Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

„Piątka Kaczyńskiego”, czyli dzielić, by rządzić

Każda z propozycji przedstawionych podczas konwencji PiS ma zadowolić wybraną grupę wyborców. Kaczyński zakłada, że rodzice, ludzie młodzi czy emeryci nie będą myśleć o skutkach systemowych, tylko o zasobności swojego portfela
Wesprzyj NK
Polityk, który jednocześnie obiecuje wzrost wydatków i obniżkę podatków, uprawia demagogię. Tak zrobił właśnie Jarosław Kaczyński, który podczas konwencji Prawa i Sprawiedliwości obiecał de facto likwidację PIT dla osób poniżej 26. roku życia, obniżkę kosztów pracy (średnio doprecyzowaną), 500+ od pierwszego dziecka, jednorazową „trzynastkę” dla emerytów i przywrócenie licznych autobusowych połączeń lokalnych. Propozycje te powodują jednorazowy koszt rzędu 30-40 mld zł i (zwłaszcza, jeśli chodzi o 500+) wielomiliardowy wzrost wydatków stałych, tudzież spadek wpływów do budżetu. Wraz z obniżką podatków powodują zagrożenie wzrostu deficytu budżetowego. Dziwią głosy tych, którzy tego nie widzą, powołując się na nauki Johna Maynarda Keynesa. Wiązanie tych pomysłów z nazwiskiem brytyjskiego ekonomisty jest dla niego obraźliwe, nie postulował on bowiem czynienia z wydatków publicznych gospodarczego perpetuum...

Chcesz uzyskać darmowy dostęp do całości materiału?

Zaloguj się do swojego konta lub utwórz nowe konto i zapisz się do newslettera

Politolog, dziennikarz, tłumacz, współpracownik Polskiego Radia Lublin. Pisze doktorat z ekonomii i finansów w Szkole Doktorskiej Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Publikował i publikuje też m.in. w "Gościu Niedzielnym", "Do Rzeczy", "Rzeczpospolitej", "Gazecie Wyborczej", "Tygodniku Powszechnym" i "Dzienniku Gazecie Prawnej". Tłumaczył na język polski dzieła m.in. Ludwiga von Misesa i Lysandera Spoonera; autor książkek "W walce z Wujem Samem", "Żadna zmiana. O niemocy polskiej klasy politycznej po 1989 roku", "Mała degeneracja", współautor z Tomaszem Pułrólem książki "Upadła praworządność. Jak ją podnieść". Mąż, ojciec trójki dzieci. Mieszka w Lublinie.

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
9 717 / 26 000 zł (cel miesięczny)

37.37 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

3 odpowiedzi na “„Piątka Kaczyńskiego”, czyli dzielić, by rządzić”

  1. Jacek pisze:

    Nie ma publicznej dyskusji o strategicznych problemach. Nie ma racjonalnych argumentów i kontrargumentów. Jest okładanie się kijami i licytacja „co nam dadzą”. Oczywiście, że dadzą to, co zabiorą minus „koszty pozyskania”. Totalna opcja na okładanie kamieniami dinozaura przyjęta przez opozycję i budowanie koalicji „wszyscy, którzy przeciw” bez mądrej propozycji przyszłości, zawęża możliwość działania. Coraz bardziej widać jak środowiska post-okrągłostołowe zapędziły się w kozi róg i utrwalają ten stan.

  2. cimber pisze:

    Ale gdzie w tym wszystkim jest liberalna opozycja?
    Jako pracujący jestem stanowczo przeciwny takiemu rozpasaniu budżetu i dawania mi i innym czegokolwiek za co ja koniec końców będe musiał zapłacić.
    I nie mam na kogo głosować. Nie ma żadnej liczącej się siły która powiedziała by w sejmie w moim imieniu że jest przeciw. Że to za dużo, że juz teraz mamy deficyt, a może być gorzej. Że inwestycje stoją, infrastruktura wciąż wymaga poprawy.
    I że jest wreszcie cała masa ludzi którym należą się podwyżki za prace którą wykonują jako pielęgniarki, nauczyciele, urzędnicy niskiego i średniego szczebla. I to za ich prace powinniśmy im najpierw godnie zapłacić.

    Co na to np PO, albo psl, albo sld? Jest ktokolwiek na naszej scenie politycznej, kto myśli o Polsce, a nie tylko o wygraniu wyborów?
    Przecież są w Polsce ludzie którzy cenią polityków z zasadami wizją i odwagą.

  3. Jacek pisze:

    „Liberalna” opozycja, bo tak określa siebie PO (!), mówi, że nie ma na to kasy ale w sejmie poprze wszystkie socjalne propozycje PIS (autentycznie, powiedzieli, że zagłosują „za”). Tak to wygląda, że nie mają nic spójnego do zaproponowania. Patrzą, co da im poparcie w sondażach, kreują sztuczne konflikty, na których dałoby się wjechać do sejmu czy do PE i wynoszą każdy prawdziwy i wydumany konflikt poza Polskę. Prawicowa opozycja nie istnieje. Mają więcej ambitnych przywódców niż członków. I tak się to wszystko toczy. Za jakiś czas zobaczymy dokąd.

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo