Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

„Kochajmy się!” nie wystarczy

Prezydent Andrzej Duda w swoim orędziu wezwał polityków do zakończenia wojny polsko-polskiej. Jego własna postawa jest jednak nadal zbyt chwiejna, by ktoś potraktował to wezwanie poważnie
Wesprzyj NK
Odnoszę wrażenie, że orędzie prezydenta Andrzeja Dudy przed Zgromadzeniem Narodowym z okazji 150. rocznicy urodzin Józefa Piłsudskiego przegrywa w mediach nierówną walkę z 4563. odcinkiem telenoweli pt. „rekonstrukcja rządu”. I, prawdę mówiąc, trudno się dziwić, bo przemówienie to składa się w większości z gładkich, okolicznościowych sformułowań. Gorycz budzą słowa, z którymi można się zgodzić, choć trudno do końca brać je za dobrą monetę w sytuacji, w której się znajdujemy. Kontrowersje wzbudzają także okoliczności, w których padają. Zacznijmy od tych okoliczności. Prezydent wybrał właśnie tę rocznicę do inauguracji obchodów roku poprzedzającego stulecie odzyskania niepodległości. Niby wszystko się zgadza – Marszałek jest jednym z twórców odrodzenia naszej państwowości, był naczelnikiem państwa, gdy decydowało się jego „być albo nie być”. I był wówczas...

Chcesz uzyskać darmowy dostęp do całości materiału?

Zaloguj się do swojego konta lub utwórz nowe konto i zapisz się do newslettera

Politolog, dziennikarz, tłumacz, współpracownik Polskiego Radia Lublin. Pisze doktorat z ekonomii i finansów w Szkole Doktorskiej Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Publikował i publikuje też m.in. w "Gościu Niedzielnym", "Do Rzeczy", "Rzeczpospolitej", "Gazecie Wyborczej", "Tygodniku Powszechnym" i "Dzienniku Gazecie Prawnej". Tłumaczył na język polski dzieła m.in. Ludwiga von Misesa i Lysandera Spoonera; autor książkek "W walce z Wujem Samem", "Żadna zmiana. O niemocy polskiej klasy politycznej po 1989 roku", "Mała degeneracja", współautor z Tomaszem Pułrólem książki "Upadła praworządność. Jak ją podnieść". Mąż, ojciec trójki dzieci. Mieszka w Lublinie.

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
11 075 / 40 200 zł (cel miesięczny)

27.55 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

Jedna odpowiedź do “„Kochajmy się!” nie wystarczy”

  1. Trrrrr pisze:

    Bardzo mi przykro, że redaktor naczelny „Nowej Konfederacji” wykazuje ignorancję, podobną innym komentatorom życia politycznego. Po tym piśmie spodziewałbym się jednak wyższego poziomu i więcej rozwagi. Cytując:

    „Jestem prawnikiem z 34 letnim stażem zawodowym.

    Wykonuję zawód, którego motto brzmi: lex est quod notamus – to co piszemy, stanowi prawo.

    Jestem notariuszem Rzeczypospolitej i jestem z tego dumny.

    Dlatego też nie mogę przejść obojętnie obok od miesięcy słyszanych słów, wypowiadanych przez różne osoby, z różnych partii politycznych, używających pojęcia „NOTARIUSZ” jako odpowiadającego określeniu kogoś jako bezwolnego, działającego bez przemyślenia, wykonującego decyzje osób trzecich i pozbawionego własnego zdania.

    Tak często wypowiadane słowa: „Pan Prezydent jest NOTARIUSZEM Prawa i Sprawiedliwości…”

    I nie dotykam tutaj kwestii, czy faktycznie Pan Prezydent, jak pragną to wyrazić osoby wypowiadające te słowa, faktycznie wykonuje decyzje innych osób, nie analizując skutków swoich decyzji, bo nie to jest przedmiotem moich rozważań.

    Istotnym dla mnie jest, że słowo „notariusz” używane jest wręcz jako obelga, dla podkreślenia umniejszenia wartości osoby, która tak się określa.

    I na to nie mogę się zgodzić.

    Pojęcie notariusz, zakorzenione w systemie ochrony prawa w naszym kraju, przez lata stało się synonimem rzetelności, kompetencji i profesjonalizmu osób, ten zawód wykonujących.

    Taki jest właśnie powszechny odbiór tego zawodu i jego pozycji pośród zawodów prawniczych. Od lat również ten właśnie prawniczy zawód cieszy się największym zaufaniem obywateli Rzeczpospolitej. I na marginesie tylko należy wspomnieć, że właśnie polski notariat cieszy się chyba najmniejszą w Europie ilością uchylonych aktów notarialnych, wyrażającą się w promilach, co wskazuje na najwyższy profesjonalizm osób go wykonujących. I z tego też jesteśmy dumni.

    Wyrażam zatem stanowczy protest i oburzenie, że określenie „notariusz” staje się w ustach prominentnych polityków synonimem kogoś, kto bezwolnie wykonuje czyjeś polecenia.

    Apeluję do wszystkich tych, którym na myśl przyjdzie używać w jakimkolwiek kontekście, w dyskursie politycznym, terminu „notariusz”, o chwilę refleksji zanim wypowiedzą to słowo.

    Język polski jest bardzo bogaty i zawiera nadzwyczaj wiele słów, którymi można oddać swoje myśli. Szukajcie zatem innych określeń którymi będziecie potrafili je oddać, bo z pewnością nie jest to termin „notariusz”, który w odczuciu obywateli naszego kraju kojarzy się z bezstronnością i rzetelnością.

    O to proszę.”

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo