w zakresie łączności, gdy część nadajników jest z jakiegoś powodu niedostępna.

Odporne społeczeństwo

Potrzebujemy zbudowania w społeczeństwie świadomości zagrożeń, ale też pewności, że jesteśmy w stanie sobie z nimi poradzić

Społeczeństwo musi być świadome zagrożeń, ale też wiedzieć, jak zachować się w trakcie kryzysów – np. gdzie znajdują się schrony i co robić, gdy rzeka występuje z brzegów. Odporność musi być budowana już na najniższym poziomie – rodziny, przedszkola, szkoły czy wspólnoty lokalnej. Potrzebujemy zbudowania w społeczeństwie świadomości zagrożeń, ale też pewności, że jesteśmy w stanie sobie z nimi poradzić. Ludzie muszą wiedzieć, że służby i procedury działają sprawnie i można im zaufać.

Jednym z mierników naszej odporności jest właśnie zaufanie. W Polsce jego poziom zarówno w relacji obywatel–państwo, jak i w relacjach międzyludzkich jest bardzo niski. Bez zaufania do administracji państwowej – służb, urzędników i procedur – ale także np. do sąsiadów, nie będziemy mogli efektywnie współpracować i nie zbudujemy odporności.

Niebagatelną rolę w budowie odporności mogą odegrać organizacje społeczne i cały trzeci sektor. Przykładem pola, na którym mogą działać, jest zwalczanie dezinformacji. Jej skala i szybkość rozprzestrzeniania w cyfrowym świecie przesiąkniętym mediami społecznościowymi jest dziś bezprecedensowa. Bez współodpowiedzialności społeczeństwa obywatelskiego, które często posiada w zakresie przeciwdziałania dezinformacji unikalne kompetencje, nie uda się ograniczyć jej negatywnych skutków.

W Polsce brakuje schronów, a doświadczenia z Ukrainy pokazują jasno, że odgrywają one kluczową rolę w zapewnieniu bezpieczeństwa ludności cywilnej. Jesienią 2022 r. rozpoczął się zlecony przez MSWiA i przeprowadzony przez Państwową Straż Pożarną przegląd schronów. „Jest miejsce dla 47 mln osób” – pisała prasa wiosną 2023 r. W rzeczywistości zinwentaryzowano miejsca w schronach jedynie dla 300 tys. ludzi. Kolejne 1,1 mln mogłoby się schronić w miejscach ukrycia, a cała reszta w miejscach doraźnego schronienia, czyli np. piwnicach.

Na miejsce w obiektach z pierwszych dwóch kategorii, gwarantujących względną ochronę, może zatem liczyć niecałe 4 proc. mieszkańców. Stan od dawna nieremontowanych budowli pozostawia zresztą wiele do życzenia. W marcu br. Najwyższa Izba Kontroli wskazała, że na 32 zbadane gminy w 6 nie było żadnego miejsca schronienia, a np. w całym województwie lubuskim liczba schronów to… 0.

Budowa schronów w Polsce ilustruje problem, z którym się mierzymy: nie jesteśmy gotowi ponosić kosztów budowy odporności. Przedstawiciele polskiej administracji rządowej wskazują, że propozycje regulacji wymagające tworzenia takich miejsc w nowych budynkach spotykają się z oporem wynikającym ze wzrostu kosztów. Podobnie jest ze wszystkimi obiektami podwójnego zastosowania. W dobie i tak wysokich cen mieszkań trudno się temu dziwić. Potrzebujemy jednak debaty na temat udziału obywateli w budowie odporności. Postawy indywidualistyczne i brak zaufania do państwa to duże wyzwanie w kontekście budowy odporności – w tym wymiarze potrzebujemy zmiany systemowej. Państwo musi zacząć być traktowane jako trwałe dobro wspólne i pewny gwarant bezpieczeństwa, a nie źródło opresji. Wszyscy chcą żyć w bezpiecznym kraju, ale zasadnicze pytanie brzmi – co jesteśmy w stanie dla niego poświęcić?

Wszystko wskazuje na to, że w najbliższych latach będziemy funkcjonować w cieniu stałego zagrożenia ze strony Rosji. Musimy stworzyć system, który nie tylko umożliwi nam przetrwanie, ale i rozwój w nowej, trudniejszej rzeczywistości. Odporne państwo to takie, które buduje swoje bezpieczeństwo na każdym poziomie, korzystając z zasobów i kompetencji biznesu oraz społeczeństwa obywatelskiego. Bezpieczeństwo to sprawa kluczowa dla inwestorów. Musimy pokazać, że Polska jest państwem odpornym i zdolnym do zapewnienia ciągłości działania biznesu w każdym wymiarze, tak aby dalej przyciągać kapitał zagraniczny.

Wesprzyj NK
Sławomir Chmielewski, absolwent INSEAD Advanced Management Program, studiów Executive MBA walidowanych przez RSM Erasmus University w Rotterdamie, radca prawny. Jako Chief Security Officer oraz Dyrektor Bezpieczeństwa i Compliance odpowiada za rozwój i strategię obszaru bezpieczeństwa i zgodności w grupie Orange w Polsce oraz koordynację współpracy w tym zakresie ze strukturami w Grupie w Europie. Pełni także funkcje w Radach Nadzorczych spółek zależnych oraz Przewodniczącego Komitetu ds. Etyki Danych i Sztucznej Inteligencji Orange Polska. Członek Komitetu ds. Compliance Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie. Członek Zarządu Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji. Swoją pracą aktywnie wspiera implementację oraz poszerzanie standardów w zakresie bezpieczeństwa, compliance, sztucznej inteligencji. Dyrektor Bezpieczeństwa i Compliance, Orange Polska

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
12 095 / 29 500 zł (cel miesięczny)

41.00 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo