Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

„Na polskiej ziemi gad, żmija…”. Czy Polakom w zaborze pruskim wolno było tęsknić za niepodległością?

Dopuszczalne było pisanie o tęsknocie za utraconą niepodległością. Jednak wyrażane wprost życzenie odrodzenia się niepodległej państwowości polskiej rzadko uchodziło bezkarnie. Fragment książki „Cenzura pruska w Wielkopolsce w czasach zaborów 1815-1914”
Wesprzyj NK

Wszystko zaczęło się od rozbiorów. „Polski problem” w Prusach został stworzony przez same Prusy, na skutek ich zaborczej polityki wobec Rzeczypospolitej prowadzonej wraz z Rosją i Austrią w latach 1772-1795. Naturalną więc rzeczą było, że rozbiory (a właściwiej: sposób ich przedstawiania w polskiej literaturze i prasie) jako „akt założycielski” pruskiej Polenpolitik w XIX wieku był przedmiotem zainteresowania cenzury działającej w państwie Hohenzollernów w latach 1815-1914.

Dopuszczalne więc było publikowanie żalu za utraconą niepodległością, a nawet wyrażanie nadziei na jej odzyskanie

Na polskiej ziemi gad, żmija…

Zasadę traktowania tej kwestii przez pruską cenzurę najlepiej naszym zdaniem oddaje wydarzenie, jakie miało miejsce w prowincji nadreńskiej w 1846 roku. Oto w kwietniu tego roku do rejencji w Düsseldorfie nadszedł list z pruskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wyrażający niezadowolenie tego resortu z powodu dopuszczenia przez cenzora pracującego w Wesel do publikacji książki pt. Polen, seine Erniedrigung durch die drei Teilungen zwischen Österreich, Preußen und Rußland (Polska – jej upadek na skutek trzech rozbiorów dokonanych przez Austrię, Prusy i Rosję). W liście tym Innenministerium przyznawało co prawda, że nie ma nic przeciwko „zawartemu w tym druku historycznemu przedstawieniu upadku państwa polskiego i prób podejmowanych w celu jego odrodzenia”. Zdecydowany sprzeciw ministerstwa budziła jednak „tendencja” tej publikacji. A więc przedstawienie trzech rozbiorów jako „bezprawnego aktu przemocy” oraz pochwałę „rewolucyjnych dążeń Polaków”[1].

Dziesięć lat później – już pod rządami radykalnie zmodyfikowanego systemu cenzuralnego – ten sposób traktowania kwestii rozbiorów pozostawał ciągle aktualny dla władz pruskich odpowiedzialnych od 1851 roku za czynności cenzorskie. W 1856 roku poznańska prokuratura, dokonując analizy Lirenki Teofila Lenartowicza, zauważyła, że zamieszczone w tym zbiorze wiersze dotyczą głównie opłakiwania upadku Polski i wyrażania nadziei na odzyskanie niepodległości: „Tego rodzaju skargi i nadzieje – pisała prokuratura do naczelnego prezydium – o ile nie przechodzą w ataki na istniejące stosunki państwowe i narodowe oraz w sprzeczne z prawem przedsięwzięcia, pozostają poza obrębem prawa karnego. Podobnie jak inne tego typu wyrazy narodowego albo państwowego uczucia, zwłaszcza polskiego patriotyzmu”[2].

Tylko w nielicznych fragmentach Lirenki dopatrzył się pruski prokurator przekroczenia tej ogólnej zasady. Jego rezerwę wzbudziła więc zwrotka z wiersza pt. Moja nuta:

Na polskiej ziemi gad, żmija

Po całym kraju się suwa,

Co nam lilije zatruwa,

Co nam słoneczko wypija,

Co nam zaraża oddechy,

Żądłami w serce ugadza,

Z ust dziewic spędza uśmiechy,

Wesołym myślom przeszkadza[3].

Podejrzenia prokuratora wzbudziła zwłaszcza wzmianka o „gadzie i wężu”, aczkolwiek zauważył: „można co prawda domyślać się, kogo się pod tym rozumie, nie można jednak tego stwierdzić”[4].

W podobny sposób prokuratura zinterpretowała ezopowy język wiersza Nowy nastrój, a zwłaszcza jego następującej zwrotki:

Co zaśpiewam, krajem wieje

Jak wiatr z naszej błoni,

To boleści, to nadzieje,

To szczęk polskiej broni[5].

Słychać w niej nie tylko głosy skargi i nadziei, ale również można usłyszeć „brzęk polskiej broni”. Czy można to jednak traktować jako nawoływanie do powstania? Zdaniem prokuratury „wieloznaczność tego fragmentu” sprawiłaby, że nie można by takiej supozycji udowodnić przed sądem. Co doprowadziło prokuraturę do zrezygnowania z pomysłu wydania decyzji o konfiskacie Lirenki[6].

Obraza księcia regenta

Dopuszczalne więc było publikowanie żalu za utraconą niepodległością, a nawet wyrażanie nadziei na jej odzyskanie. Ta ostatnia koncesja była jednak – co widzieliśmy – obwarowana dość istotnymi zastrzeżeniami ujawnionymi w deklarowanym przez prokuraturę braku tolerancji dla „ataków na istniejące stosunki państwowe i narodowe” oraz „nawoływanie do działań niezgodnych z prawem”. Każdorazowy sposób rozumienia wspomnianych sformułowań, determinował sposób zachowania pruskiej cenzury wobec publikacji odnoszących się mniej lub bardziej bezpośrednio do niepodległościowych aspiracji narodu polskiego. W sposób najbardziej oczywisty wspomniane zastrzeżenia (zwłaszcza zaś zwalczanie „nawoływań do działań niezgodnych z prawem”) odnosiły się do druków omawiających XIX-wieczny polski czyn powstańczy. Względnie wspominając fakt rozbiorów (co, jak widzieliśmy, nie było zakazane), dodawał do tego swoją ocenę tych wydarzeń. Szczególnie zaś interwencje pruskiej cenzury wywoływały oceny rozbiorów dokonywane w duchu kwalifikacji moralnych, a nie historyczno-politycznych. Gwoli przykładu podajmy casus wydawanych w Paryżu przez Hotel Lambert „Wiadomości Polskich”.

13 grudnia 1860 roku poznański Kreisgericht nakazał konfiskatę nr. 37 „Wiadomości”. Za niedopuszczalny – bo obrażający osobę księcia Regenta (co oznaczało wykroczenie przeciw par. 77 pruskiego kodeksu karnego) – pruski sąd uznał następujący fragment odnoszący się do mającego odbyć się w niedalekiej przyszłości w Warszawie spotkania cesarzy Rosji i Austrii oraz księcia Regenta Pruskiego (późniejszego króla Wilhelma I): „…Trzej wspólnicy dokonanej na Polsce zbrodni, po raz pierwszy w niej [w Warszawie – G.K.] się zjeżdżają. Kiedy zmazania tej wiekowej zbrodni świat cały coraz głośniej się dopomina, oni chcąc zagłuszyć sumienia i niebezpieczeństwu zapobiec, nie gdzieś na ustroniu niepostrzeżenie, ale jakby fatalną pędzeni koniecznością w samejże starodawnej stolicy kraju naszego naradzać się mają, jakimi środkami umęczonej od wieku Polski domęczyć i dobić…”[7].

Podejrzenia prokuratora wzbudziła zwłaszcza wzmianka o „gadzie i wężu”, aczkolwiek zauważył: „można co prawda domyślać się, kogo się pod tym rozumie, nie można jednak tego stwierdzić”

Również opisywanie rozbiorów, odwołujące się do wzniosłych figur retorycznych opartych na biblijnych porównaniach spotykało się z restrykcjami cenzury. W 1861 roku sąd w Kościanie wydał wyrok orzekający konfiskatę „Mowy podczas nabożeństwa dziękczynnego za odniesione zwycięstwo Polaków nad Turkami przed murami Wiednia, miana w Woźnikach pod Grodziskiem 12 IX 1861 przez ks. S. Tomickiego z Konojadu” (Kościan 1861)[8].

Oprócz wytykania przez kaznodzieję Niemcom niewdzięczności za uratowanie ich od tureckiej opresji („A za to w nagrodę takich czynów ci sami Niemcy w kilkadziesiąt lat później rozszarpali z Rosją naszą Ojczyznę. Ten sam Wiedeń uwolniony przez krew polską od jarzma tureckiego, urywa Polsce z wdzięczności Galicję”), nie spodobało się cenzurze porównywania rozbiorów do niewoli babilońskiej. Zwłaszcza zaś następujący fragment: „Oto Assur i Babilon rozdrapali ziemię obiecaną ludu Bożego, oto Moskale i Niemcy rozszarpali nas na sztuki”[9].

Życzenie niepodległości

W parze z przypominaniem (i jednoznacznie negatywną oceną) faktu rozbiorów Polski szło jednak życzenie odrodzenia się niepodległej państwowości polskiej. Jak w takich przypadkach reagowała pruska cenzura? Już teraz można zauważyć, że jedynie w wyjątkowych sytuacjach – jak np. w 1848 roku, w momencie wielkich zawirowań wewnętrznych w monarchii Hohenzollernów wywołanych Wiosną Ludów i niedawnym zniesieniem cenzury – otwarte wyrażanie życzenia niepodległej Polski mogły ujść bezkarnie.

Oto w pierwszym numerze wydawanego przez Walentego Stefańskiego (a redagowanego przez ks. Aleksego Prusinowskiego) „Wielkopolanina” ukazał się artykuł, którego poniższy fragment wywołał w poznańskim naczelnym prezydium podejrzenie, że jego autor (tzn. ks. Prusinowski) popełnił „zdradę stanu”. A oto inkryminowany tekst: „Kiedy idę drogą, a stanę przy moście, to tam te belki pomalowane czarno i biało – wtedy sobie przypomnę braci pod Austryjakiem służących, tam mosty pomalowane czarno i żółto, a Moskal to nakazał czerwono i zielono się ubierać polskim żołnierzom. Wiecie bracia, że mi aż do gardła kurcz idzie, bo to nie tak być powinno w wolnym narodzie. Każdy naród ma swoje kolory i swojemi kolorami powinien sobie i mosty malować i orły i kokardy, a nam nie wolno dziś tego! Nasz kolor polski to ładny, co się aż serce śmieje do niego – czerwony i biały – tak czerwony jak krew, co ją przelewać gotowi jesteśmy za naszą Polskę, a biały jak lilia niewinna. Więc kiedy tak patrzę na te białe i czarne pasy po mostach, tom sobie przemyśliwał, coby to robić, by nam Bóg oddał wolność naszej Polski, a żeby to najprędzej polskim rządzić się prawem i po polsku się nosić w czerwonych i białych wstęgach i mieć całą polską ziemię wolną i niepodległą.

Wtedy mi zawsze Wy staniecie na myśli ludkowie ze wsi. Gdyby to wszyscy ogniście w sercu Polskę kochali, gdyby się wszyscy za ręce wzięli, uczuli w duszy pragnienie wolności, to by doprawdy Pan Bóg pobłogosławił. Bo jakby się to starki i matki i dziewki w komorach i w kościołach zaczęły modlić gorąco do Pana Boga i Królowej nieba i ziemi za nieszczęśliwą Polskę, jakby się też i chłopy koło tego krzątać zaczęli i razem z księżmi i razem z panami i razem z nauczycielami wołali u królów i przed całym światem, że my chcemy być wolnymi Polakami, toby to wszystko Pan Bóg pobłogosławił ”[10].

Ks. Prusinowski: „. Gdyby to wszyscy ogniście w sercu Polskę kochali, gdyby się wszyscy za ręce wzięli, uczuli w duszy pragnienie wolności, to by doprawdy Pan Bóg pobłogosławi”

Jednak zdaniem prokuratury treść przytoczonego passusu nie nosiła znamion przestępstwa, ponieważ uwidocznione w nim życzenie odbudowy Polski „nie podlega samo w sobie pod żaden kodeks kryminalny, ponieważ nigdzie nie mówi się w tym artykule, że ta odbudowa [Polski] urzeczywistni się na drodze przemocy, a odrodzenie to powinno dokonać się na drodze dyplomatycznej”. Poza tym, jak sentencjonalnie konkludowała prokuratura, „same życzenia nie są karalne”[11].

Powtórzmy, taka interpretacja tekstu wyrażającego życzenie niepodległości Polski była po stronie pruskiej czymś absolutnie wyjątkowym. W następnych latach nie będzie już na ogół takiej pobłażliwości dla podobnie brzmiących enuncjacji, czy to w formie artykułu, czy w formie modlitewnej. Nie będzie już mieć także znaczenia to, że nie nawoływano wprost do odbudowy Polski na drodze zbrojnej. Już sam fakt wyrażenia takiego życzenia będzie interpretowany jako dążenie do „oderwania przemocą jednej z części terytorium państwa”.

Dwa lata za artykuł

Tezę o tym, jak bardzo cenzura pruska odeszła od zasad, które aktualne były jeszcze w pierwszych latach funkcjonowania cenzury represyjnej (por. kontrowersje wokół Lirenki) udowodnić można by było wieloma przykładami. Przytoczmy tutaj tylko jeden, związany z ukazaniem się w nr. 44 poznańskiego tygodnika „Praca” (z 28 października 1900 roku) artykułu pod tytułem Hańba stulecia oraz wywołanym tym faktem postępowaniem sądowym. Wyrok, jaki wydał sąd w Poznaniu w dniu 6 grudnia 1901 roku przeciw redaktorowi „Pracy”, Kazimierzowi Rakowskiemu, był bardzo surowy: dwa lata więzienia. Wśród szeregu zarzutów wytoczonych wspomnianemu artykułowi, znalazł się i ten, że znajduje się w nim wyrażona nadzieja na odrodzenie się niepodległej Polski. Jako uzasadnienie sąd przytoczył jedno zdanie: „Zobacz polski ludu, że jesteś dzisiaj nadzieją na przyszłość”.

Nie spodobało się cenzurze porównywania rozbiorów do niewoli babilońskiej. Zwłaszcza zaś następujący fragment: „Oto Assur i Babilon rozdrapali ziemię obiecaną ludu Bożego, oto Moskale i Niemcy rozszarpali nas na sztuki”

Według składu sędziowskiego wyrażanie tego rodzaju życzeń to nic innego, jak wywoływanie wśród Polaków i Niemców zamieszkujących Wielkopolskę „nastroju sprzyjającego wzajemnej przemocy”. Zdaniem sądu tym bardziej uprawniona jest interpretacja nadziei na odzyskanie niepodległości przez Polskę jako wezwania do przemocy, że Polacy odznaczają się „szczególnie żywą świadomością narodową… I właśnie w czasach najnowszych – co potwierdzają doświadczenia dnia codziennego oraz powszechnie znana historia – świadomość ta jest wzmacniania przez różnoraką agitację i czyni się ją podatną, by subiektywnie ją podburzyć przeciw niemieckim współobywatelom”[12].

Restrykcjami cenzury objęte było nie tylko wyrażanie słowem drukowanym nadziei na odzyskanie niepodległego bytu państwowego. Niecenzuralnymi okazywały się również przepowiednie wieszczące rychłe odrodzenie się Rzeczypospolitej, zwłaszcza gdy przepowiednie te ukazywały się drukiem podczas wielkich przesileń politycznych w Europie.

Nowa Sybilla

W 1855 roku (a więc w czasie trwania wojny krymskiej) sąd apelacyjny w Poznaniu orzekł konfiskatę i zniszczenie „Przepowiedni Pani Lenormand co do lat od 1848 do 1860” (Poznań 1855). Oprócz tego, że pani Lenormand przepowiadała wojnę między Słowianami a Niemcami, na jej niekorzyść działało zdaniem pruskiego sądu również to, że „zapowiadała ponowne zjednoczenie należących do Prus ziem polskich w jedną wielką Rzeczpospolitą Polską”[13]. Ta niecenzuralna przepowiednia o Polsce brzmiała: „Polacy, ów bohaterski lud, zdradzony od Rosyi i Niemców, powstanie w godzinie wolności i będzie długo walczył bezustannie, lecz los się zmieni i partyja przyjemna wszystkim ludom, gnębiona od książąt, wzmognie się nagle, plemiona niemieckie i francuskie, silnie żądające wskrzeszenia Polski złączą się i przyjdą Polakom w pomoc; długo walka bez skutku będzie trwała, lecz na koniec po wielkiej rozstrzygającej bitwie nad wielką rzeką upadnie Rosya. Polska stanie się wielkim państwem bez króla, bo smutne nauki przeszłych lat będą wpływały na przyszłych zarządców Rzeczypospolitej, a poddaństwa i inne głupstwa same przez się upadną”[14].

Inkryminowany zaś tekst o nadchodzącym konflikcie niemiecko-słowiańskim brzmiał: „…nienawiść ich [Słowian] zwróci się szczególniej przeciw Niemcom, którzy im wolności dać nie chcą lubo dla siebie samych żądają. Dla tej głupoty będą cierpiały Niemcy bardzo wiele tak długo, aż partyja sprawiedliwości w Niemczech wzmognie się”[15].

Również mniej republikańskie przepowiednie (o ile oczywiście taka polityczna kwalifikacja w odniesieniu do przepowiedni jest uprawniona) nie mogły liczyć na pobłażliwość pruskiej cenzury, jeśli tylko zawierały proroctwa odrodzenia się polskiej państwowości.

W 1887 roku wyrokiem toruńskiego sądu Nowa Sybilla Józefa Chociszewskiego (w dwóch częściach) została uznana za publikację o „podburzającej treści”. Oto bowiem we wspomnianym zbiorku przepowiedni, obok „proroctwa 92-letniego zakonnika, który będąc w 1840 roku na pielgrzymce na Synaju, przez sześć tygodni leżał w tamtejszym klasztorze z «rozumem zaćmionym» i wieszczył, że «Polska będzie samodzielna i stanie się jednym z najpotężniejszych państw w Europie»”, znalazły się i „przepowiednie o Polsce i o Rosyi Maryi Siefel z roku 1848, pozostającej 8 dni we śnie magnetycznym w Warszawie”. Owóż ta uśpiona dama miała przez sen przekazać wiadomość, która bardzo zaniepokoiła pruską cenzurę: „Polska zmartwychwstanie! Chwila ta dla jej ciemięzców będzie straszną. Krew jej katów zafarbuje wody Wisły tak, że jakby krwista rzeka płynąć będzie do Bałtyku, a trupy ich będą tak liczne, iżby wystarczyć mogły na żer dla kruków całego świata”[16].

W zinterpretowaniu przez pruski sąd tego passusu jako otwartego wezwania do zakłócenia spokoju publicznego nie przeszkodziła nawet egzegeza owego proroctwa, sporządzona przez Chociszewskiego, który próbując uprzedzić skazujący wyrok, pisał: „Wydawca wyraźnie się zastrzega, jakoby to miejsce odnosił do Prus, gdyż to niewątpliwie tyczy się tylko Rosyi – zresztą nie wiadomo, co sobie jasnowidząca o tern myślała, wydawca w każdym razie tych wyrażeń do rządu pruskiego nie stosuje”[17].

Równie podejrzanie, co proroctwo o spłynięciu Wisły krwią, zabrzmiały w uszach pruskich sędziów numerologiczne rozważania Chociszewskiego, zawarte w rozdziale zatytułowanym: „Liczba 72 w dziejach Polski i powtarzanie się co lat kilkanaście powstań w Polsce”. Oprócz brzemiennych dla Polski dat z końcówką 72, takich jak 1572 (śmierć ostatniego Jagiellona), 1672 (śmierć króla Jana Kazimierza), autor wspomina rok 1772 (pierwszy rozbiór Polski) i czyniąc aluzję do ustawodawsta kulturkampfowego, dodaje „a w sto lat mniej więcej 1872 nastąpiło pogorszenie naszej doli przez wprowadzenie praw narodowości naszej nieprzychylnych”[18].

Sąd przytoczył jedno zdanie: „Zobacz polski ludu, że jesteś dzisiaj nadzieją na przyszłość”. Według składu sędziowskiego wyrażanie tego rodzaju życzeń to nic innego, jak wywoływanie wśród Polaków i Niemców zamieszkujących Wielkopolskę „nastroju sprzyjającego wzajemnej przemocy”

Niebezpieczna okazała się także uwaga autora, że „co kilkanaście lat od upadku Polski powstawały w naszym kraju wstrząśnienia” (w tym kontekście Chociszewski wymienia konfederację barską – „pierwsze powstanie polskie”, rok 1794, 1806, 1830 i 1863). Niestosownym zwłaszcza wydało się Prusakom wyczekiwanie przez Chociszewskiego spełnienia się tego „prawa dziejowego” w czasach współczesnych: „Od tego czasu [tzn. po 1863 – G.K.] upłynęło znowu lat piętnaście – a zatem można się niedługo spodziewać ważnych w Polsce wypadków. Nie wynika stąd bynajmniej, aby Polacy wzniecili powstanie, gdyż mogą zajść takie wypadki, jak np. w 1806 roku, kiedy Francuzi popchnęli Polaków w wir powstańczy albo 1848, kiedy z Francji przez Niemcy prąd rewolucyjny zawitał. Łatwo być może, iż Austria sprawę polską podniesie – są nawet tacy, którzy się tego z pewnością spodziewają”[19].

Znając reakcję (rzecz jasna negatywną) pruskiej cenzury na wieszczenie „wstrząśnień”, jakie mają dokonać się na ziemiach polskich, warto przyjrzeć się zachowaniu cenzury w sytuacji, gdy owe „wstrząśnienia” wyszły z fazy prognoz i stały się rzeczywistością. Rzeczywistością w sąsiednim zaborze rosyjskim.

 

[1] MSW do rejencji w Dusseldorfie (1 kwietnia 1846 roku). GStAPK, I HA., Rep. 77, Tit. 2, Lit. P, Nr 18, Bd. 2, s. 90.

[2] Poznańska prokuratura do naczelnego prezydium, 7 kwietnia 1856 roku. APP, PP, nr 4845, s. 351.

[3] T. Lenartowicz, Lirenka, Poznań 1855, s. 113.

[4] APP, PP, nr 4845, s. 351.

[5] T. Lenartowicz, op. cit., s. 172.

[6] APP, PP, nr 4845, s. 352.

[7] Odpis tekstu uzasadnienia wyroku z 20 grudnia 1860 roku. GStAPK, I HA., Rep. 77, Tit. 637, Nr 4, s. 10.

[8] Poznańska prokuratura do prezydium policji w Poznaniu, 28 listopada 1861 roku. APP, PP, nr 4758, s. 153.

[9] Cytowane fragmenty zob. w dołączonym egzemplarzu „Mowy”. APP, PP, nr 4758, s. 142.

[10] Dołączony egzemplarz nr 1 „Wielkopolanina”, w: APP, OP, nr 3099, s. 15.

[11] Königliches Inquisitoriat do naczelnego prezydium, 16 października 1848 roku. APP, OP, nr 3099, s. 13.

[12] Uzasadnienie wyroku z 6 grudnia 1901 roku, GStAPK, I HA., Rep. 84a, Nr 10365, Die in Poznań erscheinende polnische Zeitschrift „Praca”, np. Zupełnie wyjątkowo – jak na koniec XIX wieku – zareagował poznański prokurator w 1885 roku, gdy odmówił wszczęcia postępowania przeciw wychodzącemu w Poznaniu katolickiemu tygodnikowi „Niedziela” (nr 22). Anwalt do OP, 22 maja 1885 roku. I HA., Rep. 77, Tit. 651, Nr 13, Bd. 1. Die Zeitung „Goniec Wielkopolski”, s. 90.

[13] Odpis tekstu wyroku sądu apelacyjnego z 30 czerwca 1855 roku. APP, PP, nr 4747, s. 9.

[14] Tamże, s. 5-6.

[15] Tamże, s. 9.

[16] Przytoczone cytaty zob. w: J. Chociszewski, Nowa Sybilla, cz. II, Poznań 1878, s. 16-17, 19.

[17] Tamże, s. 17.

[18] Tamże, s. 22.

[19] Tamże, s. 23.

Wesprzyj NK
Historyk, autor kilkudziesięciu monografii naukowych poświęconych historii Prus i Niemiec w XIX i XX wieku, dziejom stosunków polsko-niemieckich oraz historii myśli politycznej, m.in. „Christianitas – między Niemcami i Rosją”, „Prusy, Rzesza i Mitteleuropa. Wokół niemieckiego tła Aktu 5 listopada 1916”, „Katedra i uniwersytet. O kryzysie i nadziei chrześcijańskiej cywilizacji”. Pracownik Instytutu Historii PAN oraz prorektor Akademii im. Jakuba z Paradyża w Gorzowie Wielkopolskim. Członek Rady Instytutu Zachodniego w Poznaniu. W 2021 odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
9 717 / 26 000 zł (cel miesięczny)

37.37 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo