Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

Szkolna nuda

Kolejny rok szkolny zakończył się bez gruntownych zmian w systemie edukacji. Zmian, których system potrzebuje jak powietrza
Wesprzyj NK
Edukacja w Polsce jest niczym krawiec-rzemieślnik, który od lat z tych samych materiałów, tymi samymi narzędziami szyje niemodne już ubranie. Dziecko zakłada mundurek, ale nie chce go nosić. Strój krępuje ruchy, źle wygląda, nie odróżnia od innych. A krawiec, nie mając możliwości zakupu nowych materiałów oraz będąc przekonanym o słuszności proponowanych projektów, dziwi się, że właśnie przegrywa walkę o klienta. Podobnie jest z polską, nudną szkołą. Rozwój kraju blokuje skostniały, nieprzystający do realiów cywilizacyjnych i kulturowych system oświatowy. System, którego ograniczenia nie pozwolą na realizację poważnych reform, mogących doprowadzić Polskę, w perspektywie jednego pokolenia, do roli europejskiego ważnego gracza. I tak, jak krawcowi trzeba pokazać nowe, kolorowe magazyny modowe, tak należy włączyć się w debatę o ogólnonarodowej oświacie, wskazując na...

Chcesz uzyskać darmowy dostęp do całości materiału?

Zaloguj się do swojego konta lub utwórz nowe konto i zapisz się do newslettera

Absolwent filologii angielskiej oraz socjologii, nauczyciel z 17-letnim stażem. Od 15 lat właściciel oraz metodyk sieci szkół językowych z oddziałami w Koszalinie, Sianowie oraz Darłowie. Jednocześnie pracuje jako nauczyciel w publicznym V LO w Koszalinie.

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
9 717 / 26 000 zł (cel miesięczny)

37.37 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

4 odpowiedzi na “Szkolna nuda”

  1. Marek pisze:

    Do takich zmian potrzeba niestety w zdecydowanej większości inny „sort” nauczycieli, co jest moim zdaniem ogromną barierą .Ale oczywiście gdzieś zmiany trzeba zapoczątkować mimo „kwadratury koła”. pozdrawiam.

  2. pjesionowski pisze:

    Absolutnie, pełna zgoda.

  3. torero pisze:

    1. Przerabiałem niedawno przykład z fatalnym nauczycielem u znajomej. Dowiedziałem się, że narzędzia do zdyscyplinowania fatalnego są – chociażby wizytacje dyrektorskie czy w ostateczności nagany (inna rzecz, czy nauczyciel nie poda wtedy dyrekcji o mobbing, a jakaś rozhisteryzowana sędzina w sądzie pracy nie uzna tych „zarzutów”…) Są, tylko nikt nie chce z nich korzystać, bo nowi nauczyciele specjalnie do pracy się nie garną… Czyli finanse.

    2. Biurokracja – 100% zgody. Ale w dobie dzienników elektronicznych z jednej strony, a RODO z drugiej, zupełnie niepotrzebne są np. wywiadówki, zamienione w pogawędki towarzyskie dla mamusiek z mnóstwem czasu. A o likwidacji wywiadówek jakoś nikt nie wspomina.

    3. Zabobonowi kreatywności bez solidnych podstaw, obejmujących również tę wyklinaną „pamięciówkę”, należy wreszcie powiedzieć stanowcze NIE. Z jednej strony nasi twórcy, wychowani w rzekomo „ograniczającym” systemie, nie odstają jakoś od średniej światowej (a już z pewnością nie in minus), a z drugiej – autorom takich pomysłów proponuję wziąć setkę losowych pracowników i przeliczyć, ilu jest w niej muzyków, grafików i wynalazców, a ilu – rzetelnych, skrupulatnych, zwyczajnych fachowców.

    3a. Do kreatywności również potrzebne są podstawy, najlepiej pamięciowe. Dobrze byłoby, żeby muzyk pamiętał gamy, a architekt – umiał szybko w pamięci przeliczyć orientacyjne proporcje.

    4. Oceny są niezbędne. Pełnią rolę kompasu, czynnika motywacyjnego i jednocześnie dyscyplinują – tak samo, jak siedzenie w ławkach wyrabia pewną dozę samodyscypliny wewnętrznej. A właśnie przeczytałem przed momentem, że brak takowej wywiera fatalne skutki dla umiejętności koncentracji uwagi; zaczadzeni nawałem treści z netu tracimy umiejętność koncentracji, wymaganej choćby przy czytaniu dłuższego tekstu…

    5. Bon oświatowy na początek.

    6. Szkoła ma przede wszystkim nauczyć. Wzbudzenie ciekawości świata, choć niewątpliwie pożądane i fajne, to sympatyczny i miły cel drugoplanowy.

  4. Danyone pisze:

    Polska edukacja jest tragiczna. Do dziś pamiętam jak pytałem się pani od matematyki, po co mamy uczyć się zagadnienia, które ona w danej chwili omawiała. Oczywiście nie dostałem żadnej odpowiedzi prócz „Bo to jest programie nauczania”
    Innym złotym przykładem, już na studiach były zadania, które dostaliśmy na kolokwium . Były 3 zadania i 15min. Zadania były wybierane ze zbioru tych, które wcześnie byłu robione na ćwiczeniach. Także były gotowe rozwiązania w zeszycie. Niestety 15 min to było zbyt mało czasu na przeanalizowanie problemu i zrobienia wszystkich obliczeń. Jedyną możliwością było wykucie się zadań na pamięć i gdy pani podała treść zadania to pisało się z pamięci całe równania, nawet wyniki bo nie było czasu użyć kalkulatora.
    Jaki to miało sens ?

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo