Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

Absolutny koniec komunizmu

Słowa Mariusza Błaszczaka o zakończeniu komunizmu przez uchwalenie ustaw sądowych są nieuprawnione, ale wygodne dla obozu rządzącego

Szef MSWiA, Mariusz Błaszczak komentując w radiowej Jedynce podpisanie przez Prezydenta Andrzeja Dudę ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa stanowczo stwierdził, że „tydzień temu w Polsce skończył się komunizm”. Po 28 latach nareszcie możemy stwierdzić, że ze starej Polski Ludowej nic już nie zostało! Ale czy nazywanie reformy sądownictwa walką z komunizmem jest na pewno słuszne?

14 grudnia podczas senackiej debaty nad ustawą o Sądzie Najwyższym prezes Izby Karnej, sędzia Stanisław Zabłocki w ostrych słowach krytykował projektowaną regulacje. W sieci od razu można było przeczytać komentarze, że „komunistyczny sędzia” broni „okrągłostołowego układu”. Ten obrazek powinien być koronnym przykładem, jak wygląda w Polsce debata publiczna i kogo się oskarża o komunistyczną przeszłość. Sędzia Zabłocki nie został mianowany do SN za PRL, w tym okresie praktykował jako adwokat. Był on pomysłodawcą procesu rehabilitacyjnego rotmistrza Pileckiego, w którym to reprezentował go jako obrońca. Mowa końcowa którą wygłosił w tym procesie przeszła do historii palestry. Po tym procesie został powołany do Sądu Najwyższego. I właśnie on, jeden z prowodyrów ochrony pamięci rotmistrza Pileckiego i Żołnierzy Wyklętych bywa nazywany „komunistycznym złogiem”, przez ludzi, którzy okresu komunizmu nie pamiętają lub pamiętać nie chcą.

Po skłóceniu się obozu solidarnościowego to właśnie prawa strona rości sobie prawo do występowania jako spadkobiercy walki z systemem komunistycznym, często poprzez negację osiągnięć swoich przeciwników

Od upadku komunizmu minęło już prawie 28 lat. Z powodu polityki grubej kreski nie udało się oczyścić całej tkanki społecznej z PRL-owskich naleciałości, jednak przez ten czas do głosu doszło już pokolenie, które urodziło się u schyłku Polski Ludowej, lub też po jej upadku. I co ciekawe to pokolenie głośno krzyczy, że w Polsce trwa komuna. Często te uwagi były słuszne – dopiero po wielu latach udało się wykreślić z przestrzeni publicznej osoby, które wspierały zbrodniczy system. Dopiero po latach udało się w sposób odpowiedni upamiętnić Żołnierzy Wyklętych i tych, których Polska Ludowa pokrzywdziła najbardziej. Jednak nie można każdej zmiany przyrównywać do walki z komuną. A taka narracja jest narzucana przez rządzących i chętnie podejmowana przez pokolenie, które komuny często nie pamięta.

Taki dyskurs podejmuje cała prawica od 1989 roku. Po skłóceniu się obozu solidarnościowego to właśnie prawa strona rości sobie prawo do występowania jako spadkobiercy walki z systemem komunistycznym, często poprzez negację osiągnięć swoich przeciwników. Wzajemne oskarżenia czy walka teczkami stały się codziennością, jednak teraz próbuje się dostrzec wszędzie rzekomych komunistów. Jest to wygodne, jeżeli (podobno) zasiadają oni w takich organach jak Krajowa Rada Sądownictwa czy orzekają w Sądzie Najwyższym. Można wtedy przeprowadzić reformę, powołując się na moralną wyższość nad tymi, którzy wspierali opresyjny system i zbijać wszystkie argumenty twierdząc, że osoby je formułujące bronią komunistów. W oczach opinii publicznej, której okres PRL w znakomitej większości kojarzył się bardzo źle, takie zaangażowanie dyskwalifikuje z dyskusji „obrońców komuny”.

W tym miejscu należy podkreślić, że ten tekst w żaden sposób nie ocenia, czy przeprowadzana przez partia rządzącą reforma wymiaru sprawiedliwości jest słuszna czy nie. Sądy często działają źle i nieefektywnie, ale na pewno nie jest to spowodowane obroną poprzedniego systemu. Sędziowie, którzy orzekali w okresie PRL systematycznie przechodzą w stan spoczynku, czego najlepszym dowodem jest fakt, że już mniej niż 700 sędziów (z 10 tys.) orzekało przed 1989. Dlatego wywieszenie na sztandarach haseł walki z komunizmem jest co najmniej nieuprawnione. Bo wtedy obrywają nie tylko ci, którzy potencjalnie mogli mieć komunistyczną przeszłość, ale i tacy jak sędzia Zabłocki – ci, którzy aktywnie włączyli się w walkę z Polską Ludową i upamiętniali tych najbardziej przez nią pokrzywdzonych. Dlatego dzień 21 grudnia 2017 nie był dniem absolutnego końca komunizmu, bo komunizm skończył się już w 1989 roku, a do teraz mogą trwać najwyżej porządki po poprzednim systemie.

Stały współpracownik „Nowej Konfederacji”. Ekspert Centrum Analiz KoLibra. Naukowo zainteresowany prawem gospodarczym oraz tematyką związaną z ekonomiczną analizą prawa.

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
9 717 / 26 000 zł (cel miesięczny)

37.37 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

Jedna odpowiedź do “Absolutny koniec komunizmu”

  1. Pan Tadeusz pisze:

    O ile teraz wiele osób związanych z poprzednim systemem odeszło z życia publicznego, o tyle brak odcięcia się od PRL-u wcześniej spowodował, że ludzie zaczynający karierę w latach 90-tych wchodzili w środowisko zdominowane lub o dużym wpływie działaczy komunistycznych. Chcąc nie chcąc „nowi” zaczęli nabierać zwyczajów, zachowań, podejścia od „starych”. Objawiający się w ten sposób „postkomunizm” trwa do dziś. Zresztą nie dotyczy tylko sądów, a wielu innych instytucji czy nawet (a może i przede wszystkim) naszego życia codziennego. Nim spustoszenie dokonane przez lata komunizmu w umysłach ludzi zniknie miną jeszcze lata.

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo