Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

Wojna ze „śmieciówkami” to tylko reformatorski spektakl

Dwa tygodnie temu Tusk zapowiedział rozprawę z umowami śmieciowymi. Skoro taką zapowiedź ogłoszono, musi istnieć poparcie dla planów premiera. Pytanie tylko: dlaczego?

Dwa tygodnie temu Donald Tusk zapowiedział rozprawę z umowami śmieciowymi. Skoro taką zapowiedź ogłoszono, to musi istnieć poparcie dla planów premiera. Pytanie tylko: dlaczego?

Rząd nie kryje, że oskładkowanie tych form zatrudnienia może negatywnie wpłynąć na rynek pracy, a dla zatrudniających będzie oznaczało dodatkowe obciążenia fiskalne. Jak to więc możliwe, że tego typu postulat stał się tak nośny społecznie?

Po pierwsze, większość ludzi nie do końca rozumie, że poprzez zmniejszenie wynagrodzeń na rękę i pewne zwiększenie bezrobocia, sama za te zmiany zapłaci. Po drugie, liczba osób zatrudnianych wyłącznie na umowy cywilno-prawne jest mniejsza, niż się powszechnie sądzi. Według danych Ministerstwa Pracy w 2012 r. było to zaledwie 0,7 mln na ponad 16 mln (legalnie) pracujących Polaków. Można więc wokół relatywnie nielicznej grupy społecznej rozegrać długotrwały reformatorski spektakl.

Obecne różnice w możliwych formach zatrudnienia, poprzez sposób opodatkowania, stwarzają silne zachęty fiskalne do rozliczania się z pracownikiem w formie umów cywilno-prawnych. Na przykład opodatkowanie umów o dzieło, z wykorzystaniem możliwych ulg, może być nawet kilkukrotnie „tańsze” niż zatrudnienie za te same pieniądze na umowę o pracę. Różnica jest więc ogromna.

Rząd zamierza tę dysproporcję zmniejszyć, wprowadzając obowiązek odprowadzania składek na ubezpieczenia społeczne od każdego rodzaju umowy, a tych, którzy nie będą mu się chcieli poddać – wypchnie na nowy i przejściowo tańszy tryb samozatrudnienia. Wedle założeń ma to pozwolić na eliminację problemu ludzi bez prawa do ubezpieczeń społecznych.

Warto jednak zauważyć, że to nie jedyne możliwe do zastosowania rozwiązanie.

Zamiast wprowadzać składki na wszelkiego rodzaju umowy, być może lepiej pomyśleć o całkowitej likwidacji takiego narzędzia fiskalnego? Składka zdrowotna już obecnie jest w zasadzie zdublowaniem podatku dochodowego. Przecież obecnie zakres czy jakość świadczeń zdrowotnych wcale nie są uzależnione od kwot odprowadzanych w składce na NFZ!

Nic nie stoi na przeszkodzie, aby prawo do publicznej ochrony zdrowia przyznać każdemu i finansować je bezpośrednio z budżetu. Z przymusowej, procentowo określanej składki emerytalnej także można by zrezygnować

Nic więc nie stoi na przeszkodzie, aby prawo do publicznej ochrony zdrowia przyznać każdemu i finansować je bezpośrednio z budżetu. Z przymusowej, procentowo określanej, składki emerytalnej także można by zrezygnować bez żalu, wprowadzając w jej miejsce emeryturę obywatelską.

Ani ZUS, ani NFZ nie musiałby już zajmować się analizą stanu składek dziesiątków milionów obywateli. Fundusze te zapewniałyby wyłącznie świadczenia (emerytalne, zdrowotne), a pracownik wraz z pracodawcą mógłby zamiast podatku dochodowego i kilku rodzajów składek odprowadzać jeden podatek, w wymiarze – po uśrednieniu – mniej więcej sumy dotychczasowych danin. Czyż nie byłoby taniej i prościej?

Rozwiązanie takie wymagałoby jednak zaakceptowania nowej stawki podatku dochodowego. Określałaby ona rzeczywiste koszty pracy, zapewne niższe niż obecnie dla „umów o pracę”, ale zarazem wyższe niż przy rozliczeniu na umowę o dzieło.

Dlatego należałoby nie tylko zlikwidować składki. Trzeba by zastosować dla umów o pracę na czas nieokreślony stawkę podatku np. o jeden punkt procentowy niższą niż w wypadku innych form zatrudnienia i samozatrudnienia. Jestem przekonany, że w ciągu kilku miesięcy każdy wykonujący regularną pracę otrzymałby do podpisania właściwą umowę i zniknęliby „podatkowi” samodzielni przedsiębiorcy.

Propozycje rządowych reform zapewne jednak nie dotkną takich koncepcyjnych fundamentów systemu i skończy się na nieznacznej korekcie. Popularne są przypuszczenia, że chodzi tylko o intensyfikację wpływów do ZUS, który z trudem wiąże koniec z końcem. Jeśli to prawda, temat umów śmieciowych będzie elektryzował opinię publiczną jeszcze przez wiele lat, a kolejne Rady Ministrów będą się ścigać w populizmie, okazując, że dążą do „zmniejszenia skali niesprawiedliwości”.

Nowa Konfederacja
INTERNETOWY TYGODNIK IDEI, NR 4 (16)/2014, 23–29 STYCZNIA, CENA: 0 ZŁ
Redaktor „Nowej Konfederacji”. Współtworzy Ruch Narodowy i stowarzyszenie Marsz Niepodległości. Wcześniej był wicedyrektorem Centrum Analiz Fundacji Republikańskiej i redaktorem kwartalnika „Rzeczy Wspólne”. Pracował także w Parlamencie Europejskim, był najmłodszym posłem na Sejm V kadencji, członkiem Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy oraz Rady Programowej TVP. Studiował architekturę i ekonomię.

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
9 717 / 26 000 zł (cel miesięczny)

37.37 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo