Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu? Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika
Młodszy brat Chrystusa, chiński syn Boga
11.01.2021
170 lat temu Hong Xiuquan ogłosił się Niebiańskim Królem. Jego kilkunastoletnie panowanie nad prawie połową Chin kosztowało życie 20 mln osób, inspirowało Mao – i skutecznie obrzydziło chrześcijaństwo w Państwie Środka
Rok 1836. Do Kantonu na będące przepustką do kariery egzaminy przybywa tysiące studentów z Chin. Wśród tłumów jest 22-letni Hong Huoxiu, nadzieja wioski Guanlubu. Idąc na sesję, Hong spotyka dwóch obcokrajowców. Przemawiają i rozdają dziwną książkę. Hong bierze, rzuca okiem. Dostrzega własne imię. Znak hong (洪) to dosłownie „potop”. W tej cudzoziemskiej książce woda niszczy wszystko na polecenie Boga, Ye-huo-hua. Środkowo znak, huo (火), to z kolei ogień. Nim to Bóg spala dwa zdeprawowane miasta. Huo to również pierwszy człon imienia Huoxiu. Mamy więc potop i ogień. Oba złączone z Hong Huoxiu. Przypadek? Hong nie ma czasu by się nad tym zastanawiać. Idzie na egzaminy. Oblewa je. Po powrocie do domu zapada w trans. Widzi światło. Pojawia się przed nim...
Stały współpracownik "Nowej Konfederacji", ekspert ds. współczesnej Birmy i relacji rosyjsko-chińskich, adiunkt w Instytucie Bliskiego i Dalekiego Wschodu UJ, autor ośmiu książek, w tym dwóch bestsellerów naukowych - "Niedźwiedź w cieniu smoka. Rosja-Chiny 1991-2014" (Kraków, Akademicka 2014) i "Pani Birmy. Biografia polityczna Aung San Suu Kyi" (Warszawa, PWN 2015) oraz prac międzynarodowych m.in. "Russia and China. A Political Marriage of Convenience" (Oppladen-Berlin-Toronto 2017) i "A Political Biography of Aung San Suu Kyi" (Routledge: New York-Abington 2020)
Zobacz
10-21-2020 |
Z Johnem J. Mearsheimerem rozmawia Bartłomiej Radziejewski
Żeby nie zniknąć z mapy, Polska musi stać się mocarstwem
Polska mogła współpracować z Niemcami w latach trzydziestych, ale ostatecznie Niemcy zwróciliby się przeciwko Polakom, co miałoby katastrofalne skutki
To chyba jedyna nadzieja USA na zwycięstwo, że Chiny znowu się podzielą i zaczną wojować same ze sobą. Tymczasem jest odwrotnie.