Wpisz kwotę, którą chesz przekazać na rzecz NK
Redaktor naczelny Nowej Konfederacji Bartłomiej Radziejewski wypowiedział się szerzej o wizycie Donalda Trumpa w Polsce dla jednej z prawicowych gazet, która jednak nie zdecydowała się ostatecznie na publikację wywiadu.
– Finalny bilans wizyty Donalda Trumpa wypada na plus czy na minus? Przemówienie Donalda Trumpa do Polaków było apologią cywilizacji Zachodu. Czy ma znaczenie, że te słowa padły w Warszawie?
– BR: Było to przemówienie wybitnie konserwatywne, w tym sensie na pewno mi bliskie, afirmujące tradycyjne wartości Zachodu jak rodzina, wolność polityczna, rządy prawa, chrześcijaństwo. Jednak od USA nie powinniśmy oczekiwać tylko – a nawet dalece nie przede wszystkim – poparcia dla wartości konserwatywnych, ale dla wspólnych interesów. Tu ważne były dwie kwestie – wyraźnie zaakcentowanie sprawy dostaw amerykańskiego gazu do Polski i podkreślenie aktualności art. 5 Traktatu Waszyngtońskiego oraz pochwały dla Polski za wywiązywanie się ze zobowiązań NATO-wskich. Można to potraktować jako dobry sygnał, bo wiadomo, że polscy politycy starają się o zwiększenie amerykańskiej obecności wojskowej i import gazu. Jednak ta wizyta Donalda Trumpa – oczywiście w warstwie publicznie widocznej – nie przyniosła tu żadnych nowych konkretów. Była to wizyta z gatunku budujących bardziej relacje niż interesy i przygotowujących – być może – grunt pod ewentualne projekty przyszłe. Istnieje jednak także niebezpieczeństwo, że w zamian za te wszystkie miłe słowa Trumpa Amerykanie będą chcieli od nas różnych „twardych” koncesji. Na to w żadnym wypadku nie powinniśmy się godzić. Niepokoi mnie najwyższy stopień rozemocjonowanego zachwytu tą wizytą, zupełnie nieprzystający do jej realnej treści. Ze zdumieniem obserwuję, jak czołowi publicyści prawicowi zdają się zapominać, że takie słowa, jakimi uraczył nas Trump, nic nie kosztują. Mam nadzieję, że rząd zachowa niezbędny w poważnej grze o polskie interesy chłód.
– Zachodni komentatorzy zwracają przede wszystkim uwagę silne poparcie Trumpa dla polityki Polski w UE w kontekście polityki imigracyjnej oraz zdystansowanie się wobec Rosji. Jak ustawie to pozycję Trumpa przed spotkaniem G-20 w Hamburgu?
– BR: Nie słyszałem, żeby mówił w Warszawie cokolwiek o polityce migracyjnej. Na pewno ta wizyta jest z jednej strony sygnałem, że Polska to czołowy sojusznik USA w Europie. Czy pójdzie za tym powrót do dzielenia UE na złą, „starą” i dobrą, „nową” – czas pokaże. Z drugiej strony, Trump ma fatalną prasę w Europie (i nie tylko). Wczoraj pokazał Angeli Merkel et consortes, że wciąż są kraje, w których przyjmowany jest entuzjastycznie, i do których sam podchodzi entuzjastycznie. Można to traktować jak podbicie stawki w grze o redefinicję relacji Ameryki z Europą, można – jako wstęp do odwojowywania UE. Trudno przewidzieć, co zrobi Trump, bo wielokrotnie już sobie zaprzeczał. Na pewno jest dopiero w trakcie kształtowania czegoś w rodzaju swojej doktryny polityki zagranicznej, innej od tej, którą niektórzy wyczytywali z kampanii wyborczej.
– Jak ten dobry klimat podczas wizyta Donalda Trumpa może być odebrany w Berlinie?
– BR: Na Angeli Merkel na pewno robi wrażenie to, że gdy Berlin ma obecnie złe relacje z Waszyngtonem, stosunki polsko-amerykańskie się poprawiają. Ta wizyta nie jest w tej dziedzinie przełomem, ale jest symbolicznym krokiem w kierunku zacieśnienia współpracy. Symbolicznie istotne jest, że Warszawa to jedna z pierwszych europejskich stolic, które odwiedza Donald Trump. Wizyta w Polsce miała wysoką rangę i odbyła się w sytuacji jednoczesnego napięcia w stosunkach z Niemcami i państwami Europy Zachodniej. To oczywiście przywodzi skojarzenia z podziałem na starą i nową Europę z czasów Busha Jr. Warto zwrócić uwagę, że w wymiarze werbalnym takie określenia są jednak póki co nieobecne.
– W nowej Europie USA wyznaczają nam rolę lidera?
– BR: Amerykanie chcieliby, aby Polska była forpocztą amerykańskich interesów w Europie. Warownią powstrzymująca rosyjski imperializm z jednej strony, z drugiej – żebyśmy optowali wobec innych państw europejskich za takimi kwestiami jak 2 proc. PKB wydatków na zbrojenia, ale też popierali Amerykę w innych sporach z Europą Zachodnią. Polska jest w tej nowej Europie nazywana liderem. Kluczowe jest pytanie, co w związku z rozwojem polsko-amerykańskich relacji możemy uzyskać w wymiarze wzmacniania naszej pozycji strategicznej. Bo trzeba powiedzieć, że ta polityka może mieć też wysoką cenę: izolację Polski w UE, zaostrzenie konfliktu z Rosją. Być może warto ją zapłacić, ale tylko w zamian za adekwatną, bardzo hojną rekompensatę. Pamiętajmy też, że Trump nie będzie rządził wiecznie, na pewno znacznie krócej niż my będziemy leżeć między Rosją a Niemcami.
