Wpisz kwotę, którą chesz przekazać na rzecz NK
Suszone świerszcze chilli z limonką 20 g. Cena dość wygórowana, bo prawie 15 złotych w sklepie z owadzimi przysmakami. Nie dla owadów, a dla ludzi – rzecz jasna. W innym sklepie chrupiące robaczki za niewiele mniej. Obok suszone larwy mącznika młynarka (Tenebrio molitor). Reklamowane jako potrawa „pełna białka i zdrowych nienasyconych kwasów tłuszczowych. Są fantastycznie chrupiące, lecz nie są smażone na oleju! Stanowią świetną przekąskę również dla dzieci”.
Globalne problemy z produkcją pożywienia, a niebawem także widmo wojennego głodu, kierują ludzkość – a może raczej globalny przemysł – w stronę nowych i wzbudzających kontrowersję źródeł pożywienia. Unia Europejska już wydała zgodę na domieszkę owadów w naszym jedzeniu.
Robaki toczą UE
Obok suszone larwy mącznika młynarka (Tenebrio molitor). Reklamowane jako potrawa „pełna białka i zdrowych nienasyconych kwasów tłuszczowych”
Konsumpcję mącznika żółtego, czyli larwy chrząszcza Tenebrio molitor, zatwierdziła 1 czerwca Komisja Europejska. Larwa znalazł się tym samym na długiej liście Novel food, czyli nowego pożywienia, niekonsumowanego regularnie przed 1997 rokiem. Skąd akurat ta cezura, trudno orzec. W katalogu znajdziemy jednak setki różnych łacińskich nazw, z czego większość to rośliny, uznane za jadalne.
Wprowadzenie owadów do katalogu żywności jest niebagatelną zmianą, bo wcześniej nie można było nimi karmić nawet zwierząt hodowlanych. Poza psami, kotami i rybkami w akwarium. Wejście mącznika – a także innych owadów – na szeroką skalę do europejskiego menu to wynik lobby francuskiej firmy Micronutris, która na swojej stronie zachęca, byśmy „odprężyli się z owadami o smaku tymiankowym i kieliszkiem chrupiącego Chardonnay”. Nie wiem, czy chodzi o wino na bazie robaków, czy o robaczywe winogrona. Niewątpliwie jednak, jeśli nawet francuska kuchnia zaczyna sięgać do owadów, to możemy mówić o dużej zmianie w myśleniu.
Jedzenie owadów to nie tylko spożywanie ich w całości, ale także przygotowywanie na ich bazie innych produktów, jak makarony czy wypieki. I w tym myśleniu jest klucz do „robaczywej rewolucji”. Szczególnie dzisiaj, gdy widmo głodu związanego z wojną staje się realnym zagrożeniem dla milionów mieszkańców m.in. Afryki.
Wyprodukowanie kilograma świerszczy wymaga 80 proc. mniej paszy, niż produkcja wołowiny o takiej samej wadze
Jak bowiem tłumaczy Komisja Europejska, wśród korzyści z wykorzystywania owadów w przemyśle spożywczym są: zwiększenie wydajności pasz, zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych, zużycia wody i gruntów oraz ograniczenie marnowania żywności. Hodowla owadów jest więc zdaniem unijnych urzędników zbawienna dla środowiska. Według danych Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa, wyprodukowanie kilograma świerszczy wymaga 80 proc. mniej paszy, niż produkcja wołowiny o takiej samej wadze. Nie trzeba też zużywać antybiotyków lub hormonów wzrostu w ogromnych ilościach stosowanych do hodowli bydła. Dlatego szacuje się, że wartość rynku owadziego będzie rosła w zawrotnym tempie. W 2018 roku oczekiwano, że ulegnie ona potrojeniu do 2023 w USA i Europie. Dzisiaj, w związku z rosnącymi cenami pożywienia i widmem światowego kryzysu, zapewne dojdzie do jeszcze większego wzrostu w tym zakresie.
Źródło: https://www.statista.com/chart/14574/edible-insects-are-coming-to-a-menu-near-you/ z dnia 13.06.2022 r.
To, co jest dla nas nowością, w wielu krajach jest od dawna elementem diety. Przede wszystkim w Azji, gdzie owady stanowią ważny element diety miliardów ludzi. Poza larwami – także całe chrząszcze, świerszcze, cykady oraz chrupiąca szarańcza. Czy zdobędą taką popularność w Europie? To raczej wątpliwe. Nauka ma jednak też inne asy w rękawie.
GMO i syntetyczne tkanki
Oczywiście na szczycie listy alternatywnych źródeł pożywienia jest żywność modyfikowana genetycznie (GMO). Jej ogromną przewagą jest przede wszystkim wdrukowana w laboratoriach odporność na różne zagrożenia, w tym na suszę i choroby. Jak uważa Marcin Rotkiewicz, dziennikarz naukowy i autor książki „W królestwie Monszatana. GMO, gluten i szczepionki”, „Gdybyśmy zainwestowali w biotechnologię, mogłyby się dziać cuda”. Uderza też mocno w przeciwników GMO, mówiąc bez ogródek, że „mają krew na rękach”.
Ogromną przewagą GMO jest przede wszystkim wdrukowana w laboratoriach odporność na różne zagrożenia, w tym na suszę i choroby
Istnieje bowiem cały ruch sprzeciwu wobec genetycznie zmodyfikowanej żywności, który opiera się na przeświadczeniu, że takie rośliny i zwierzęta mogą osłabić bioróżnorodność, wypierając mniej odporne gatunki, wywoływać niekontrolowane reakcje alergiczne, a nawet modyfikować genom innych organizmów, w tym ludzi. Szczególnie to ostatnie przekonanie rozbudza, podobnie jak w ruchach antyszczepionkowych, katastroficzne wizje mutacji rodzaju ludzkiego. Oczywiście należy zdać sobie sprawę z faktu, że to teorie spiskowe. Efekt ich jest jednak taki, że ludzie raczej unikają GMO.
Przoduje w tym Polska, w której zgodnie z prawem z 2008 roku, nie można uprawiać na naszych polach roślin z ziaren GMO. Kropka. A może raczej średnik, bo w rzeczywistości polscy rolnicy korzystają z nasion zmodyfikowanych genetycznie. Tyle że nielegalnie. Legalnie natomiast spożywamy żywność z GMO, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Jak pisze portal ekologia.pl, co roku importujemy z USA, Argentyny i innych krajów około 2,5 miliona ton soi, kukurydzy i rzepaku, w 90 proc. zmodyfikowanych genetycznie. I te trafiają do polskich domów. GMO karmione są zwierzęta hodowlane, wytwarzane są różne gotowe produkty, jak parówki, jogurty, majonezy, słodycze, alkohole, czipsy, wegańskie burgery itp.
Bill Gates: „Uważam, że wszystkie bogate kraje powinny przejść na stuprocentowo syntetyczną wołowinę”
A co, jeśli nie GMO? Jednym z rozwiązań ma być syntetyczna żywność, w szczególności mięso, hodowane nie przez rolników, a w laboratorium. W jego produkcję Bill Gates i Jeff Bezos zainwestowali już miliony, przelewane na konta amerykańskiej firmy Memphis Meat (Upside Foods), zajmującej się hodowlą mięsa z probówki. „Uważam, że wszystkie bogate kraje powinny przejść na stuprocentowo syntetyczną wołowinę. Można przyzwyczaić się do różnicy w smaku, a z czasem ich smak ma zostać znacząco ulepszony” – uznał Bill Gates w wywiadzie z MIT Technology Review. Biedne natomiast, zdaniem Gatesa powinny zjadać mięso zwierząt genetycznie modyfikowanych, odpornych na gorąco i braki wody.
Burger za 330 tysięcy dolarów
Mięso syntetyczne jest bowiem nadal bardzo drogą alternatywą, dającą korzyści środowisku, nie portfelowi. Pierwszy syntetyczny burger stworzony z mięsa wyhodowanego w laboratorium w Maastricht kosztował w 2013 roku 330 tysięcy dolarów. Dzisiaj jest jednak znacznie taniej i koszt takiego mięsa zbliża się do tego naturalnego.
Na czym polega taka produkcja? Jak czytamy na stronie Upside Foods: „Nasz kurczak wygląda, gotuje się i smakuje jak kurczak, bo to prawdziwy kurczak. To, co czyni nasze mięso wyjątkowym, to sposób jego wytworzenia: pobieramy niewielką próbkę zdrowych komórek kurczaka. Umieszczamy go w środowisku bogatym w składniki odżywcze i pozwalamy mu wyrosnąć na czyste mięso, gotowe do gotowania i delektowania się”.
Gdy już powstanie linia komórkowa, jest ona hodowana w bioreaktorach w nieskończoność, dając konkretne rodzaje tkanek, np. polędwicę lub pierś z kurczaka
Od zwierząt pobiera się więc tkanki, które następnie są modyfikowane genetycznie z wykorzystaniem technologii CRISPR-Cas9. Gdy już powstanie linia komórkowa, jest ona hodowana w bioreaktorach w nieskończoność, dając konkretne rodzaje tkanek, np. polędwicę lub pierś z kurczaka. Proces eliminuje więc hodowlę zwierząt i związane z tym etyczne problemy, zmniejsza też problem śladu węglowego takich hodowli oraz zagrożeń związanych z chorobami i zasobami do hodowli. Z pozoru jest to więc sytuacja win-win. Mamy bezpieczne, etyczne mięso, do tego produkowane z szacunkiem do planety.
A smak? No cóż. Jak mówi Michal Ansky, dziennikarka kulinarna z Izraela, gdzie w jednej restauracji już można zjeść syntetyczne mięso, alternatywa smakuje jak chudy kurczak. Nawet Gates przyznaje, że można się do niego przyzwyczaić. Co znaczy, że na razie jest raczej kiepski. Coś jak roślinne burgery. Niby wygląda podobnie, ale smakiem daleko mu do japońskiej wołowiny Kobe.
Wyzwanie przyszłości
Wyzwania związane z ekologią, przeludnieniem planety, wojnami i epidemiami wpływają na naszą dietę i przyzwyczajenia. Na naszych stołach częściej goszczą produkty mocno przetworzone, masowo produkowane, z masą dodatków, o których istnieniu nawet nie wiedzieliśmy. Jak mocno te trendy odbijają się na zdrowiu? Niewątpliwie skutkiem diety bogatej w różne polepszacze są choroby takie jak celiakia i nadwrażliwość na gluten, alergie pokarmowe, otyłość, a nawet choroby nowotworowe.
Mimo to nie widać możliwości ucieczki. Szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę grozę globalnego głodu, który już teraz zabija ponad 35 tysięcy osób dziennie, o czym pisałem w artykule o fenomenie odchudzania w społeczeństwach rozwiniętych i o zjawisku głodu w tych najuboższych. Współczesny świat pełen jest bowiem kontrastów. Może jednak właśnie owadzia dieta stanie się tym, co nas połączy w dobie kryzysów. Międzynarodowe koncerny już zacierają ręce.
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Uzmysłowiłem sobie, że nie chcę żyć w Europie, którą za kilka dekad będą wstrząsały konflikty społeczne, kryzysy gospodarcze i zapaść strukturalna – na tle demograficznym. Fragment książki „Jałowe łono Europy”
Dyskusje o preferowaniu przez kobiety partnerów o wyższym statusie społecznym są popularne w niektórych internetowych środowiskach. Choć zjawisko to powoli zanika, współczesne randkowanie prowadzi do wzrostu nierówności w społeczeństwie
Horubała dokonuje polskiego rachunku sumienia. Wypada on fatalnie. Elity po transformacji ustrojowej nie umiały stworzyć dobrze działającego państwa, ale też upadały przez przyziemne słabości: chciwość, pijaństwo, pożądanie
Zybertowicz: „W USA połowa robotników ma mniejsze zarobki niż ich rodzice. Ta demokracja dobrze działa? Jeśli tak, to na jakim polu przebiega postęp? Mnożeniu genderów i literek w ciągu LGBTQIA+?” Fragment książki „Cyber kontra real”
Powinniśmy oszacować próg, do którego jesteśmy w stanie zwiększać liczbę imigrantów, i pilnować jego nieprzekraczania. Należy też zacząć stawiać im wymagania, począwszy od deklaracji lojalności wobec Polski
Polski dorobek medalowy wynika z ponadprzeciętnego wysiłku jednostek, a nie z systemowych działań i ogólnej koncepcji rozwoju sportu – bo jej nie ma. Olimpiada w Polsce nie musi być złym pomysłem, pod warunkiem, że stworzymy taką koncepcję
Zapisz się na listę mailingową i wybierz, na jaki temat chcesz otrzymywać alerty:
Login lub e-mail
Hasło
Zapamiętaj mnie