Wpisz kwotę, którą chesz przekazać na rzecz NK
Panika giełdowa w Indiach
Amerykański Hindenburg Research opublikował 25 stycznia raport, w którym zarzucił przedsiębiorstwom Gautama Adaniego nieuczciwe praktyki księgowe i sztuczne zawyżanie kursu akcji. Analitycy Hindeburga prognozowali gwałtowny spadek cen udziałów w największej indyjskiej grupy biznesowej i rekomendowali zajmowanie krótkich pozycji. W rezultacie odwołano wartą ponad 2 mld USD wtórną publiczną emisję akcji Adani Enterprises. Wycena giełdowa dziesięciu notowanych spółek z Adani Group spadła do 3 lutego o 120 mld dolarów.
Od 2020 roku akcje spółek Adaniego były jednymi z najbardziej atrakcyjnych inwestycji. W ciągu trzech lat ich wartość zwiększyła się nawet o 1200 proc. Przede wszystkim dlatego jeszcze w połowie stycznia majątek Gautama Adaniego, oparty głównie na wycenie tych udziałów, pozwalał mu na zajmowanie trzeciego miejsca w rankingu miliarderów Bloomberga. Ze względu na gwałtowny spadek cen spółek z Adani Group bogactwo rodziny z Gudźaratu skurczyło się do 1 lutego o ponad połowę. Najbogatszy Indus wypadł poza pierwszą dziesiątkę rankingu globalnych bogaczy.
Te sukcesy krytycy Adaniego przypisują właśnie bliskiej znajomości z premierem Indii, z którym współpracuje, od kiedy Modi kierował stanowym rządem w Gudźaracie
Ta przecena to prawdopodobnie największe wyzwanie w karierze błyskotliwego biznesmena. W ciągu ostatnich ośmiu lat, od przejęcia władzy przez Narendrę Modiego i jego BJP, majątek biznesmena zwiększył się wielokrotnie. Inwestor przejął i rozbudował firmy o systemowym znaczeniu dla gospodarki Indii, od wydobycia surowców, poprzez produkcję i przesył energii aż po porty, wytwarzanie wodoru i budowę farm paneli słonecznych. Te sukcesy krytycy Adaniego przypisują właśnie bliskiej znajomości z premierem Indii, z którym współpracuje, od kiedy Modi kierował stanowym rządem w Gudźaracie. Niektóre z tych przedsiębiorstw mają pozycję niemal monopolistyczną.
Dla Indii wyzwaniem jest jednak nie tyle sam obecny spadek wartości spółek giełdowych, ale ich wpływ na parkiet w Mumbaju i całą gospodarkę. Problemy grupy mogą zarazić sektor bankowy, bowiem indyjskie instytucje finansowe pożyczyły pięciu największym przedsiębiorstwom z Adani Group co najmniej 10 mld dolarów. Przy tym wedle firmy maklerskiej CSLA największe państwowe instytucje pożyczkowe wyłożyły 30 proc. tej kwoty. Wyprzedaż dotknęła więc także indyjskich banków, których akcje tworzą aż trzecią część wartości indyjskiej giełdy. Indyjski bank narodowy (RBI) zalecił im raportowanie ekspozycji na firmy Adaniego.
Przedsiębiorstwa z konglomeratu Adani są znacznie zadłużone, nie tylko w formie zwykłych kredytów, ale także obligacji korporacyjnych i innych instrumentów dłużnych, a posiadające je fundusze inwestycyjne oraz ubezpieczyciele także mogą być zagrożone problemami finansowymi.
Na obecnym etapie nie wiadomo, na ile panika giełdowa będzie miała wpływ na realną gospodarkę i czy firmom Adaniego grozi niewypłacalność. Obrońcy Adaniego twierdzą, że jego biznesy generują stabilny dopływ gotówki, przez co obsługa długu jest niezagrożona. Pozostaje jednak pytanie, czy bez nowych emisji akcji i pożyczek grupa Adaniego będzie w stanie spłacać swoje zobowiązania, jeśli nieufność rynku wobec spółek by się utrzymywała.
Hindenburg Research zatrudnia wedle agencji Bloomberg w swoim nowojorskim biurze dziesięć osób. Firma ogłosiła, że zajmuje krótkie pozycje na instrumentach finansowych firmy Adaniego notowanych w USA. W uproszczeniu oznaczało to tyle, że sprzedają po cenie obecnej, zaś dostarczą papiery w terminie późniejszym, licząc na spadek ich wartości w międzyczasie. Jak jest to możliwe, że tak mała firma, która nawet nie posiadała bezpośrednio akcji spółki, mogła spowodować tak poważne problemy największego indyjskiego konglomeratu?
Stoją za tym trzy czynniki. Po pierwsze, od dłuższego czasu kolejne instytucje finansowe wyrażały zaniepokojenie zbyt wysokim zadłużeniem indyjskiego holdingu. Do tego dochodziły niejasności w rozliczeniach rodziny Adani z fiskusem oraz pogłoski o sztucznym zawyżaniu kursu przez podmioty ulokowane w rajach podatkowych.
Hindenburg zdetonował swój raport-bombę w momencie, kiedy zaufanie rynku do firm Adaniego było już nadszarpnięte. Komunikacja nowojorskiej firmy była przy tym niezwykle agresywna, co stanowiło drugą przyczynę gwałtownych reakcji rynków. Bez owijania w bawełnę nazwał karierę akcji Adaniego „największym przekrętem w historii korporacji”.
Trzecim czynnikiem, wpływającym na skuteczność Hindenburga, była renoma tej amerykańskiej firmy, która w podobny sposób zdecydowała się w przeszłości – skutecznie! – wystąpić przeciw kilkunastu innym spółkom. Misją Hindenburga jest bowiem wedle własnych deklaracji odkrywanie katastrof szykowanych przez korporacje zanim „zwabią one więcej niczego niespodziewających się ofiar”.
Kryzysowi na rachunku obrotów bieżących rządzący starają się zaradzić sprowadzając tańszą ropę. Dotychczas największymi eksporterami do Pakistanu były państwa Zatoki. Od marca tankowce będą przywozić rosyjski surowiec, który jest znacznie przeceniony ze względu na zachodnie sankcje
Grupa Adaniego opublikowała natychmiast wyjaśnienia na ponad 400 stronach, w których odrzuca zarzuty Hindenburg Research. W powietrzu wisi groźba sporów sądowych o rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji i zniesławienie. Obrońcy Adaniego twierdzą, że nowojorczycy wywołali panikę, by zarobić na spadku papierów spółki.
Na chwilę obecną trudno jest wyrokować, czy to, co zrobił Hindenburg Research przypomina wołanie dziecka, że „król jest nagi” czy raczej rozpowszechnianie plotki o pożarze w zatłoczonym teatrze. Ocena zachowania firmy z USA nie zmienia faktu, że Adani Group mierzy się z największym kryzysem w swojej historii, a wielu indyjskim instytucjom finansowym grożą kłopoty związane z utratą zaufania rynków.
Kryzys w Pakistanie
Niepokojące wieści płyną też z sąsiedniego Pakistanu. Kraj ten dotyka wielowymiarowy kryzys gospodarczy, a sytuacja bezpieczeństwa znacznie się pogarsza. Szukając najtańszych surowców, Islamabad zacznie w marcu sprowadzać ropę z Rosji.
W styczniu rząd Pakistanu zdecydował się na uwolnienie kursu waluty wobec dolara i podwyżkę cen paliw w kraju. Wedle agencji Bloomberg podjęcie tych niepopularnych kroków było warunkiem udzielenia Pakistanowi pożyczki z Międzynarodowego Funduszu Walutowego na sumę 6,5 mld dolarów. Bez niej temu ponad 230-milionowemu państwu groziła niewypłacalność i kryzys podobny do tego, który dotknął w zeszłym roku Sri Lankę.
To już kolejna pożyczka MFW dla Pakistanu w ciągu ostatnich lat. Obecne kłopoty związane są między innymi z wysokimi cenami ropy naftowej, którą Islamabad musi w większości importować. Brak wystarczających zapasów surowca doprowadził w styczniu do kolejnego wyłączenia prądu, które na kilkanaście godzin objęło cały kraj. Współwinna była infrastruktura energetyczna, której modernizacja nie jest możliwa ze względu na brak środków.
Kryzysowi na rachunku obrotów bieżących rządzący starają się zaradzić sprowadzając tańszą ropę. Dotychczas największymi eksporterami do Pakistanu były państwa Zatoki. Od marca tankowce będą przywozić rosyjski surowiec, który jest znacznie przeceniony ze względu na zachodnie sankcje. Płatność ma się odbywać w walucie nieujawnionego z nazwy jednego z państw, które nie nałożyły sankcji na Rosję za inwazję na Ukrainę. Przypomnijmy, że od początku wojny w Ukrainie także Indie i Chiny znacznie zwiększyły skalę zakupów rosyjskiej ropy.
Tradycyjnie kłopoty rządu w Islamabadzie próbują wykorzystać liczne grupy terrorystyczne, atakując słabnące państwo. 30 stycznia co najmniej 88 osób zginęło w ataku bombowym na meczet w Peszawarze, gdzie na wieczorne modlitwy zgromadzili się wierni. Wielu spośród nich było funkcjonariuszami policji i wojska. Żadna z grup terrorystycznych nie wzięła odpowiedzialności za atak, ale najbardziej prawdopodobnym sprawcą jest pakistański odłam ruchu talibskiego (Tehrik-i-Taliban Pakistan).
Kryzys walutowy, wysoka inflacja oraz niepewna sytuacja bezpieczeństwa to kolejne wyzwania stojące przed rządem w Islamabadzie. Musi się on mierzyć również ze skutkami zeszłorocznej powodzi, największej w dziejach kraju.
Fala zachorowań na Covid-19 w Chinach
Przełom roku przyniósł niepokojące informacje o największej do tej pory fali zachorowań na Covid-19 w Chinach. Obecnie jednak wydaje się ona słabnąć.
Szef CDC, epidemiolog Wu Zunyou, stwierdził, że w obecnej fali dotychczas uległo zakażeniu ponad 80 proc. populacji
Zdaniem chińskiej służby epidemiologicznej CDC, w styczniu w szpitalach w związku z zakażeniem koronawirusem umierało kilkanaście tysięcy ludzi tygodniowo. Całkowita liczba ofiar jest zapewne wielokrotnie większa, gdyż te statystyki nie obejmują zmarłych w domach ani tych, których zachorowania nie stwierdziły oficjalne testy.
W związku gwałtownie zakończoną polityką “zero-Covid”, wykonywanie tych ostatnich stało się znacznie trudniejsze i rzadsze, bowiem prawie z dnia na dzień znikła służąca do tego infrastruktura. Szef CDC, epidemiolog Wu Zunyou, stwierdził, że w obecnej fali dotychczas uległo zakażeniu ponad 80 proc. populacji. Na podstawie danych porównawczych z innych państw sugeruje to ponadmilionową liczbę zgonów związanych z epidemią.
Gospodarka ChRL się rozwija, ale ludność się kurczy
Zmiana polityki epidemiologicznej o niemal 180 stopni spowodowana była prawdopodobnie sytuacją gospodarczą, pogarszającą się na skutek kolejnych lokalnych lockdownów. W zeszłym roku wzrost gospodarczy nie przekroczył 3 proc., co jest wynikiem najgorszym od prawie pół wieku. Chińskie władze spodziewały się ekspansji gospodarczej na poziomie 5 proc. Władze w Pekinie zapewne zmartwiły też dane demograficzne. Po raz pierwszy od czasów Mao populacja Chin zaczęła się kurczyć.
Obecnie po zniesieniu ograniczeń covidowych spodziewane jest gwałtowne odbicie gospodarcze. Liu He, chiński premier, podczas swojego pobytu na forum w Davos wyraził opinię, że dzięki ponownemu otwarciu gospodarki wzrost w tym roku może powrócić do poziomu sprzed pandemii.
Ten optymizm wydają się podzielać menadżerowie. Wskaźnik wyprzedzający koniunktury (PMI) w przemyśle chińskim po raz pierwszy od września przekroczył wartość 50 punktów. Każdy odczyt poniżej tej wartości sugeruje przyszłe spowolnienie gospodarcze. PMI dla usług i budownictwa odbiło jeszcze bardziej, do 54,4 punktu.
Czy chińskie przyspieszenie to dobra wiadomość dla świata? Z pewnością doda ono dynamizmu globalnej gospodarce. Londyński „The Economist” przewiduje jednak, że dynamiczny wzrost w ChRL może przełożyć się na wyższe ceny surowców na świecie, a przez to – na postępującą inflację. Ta z kolei może zmuszać banki centralne do zaostrzania polityki pieniężnej, co będzie skutkowało schładzaniem gospodarek.
Na długofalowe perspektywy wzrostu gospodarczego cieniem kładzie się natomiast sytuacja demograficzna Państwa Środka. Wedle danych oficjalnych ludność ChRL skurczyła się w zeszłym roku o 850 tys. ludzi, do ok. 1,4118 mld. Jeśli trend się utrzyma, Chinom grozi los Japonii, która od dekad pogrążona jest w demograficznej depresji i ekonomicznej stagnacji. Już niebawem przestaniemy mówić o ChRL jako o najludniejszym państwie świata. Jeśli to już nie nastąpiło, to najdalej w marcu najliczniejszą populację będą miały Indie.
Władze w Pekinie zapewne zmartwiły też dane demograficzne. Po raz pierwszy od czasów Mao populacja Chin zaczęła się kurczyć
Nowe partnerstwa w dziedzinie bezpieczeństwa na Indopacyfiku
11 stycznia Japonia i Wielka Brytania zawarły układ obronny. Dzięki odrębnemu porozumieniu pogłębiono też współpracę japońsko-amerykańską w tej dziedzinie. Wszystkie te zabiegi są efektem obaw dotyczących agresywnej polityki Chin w rejonie Indopacyfiku.
Premierzy Fumio Kishida i Rishi Sunak podpisali porozumienie, które umożliwia stacjonowanie wojsk na terytorium kraju partnerskiego. Podobną umowę Japonia zawarła niedawno z Australią. Na mocy odrębnego układu japońskiego z USA oddziały amerykańskie stacjonujące na Okinawie będą uzbrojone w rakiety przeciwokrętowe. Ponadto Tokio i Waszyngton porozumiały się także w sprawie wzajemnej ochrony swoich systemów satelitarnych. To kolejny sygnał – po ogłoszeniu nowej strategii w dziedzinie bezpieczeństwa – że Japonia reaguje na pogarszającą się sytuację bezpieczeństwa w regionie.
Bezpośrednim kontekstem dla nowych porozumień jest utrzymujące się napięcie wokół Tajwanu. Chińskie myśliwce w styczniu regularnie naruszały przestrzeń identyfikacji powietrznej Tajwanu (ADIZ). Łagodniejszy ton chińskiej dyplomacji, który można zaobserwować od wyboru przewodniczącego Xi Jinpinga na trzecią kadencję, nie dotyczy stosunków z Tajpej, które Pekin uważa za zbuntowaną prowincję.
Konfrontacja wokół Tajwanu dalej pozostaje realnym niebezpieczeństwem. Jeśli do niej dojdzie, to wedle niedawnego raportu Amerykańskiego Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS), skala destrukcji byłaby niewyobrażalna. Za najbardziej prawdopodobny scenariusz przyjęto, że armia Tajwanu zdołałaby powstrzymać najeźdźców na wybrzeżu, jednak jej lotnictwo i marynarka zostałyby zdziesiątkowane. Dopiero wówczas amerykańskie okręty podwodne, bombowce i samoloty myśliwsko-szturmowe, wspierane przez japońskie siły zbrojne (Japońskie Siły Samoobrony), sparaliżowałyby chiński desant. W kolejnych miesiącach doszłoby do zniszczenia wyspy i znacznego osłabienia US Navy, łącznie z destrukcją baz wojskowych na Guam i w Japonii.
Skala zniszczeń bezpośrednich i zaburzeń w gospodarce światowej – nawet jeśliby nie doszło do konfrontacji nuklearnej – byłaby tak wielka, że powinna skłaniać strony do natężenia wysiłków dyplomatycznych. CSIS zachęca sojuszników USA do wdrożenia wiarygodnej strategii odstraszania Chin, tak by podnieść koszta ewentualnej inwazji.
Chiny przeciw deepfake
Zmienione zdjęcia i wideo muszą także zawierać wyraźne oznaczenia, rodzaj cyfrowych znaków wodnych, które pozwolą użytkownikom sieci jednoznacznie zakwalifikować dany obraz jako nieautentyczny
Wewnątrz Państwa Środka trwają porządki przestrzeni cyfrowej. Dwa lata temu w życie weszła regulacja uznająca za przestępstwo kolportowanie zmienionych elektronicznie filmów (zwanych „deepfake video”) bez odpowiedniego opisu ujawniającego manipulacje. Obecnie przepisy dotyczące wideo i zdjęć zmienionych za pomocą sztucznej inteligencji idą jeszcze dalej.
10 stycznia wszystkie podmioty dostarczające „głębokiej syntezy” obrazu muszą uzyskać zgodę osób, których wizerunki zostają użyte. Te firmy także zostały zobowiązane do weryfikacji rzeczywistej tożsamości przedstawianych w filmach ludzi, by uniknąć podszywania się pod osoby trzecie. Dostawcy usług są też zobowiązani do wprowadzenia mechanizmów zapobiegania rozprzestrzenianiu się plotek. Co więcej, zmienione zdjęcia i wideo muszą także zawierać wyraźne oznaczenia, rodzaj cyfrowych znaków wodnych, które pozwolą użytkownikom sieci jednoznacznie zakwalifikować dany obraz jako nieautentyczny.
Władze argumentują, że zmiany będą chronić wizerunek i dobre imię użytkowników sieci oraz zapobiegać rozprzestrzenianiu się szkodliwych pogłosek. Krytycy reżimu w Pekinie spodziewają się za to, że jest to raczej kolejne narzędzie cenzury i kontroli sieci w celu utrzymania stabilności politycznej.
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Artykuł z miesięcznika:
Partia nowego prezydenta, Laia Ching-te, stawia na niepodległość. Jednak w najbliższym roku sytuacja na Tajwanie może ukształtować się korzystnie dla Chin.
Umarł „drogi, stary przyjaciel narodu chińskiego”. Czy Ameryka pozostanie znaczącym partnerem dla gospodarek Azji? Co chce wywalczyć Putin na Bliskim Wschodzie?
Jak zmienił się przez dekadę chiński projekt Nowego Jedwabnego Szlaku? Co wydarzyło się w Strefie Gazy? Czy Rosja dostarcza Korei Północnej technologie satelitarne? Czemu ośmiu byłym indyjskim wojskowym grozi śmierć w Katarze?
W Nowym Delhi powstało G20+1. Nowy korytarz ekonomiczny ma połączyć Indie i Europę. Zabójstwo lidera sikhów poddało testowi stosunki Nowego Delhi z Ottawą i Waszyngtonem
Stany Zjednoczone konsekwentnie przędą sieć sojuszy na Indo-Pacyfiku. Chinom udało się poszerzyć grupę BRICS, która ma być głosem globalnego Południa
Koncepcja „wschodniej despotii” była prawie od samego początku krytykowana, jednak pokutuje na Zachodzie do dzisiaj. Odkrycia ostatnich dekad obaliły jej założenia. Dopiero dziś pierwsi sekretarze KPCh mają władzę, o jakiej dawni cesarze nie mogli nawet marzyć
Zapisz się na listę mailingową i wybierz, na jaki temat chcesz otrzymywać alerty:
Login lub e-mail
Hasło
Zapamiętaj mnie