– O co powinna toczyć się realna walka?
– BR: Ameryka jest dla nas ważna z dwóch podstawowych powodów – ze względu na bezpieczeństwo i ze względu na kontrolę nad regułami światowego handlu. W obu tych wymiarach USA mogą nas znacząco wzmocnić. Jeżeli chodzi o bezpieczeństwo, ten klimat ocieplenia mógłby się przełożyć na nowoczesną broń i technologie wojskowe. Wiadomo, że polski MON zrobił listę ok. 60 technologii, w tym kilkunastu kluczowych, które chciałby pozyskać w związku z zakupem od Amerykanów Patriotów. Jak dotąd bez sukcesu. Po tej wizycie można było oczekiwać jakiegoś konkretu w tej dziedzinie , ale go nie ma, niewykluczone, że będzie na dalszym etapie. Amerykanie mają ogromne możliwości wykonania gestu przyjaźni wobec Polski poprzez podzielenie się technologiami. Tutaj nie ma na razie nic specjalnego. Kupiliśmy wprawdzie pociski JASSM (choć bez możliwości samodzielnej identyfikacji i wyznaczania celów), to był niebagatelny gest, ale poza tym niewiele się dzieje, ta wizyta też żadnego przełomu nie przyniosła. Jeśli chodzi o światowy handel, sprawa jest bardziej skomplikowana, Ameryka ma sama coraz większe problemy z kontrolowaniem systemu gospodarczego, który sama stworzyła i napięć w nim narastających, ale mogłyby na różne sposoby wzmacniać obecność Polski na światowych rynkach, których reguły kontroluje. Tak jak to wcześniej zrobiła na przykład z „azjatyckimi tygrysami”. To cele trudniejsze niż te związane ze sferą militarną, ale nie niemożliwe.
– Pentagon zobowiązał się w podpisanym w środę memorandum do wpłynięcia na amerykańskie koncerny, żeby ustąpiły w negocjacjach i zgodziły się na przekazanie nam strategicznych technologii zbrojeniowych, takich jak radar z aktywnym skanowaniem fazowym. Nasze oczekiwania mogą realnie być większe?
– BR: To niewiążący dokument. Zaledwie dwa tygodnie temu Departament Obrony odrzucił nasze postulaty w kwestii transferu technologii. To kluczowa kwestia, jeśli chodzi o Patrioty, ale musimy poczekać, jak się rozwinie.
– Jakie znaczenie ma region Trójmorza dla USA?
– BR: Nie mamy do czynienia póki co z przełomem, ale na poziomie symboli i ogólnych deklaracji widać zainteresowanie Ameryki wzmocnieniem Europy Środkowej. Tutaj otwiera się pole dla ciekawej dyskusji, bo – jak zwraca uwagę Jacek Bartosiak – Międzymorze po amerykańsku to coś innego niż Międzymorze po chińsku lub – po polsku. Wszystkie te podmioty są zainteresowane Międzymorzem na różne sposoby, w kontekście swoich interesów. To obszerny wątek, ale chodzi przede wszystkim o to, kto de facto może być liderem takiego przedsięwzięcia. Trójmorze jest jeszcze czymś innym, bo jest świadomą minimalizacją oczekiwań i planów poprzez skupienie się na dość wąskich projektach z dziedziny infrastruktury i energetyki. Nie jest to żaden wielki projekt federacyjny czy konfederacyjny, ale po prostu próba zacieśnienia współpracy w regionie poprzez konkretne projekty.
– To dobry kierunek?
– BR: Owszem, dlatego, że to projekt, który mierzy siły na zamiary i jest wykonalny w perspektywie 5-10 lat. W przeciwieństwie do Międzymorza. Natomiast nie jest to coś, co byłoby jakąś rewolucją geopolityczną. Ileś połączeń gazowych, transportowych w Europie Środkowo-Wschodniej niewątpliwie jest ważne, ale to nie wywróci geopolityki do góry nogami, nie zbuduje Międzymorza. Żeby powstało Międzymorze w tradycyjnym polskim rozumieniu tego pojęcia, to Polska musiałaby być alternatywnym dostawcą bezpieczeństwa i dobrobytu dla pozostałych państw regionu. To póki co sfera marzeń.
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Czy Indie zmieniają bieg światowej polityki? Jak wyglądają relacje międzynarodowe z perspektywy jednego z najważniejszych graczy w Azji?
Jaką rolę odgrywają Indie w dynamicznie zmieniającym się ładzie światowym? Dlaczego ich pozycja w geopolityce Azji jest kluczowa dla przyszłości globalnych relacji międzynarodowych? Odpowiedzi na te pytania znajdziesz w najnowszej książce Shivshankara Menona byłego Sekretarza Spraw Zagranicznych Indii.
„Ostatni Etap” to nie tylko analiza polityczna – to także historia współczesnej Polski i jej miejsca na mapie świata.
Poszukujemy osoby na stanowisko ASYSTENT ZESPOŁU w wymiarze 8 godzin dziennie. Oczekujemy znajomości pakietu Office, dobrych zdolności organizacyjnych, samodyscypliny i zaangażowania
Dołącz do nas w debacie dotyczącej przyszłości Unii Europejskiej i roli, jaką może odegrać Polska. Wspólnie zastanowimy się nad kluczowymi wyzwaniami i możliwościami, które stoją przed naszą wspólnotą w nadchodzącej kadencji.
Zatrudniamy na stanowisko Specjalista ds. wydawniczo-promocyjnych
Zapisz się na listę mailingową i wybierz, na jaki temat chcesz otrzymywać alerty:
Login lub e-mail
Hasło
Zapamiętaj mnie