Wpisz kwotę, którą chesz przekazać na rzecz NK
Pierwsza teza Jordana Petersona: wojna Rosji z Ukrainą to tak naprawdę wojna domowa Zachodu. To nie tylko wojna o strefy wpływów i o zasoby naturalne, ale także walka konserwatyzmu przeciw degeneracji Zachodu, przesiąkniętego lewackimi ideami rewolucji woke. W te konserwatywne wartości i w tę degenerację Putin – jak sądzi Peterson – faktycznie wierzy.
Druga teza: zamiast twardo sprzeciwiać się Putinowi, izolować się od niego, Zachód powinien pomyśleć, jakie ustępstwa mogą pomóc zakończyć tę wojnę. „Być może uznanie Ukrainy za państwo neutralne na co najmniej dwadzieścia lat. Być może nowe wybory na Ukrainie podlegające ratyfikacji przez wspólnych rosyjsko-zachodnich obserwatorów. Być może zobowiązanie się Zachodu do nieoferowania Ukrainie członkostwa w NATO lub UE, które nie jest jednocześnie oferowane Rosji lub nie posuwa się naprzód na warunkach akceptowalnych dla Rosji”. Jeśli Zachód nie dokona tych ustępstw, zdławią nas rosnące ceny energii, głód, masowe migracje, a może atak jądrowy Putina.
Wnioskowanie Petersona nie zgadza się też nijak z badaniami Chicago Council on Global Affairs i Centrum Lewady, z których wyraźnie wynika, że poparcie Rosjan dla inwazji na Ukrainę wynika raczej z przekonań imperialnych i z pragnienia osiągnięcia przez Rosję pozycji mocarstwa
To dwie podstawowe tezy streszczające wypowiedź Jordana Petersona, która pojawiła się kilka dni temu na Daily Wire i na YouTube. Tezy głęboko błędne, szkodliwe, i niezgodne z wartościami, jakie Peterson głosi w swoim opublikowanym w NK „Manifeście Konserwatywnym”. Spójrzmy na każdą z tych tez po kolei w świetle faktów.
Owszem, Władimir Putin używa retoryki konserwatywnej, próbując uzasadnić swoje agresywne działania. Owszem, podkreśla związki z Rosyjskim Kościołem Prawosławnym oraz z głoszoną przez ten Kościół i jego patriarchę Cyryla linią obyczajową, między innymi sprzeciwiającą się prawom osób LGBT. Rzecz w tym, że jego działania mają charakter czysto instrumentalny i nie mają nic wspólnego z realnym konserwatyzmem. Społeczeństwo rosyjskie jest bowiem w codziennej praktyce życia jak najdalsze od stosowania konserwatywnych zasad. Choćby wskaźnik liczby rozwodów w Rosji od lat utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie, jednym z najwyższych na świecie (3,9 rozwodu na 1000 mieszkańców w 2020 r. wobec 1,3 w Polsce czy 2,3 w USA – a Peterson nie ma chyba wątpliwości, że ten wskaźnik mówi coś o konserwatyzmie społeczeństwa, skoro broni trwałości małżeństw w „Manifeście Konserwatywnym” (LINK). Choć poparcie dla aborcji spada, to tylko 13% Rosjan uważa, że jest ona nieakceptowalna. O rządach prawa czy merytokracji, której tak broni Peterson, w tym państwie autorytarno-oligarchicznym trudno w ogóle mówić. Tymczasem kanadyjski psycholog twierdzi, że to konserwatywna opowieść Putina o zachodniej degeneracji jest tym, co każe Rosjanom popierać Putina (przy tym składa pocałunek śmierci na czole prezydenta Dudy, którego obok Orbana i Le Pen określa jako tych, którzy w podobny sposób budują poparcie w swoim społeczeństwie!).
Wnioskowanie Petersona nie zgadza się też nijak z badaniami Chicago Council on Global Affairs i Centrum Lewady, z których wyraźnie wynika, że poparcie Rosjan dla inwazji na Ukrainę wynika raczej z przekonań imperialnych i z pragnienia osiągnięcia przez Rosję pozycji mocarstwa. Owszem, niechęć do Zachodu jest w Rosji silna, i jest podtrzymywana od czasów Związku Sowieckiego, ale ideologiczny komponent jest w niej mało istotny. Inwazja na Ukrainę wywołuje natomiast u części Rosjan poczucie imperialnej dumy i pozwala na odwrócenie uwagi od potężnego kryzysu zdrowia psychicznego, kryzysu demograficznego i codziennej degeneracji społeczeństwa, ale to społeczeństwo jest ostatnie do prowadzenia konserwatywnej krucjaty.
Nawet jeśli jednak uznać, że pseudokonserwatywny przekaz Putina budzi jakiś oddźwięk w rosyjskim społeczeństwie, to na litość Boską, co ma on wspólnego z inwazją na Ukrainę? Kraj nad Dnieprem nie jest przecież w awangardzie światowej rewolucji woke, a społeczeństwo ukraińskie należy do bardziej konserwatywnych w Europie. Nie mam pojęcia, jak według Petersona wchodzenie z czołgami na Ukrainę, niszczenie Mariupola i zabijanie ludzi w Buczy miałoby pomóc w odnowieniu konserwatywnego ładu na Zachodzie.
Poszczególne części wywodu Petersona nie wynikają z siebie nawzajem, bo w jaki niby sposób z rzekomego konserwatywnego charakteru Putinowskiej inwazji miałaby wynikać gorąca apologia ustępstw wobec Rosji
Dalej jest jeszcze śmieszniej, a raczej straszniej. Przede wszystkim brak jakiegokolwiek uzasadnienia dla tezy, że ustępstwa Zachodu wobec Rosji spowodują jej wycofanie i uniknięcie owych straszliwych konsekwencji. Jeżeli konsekwentnie zastosować sposób myślenia Petersona, to może w ogóle powinno się zlikwidować NATO, a przynajmniej wyrzucić z niego państwa będące do 1989 r. w bloku sowieckim, z Polską i krajami bałtyckimi na czele? Jeżeli to ustępstwa są drogą do obłaskawienia Rosji, a siły odstraszające na wschodniej flance jedynie wzmacniają wściekłość Putina, to po co w ogóle ma istnieć NATO? Do czego ma służyć? Peterson używa w wypowiedzi na YouTube porównania ze szczurem przypartym do muru, który tym bardziej atakuje, ale argumentacja „ze szczura” nie wytrzymuje porównania z historią, która jednak dowodzi, że siła kolektywnego Zachodu w postaci NATO była kluczowym czynnikiem, który zatrzymał ekspansję Związku Sowieckiego po II wojnie światowej. Natomiast kiedy czyta się o „konstruktywnych propozycjach” Petersona, na przykład nowych wyborach w Ukrainie, ratyfikowanych przez „rosyjsko-zachodnich obserwatorów” – to już tylko ręce opadają. Jeśli takie wybory miałyby być uczciwe, to dlaczego miałyby zadowolić Putina? A jeśli miałyby być tym, czego Putin sobie naprawdę życzy, czyli zainstalowaniem w Kijowie marionetkowego władcy, spolegliwego wobec Kremla, to jaka miałaby być rola tych zachodnich obserwatorów? A co powiedziałby Jordan Peterson, gdyby np. wybory w Kanadzie – tak samo suwerennym państwie jak Ukraina – miałyby być ratyfikowane na przykład przez „amerykańsko-rosyjskich obserwatorów”?
Poszczególne części wywodu Petersona nie wynikają z siebie nawzajem, bo w jaki niby sposób z rzekomego konserwatywnego charakteru Putinowskiej inwazji miałaby wynikać gorąca apologia ustępstw wobec Rosji. Zagrożenie wzrostem cen i problemami gospodarczymi będzie takie samo niezależnie od tego, jaka ideologia stoi za napaścią na wolny kraj. Wśród wartości, jakie promuje Jordan Peterson w „Manifeście Konserwatywnym” jest między innymi prawda i wolność, a także rzetelna praca – jak sądzę, także intelektualna. Wypowiedzi Kanadyjczyka w „Daily Wire” i na YouTube nie mają nic wspólnego z tymi wartościami. Za to narracja Kremla jest do nich bardzo podobna.
Zdjęcie: Gage Skidmore from Peoria, AZ, United States of America, CC BY-SA 2.0 <https://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.0>, via Wikimedia Commons
A może to wariat?! I dlatego skończy, wycofa Can z tej wojny.
Problem z tym psychologiem jest taki, że on traktuje deklaracje Rosji za realność. Oraz wypiera brutalność i skrajny imperializm bandyckiej agresji Rosji wobec Ukrainy. A te deklaracje Rosji i cały misterny PR to tylko maskirowka dla zmylenia naiwnych – jak Peterson. I to działa – skoro zawodowy psycholog dał się nabrać – co mówić o przeciętnym „zjadaczu chleba” na Zachodzie. I dla lewicy i dla prawicy Putin jest idolem na Zachodzie. Gdyby byli nieco bardziej przytomni i rozejrzeli się wokół siebie – już sam fakt, że dwa przeciwne obozy na Zachodzie popierają Putina, byłby dla nich ostrym dzwonkiem alarmowym do obudzenia się i przynajmniej do bliższego przyjrzenia się Putinowi, stafce Kremla, mafijno-oligarchicznemu systemowi władzy opartej o specsłużby i generalnie o resorty siłowe – a przede wszystkim realnemu codziennemu życiu Rosjan i innych narodowości na prowincji – a nie w pokazowych miastach-wystawkach jak Moskwa czy Petersburg. Przypadek Petersona pokazuje, jak głęboko Zachód został poddany sowieckiej i post-sowieckiej agenturze wpływu na niemal wszystkich poziomach. Wyrwanie z tego opium dla mas i pokazanie realu Zachodowi jest jednym z głównych zadań dla Polski, CEE, generalnie państw zagrożonych przez Rosję. Tylko wtedy głos tych zagrożonych państw będzie miał zrozumienie i przełożenie polityczne na Starym Zachodzie i w USA, Kanadzie, Australii – ale także np. w części Azji czy Ameryce Łacińskiej. To jest zadanie na lata, właściwie dekady – ale moim zdaniem konieczne, jeżeli chcemy prawdziwej trwałej i skutecznej zmiany polityki międzynarodowej wobec Rosji. Trzeba obnażyć z całą ostrością nędzę wiosek potiomkinowskich Kremla i skonfrontować słodkie bajki Kremla z gorzkim realem jego brutalnego, skrajnie imperialistycznego działania. Tak, aby i lewica i prawica na Zachodzie i w świecie miała Rosję za skrajne i odrażające przeciwieństwo swoich wartości. Nie mogę się nadziwić, jak nieśmiało i z wewnętrznym oporem przechodzimy do krytykowania wszelkich „guru” na Zachodzie – od Mearsheimer’a, ubóstwianego jako rzekomego lidera realizmu politycznego – po takiego Petersona. Należy zasadniczo wyzbyć się poczucia intelektualnej niższości – przeciwnie – to my możemy [i to z pewnym politowaniem] prowadzić owych „guru” za rękę, niczym zagubione dzieci we mgle.
Jordan Peterson odleciał. Może nadmiar benzodiazepin mózg mu uszkodził. Szkoda, bo go bardzo ceniłem.
Ale pierdolenie
Bardzo dziwny wywód w ykonaniu Petersona. Pewnie nie myślał nad tym za długo.
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Dziś część starych tekstów „Frondy” źle się zestarzała. Jednak szkoda, że żyjemy w czasach, w których takie świeże, intelektualnie prowokujące pismo zdaje się nie do pomyślenia
Horubała dokonuje polskiego rachunku sumienia. Wypada on fatalnie. Elity po transformacji ustrojowej nie umiały stworzyć dobrze działającego państwa, ale też upadały przez przyziemne słabości: chciwość, pijaństwo, pożądanie
Kiedy wielkie instytucje rywalizują z małymi organizacjami o ograniczone fundusze, pytanie brzmi: czy polski model finansowania publicznych działań nie jest na granicy absurdu?
Polski dorobek medalowy wynika z ponadprzeciętnego wysiłku jednostek, a nie z systemowych działań i ogólnej koncepcji rozwoju sportu – bo jej nie ma. Olimpiada w Polsce nie musi być złym pomysłem, pod warunkiem, że stworzymy taką koncepcję
Prezes Mikosz nie życzy sobie, by znaczki Poczty Polskiej projektowały jakieś korkucie. I nie zawaha się w tym celu sięgnąć po flipnięte w lustrze grafiki stockowe
Laureat literackiego Nobla stara się odmalować poruszającą do głębi wizję. Udaje mu się to, mimo że używa kolorów uważanych dziś za niemodne lub wręcz zapomnianych. I ani myśli flirtować z ideologiami.
Zapisz się na listę mailingową i wybierz, na jaki temat chcesz otrzymywać alerty:
Login lub e-mail
Hasło
Zapamiętaj mnie