Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

Jak sześć tygodni wojny zmieniło świat

Celem Putina jest wprowadzenie Rosji do światowego koncertu mocarstw. Ten plan się nie powiódł. A jednak inwazja przyspieszyła tworzenie się nowych układów geopolitycznych
Wesprzyj NK

24 lutego 2022 roku świat obudził się w nowej rzeczywistości. Od godziny 3.30 czasu polskiego rosyjskie rakiety zaczęły ostrzeliwać ukraińskie miasta, a czołgi przekroczyły granicę. Żeby zrozumieć rzeczywistość i próbować pisać plany na przyszłość, musimy najpierw pokrótce opisać przyczyny, które pośrednio i bezpośrednio doprowadziły do wojny.

To nie było szaleństwo

Inwazja Rosji na Ukrainę nie tyle spowodowała, co przyspieszyła procesy tworzenia się nowych układów geopolitycznych, a polityka z fazy statycznej przeszła w fazę dynamiczną, czyli okres przebudowy układów międzynarodowych w kontekście budowy nowego świata. Rosja zaatakowała Ukrainę nie z powodu „szaleństwa” Putina, ale w wyniku chłodnej kalkulacji. Celem Putina było i jest wprowadzenie Rosji do światowego koncertu mocarstw jako równorzędnego partnera dla USA, Chin, Europy i – w niedalekiej przyszłości – Indii. Długoterminowo Rosja ma najsłabszą pozycję ze wszystkich wymienionych mocarstw, a tendencje społeczno-ekonomiczne jeszcze pogarszały jej sytuację. 50 milionów Słowian z Białorusi i Ukrainy jest czynnikiem krytycznym dla Moskwy. Wraz z nimi Rosja łącznie dysponowałaby potencjałem prawie 200 mln ludzi. Byłoby to bardzo istotne wzmocnienie potencjału demograficznego i ekonomicznego. Bez tej populacji Rosja nie ma szans na wejście do grona światowego koncertu mocarstw.

Prowadzona jest wojna z udziałem USA, w której nie została przelana nawet jedna kropla krwi żołnierza amerykańskiego

Po w miarę bezproblemowym opanowaniu Białorusi Putin uznał, że otwiera się okno strategiczne dla opanowania całej Ukrainy. Możliwość oskrzydlenia Kijowa z północy była „pięknym” bonusem taktycznym. Zachód – ze słabym przywództwem stetryczałego Joe Bidena – wydawał się rozbity; wydawało się, że jak zawsze kieruje się krótkoterminowym interesem. Pogrążona w konfliktach Ukraina (przypomnijmy tylko, że jej były prezydent Petro Poroszenko ma ciągle postawione zarzuty zdrady stanu) pod przywództwem „komedianta” Zełenskiego wydawała się państwem pozornym, które rozsypie się od pierwszego kopnięcia. Nie pierwszy to raz w historii okazało się jednak, że pycha kroczy przed upadkiem, a Rosja nie doceniła przeciwników.

Putin nie dostrzegł, że już wiele miesięcy przed wybuchem wojny demokratyczna administracja zmieniła ton. Owszem, głównym punktem odniesienia dla polityki amerykańskiej był jest i będzie w przyszłości Pacyfik i zagrożenie chińskie. Amerykanie nowy konflikt zaczęli przedstawiać jednak jako starcie świata demokratycznego ze światem autorytarnym. Wizerunkowa porażka związana z wycofaniem się z Afganistanu była strategicznym sukcesem polegającym na zwolnieniu istotnych sił i zasobów bezowocnie marnotrawionych przez USA przez co najmniej dekadę na walkę z terroryzmem. Bezproblemowy sukces Rosji w tym nowym starciu byłby pierwszym zwycięstwem autorytaryzmu, który istotnie osłabiłby Zachód, czyli pogorszył pozycje strategiczną Stanów. Mówiąc wprost: lepiej pokazać Chinom, na co nie mogą sobie pozwolić w ramach tzw. „wojny zastępczej” ze słabszym przeciwnikiem, którym jest Rosja, a przy okazji skonsolidować cały Zachód.

Jak Zachód przygotował się do wojny

Na razie przy wszystkich trudnościach rosyjski system gospodarczy zachowuje zaskakującą odporność i sterowność

Nie wiem, w którym dokładnie momencie, ale Amerykanie również dostrzegli okno strategiczne dla istotnego osłabienia Rosji w kontekście budowy nowego ładu światowego. W ostatnich tygodniach przed wybuchem wojny Amerykanie prawie prowokowali Rosjan, absolutnie lekceważąc ich „uzasadnione interesy bezpieczeństwa”. W tym samym czasie prowadzili nieustanne negocjacje z partnerami europejskimi, głównie Niemcami, ale wbrew pozorom – również z Francją i oczywiście z Wielką Brytanią (w tym czasie Polska niestety nawet nie była w obiegu informacji, nie mówiąc już o poważnych negocjacjach). Również w tym czasie zaczęli dozbrajać Ukrainę, przekazywać jej dane wywiadowcze i ustalili specjalny tryb komunikacji z Prezydentem Zełenskim. Dla światowej opinii publicznej mieli prezent w postaci przekazywania informacji opartych na danych wywiadowczych, a związanych ze skalą przygotowań Rosji do otwartej inwazji.  Stąd się brał, dla niektórych nużący, serial o tym, że Rosja gromadzi siły i już za chwilę zaatakuje. Tą prostą metodą Amerykanie zaczęli wygrywać pierwszą bitwę informacyjną tej wojny. Nie pozostawiali żadnego miejsca na narrację rosyjską. W pierwszych dniach wojny wielką niewiadomą dla wszystkich pozostawała gotowość Ukraińców do walki i śmierci dla wolności i niepodległości ich ojczyzny. Ukraińcy już po kilku dniach nie pozostawili wątpliwości, że są gotowi walczyć – i to z zaskakującą jakością i zaciekłością. Był to ostatni brakujący element układanki. Wtedy mogły ruszyć sankcje i szeroka fala uzbrojenia, bo Ukraińcy pokazali, że broń w ich rękach będzie efektywnie służyła do walki, a nie stanie się prostym łupem dla oddziałów rosyjskich.

Po miesiącu wojny można stwierdzić, że bez aktywnego i bezprecedensowego wsparcia Zachodu, głównie USA, Ukraina tę wojnę przegrałaby już z kretesem. Wsparcie nie polega tylko na dostawach broni. Bez zaangażowania finansowego Zachodu państwo ukraińskie już dawno by upadło. Broń jest oczywiście dostarczana na kredyt, ale najważniejsze jest to, że ukraiński system finansowy jest wspierany przez MFW, Bank Światowy i poszczególne kraje. Nawet Polska ma w tym swój udział poprzez udostępnienie przez NBP dwóch linii swapowych dla Centralnego Banku Ukrainy. Państwo ukraińskie jest w stanie w tych ciężkich warunkach wypłacać pensje, emerytury, a na terenach nieobjętych bezpośrednimi działaniami wojennymi lub okupacją bankomaty wypłacają pieniądze. Krwioobieg państwa i gospodarki jest w stanie działać. Nawet największe poświęcenie i bohaterstwo obywateli byłoby niczym w obliczu bezwzględnego wroga, jeżeli wojsko nie miałoby broni. Sukcesy armii ukraińskiej nie byłyby również możliwe bez przekazywania bieżących informacji wywiadowczych przez Amerykanów.

W konsekwencji tej kolejnej fazy konfliktu zbrojnego Ukrainie grozi ryzyko „złego pokoju”, czyli brak jednoznacznych rozstrzygnięć politycznych

Nie tylko Rosja, ale i Stany podeszły więc do wojny ofensywnie. Polityka amerykańska nie jest słaba i reaktywna, ale ofensywna i skuteczna. Ponad miesiąc od jej wybuchu bilans jest dla USA bardzo korzystny. Rosja w jej efekcie już jest długoterminowo bardzo istotnie osłabiona. Budżety zbrojeniowe państw europejskich muszą wzrosnąć, jedność Zachodu jest odświeżona i wszystkie strony widzą jej wartość. Na wschodniej flance NATO obecne są nie tylko wojska amerykańskie, a inne kraje europejskie są również zaangażowane w obronę. Prowadzona jest wojna z udziałem USA, w której nie została przelana nawet jedna kropla krwi żołnierza amerykańskiego. W opinii publicznej na całym świecie tryumfuje przekonanie o wartości obrony wolnego świata i demokracji przed zakusami autorytarnych reżimów.

Bilans strat Rosji

Rosja tę wojnę nie tylko przegrała, ale poniosła klęskę, nawet jeżeli militarnie odniesie jeszcze jakiś sukces. Zwycięska operacja miała istotnie zwiększyć potencjał Rosji i wzmocnić jej pozycję międzynarodową. Innym byłym republikom sowieckim miała pokazać, że lepiej nie próbować wychodzić z rosyjskiej strefy wpływów, bo armia rosyjska czuwa. Nie ma szans na 50 milionów zmuszonych do lojalności wobec Moskwy Białorusinów i Ukraińców. Będzie ich najwyżej 10 plus około 5, których Rosja i tak już pozyskała w Białorusi, Donbasie i na Krymie. Gospodarczo Rosja straci – w wariancie dla niej pozytywnym – co najmniej dekadę. Europa zmienia logistykę swojego zaopatrzenia w gaz, ropę i węgiel. Oznacza to, że Rosja traci istotną i najbardziej lukratywną część swojego rynku surowcowego. Struktura logistyczna i geopolityczna powoduje, że sprzedaż surowców kopalnych na innych rynkach nigdy nie będzie dla Rosji tak opłacalna jak w Europie (może z wyjątkiem węgla). Odwrotnie niż Putin planował, w proces budowy nowego świata Rosja wchodzi radykalnie osłabiona. Nie oznacza to, że nie ma potencjału do odbudowy, ale straci ostatnią dekadę tak wielkiego znaczenia ropy w gospodarce światowej.

Trzeba jednocześnie przyznać, że na bieżąco Putin zachowuje spokój i liczy na przetrzymanie najwyższej fali trudności ekonomicznych. Absolutnie nie można powiedzieć, że panikuje, a na razie przy wszystkich trudnościach rosyjski system gospodarczy zachowuje zaskakującą odporność i sterowność. Putin zdaje sobie sprawę, że tak silne zerwanie procesów gospodarczych będzie również kosztowne dla Europy i liczy na osłabnięcie polityki wspierania Ukrainy. Miejmy nadzieję, że i tym razem się przeliczy.

W pierwszej kolejności Chiny będą rozbudowywały swój arsenał nuklearny w kierunku zapewnienia „mutual destruction” wobec USA

Po kilku tygodniach intensywnej wojny wciąż nie możemy powiedzieć nic pewnego na temat jej wyniku. Z pewnością możemy stwierdzić, że nie wchodzi w rachubę wariant podboju całej Ukrainy i prorosyjski rząd w Kijowie. Rosja po kilku dniach operacji ofensywnej prowadzi terrorystyczną wojnę na wyczerpanie i stara się ograniczać straty własne, które i tak są bardzo duże. Moim zdaniem nie jest praktycznie możliwe zbyt długie prowadzenie wojny na wzajemne wyniszczenie i upadek którejś ze stron. Wszystko wygląda na to, że Putin wraca do zmodyfikowanego planu minimum: zajęcie Donbasu w granicach administracyjnych wraz z szerokim pasem łączącym Donbas z Krymem. Rosjanie przy koncentracji siły na jednym kierunku strategicznym są w stanie najprawdopodobniej tego militarnie dokonać. Wtedy ogłoszą nawet jednostronne „zawieszenie broni” i wrócą do propagandy mówiącej o tym, że zawsze byli miłośnikami pokoju. W konsekwencji tej kolejnej fazy konfliktu zbrojnego Ukrainie grozi ryzyko „złego pokoju”, czyli brak jednoznacznych rozstrzygnięć politycznych. Taki pokój pozostawi ropiejącą ranę i uniemożliwi Ukrainie stabilny rozwój gospodarczy, a przede wszystkim integrację gospodarczą ze strukturami Zachodu, który byłby gotowy zapłacić choćby w części za ogromne wojenne straty materialne. Jeżeli Ukraińcy nie pokażą zdolności do likwidacji dużych jednostek rosyjskich, to takie rozwiązanie jest najbardziej prawdopodobne. Pytanie tylko, czy po tylu ofiarach Ukraińcy będą w stanie zaakceptować wariant trwałego, prawnie zobowiązującego uznania statusu rosyjskiego Donbasu i Krymu. Putin z drugiej strony prowadzi tę wojnę, bo nie ma innego wyjścia. Rosja straciła już za dużo krwi, żeby mogła zakończyć wojnę bez zdobyczy. Taki wariant oznaczałby pociągnięcie Putina do odpowiedzialności, a wiadomo co to znaczy w warunkach rosyjskiego autorytaryzmu. Przegrany władca nie jest nikomu do niczego potrzebny.

Co z Niemcami i Chinami?

Napaść Rosji na Ukrainę uruchomiła fundamentalne zmiany również w polityce zachodnioeuropejskiej. Szczególnym przykładem, nie tylko ze względu na skalę tej zmiany, ale przede wszystkim ich znaczenie są oczywiście Niemcy. Remilitaryzacja Niemiec i zerwanie ze skalą uzależnienia surowcowego od Rosji jest faktem. Nie zmieni się podstawowy charakter polityki niemieckiej, czyli budowanie własnych projektów w skali europejskiej. Może nas w Polsce irytować to podejście, ale Niemcy zawsze uważają, że ich polityka jest zgodna z podstawowym interesem europejskim, nawet jeżeli wynika z potrzeb wewnętrznych. Nie wiedzieć czemu pojawiły się w Polsce opinie, że Niemcy zmienią swoje podejście do Energiewende. Tymczasem w odpowiedzi na wyzwania energetyczne Niemcy najwyżej lekko wydłużą operowanie swoich elektrowni jądrowych, ale w zamian przyspieszą transformację w kierunku OZE, co już zresztą ogłosili. Remilitaryzacja polityki niemieckiej również jest faktem, ale oczywiście jej pełne skutki są obarczone sporym ryzykiem z powodów, o których wspomniałem powyżej. Tak jak słusznie jesteśmy wyczuleni na agresywną politykę rosyjską, tak w pełni niezależna niemiecka polityka obronna również wywołuje u nas dreszcze. Dzisiaj patrzymy na to w kontekście agresji rosyjskiej na wschodzie, ale raz uruchomiony proces będzie miał wielorakie konsekwencje. Tym bardziej podejście do zagadnienia remilitaryzacji polityki niemieckiej jest dla Polski ogromnym wyzwaniem.

W rozwoju kryzysu ukraińskiego Polska nie odgrywała żadnej roli. Samo to już mówi o jakości polityki państwa, na granicy którego wybucha wojna

Jeszcze jedno zagadnienie zupełnie nieobecne w polskiej debacie wymaga podkreślenia. Od zakończenia II wojny światowej broń jądrowa była czynnikiem stabilizującym i praktycznie wzmacniającym światowe bezpieczeństwo – ze względu na siłę odstraszania. Analiza przebiegu wojny w Ukrainie doprowadzi do radykalnego przyspieszenia w globalnym wyścigu nuklearnym. Bez parasola nuklearnego Rosja nie odważyłaby się zaatakować Ukrainy, a straszak nuklearny jest jedynym elementem zapewniającym jej bezpieczeństwo, który uniemożliwił państwom NATO interwencję. W pierwszej kolejności Chiny będą rozbudowywały swój arsenał nuklearny w kierunku zapewnienia „mutual destruction” wobec USA. Dziś Pekin dysponuje potencjałem reakcyjnym na atak na własne terytorium, ale nie może zapewnić starcia swojego przeciwnika – czytaj: USA – z powierzchni ziemi. To jest najważniejszy powód, by Chiny nie zaatakowały Tajwanu co najmniej w najbliższej dekadzie. Brak adekwatnego parasola nuklearnego powoduje, że ryzyko jest zbyt duże. Dla innych państw, które nie roszczą sobie pretensji do bycia mocarstwem globalnym, doświadczenie Ukrainy jest wstrząsające. Pozbycie się/brak broni nuklearnej oznacza ryzyko, że żywotne interesy bezpieczeństwa dla innych, czyli z definicji agresywnych państw, są nieistotne. Broń nuklearna staje się jedną z najbardziej pożądanych gwarancji bezpieczeństwa. Chyba nie trzeba tłumaczyć, co to oznacza.

