Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

Izraelski plan na dzień po wojnie w Gazie

Według szacunków Obrony Cywilnej w Gazie powiązanej z Hamasem, przymusowe przesiedlenia dotknęły 88% mieszkańców północnej części Gazy. Siły izraelskie doprowadziły do prawdziwej ruiny budynków w tym rejonie poprzez naloty, ostrzał artyleryjski i wysadzanie istniejących obiektów
Wesprzyj NK

Przez ostatni rok wojny przewijały się przeróżne koncepcje na to, w jaki sposób powinna być zarządzana Strefa Gazy, gdy już Izrael zakończy swoją interwencję militarną w enklawie o wielkości porównywalnej z obszarem miejskim Krakowa. Rozwiązanie dwupaństwowe, powrót Autonomii Palestyńskiej do zarządzania Gazą, czy też administracja stworzona przez zainteresowane państwa arabskie to głównie medialne rewelacje, o których było głośno, natomiast trudno je nazywać realistycznymi projektami.

Celem wojny z Hamasem i prowadzonej w jej ramach operacji „Żelazne Miecze” było zniszczenie Hamasu oraz uwolnienie wszystkich przetrzymywanych zakładników. Punkt pierwszy na check liście można uznać za właściwie zrealizowany, natomiast zdecydowanie mniej optymistycznie prezentuje się cel dotyczący porwanych 7 października.

Syzyfowe prace Cahalu

Ostatnie wydarzenia z północnej części enklawy są fascynującym przykładem tego, z czym Izrael będzie się musiał mierzyć, jeżeli w przyszłości postanowi sprawować wojskową pieczę na tym terenie

Militarne skrzydło Hamasu zostało złamane, a jak twierdzi samo IDF, wszystkie jego bataliony zostały rozbite i nie tworzą już one zwartej wojskowej struktury. Oczywiście nie oznacza to, że w Gazie doszło do całkowitej anihilacji przeciwnika. Muzułmański Ruch Oporu (Hamas) nadal posiada pewne zasoby i możliwości działania, zwłaszcza w formie wojny partyzanckiej, używając różnego rodzaju środków wybuchowych, ajdików czy uderzając w zasadzkach,nadal potrafi zadać dotkliwe straty izraelskiej armii. Co więcej ciągle jest w stanie prowadzić nabór do swoich niewielkich oddziałów, co z drugiej strony nie powinno dziwić, gdyż niszczycielska działalność lotnictwa izraelskiego skutecznie zapewniła bazę rekrutów dla organizacji na dziesięciolecia. Ostatnie wydarzenia z północnej części enklawy są fascynującym przykładem tego, z czym Izrael będzie się musiał mierzyć, jeżeli w przyszłości postanowi sprawować wojskową pieczę na tym terenie.

W październiku IDF siłami 162. Dywizji musiało przeprowadzić trzecią w tej wojnie operację oczyszczania miasta Jabalia w północnej części Strefy Gazy. Tzw. „metro” gazańskie, czyli sieć tuneli stworzonych przez siły dżihadu, dłuższa niż nowojorskie metro, zapewniła możliwość reorganizacji struktur na terenie wspomnianej Jabali. Wisienką na torcie potyczki toczącej się od dwóch miesięcy w Jabali był nalot sił IDF na szpital Kamal Adwan, gdzie – jak twierdzi Izrael – zatrzymano ponad 240 terrorystów Hamasu, Islamskiego Dżihadu (PIJ) i innych osób podejrzanych o działalność terrorystyczną. Niektóre z  nich miały próbować udawać pacjentów lub uciekać karetkami pogotowia. Według wywiadu 15 zatrzymanych terrorystów to osoby, które wdarły się do Izraela podczas masakry 7 października. Dyrektor szpitala Kamal Adwan dr Hussam Abu Safiya, podejrzany o bycie agentem Hamasu, również został zatrzymany na przesłuchanie. Siły specjalne IDF przeszukały budynek, znajdując i konfiskując broń, w tym granaty, broń palną, amunicję i inny sprzęt wojskowy.

Operacja wojskowa zaaplikowała mieszkańcom północy Gazy głód i kryzys humanitarny na potężną skalę

Niewątpliwy sukces militarny IDF ma też drugą stronę medalu. Operacja wojskowa zaaplikowała mieszkańcom północy Gazy głód i kryzys humanitarny na potężną skalę. Choć plany Cahalu w tej operacji nigdy nie zostały oficjalnie ujawnione, to wyeksplikował je emerytowany generał GioraEilan.

Izrael miał ustanowić pełne oblężenie na północ od korytarza Netzarim, a cywile otrzymali tydzień na ewakuację na południe, po czym obszar ten został ogłoszony zamkniętą strefą wojskową, z całkowitym zakazem dostarczania pomocy humanitarnej. Miało to na celu postawienie grup terrorystycznych w krytycznej sytuacji, w której musiałyby zadecydować, czy wybierają kapitulację, czy brak dostępu do zasobów i śmierć głodową.

Amerykański system monitorowania kryzysów żywnościowych informował, że liczba umierających z powodu głodu w północnej Gazie może osiągnąć poziom klęski głodowej już w styczniu nadchodzącego roku

O tym, że plan się nie powiódł, gdyż nie wszyscy cywile wycofali się z tego terytorium i głód uderzył głównie w nich, informowały media na całym świecie. Amerykański system monitorowania kryzysów żywnościowych (FEWS Net) informował, że liczba umierających z powodu głodu w północnej Gazie może osiągnąć poziom klęski głodowej już w styczniu nadchodzącego roku, a jego powodem jest niemal całkowitej blokady dostaw żywności przez Izrael. Jak podaje AFP, powołując się na organizację Oxfam, w ciągu ostatnich blisko 3 miesięcy w regionie pojawiło się jedynie dziewięć ciężarówek ONZ z żywnością i wodą.

Według szacunków Obrony Cywilnej w Gazie powiązanej z Hamasem, przymusowe przesiedlenia dotknęły 88% mieszkańców północnej części Gazy. Siły izraelskie doprowadziły do prawdziwej ruiny budynków w tym rejonie poprzez naloty, ostrzał artyleryjski i wysadzanie istniejących obiektów. Palestyńczycy twierdzą, że 75% budynków w północnej części Gazy zostało zniszczonych, a przypomnijmy, że Warszawa po powstaniu warszawskim miała być zdewastowana w 85%, więc Jabalia jest o krok przed historyczną anihilacją.

Ostatecznie IDF pokonał Hamas w tym rejonie, ale nie zmusił go do kapitulacji. Organizacja jest jak hydra i będzie się odradzać w różnych obszarach enklawy tak samo jak w Jabali. Ważne dla Izraela jest to, aby ewentualna odbudowa struktury przypominającej tę sprzed 7 października nigdy się nie udała. Dlatego wojsko izraelskie chce mieć pełną możliwość interwencji w całej Gazie, gdy tylko uda się rozpoznać uzasadnione cele militarne; jest to ważny punkt planów politycznych na dzień po wojnie.

Zakładnicy jako oręż polityki Hamasu

Mając na uwadze, że ten sam Benjamin Netanyahu był skłonny wymienić w 2011 roku za Gilada Szalita, żołnierza IDF, aż 1027 więźniów palestyńskich, w tym… Yahyę Sinwara, można na pozór być zdziwionym, z jakim obecnie trudem są prowadzone rozmowy na temat zawieszenia broni i wymiany jeńców.

Ważne są tutaj dwie kwestie. Po pierwsze premier Izraela, chcąc utrzymać spójność koalicji rządowej, musi liczyć się ze zdaniem ekstremistycznych ministrów Ben Gvira i Bezalela Smotricha, którzy uważają, że z Hamasem negocjować nie można, a zakładnicy zostaną poświęceni na ołtarzu męczeństwa w imię lepszej sprawy. Drugi, bardziej prozaiczny powód, dla którego wymiana zakładników na tym etapie wydaje się być niemożliwa, jest paradoksalnie związany z sukcesem militarnym IDF.

Złamanie wojskowego skrzydła Hamasu spowodowało, że jego bojownicy nie mają już nic do stracenia i mogą licytować bardzo wysoko

Złamanie wojskowego skrzydła Hamasu spowodowało, że jego bojownicy nie mają już nic do stracenia i mogą licytować bardzo wysoko. Po zabójstwie Isma’ilaHaniji w Teheranie i objęciu rządów w Hamasie przez Sinwara wszelkie rozmowy zostały zakończone, a organizacja żądała całkowitego wycofania się sił izraelskich ze Strefy Gazy. Oczywiście taki warunek był nie do spełnienia dla rządu w Jerozolimie, który byłby skłonny opuścić częściowo enklawę, ale z możliwością powrotu po kilku tygodniach zawieszenia broni. W toku obecnie toczących się negocjacji wygląda na to, że Hamas miał ustąpić w kwestii całkowitego wycofania się sił IDF z Gazy, co może być ważnym krokiem milowym na drodze do porozumienia.

Niektórzy co bardziej optymistyczni obserwatorzy regionu wskazują, że być może wyjście Hezbollahu z wojny, śmierć Sinwarai upadek Bashara al-Assada dadzą efekt i umowa o uwolnieniu zakładników dojdzie do skutku. Rozmowy o zawieszeniu broni, które mogłyby zakończyć gehennę co najmniej kilkudziesięciu uwiezionych Izraelczyków w Gazie, zostały wznowione, jednak po wstępnych bardzo optymistycznych sygnałach płynących od mediatorów z Dohy i Kairu obecnie widzimy regres w tym procesie. Od roku ślamazarnie niemal jak w brazylijskiej telenoweli, negocjacje toczą się miesiącami i gdy obserwatorom wydaje się, że już za moment zostanie podpisane porozumienie, obie strony zaczynają się oskarżać o jego udaremnianie. Biuro premiera Netanyahu grzmiało w środę:

„Organizacja terrorystyczna Hamas znów kłamie, wycofując się z już osiągniętych porozumień i w dalszym ciągu utrudniając negocjacje”.

Po rozbiciu siły zbrojnej Hamasu zakładnicy są jedynym orężem politycznym organizacji i nie da sobie ona łatwo wyrwać tego atrybutu z ręki. Inną kwestią jest odpowiedź na pytanie, ilu rzeczywiście zakładników jeszcze żyje oraz czy sama organizacja terrorystyczna ma choć blade pojęcie, gdzie się oni znajdują? Zresztą główny zarzut Izraela wobec Hamasu jest taki, że odmawia przekazania listy żywych i martwych zakładników, którzy mieliby zostać uwolnieni w pierwszej fazie proponowanego trzyetapowego zawieszenia broni. Jak sprawa potoczy się dalej, zobaczymy, ale na ten moment trudno być optymistą.

Surrealistyczne plany dotyczące przyszłości Gazy

Państwo palestyńskie będzie państwem terrorystycznymi będzie próbowało ponownie przeprowadzić masakrę jeszcze raz – i nie zgodzimy się na to. Nagroda za terroryzm nie przyniesie pokoju – i żadna z nich nie powstrzyma nas przed pokonaniem Hamasu”.

Benjamin Netanyahu

Postulowane i nagłaśniane zarówno przez kraje arabskie, jak i Stany Zjednoczone, a nawet Chiny, tzw. rozwiązanie dwupaństwowe to na obecnym etapie stosunków Izraela z Palestyńczykami totalna fantasmagoria.

Często utożsamia się zapalczywość i sprzeciw wobec rozwiązania dwupaństwowego z obecnym premierem Benjaminem Netanyahu, jednak w Izraelu trwa wyścig o to, kto przybierze bardziej pryncypialne stanowisko w tej kwestii. Przytoczę tylko krótki fragment wypowiedzi byłego premiera, obecnie największego politycznego rywala Bibiego, czyli Naftalego Bennetta, podczas wykładu na Uniwersytecie w Teksasie, gdzie został zapytany, czy pozwoliłby na wprowadzenie opisywanego rozwiązania:

Nie pozwolę Palestyńczykom, którzy uczynili z Gazy to, czym jest, mimo że daliśmy im wszelkie możliwości. Jedynymi wyborami, jakie tam przeprowadzili, była zdecydowana większość, która wybrała Hamas – z 132 miejsc w parlamencie Hamas zdobył 76.(…) Odpowiedź jest więc krótka:» NIE. Nie pozwolę im ponownie nam zagrażać. Mam dość«”.

Każda partia, która w obecnych warunkach podjęła dyskusję na ten temat, właściwie mogłaby zapomnieć o obecności w Knesecie

Zresztą żeby w ogóle podejmować dyskusję w tym temacie musielibyśmy mieć jakąkolwiek wolę po obu stronach barykady, aby idea dwóch państw się powiodła. O ile w Izraelu we wrześniu 2023 roku jeszcze przed wybuchem pełnoskalowego, morderczego konfliktu według sondażu PewResearch Center rozwiązanie dwupaństwowe popierało zaledwie 35% Żydów izraelskich, to – jak podawała dr Dahlia Scheindlin, badaczka opinii publicznej z Tel Awiwu –ponad rok później ten odsetek spadł poniżej 20%. Każda partia, która w obecnych warunkach podjęła dyskusję na ten temat, właściwie mogłaby zapomnieć o obecności w Knesecie, a przy obecnych skrajnych nastrojach w społeczeństwie liderzy takiej formacji mogliby podzielić smutny los Icchaka Rabina.

Przy czym wśród Palestyńczyków, gdzie trudno jest przeprowadzić obecnie wiarygodne badania opinii publicznej, szacuje się, że poniżej 40% mogłoby popierać rozwiązanie dwupaństwowe, ale szalejąca wręcz popularność Hamasu na Zachodnim Brzegu w ostatnim czasie wydaje się przeczyć tej statystyce, i to raczej w negatywny dla opisywanej kwestii sposób.

Inną sprawą jest to, czy Palestyńczycy, a zwłaszcza ich przywódcy z różnych frakcji, faktycznie chcieliby funkcjonować w realiach dwóch państw, czy też byłby to raczej długi marsz ku wyzwoleniu całej Palestyny spod rąk syjonistów. Dobrze tę kwestię wyjaśnił Najwyższy Przywódca Iranu Ali Chamenei, wspierający Hamas:

Rozwiązanie dwupaństwowe, które zostało zaproponowane pod pozorem »uznania państwa palestyńskiego jako członka ONZ«, to nic innego jak spełnienie życzeń syjonistów. Każdy plan działania musi opierać się na zasadzie »Cała Palestyna dla wszystkich Palestyńczyków«”.

Jedyne państwo, które ma jakikolwiek wpływ na Izrael, czyli Stany Zjednoczone, nie kwapi się do zajmowania bardziej stanowczego stanowiska w tej kwestii

Według Izraela utworzenie Państwa Palestyńskiego byłoby nagradzaniem Palestyńczyków za 7 października i generowałoby niebezpieczny precedens, w ramach którego akty terrorystyczne mogłyby stanowić oręż polityczny do dalszych ustępstw rządu w Jerozolimie. Nie ma się też co oszukiwać, że społeczność międzynarodowa mogłaby siłą zmusić państwo żydowskie do przyjęcia takiej koncepcji, gdyż nikt nie dysponuje odpowiednim zbrojnym lewarem, a jedyne państwo, które ma jakikolwiek wpływ na Izrael, czyli Stany Zjednoczone, nie kwapi się do zajmowania bardziej stanowczego stanowiska w tej kwestii.

Rząd Netanyahu nie ma też zamiaru oddawać zarzadzania Gazą pod egidę Autonomii Palestyńskiej. W lipcu w wywiadzie dla Kanału 14 potwierdzał swoje stanowisko, że: „nie jest gotowy oddać (Gazy) Autonomii Palestyńskiej”. Premier Izraela uważa, że skorumpowane i nieudolne rządy Mahmuda Abbasa nie byłyby w stanie efektywnie zarządzać Gazą, a ponadto wielu ministrów i członków AP wyrażało radość z wydarzeń mających miejsce 7 października. Jak sam mówił blisko rok temu: „Gaza nie będzie ani Hamastanem, ani Fatahstanem”,przytaczając dane, że 82% Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu usprawiedliwia rzeź z 7 października.

Nie pomaga w tej sprawie również postawa samego Abu Mazena (Abbasa), który już w lipcu podpisał tzw. Deklarację Pekińską, gdzie postulowano utworzenie rządu jedności narodowej, w ramach którego miałyby się zjednoczyć wszystkie palestyńskie frakcje, w tym… Hamas. O tym, że romans AP z siłami dżihadystycznymi kwitnie w najlepsze, informowała Al-Arabiya. W Kairze doszło do spotkania, które jest kontynuacją wcześniejszych rozmów i dotyczyło ustalenia odpowiednich mechanizmów działania komitetu odpowiedzialnego za zarządzanie przejściami granicznymi oraz kwestiami zdrowia, pomocy humanitarnej, schronienia, rozwoju społecznego i edukacji. Wydaje się, że uporczywe stawianie na „jedność narodową” przez sędziwego prezydenta AP przekreśla wszelkie szanse na dialog z Izraelem w przyszłości.

Ostatnią kwestią, która często pojawia się w izraelskich mediach, jest możliwe zarządzanie Gazą przez koalicję sunnickich państw arabskich oraz Stanów Zjednoczonych pod szczególną egidą Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Arabii Saudyjskiej.

11 listopada w Rijadzie odbył się Szczyt Arabsko-Islamski, na którym mogliśmy poznać opinie większości krajów muzułmańskich na temat toczącego się konfliktu w Gazie. Wszyscy uczestnicy jak mantrę powtarzali, że jedyną możliwością na zakończenie regionalnego konfliktu jest powstanie suwerennego państwa na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy. Deklaracja kończąca obrady nie pozostawia w tej kwestii złudzeń:

(…)najważniejsze jest prawo do wolności i do niepodległego, suwerennego państwa na wzór porozumienia z 4 czerwca 1967 r., ze stolicą we wschodniej Jerozolimie, a także prawo uchodźców do powrotu i odszkodowania zgodnie z odpowiednimi rezolucjami

Stanowisko państw arabskich jest jasne: mogą one uczestniczyć w odbudowie Gazy czy zarządzaniu nią, jeżeli Izrael wytyczy realistyczną drogę ku państwowości palestyńskiej w przyszłości. Wiedząc, jak na kwestię palestyńskiej suwerenności zapatruje się Jerozolima, można uznać, że również te plany należy włożyć na półkę obok baśni z tysiąca i jednej nocy.

Izraelski plan na Gazę

Mając na uwadze niepewną przyszłość i – na obecnym etapie – brak perspektyw dla rozwiązania dyplomatycznego konfliktu w Gazie, Cahal planuje utrzymać obecność wywiadowczo-operacyjną w Strefie Gazy. Nie byłaby to pełna okupacja enklawy, Izrael odrzuciłby zarządzanie wojskowe tym terenem i bezpośrednią odpowiedzialność za dystrybucję pomocy humanitarnej.

Siły Obronne Izraela planują utworzenie „bezpiecznych korytarzy”, obejmujących kontrolę nad Korytarzem Filadelfijskim oraz ustanowienie strefy buforowej o szerokości około jednego kilometra wzdłuż granicy po stronie Gazy

Według gazety Yedioth Ahronoth Siły Obronne Izraela planują utworzenie „bezpiecznych korytarzy”, obejmujących kontrolę nad Korytarzem Filadelfijskim oraz ustanowienie strefy buforowej o szerokości około jednego kilometra wzdłuż granicy po stronie Gazy. Cele strategii korytarzowej IDF w Strefie Gazy to:

  1. monitorowanie wywiadowcze –ustanowienie operacji do wykrywania prób odbudowy militarnej Hamasu;
  2. szybka reakcja –umożliwienie natychmiastowego rozmieszczenia sił w rejonach zidentyfikowanych jako zagrożenie;
  3. kontrola wsparcia zewnętrznego –zapobieganie przemytowi broni i surowców z Synaju i Egiptu poprzez kontrolę Korytarza Filadelfijskiego;
  4. regulacja przemieszczania się ludności –wykorzystanie korytarzy jako nacisku na Hamas w celu uwolnienia zakładników oraz ograniczenia ruchu bojowników Hamasu;
  5. wsparcie humanitarne –zapewnienie bezpieczeństwa dla międzynarodowej dystrybucji pomocy humanitarnej bez bezpośredniego zaangażowania IDF.

Przy czym strefą kontroli IDF nazywa korytarz Netzarim, położony w centralnej części Gazy i prowadzący od granic Izraela aż do morza. Będzie to pas ziemi obsadzonej siłami Cahalu o szerokości 7na9 kilometra, który posłuży do nadzoru wojskowego i kreowania ewentualnych operacji zaczepnych na północ, w kierunku miasta Gaza, oraz na południe, w stronę Khan Yunis.

Według mediów hebrajskich system ten jest obecnie w zaawansowanej fazie realizacji i – zgodnie z planami IDF – może funkcjonować nawet kilka lat, aż do osiągnięcia porozumienia dotyczącego uwolnienia zakładników. W przypadku nieosiągnięcia porozumienia w sprawie zakładników, co na ten moment wydaje się najbardziej realną wizją, ani co do ustanowienia alternatywnej administracji w Gazie, IDF zamierza kontynuować budowę tych korytarzy, unikając przy tym tworzenia izraelskich struktur zarządzania wojskowego na tym obszarze.

W kwestii bezpieczeństwa plan ten wydaje się sensowny, gdyż jego realizacja zapewni pełną kontrolę nad granicami Strefy Gazy przez IDF, co ma gwarantować, że 7 października już się nie powtórzy, ale co ważniejsze Siły Obronne Izraela uzyskają możliwość wykonywania operacji rajdowych na miejsca, gdzie pojawi się zidentyfikowane zagrożenie. W takim razie gdzie tkwi haczyk?

Izrael od początku wojny informował, że nie interesuje go pełna okupacja Gazy, czyli administrowanie sprawami cywilnymi w enklawie. Jednak – nie oszukujmy się – ktoś musi rozprowadzać pomoc humanitarną, odbudowywać miejsca użyteczności publicznej, naprawiać kanalizację czy wywieść śmieci… To są egzystencjonalne potrzeby dla miejscowej ludności i muszą one zostać w jakiś sposób zaspokojone.

Pojawiły się informacje, że Netanyahu rozważa, aby to prywatne organizacje rozprowadzały pomoc pod ochroną izraelskiego wojska

Pojawiły się informacje, że Netanyahu rozważa, aby to prywatne organizacje rozprowadzały pomoc pod ochroną izraelskiego wojska. Praktyka ta miałaby się rozpocząć od „programu pilotażowego” w północnej części Strefy Gazy, co może wywołać pytania o status Izraela w Strefie Gazy w świetle prawa międzynarodowego, w tym o potencjalne roszczenia dotyczące okupacji tego terytorium. Dobrze podsumował rewelacje Bibiego były już Minister Obrony Narodowej Izraela Yoav Gallant:

Dyskusja na temat »dystrybucji żywności mieszkańcom Gazy przez prywatne firmy przy wsparciu Sił Obronnych Izraela« jest eufemizmem dla utworzenia rządu wojskowego”.

Trudno nie zgodzić się z tą opinią. Choćby Netanyahu zaklinał rzeczywistość, a okupację wojskową nazywał „programem pilotażowym rozdzielania pomocy humanitarnej przez prywatne firmy pod egidą IDF”,to nadal będziemy mieli do czynienia z okupacją wojskową. Zresztą gdyby faktycznie Izrael chciał efektywnie okupować ten teren, nie musiałoby to być złym rozwiązaniem dla ludności cywilnej, problem w tym, że państwa żydowskiego nie stać na taką działalność i nie ma na to w narodziewoli politycznej. Benny Gantz, lider czołowej partii opozycyjnej, poparł komentarze Gallanta odnośnie do okupacji Gazy:

Izraelska kontrola bezpieczeństwa Gazy jest konieczna. Rządy Izraela, z naszymi żołnierzami zajmującymi się ściekami i śmieciami – katastrofa”.

Dla wielu komentatorów jest to przygrywka do powrotu osadników do Gazy i stopniowego, jak to nazywał Smotrich, nakłaniania Palestyńczyków do „dobrowolnej migracji”. Zresztą wyłożył on dosłownie kawę na ławę, jakie są jego, a być może całego rządu, plany na przyszłość dla rozwiązania konfliktu z Palestyńczykami:

Nie musimy bać się tego słowa [okupacja]. Można stworzyć sytuację, w której w ciągu dwóch lat populacja Gazy będzie mniejsza niż połowa obecnej”.

Nieśmiałe na razie próby wprowadzenia jakiejś formy okupacji wojskowej na terenie Gazy są efektem skali izraelskiej agresji na enklawę i uwikłania się w dyplomatyczny węzeł gordyjski, którego Jerozolimaw żaden sposób nie będzie w stanie przeciąć bez pójścia na ustępstwa. Próby wmanewrowania ludności palestyńskiej do zarządzania Gazą poza strukturami Hamasu czy AP skończyły się totalnym fiaskiem, co zresztą zrozumiałe, ponieważ każdy taki delikwent współpracujący ze znienawidzonym wrogiem miałby wyrok śmierci wypisany na czole. Dodatkowo Izrael zerwał wszelkie stosunki z jedyną posiadającąodpowiednie struktury organizacją związaną z ONZ, która mogłaby pełnić rolę administratora cywilnego w Gazie, czyli z UNRWA. To, że w Jerozolimie nagle się zorientowali, że w UNRWA są członkowie Hamasu, jest co najmniej kuriozalne, ale fakt zupełnej marginalizacji tej organizacji wydaje się być niemalże samobójczym działaniem, gdyż pozbawiono się jedynego ośrodka mogącego sprawnie zapewnić pomoc humanitarną cywilom, co zmniejszyłoby międzynarodową presję na Izrael.

Prowadząc od przeszło roku wojnę w Gazie, Izrael właściwie pozbył się atrybutów mogących zakończyć ten konflikt jakimś dyplomatycznym układem. Jedyną alternatywą jest wojskowa okupacja

Prowadząc od przeszło roku wojnę w Gazie, Izrael właściwie pozbył się atrybutów mogących zakończyć ten konflikt jakimś dyplomatycznym układem. Jedyną alternatywą jest wojskowa okupacja, która przysporzy państwu żydowskiemu więcej problemów niż ewentualnych korzyści.

 

Bibliografia:

https://www.ynetnews.com/article/hkhl7gvgjl

Inside Israeli politics and public opinion with a pollster

Netanyahu rejects two-state solution, says Israel will control ‘from the river to the sea’

https://tiny.pl/v6f-7hph

https://www.timesofisrael.com/liveblog_entry/netanyahu-i-wont-let-hamastan-turn-into-fatahstan-gaza-will-be-demilitarized/?utm_source=chatgpt.com

https://mofa.gov.pk/press-releases/resolution-of-the-extraordinary-arab-and-islamic-summit-11-november-2024-riyadh-kingdom-of-saudi-arabia?utm_source=chatgpt.com

https://www.timesofisrael.com/liveblog_entry/netanyahu-i-wont-let-hamastan-turn-into-fatahstan-gaza-will-be-demilitarized/?utm_source=chatgpt.com

https://apnews.com/article/famine-gaza-warning-israel-united-states-8333697957bed4df13f5ab0c1582d4bd

The Jabalia Campaign: What It Means for the Direction of the Gaza War

Wesprzyj NK
Absolwent Wydziału Prawa i Administracji UWr, pasjonujący się polityką zagraniczną w szczególności Bliskim Wschodem. Autor artykułów na tematy związane z Globalnym Południem dla kilku portali internetowych. W wolnym czasie zajmujący się rekonstrukcję historyczną przedwojennego Wojska Polskiego, bieganiem i górami.

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
9 717 / 26 000 zł (cel miesięczny)

37.37 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo