Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

Logika chaosu. 9 jeźdźców niestabilności

W próbach mentalnego okiełznania narastającego chaosu geopolitycznego warto docenić znaczenie tego, że nie jest on zupełnie przypadkowy. Ma zarówno określone przyczyny, jak i pewną logikę
Wesprzyj NK

Od kilku lat coraz więcej osób zauważa, często z niepokojem, że świat polityki międzynarodowej staje się bardziej i bardziej chaotyczny. Istotnie, dużymi i zaskakującymi wydarzeniami geopolitycznymi jednego roku można by spokojnie obdzielić co najmniej kilka lat poprzedniej, spokojniejszej epoki. Według ekspertów Banku Światowego, w 2022 r. miały na świecie miejsce 23 konflikty zbrojne, a liczba ta wzrosła około dwukrotnie w ciągu dekady. I są mocne podstawy, by sądzić, że to nie chwilowa anomalia, a – megatrend. W próbach mentalnego okiełznania narastającego chaosu warto docenić znaczenie tego, że nie jest on zupełnie przypadkowy. Ma zarówno określone przyczyny, jak i pewną logikę.

Jedni obstają przy systemie dwubiegunowym, drudzy – wielobiegunowym. W mojej ocenie obie strony jednocześnie się mylą i… mają rację

Będzie mniej bezpiecznie

Zasadnicza geneza wzrostu poziomu chaosu tkwi w strukturalnej przemianie systemu międzynarodowego. Dawny porządek jednobiegunowy odszedł do lamusa. Jest kwestią sporów specjalistów, co go dokładnie zastąpiło: jedni obstają przy systemie dwubiegunowym, drudzy – wielobiegunowym. W mojej ocenie obie strony jednocześnie się mylą i… mają rację. A naszą rzeczywistością jest w coraz większym stopniu swoista hybryda: porządek wielobiegunowy z dwoma supermocarstwami. Ta transformacja ma fundamentalne konsekwencje.

Obecność dwóch supermocarstw (USA i Chin) w systemie sama w sobie ma kilka zasadniczych skutków, w dużej mierze wyzwalających chaos. Po pierwsze, porządki dwubiegunowe są z natury bardziej niestabilne niż jednobiegunowe (a mniej niż wielobiegunowe). Im więcej centrów potęgi, tym więcej rywalizacji i konfliktów. Po drugie, narastająca rywalizacja supermocarstw jest silnie skoncentrowana na Zachodnim Pacyfiku. Inaczej niż w dobie zimnej wojny amerykańsko-sowieckiej, gdy główny, europejski front konfliktu był bardzo stabilny, dzisiejszy w Azji – jest niestabilny, zmienny, podatny na ciągłe przeciąganie liny. W związku z tym wymaga więcej uwagi supermocarstw, czyniąc ich zaangażowanie w wojny zastępcze na peryferiach mniej prawdopodobnym. Jednocześnie jednak ogólny poziom atencji poświęcany drugo- i trzeciorzędnym teatrom strategicznym ulega obniżeniu. Stają się one w większym stopniu zdane na siebie, w tym na samodzielne rozwiązywanie kryzysów i konfliktów. Oznacza to większą liczbę tych ostatnich w porównaniu do systemu jednobiegunowego. W relacji do porządku dwubiegunowego XX w. można oczekiwać również pewnego wzrostu, jednak z niższym średnim poziomem brutalności.

Po trzecie, konkurencja supermocarstwowa z natury niesie koncentrację na tradycyjnych, międzypaństwowych zagrożeniach. Musi odbywać się to kosztem tzw. nietradycyjnych wyzwań bezpieczeństwa. Takich jak terroryzm, ekstremizm, piractwo, cyberprzestępczość, rozprzestrzenianie broni masowego rażenia. Należy więc spodziewać się ich więcej w dobie rywalizacji supermocarstwowej.

Należy oczekiwać na przyszłość słabnięcia lub marginalizacji zwłaszcza tych organizacji międzynarodowych, w których jednocześnie są USA i Chiny, jak ONZ czy WTO

Po czwarte, rys dwubiegunowości w systemie światowym podważa poprzedni ład instytucjonalny. Częściowo można już obserwować – i należy oczekiwać na przyszłość – słabnięcia lub marginalizacji zwłaszcza tych organizacji międzynarodowych, w których jednocześnie są USA i Chiny, jak ONZ czy WTO. Jak również tych, w których obie superpotęgi mają duże wpływy, jak ASEAN. Rewersem procesu jest i będzie wzrost znaczenia nowych, w tym regionalnych instytucji, takich jak RCEP, AIIB czy QUAD. Towarzyszy temu zakwestionowanie systemu z Bretton Woods i konsensusu waszyngtońskiego na rzecz większego protekcjonizmu, regionalizacji i narodowych ścieżek rozwoju. Ani Ameryka, ani Chiny nie są skłonne do gwałtownego zburzenia lub porzucenia starego systemu instytucjonalnego. Oba państwa są tu jednak umiarkowanymi rewizjonistami, każde na swój sposób. Wszystko to, obok regionalizacji i nacjonalizacji, oznacza spadek do zdolności do współpracy multilateralnej, w szczególności w skali globalnej.

Osobną, choć ściśle związaną z powyższym kwestią, jest obniżenie możliwości rozwiązywania problemów ponadnarodowych i transnarodowych. Takich jak kryzysy humanitarne, migracyjne czy żywnościowe, zmiany klimatyczne, globalne ubóstwo. Rywalizacja supermocarstwowa obniża bowiem, po piąte, zdolności do zajmowania się nimi.

Rys wielobiegunowości

Owych pięć czynników chaosu mogłoby zamknąć zasadniczą ich listę, gdybyśmy żyli w typowym systemie dwubiegunowym. Tak jednak moim zdaniem nie jest. Mimo ogromnej dysproporcji potęgi między każdym z supermocarstw a dowolnym innym mocarstwem w systemie, nie wydaje się zasadne odmawianie miana biegunów potęgi – pomniejszych, ale jednak – niektórym innym graczom. Rosja i Indie są dość często uznawane przez specjalistów na mocarstwa (great powers) i dysponują zdolnościami tworzenia własnych reguł międzynarodowych w obrębie pewnych grup państw oraz przewodzenia im. Do tego dochodzą półmocarstwa lub pomniejsze mocarstwa (major powers): Japonia, Niemcy, Francja i Wielka Brytania, oraz mająca część cech państwa Unia Europejska, grupująca dwa z nich oraz kilkudziesięciu średnich i małych graczy. Pojedyncze półmocarstwo może, choć nie musi być pewnym biegunem potęgi. Natomiast ich względnie skonsolidowana i stabilna koalicja, tak jak niemiecko-francuska w obrębie UE, w szczególności ma takie zdolności.

Mocarstwowe Indie i mocarstwowa Rosja mogą bez problemu być razem w niektórych instytucjach i nie rozsadzać ich swoją wspólną obecnością, tak jak to robią USA i Chiny

Jeśli mam rację co do obecności tego rysu wielobiegunowości w obecnym systemie międzynarodowym, ma on również potężne skutki. Przede wszystkim i po szóste: jeszcze więcej niestabilności. Komponent policentryzmu wzmacnia też trendy do większej koncentracji na tradycyjnych wyzwaniach bezpieczeństwa, rewizji starego porządku instytucjonalnego, marginalizacji problemów ponadnarodowych i transnarodowych. Choć na przykład w kwestii organizacji międzynarodowych będzie to ciążenie ku innym zmianom niż te wynikające z rywalizacji supermocarstwowej. Dajmy na to mocarstwowe Indie i mocarstwowa Rosja mogą bez problemu być razem w niektórych instytucjach i nie rozsadzać ich swoją wspólną obecnością, tak jak to robią USA i Chiny. Jednocześnie w przypadku choćby ONZ działać będą w przeciwnych kierunkach. Niebędące stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa Indie będą tu siłą rewizjonistyczną, mająca tam swoje miejsce Rosja – zachowawczą.

Jak widać po powyższym niuansie i po siódme, element wielobiegunowości skokowo zwiększa złożoność systemu. Nie do poziomu „czystych” porządków policentrycznych, jak europejski z XVIII czy pierwszej połowy XX wieku, bo komponent dwubiegunowości jest tu tendencją silnie hamującą. Jednak liczba możliwych koalicji, sprzeczności interesów oraz związanych z nimi konfliktów i kryzysów – rośnie radykalnie. Niedawne przykłady: kryzys na granicy polsko-białoruskiej, chińsko-indyjskie starcia w Himalajach, wreszcie – inwazja Rosji na Ukrainę. Będąca przecież efektem rosyjskiej odmowy akceptacji polityki supermocarstwa amerykańskiego w regionie i próbą modyfikacji ładu geopolitycznego w Europie na korzyść Moskwy. A ze strony USA – manifestacją woli kontynuacji dotychczasowej polityki i wojną zastępczą mającą stępić ambicje rosyjskie. W „czystym” systemie dwubiegunowym byłoby to trudne do wyobrażenia ze względu na zbyt dużą asymetrię potęgi.

Więcej agresji

Po ósme, policentryzacja współczesnego świata przynosi wzrost jego płynności. Dzisiejsi wrogowie jutro mogą być przyjaciółmi, dzisiejsi zwycięzcy – jutro zderzać się z koalicją równoważącą złożoną także z niedawnych sojuszników. I tak dalej. Zmienność układów sił i trajektorii rozwoju wypadków jest znacznie wyższa w systemie wielobiegunowym.

Scena międzynarodowa zawierająca 8-9 aktorów o różnym poziomie mocarstwowości wyzwala wyższy poziom prewencyjnej agresji niż „czysty” system dwubiegunowy, o jednobiegunowym nie wspominając

Po dziewiąte wreszcie, więcej agresji. Zgodnie z regułami realizmu ofensywnego, samo istnienie konkurencyjnych potęg implikuje niepewność co do wzajemnych intencji i premiuje bardziej atak niż obronę. Scena międzynarodowa zawierająca 8-9 aktorów o różnym poziomie mocarstwowości wyzwala wyższy poziom prewencyjnej agresji niż „czysty” system dwubiegunowy, o jednobiegunowym nie wspominając.

Chaos ma więc w naszych czasach potężnych i licznych posłańców. Razem wzięci, niosą wielką dawkę niestabilności i niepewności. Jesteśmy, co więcej, wciąż w fazie przechodzenia z jednego systemu do drugiego. Nowe już istnieje, ale nie w pełni się jeszcze w naszej rzeczywistości zadomowiło. Szuka swojego miejsca, napotykając opór starych nawyków, reguł i instytucji. Może to powodować wrażenie jeszcze większego chaosu. Jest jednak w istocie dążeniem systemu do nowej równowagi, zgodnie z regułą prof. Kennetha Waltza. A „jeźdźcy chaosu” działają według pewnej logiki.

Jej zrozumienie wydaje się jednym z kluczy do naszych czasów. Mam nadzieję, że powyższe przybliżenie Czytelnikowi w tym pomoże.

Wesprzyj NK
Bartłomiej Radziejewski – prezes i założyciel Nowej Konfederacji, ekspert ds. międzynarodowych zainteresowany w szczególności strukturą systemu międzynarodowego, rywalizacją mocarstw, sprawami europejskimi. Autor książki "Nowy porządek globalny", a także "Między wielkością a zanikiem", współautor "Wielkiej gry o Ukrainę", opublikował także setki artykułów, esejów i wywiadów. Pomysłodawca i współtwórca dwóch think tanków i dwóch redakcji, prowadził projekty eksperckie m.in. dla szeregu ministerstw, międzynarodowych korporacji, Komisji Europejskiej. Politolog zaangażowany, publicysta i eseista, organizator, dziennikarz. Absolwent UMCS i studiów doktoranckich na UKSW. Pierwsze doświadczenia zawodowe zdobywał w Polskim Radiu i, zwłaszcza, w "Rzeczpospolitej" Pawła Lisickiego, później był wicenaczelnym portalu Fronda.pl i redaktorem kwartalnika "Fronda". Następnie założył i w latach 2010–2013 kierował kwartalnikiem "Rzeczy Wspólne". W okresie 2015-17 współtwórca i szef think tanku Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego. W roku 2022 współtwórca i dyrektor programowy Krynica Forum. Publikował w wielu tytułach prasowych, od "Gazety Wyborczej" po "Gazetę Polską".

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
9 717 / 26 000 zł (cel miesięczny)

37.37 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo