Wpisz kwotę, którą chesz przekazać na rzecz NK
„Myślę też o tym, że łatwiej wylądować w kraterze von Kármána niż sprawić, by nasi sawanci, elita z IBL-u i Znaku, podjęli wysiłek dowiedzenia się, co naprawdę myśli polska „prawica” – a w zasadzie, co myślą polskie prawice, których jest bez liku, szerzej, wszyscy inakomysliaszczyje niż konsumenci deserów z Krakowskiego Przedmieścia.”
Wydaje mi się, że do poznania prawicy prof Głowińskiego odstręcza brak szacunku z jakim sie spotykają (patrz cytat). Z jakiś powodów, czy to tradycji, starych zasług albo choćby wieku (zwykle to wiekowi ludzie) oczekują ze zanim prawica wykrzyczy im w twarz że są zdrajcami albo aborcjonistami to powiedzą im grzeczne „dzień dobry”. Jak przy tym lekko tu wyśmianym stoliku w kawiarnii.
Jedną, dla mnie, fascynującą cecha polskiej prawicy jest tak wielki nacisk na godność i chęć jej obrony czy przywrócenia, odzyskania ale jednocześnie jest to realizowane metodą buldożera w składzie porcelany. A prof Głowiński z racji obszaru zainteresowań na takie rzeczy zdaje się jest wrażliwy.
Ostatni, prowokacyjny, punkt to taki ze, znów dla mnie, polska prawica jest po prostu mało ciekawa. Czy to geopolityka Bartosiaka czy to toruńska myśl religijna czy tez zwykła praktyka rzadów prawic po 1989 nie daje albo prawie nie daje niczego ciekawego czy tez odkrywczego (bo są to albo kalki kalk albo kopie kopi – patrz np Bartosiak i jego książka), choćby na małą miarę naszego regionu jak u Orbana, o czym warto dyskutować
W odpowiedzi: to nie jest tak, że wypominam IBL-owcom przesadne upodobanie do kremu sułtańskiego (czy bodaj bezów) – te 'desery’ to niewinna aluzyjka do głośnej w latach 80. (i skądinąd, jak wiem, lubianej i przez MG) prozy Adolfa Rudnickiego „Krakowskie Przedmieście pełne deserów”. Natomiast generalnie, szacunek wobec wszystkich (a sędziwych uczonych – dubeltowo!) to podstawa. Nie wydaje mi się, bym w swoich kilku uwagach szarżował na prof. Głowińskiego buldożerem. A marząc sobie, by zerknął na dorobek „prawic” mam na myśli nie tyle toruński ośrodek myśli religijnej, co różne takie Teologie Polityczne i Kluby Jagiellońskie. A może i Nowe Konfederacje? Myślę, że warto.
Z szacunkiem, aótor
@Obywatel: Byc moze. Ale jest granica za ktora ignorancja staje sie niekompetencja. Nieprzyjemnosc zycia za zelazna kurtyna miala jasna strone – nie bylo sie z kim porownywac. Zasciankowosc mozna sobie wybaczyc, kiedy jest narzucona. Problem w tym, ze teraz juz nie jest. I mozna spojrzec tym ludziom w oczy, i powiedziec – nie jestescie Panowie nawet w 20% tacy dobrzy jak sie Wam wydaje. Uczelnia dalej w drugiej 4-setce na swiecie? No niestety, niestety.
Byc moze. Ale jest granica za ktora ignorancja staje sie niekompetencja. Nieprzyjemnosc zycia za zelazna kurtyna miala jasna strone – nie bylo sie z kim porownywac. Zasciankowosc mozna sobie wybaczyc, kiedy jest narzucona. Problem w tym, ze teraz juz nie jest. I mozna spojrzec tym ludziom w oczy, i powiedziec – nie jestescie Panowie nawet w 20% tacy dobrzy jak sie Wam wydaje. Uczelnia dalej w drugiej 4-setce na swiecie? No niestety, niestety.
Bingo!
Z przyjemnością wsparłam Nową Konfederację przelewem po tym artykule. Oby więcej Wojciecha Stanisławskiego i takich tekstów na Państwa łamach!
Obrzydliwy tekst. Niczym donosik w ’68.
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Dziś część starych tekstów „Frondy” źle się zestarzała. Jednak szkoda, że żyjemy w czasach, w których takie świeże, intelektualnie prowokujące pismo zdaje się nie do pomyślenia
Horubała dokonuje polskiego rachunku sumienia. Wypada on fatalnie. Elity po transformacji ustrojowej nie umiały stworzyć dobrze działającego państwa, ale też upadały przez przyziemne słabości: chciwość, pijaństwo, pożądanie
Kiedy wielkie instytucje rywalizują z małymi organizacjami o ograniczone fundusze, pytanie brzmi: czy polski model finansowania publicznych działań nie jest na granicy absurdu?
Polski dorobek medalowy wynika z ponadprzeciętnego wysiłku jednostek, a nie z systemowych działań i ogólnej koncepcji rozwoju sportu – bo jej nie ma. Olimpiada w Polsce nie musi być złym pomysłem, pod warunkiem, że stworzymy taką koncepcję
Prezes Mikosz nie życzy sobie, by znaczki Poczty Polskiej projektowały jakieś korkucie. I nie zawaha się w tym celu sięgnąć po flipnięte w lustrze grafiki stockowe
Laureat literackiego Nobla stara się odmalować poruszającą do głębi wizję. Udaje mu się to, mimo że używa kolorów uważanych dziś za niemodne lub wręcz zapomnianych. I ani myśli flirtować z ideologiami.
Zapisz się na listę mailingową i wybierz, na jaki temat chcesz otrzymywać alerty:
Login lub e-mail
Hasło
Zapamiętaj mnie