Nie masz czasu na zapoznanie się z całością artykułu?
Wystarczy, że klikniesz ikonę „oznacz artykuł do przeczytania później”. Wszystkie zapisane publikacje znajdziesz w profilu czytelnika

Putin i Prigożyn przegrani, Rosja w niepewności. Trzy wnioski po nieudanym puczu

Wątpliwe, by Putin sam dał sygnał do realizacji scenariusza, w którym na koniec okazuje się słabym władcą, a z opresji musi go ratować Łukaszenka. Raczej Prigożynowi puściły nerwy
Wesprzyj NK

Po kilkudziesięciu godzinach od wybuchu tzw. „puczu Prigożyna” wciąż mało wiemy, i warto to z  pełną pokorą przyznawać. Ale przynajmniej trzy rzeczy da się stwierdzić dość bezpiecznie.

Po pierwsze, wydarzenia, które absorbowały nas przez weekend, nie były żadną „ustawką” wymyśloną przez makiawelicznego Putina. Co prawda wiele osób powiela wciąż tę wersję, skądinąd niezwykle wygodną dla lokatorów Kremla – bo powalającą im zachować resztki pozorów. Ale nie wytrzymuje ona konfrontacji z logiczną analizą faktów. Wątpliwe, by Putin sam dał sygnał do realizacji scenariusza, w którym na koniec okazuje się słabym władcą, a z opresji musi go ratować Alaksandr Łukaszenka, zaś po drodze jeden z aktorów publicznie wygłasza kwestie podważające całą dotychczasową narrację na temat przyczyn i przebiegu wojny w Ukrainie. Znacznie bardziej prawdopodobne, że najpierw Prigożynowi – od miesięcy uwikłanemu w narastające spory z ministrem obrony i generalicją – puściły w końcu nerwy, a potem okazało się, że nie może do końca liczyć na tych, na których po cichu liczył.

Putin jest dziś prawdopodobnie na łasce i niełasce jakiejś nie do końca identyfikowalnej (na razie) grupy, która poza jego plecami rozegrała swoją partię

Po drugie, były „kucharz Putina” zalicytował wysoko – i przegrał. Mniej już przy tym istotne, czy i kto go „wypuścił” na tę akcję, kto i czym przekonał do jej przerwania (wbrew oficjalnej wersji, raczej nie był to  Łukaszenka), a nawet to, czy odnajdzie się w końcu faktycznie na Białorusi, czy może jednak gdzieś w Afryce, albo czy nagle śmiertelnie zachoruje. Owszem, w pewnym wariancie rozwoju wypadków może jeszcze na chwilę powrócić do gry, jeśli Moskwa uzna to za stosowne – i jeśli pozwoli mu na zebranie odpowiednio silnej grupy najemników, by przy jego pomocy szachować albo Łukaszenkę w rozgrywkach wewnętrznych, albo zagrozić Kijowowi „nieautoryzowaną” ofensywą na Kijów z północy. Ale do tego jeszcze daleka droga. Na razie słychać, że z samym Prigożynem nie ma kontaktu, a z „Wagnera” odchodzą najbardziej doświadczeni dowódcy (czy, jak kto woli, rzeźnicy) z samym Dmitrijem Utkinem, od którego ksywki wzięła nazwę cała organizacja.

Po trzecie, przegrał też Putin. Na oczach świata (mniej istotne) i samej Rosji (kluczowe) okazał się słabeuszem. A tego się carom nie wybacza. W dodatku, w krytycznym momencie i bezpośrednio po nim po prostu zniknął. Fizycznie, z Moskwy, ale też z przestrzeni medialnej. Nie tylko on, wielu jego akolitów także – charakterystyczna jest m.in. absolutna bierność Patriarchatu Moskiewskiego w godzinach puczu, z niesławnym Cyrylem na czele. Niedawny samowładca Kremla, po utracie autorytetu opartego na strachu, sam ma się teraz czego bać – bo jest dziś prawdopodobnie na łasce i niełasce jakiejś nie do końca identyfikowalnej (na razie) grupy, która poza jego plecami rozegrała swoją partię. I w decydującym momencie, owszem, pozwoliła mu nadal cieszyć się berłem, ale nie wiadomo, na jak długo. Ta frakcja, być może w porozumieniu z Pekinem (którego cichej, a sprawczej roli w spacyfikowaniu buntu Prigożyna nie da się wykluczyć), będzie teraz rozstrzygać o przynajmniej dwóch kwestiach.

W krótkiej perspektywie – o polityce personalnej. To oznacza m.in. decydowanie, kto wypada z okna albo umiera wskutek nagłej reakcji alergicznej podczas rutynowych badań (przynajmniej jednemu oligarsze już się to właśnie przytrafiło). Ale pionkami na szachownicy są też żywi. W niedzielę wieczorem sporo mówiło się o odejściu m.in. Siergieja Szojgu i zastąpieniu go w roli ministra obrony albo gen. Siergiejem Surowikinem albo gen. Aleksiejem Diuminem. Notabene – obaj pewnie byliby zdolni do polepszenia nieco jakości zarządzania resortem i dowodzenia w polu, ale panika części naszego komentariatu jest przedwczesna. Takiej stajni Augiasza nie czyści się z dnia na dzień, więc Ukraina i tak raczej zdąży wygrać wojnę…

Precedens sprzeciwu wobec Kremla i oficjalnej „jedności moralno-politycznej” został stworzony, nie wiadomo więc, kto i kiedy okaże się kolejnym Brutusem

W dłuższej perspektywie – kształtująca się za plecami starego cara nowa (lub przynajmniej przemodelowana) „grupa trzymająca władzę” zdecyduje o strategii wojny i pokoju. Czyli o tym, czy mimo militarnych niepowodzeń i narastającej presji sankcji ekonomicznych bić się dalej, rozpaczliwie wyciągając ostatnie rezerwy i licząc na cud – czy też poszukać drogi do pokoju na możliwie mało upokarzających warunkach, i stopniowo wrócić do odtwarzania „business as usual” ze światem zachodnim. Czyli, innymi słowy, do przywrócenia stanu, w którym można spokojnie kraść w Rosji i wydawać na Zachodzie. W pierwszym wariancie Putin będzie potrzebny jako figurant nieco dłużej, w drugim raczej rychło pogorszy mu się stan zdrowia.

Ale nowi rozgrywający stąpają po cienkim lodzie. Precedens sprzeciwu wobec Kremla i oficjalnej „jedności moralno-politycznej” został stworzony, nie wiadomo więc, kto i kiedy okaże się kolejnym Brutusem. Tym razem, być może, mądrzejszym i skuteczniejszym od Prigożyna. A wtedy i oni mogą podzielić los Władimira Władimirowicza.

Wesprzyj NK
Witold Sokała
Stały współpracownik „Nowej Konfederacji”, zastępca dyrektora Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Polityk Publicznych Uniwersytetu Jana Kochanowskiego, przewodniczący Rady oraz ekspert Fundacji Po.Int. W przeszłości pracował jako dziennikarz prasowy, radiowy i telewizyjny, menedżer w sektorze prywatnym oraz urzędnik państwowy, a także jako niezależny konsultant w zakresie m.in. marketingu i wywiadu konkurencyjnego. Absolwent Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Wydziału Zarządzania Akademii Górniczo-Hutniczej; stopień doktora w dziedzinie nauk o polityce uzyskał na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego.

Nasi Patroni wsparli nas dotąd kwotą:
9 717 / 26 000 zł (cel miesięczny)

37.37 %
Wspieraj NK Dołącz

Komentarze

Jedna odpowiedź do “Putin i Prigożyn przegrani, Rosja w niepewności. Trzy wnioski po nieudanym puczu”

  1. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy pisze:

    Putin i Prigożyn to marionetki specsłużb. Nie są przegrani – oni są UŻYWANI. W szczegółach do tego, co się stało, a przede wszystkim do tego, co się dzieje pod stołem i będzie się działo na poziomie geopolitycznym, odsyłam do moich komentarzy w artykule Pana Parafianowicza „Marsz Prigożyna na Moskwę…” Owszem – chwilowo Rosja straciła – ale szykuje się do odkucia z nawiązką wszelkich strat po 24 lutego 2022 – i to na poziomie geostrategicznym. Prawdziwa wielka gra dopiero się zaczęła – cały oficjalny teatrzyk z Prigożynem był tylko potrzebny do wybadania spełeczeństwa Rosjan, do ustalenia „porządku dziobania” specsłużb i do sygnalizacji USA, kto może zasiąść na Kremlu z atomowym guzikiem na spuście w razie nieprzyjęcia szantażu – przedstawionego pod stołem. A chwilowe osłabienie wizerunku silnej Rosji i silnej władzy może być aż nadto obrócone na szał radości „Białoruś nasza” po wejściu tam Prigożyna i Wagnerowców i przejęciu „w darze dla Rosji” Białorusi. Prigożyn, a przynajmniej Wagnerowcy będą znów wychwalanymi pod niebiosa bohaterami, zapanuje zgoda narodowa po chwilowym podziale i zwątpieniu. A jeszcze jak Wagnerowcy ustawią się na granicy Białoruś-Ukraina i ponownie zagrożą od północy….wtedy ofensywa Ukrainy na południu może wyhamować przez utratę sił potrzebnych do uzupełnienia pilnie na północy, a wszyscy na świecie uznają, że to jednak Kreml jest wygranym i przejął inicjatywę strategiczną. Co do tranzycji władzy na Kremlu – nie przewiduję [poza atakiem chorobowym z przyczyn naturalnych – co całkiem możliwe] gwałtownego zejścia a la „wypadnięcia przez okno” Putina – raczej emerytury – gdzie odejdzie najpewniej „zrehabilitowany i zasłuzony” po hołdzie nawróconego Prigożyna i jego „odkupieniu win” przez „darowanie” Białorusi. Sam czas dokonania się tranzycji władzy zależy od rozmów pod stołem nowego układu specsłużb z USA. USA dostaną podwyższenie stawki gry i alternatywę: „albo zerujecie wszystkie uderzenia w Rosję po 24 lutego 2022 i dostaniecie kogoś jak Nawalny i wychodzicie z twarzą do rozmów o nowym otwarciu i „business as usual” – albo dostaniecie kogoś jak Prigożyn, czyli „wściekłego psa” z guzikiem atomowym do terroryzowania Zachodu”. Stawka gry wzrasta dramatycznie.

Dodaj komentarz

Zobacz

Zarejestruj się i zapisz się do newslettera, aby otrzymać wszystkie treści za darmo