Wpisz kwotę, którą chesz przekazać na rzecz NK
Zmiany w prawie o zgromadzeniach wynikają z braku zaufania, jakim politycy Prawa i Sprawiedliwości darzą obywateli.
Spór wokół nowelizacji prawa o zgromadzeniach pokazuje dwie logiki podchodzenia do relacji państwo-obywatele. Rządzące Polską Prawo i Sprawiedliwość darzy społeczeństwo głębokim brakiem zaufania. Jeśli weźmiemy za dobrą monetę zapewnienia, że ograniczenia prawa do organizowania pochodów czy manifestacji nie wynikają z chęci ukrócenia swobód obywatelskich, musimy przyjąć, że autorzy projektu kierują się prawem Murphy’ego: jeśli coś może pójść źle, to pójdzie. Jeśli uczestnicy dwóch przeciwnych sobie pikiet będą mogli się pobić, to na pewno to zrobią, w związku z czym należy im uniemożliwić jakikolwiek kontakt. Jeśli ktoś będzie chciał przypadkowo co jakiś czas zorganizować, dajmy na to, przemarsz z okazji miesięcznicy smoleńskiej, ktoś inny na pewno stanie mu na drodze. A to, że dziś do incydentów w czasie zgromadzeń dochodzi, no, incydentalnie, nie ma żadnego znaczenia.
Nie będę ukrywał, że bliższa mi jest logika ograniczonego zaufania do władz państwowych. Zgromadzenie to nie jest coś, na co potrzebuję zgody od urzędników. Moje prawo do jego organizowania zapisane jest w Konstytucji RP. Zapis, że jego ograniczenie określa ustawa wynika tylko i wyłącznie z potrzeby zachowania podstawowego porządku. Stąd wymaga się ode mnie jedynie zawiadomienia o chęci jego przeprowadzenia, z kolei odpowiedni organ ma zapewnić mi i innym uczestnikom, bezpieczeństwo. Co najwyżej może wydać zakaz zgromadzenia, i to w wyraźnie określonych przypadkach.
Nawet jeśli PiS działa w dobrej wierze i nie planuje tego typu naruszeń naszych podstawowych praw, to przecież władzę może przejąć kiedyś ktoś paskudny, kto te zapisy zechce wykorzystać
Wszystko, co wychodzi ponad absolutnie niezbędne ograniczenia, może zostać wykorzystane jako furtka do uniemożliwienia manifestowania poglądów. Z czego chyba doskonale zdają sobie sprawę pomysłodawcy nowelizacji: inaczej projektowanej zgody na organizację zgromadzenia cyklicznego nie wydawałby wojewoda. Przecież jeśli jakiś całkowicie apartyjny ruch obywatelski chciałby zorganizować, powiedzmy, miesięcznicę smoleńską (dlaczego znów mi się ona skojarzyła?), organ gminy mógłby się na to nie zgodzić – a wojewoda z pewnością przychylnym okiem spojrzy na tego typu obywatelską inicjatywę. Przynajmniej przez najbliższe trzy lata.
A takich furtek w projekcie jest dużo. Już samo to, że wojewoda wydaje „zgodę” na zgromadzenie cykliczne, czyni z organizatora petenta. Cały proces pozostawia decydentowi szerokie pole do arbitralności, zwłaszcza że tego typu imprezy powinny mieć, „na celu w szczególności uczczenie doniosłych i istotnych dla historii Rzeczypospolitej Polskiej wydarzeń”. Jeśli organy władzy publicznej, kościoły i związki wyznaniowe miałyby mieć pierwszeństwo w organizacji zgromadzeń, można w ten sposób – posługując się np. różnego rodzaju urzędami – zablokować zgodne z prawem manifestowanie swoich przekonań. Nawet jeśli PiS działa w dobrej wierze i nie planuje tego typu naruszeń naszych podstawowych praw, to przecież władzę może przejąć kiedyś ktoś paskudny, kto te zapisy zechce wykorzystać. Ustawy powinno się pisać z myślą o czasach, kiedy już nie będzie się u władzy.
Choć jeszcze nie wiadomo, w jakim kształcie ustawa zostanie ostatecznie uchwalona – sejm ma jeszcze pochylić się nad senackimi poprawkami – całość jest kolejnym wykwitem centralizacyjno-etatystycznej logiki myślenia Prawa i Sprawiedliwości. Tymczasem społeczeństwa nie da się zamknąć w ciasnych ramkach, a nielegalne pikiety czy kontrmanifestacje także się odbywają, o czym Jarosław Kaczyński powinien wiedzieć, bo sam brał – jeszcze za poprzedniego ustroju – w takich udział.
Panie Januszu, ja dość szybko (po dojściu PIS do władzy) porzuciłem nadzieję na prawdziwą dobrą zmianę w wykonaniu działaczy/polityków tej partii. Oni nadal, tak jak ich wszyscy poprzednicy – “rządzą” oobarczeni pewnym, poniekąd chętnie przez nich akceptowanym, balastem. Balastem pozostawionym im w spadku przez gen. Iwana Sierowa – jako instrukcja dla funkcjonariuszy NKWD, napisana w 1947 roku. Po jej przeczytaniu pewne sprawy staną się dla Pana bardziej zrozumiałe, zaręczam! Poniżej link do strony z pełnym tekstem owej instrukcji: http://babaichlop.pl/2016/12/04/duch-generala-sierowa/
Przepraszam Panie Stefanie, że mianowałem go przez pomyłkę Januszem!
Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *
Komentarz *
Nazwa *
E-mail *
Witryna internetowa
Zapisz moje dane, adres e-mail i witrynę w przeglądarce aby wypełnić dane podczas pisania kolejnych komentarzy.
Wczoraj szef Nowej Konfederacji, Bartłomiej Radziejewski, wziął udział w spotkaniu z kierownictwem resortu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, w tym z ministrem Radosławem Sikorskim
„Nowy porządek globalny. Mocarstwa, średniacy i niewidzialne siły kierujące światem” – wydana niedawno książka dyrektora Nowej Konfederacji, Bartłomieja Radziejewskiego – budzi duże zainteresowanie czytelników.
Książka ta staje się klasyką analizy najnowszej rywalizacji geopolitycznej i geoekonomicznej. Zachęca do refleksji nad obecnymi strategiami państw oraz do zrozumienia skomplikowanych relacji międzynarodowych
Wraz z partnerem wydania książki - firmą Accenture Polska oraz partnerem wydarzenia - Google Cloud Polska, zapraszamy już 13 grudnia o godzinie 18:00 do KinoGramu przy Fabryce Norblina, aby dyskutować o żywiole, jakim jest sztuczna inteligencja. Dołącz do wydarzenia!
Dołącz do zespołu Nowej Konfederacji! Czytasz NK? Chcesz dowiedzieć się jak wygląda nasza praca od środka? A może po prostu szukasz pracy, która poszerzy Twoje horyzonty? Nowa Konfederacja poszukuje osoby do zespołu debat.
Szef NK w oparciu o książkę “Nowy porządek globalny. Mocarstwa, średniacy i niewidzialne siły kierujące światem“ tłumaczy swoje spojrzenie na aktualną sytuację geopolityczną
Zapisz się na listę mailingową i wybierz, na jaki temat chcesz otrzymywać alerty:
Login lub e-mail
Hasło
Zapamiętaj mnie