Ukraina a sprawa polska

Dla nas polska perspektywa jest z oczywistych względów najważniejsza. Po kilku tygodniach wojny najwyższa pora żeby spróbować ocenić, jaką rolę pełni Polska. W rozwoju kryzysu ukraińskiego Warszawa nie odgrywała żadnej roli. Samo to już mówi o jakości polityki państwa, na granicy którego wybucha wojna. Odpowiedzialnie można stwierdzić, że obecny kryzys ukraiński zaczął się w listopadzie 2021 roku. Wtedy to Rosja zdefiniowała swoje warunki, a w USA zapadła decyzja, żeby im nie ulegać. W tym czasie Polska zajmowała się grami i zabawami ruchowymi w odniesieniu do clearingu ambasadora USA w Polsce, czyli Marka Brzezińskiego, syna słynnego Zbigniewa i wnuka Tadeusza, polskiego konsula II RP w Montrealu. W dniu wybuchu wojny mogliśmy zobaczyć absurdalność polityki zagranicznej obecnego rządu w ostatnich kilku latach. Praktycznie cały „sojusz europejski” okazał się nieprzydatny, a wręcz szkodliwy – z symboliczną polityką Węgier na czele. Tak pogardzana demokratyczna administracja prezydenta Bidena doprowadziła do zjednoczenia Zachodu w walce z Rosją i wspiera walkę Ukrainy w obronie jej niepodległości. Jest to kolejny argument na rzecz tezy, że polityka zagraniczna nie może się kierować sympatiami.

W najostrzejszej fazie kryzysu i w początkach wojny polski rząd zdecydowanie i jednoznacznie stanął po stronie Ukrainy, uruchamiając bezprecedensową akcję pomocy humanitarnej i aktywnie współtworzył największy hub logistyczny dla transportu uzbrojenia. Stało się to podstawą bardzo bliskiej operacyjnej współpracy polsko-amerykańskiej. Przy okazji można zdefiniować zgodną z naszym interesem doktrynę bezpieczeństwa. Jesteśmy pewnym, solidnym i odpowiedzialnym członkiem NATO, w naszej strefie bezpieczeństwa w pierwszym szeregu wspólnej obrony, ale nie przed szeregiem.  Przyjęcie ogromnej liczby uchodźców zbudowało autentyczny i szeroko uznawany podziw światowej opinii publicznej dla Polski i Polaków. Jak zawsze w naszym przypadku pozostaje pytanie, czy będziemy potrafili przekuć to w trwałe korzyści polityczne.

Nasza polityka obronna powinna zagwarantować to, że nie będziemy musieli walczyć tak jak Ukraińcy

Wojna wywołana przez Rosję przyczyni się do dalszej deglobalizacji, a wzmocnią się regionalne układy gospodarczej i polityczne. Jeżeli Polska nie zacznie wykorzystywać możliwości przeskalowania swoich interesów do poziomu europejskiego, to będzie traciła na znaczeniu. Bardzo dobrze, że została przegłosowana ustawa o bezpieczeństwie i bardzo dobrze, że również nasze wydatki na zbrojenia będą rosły. Pierwszym warunkiem skutecznej obrony są zawsze własne siły, a drugim – efektywna polityka wobec sojuszników. Wskutek wojny rola pozaamerykańskich sojuszników – w tym przede wszystkim Niemiec – wzrośnie. W kontekście wydatków zbrojeniowych powinniśmy jednak wziąć głęboki oddech i dokładnie przeanalizować przebieg wojny rosyjsko-ukraińskiej. Najgorszą rzecz, którą możemy teraz zrobić, to wydawać budżet obronny na przygotowania do minionej wojny. Pojawiają się postulaty oparcia naszych sił na szerokiej obronie terytorialnej, a bohaterstwo i skuteczność ukraińskich żołnierzy są argumentem na rzecz tej opcji. Na koniec chciałbym jednak podkreślić bardzo ważną rzecz: nasza polityka obronna powinna zagwarantować to, że nie będziemy musieli walczyć tak jak Ukraińcy. Nie chodzi o to, żebyśmy skutecznie walczyli w obronie naszych miast. Chodzi o to, żeby nikomu (Rosji) nie opłacało się w ogóle myśleć o tym, że można je zaatakować.

Wesprzyj NK
Członek rady programowej Nowej Konfederacji. W latach 80-tych działacz opozycji antykomunistycznej w Ruchu Młodzieży Niezależnej i Ruchu Młodej Polski, jeden z założycieli Zjednoczenia Chrześcijańsko Narodowego, publicysta, przedsiębiorca i menadżer, w latach 2011 – 2016 Vice prezes i Prezes Stowarzyszenia Energii Odnawialnej, w latach 2016 – 2020 Vice Prezes i prezes Banku Pocztowego. Od 2023 roku prezes Rafako SA. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski i Krzyżem Wolności i Solidarności. Autor książek "Polska w nowym świecie" i  "Świat w cieniu wojny".

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
9 717 / 26 000 zł (cel miesięczny)

37.37 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo